Witaj na świecie
Noc zawisła już dawno nad niemałą wioską wikińską, ale mimo to,
dwójka małżonków siedziała przed kominkiem, rozkoszując się jego
ciepłem. Astrid trzymała w ręku kubek gorącego mleka z miodem, które
przygotował dla niej Czkawka. Teraz wódz wioski siedział pochylony nad
stołem, przeglądając po raz kolejny notatki. Ostatnie wywiady na całym
Północnym Archipleagu doniosły, że Drago był widziany na nielegalnych
targach broni. Informacja ta była niezwykle ważna, ponieważ Czkawka
zdołał określić na jakiej wyspie wróg może przebywać. Dzięki ciężkiej
pracy Berk i jej sojusznicy byli perfekcyjnie przygotowani. Brakowało
tylko odwagi, by stanąć przed Drago po raz kolejny. By spojrzeć mu w
oczy i przypomnieć sobie złe wspomnienia, które zapewne namącą w sercach
mieszkańców.
- Czkawka, chodź już spać. Jesteś wykończony -
powiedziała Astrid, wstając niechętnie. Podeszła do męża i objęła go od
tyłu. Jej malinowe usta z czułością musnęły czubek głowy szatyna.
-
Już kończę - mruknął, jednak posłuchał żony i szybko pozbierał papiery.
Włożył je następnie do specjalnego kosza i odłożył na prawowite
miejsce.
- Snoggletog już za tydzień - powiedziała blondynka, tupiąc nogami o drewniane schody. Czkawka przytaknął tylko, a kiedy
znaleźli się w sypialni, zamknął drzwi i zdjął protezę lewej nogi.
Czasami go uwierała, więc odpoczynek od niej był niemal błogi.
Astrid
szybko przebrała się w łazience i wyskoczyła do łóżka, wzdychając
ciężko. Mimo że nie pracowała już w akademii, czuła się zmęczona. Nie
tylko wpływał na to fakt, że jest w ciąży, ale dlatego, że od pewnego
czasu pomagała w porcie. Oczywiście Czkawka zabronił jej ciężkiej pracy i
przemęczenia się, ale dziewczyna nie mogła wytrzymać bez zajęcia.
Poszli więc na ugodę - Astrid miała pomagać łatać zerwane sieci rybackie
i wraz z Wichurą tropić ławice ryb. Małżeństwo postanowiło również, że
nie powiedzą na razie nikomu o ciąży. Czkawka był zdania, że ta
informacja mogłaby dotrzeć do kogoś nieodpowiedniego i ten ktoś mógłby
to wykorzystać. Astrid dodała również, że powiedzą najpierw rodzinie, a
potem całej wiosce. Jednak na razie cieszyli się z tej wiadomości tylko
we dwoje. Szatyn ułożył się po swojej stronie i westchnął rozmarzony.
Wyciągnął ramię i objął nim takie żony tak, że jego dłoń spokojnie spoczywała na jeszcze płaskim brzuchu żony.
- Nie mogę się
doczekać reakcji naszej rodziny - powiedział, delikatnie jeżdżąc palcami
po jej nagiej skórze. Astrid uśmiechnęła się szeroko.
- Na pewno
będą szczęśliwi - odpowiedziała. Wtuliła się następnie w tors męża,
który ucałował na dobranoc jej policzek. Zasnęli wtuleni w siebie,
niesieni spokojnym snem, który przyszedł bardzo szybko.
Następny
dzień zapowiadał się wyśmienicie. Jednak był to tylko pozór.
Zdenerwowany Czkawka wyszedł z twierdzy, trzaskając dużymi drzwiami. W
dłoni trzymał list otrzymany od Marion. Przywódczyni napisała, że jej
wyspa została napadnięta w nocy. Na szczęście oddział wroga był
nieliczny, ale Czkawka przeczuwał, że Drago już zaczyna bawić się jego
cierpliwością. Szatyn poprawił futro na plecach i ruszył do Pyskacza.
Musiał zasięgnąć rady kowala, który przeżył niejedną bitkę. W
międzyczasie pomyślał o Szczerbatku i o tym jak bardzo mu go brakuje.
Ze zdziwieniem zauważył, że widział przyjaciela ponad dwa miesiące temu.
Lecz ból nie zmalał. Nadal tęsknił za ukochanym gadem, za wspólnymi
lotami, ale musiał odłożyć ten ból na bok. Musiał skupić się na wiosce,
jej bezpieczeństwu oraz ciężarnej żonie, która stała się dla niego
ważniejsza niż kiedykolwiek. Wódz wszedł do kuźni, zastając tam również
matkę. Przywitał się z nią całusem w policzek i z przyjemnością usiadł
koło pieca.
- Słyszałem o Marion. Co chcesz zrobić? - Zapytał Pyskacz. Czkawka westchnął i wzruszył ramionami.
-
Wyślę tam kilku jeźdźców. Zbadają teren i zostaną na kilka dni -
odpowiedział niemrawo, jakby nie miał siły nawet na mówienie. -
Denerwuje mnie to ciągle czekanie. Z jednej strony chcę znaleźć
Krwawdonia, ale z drugiej nie mogę ryzykować...
Poddał się wódz.
Czkawka wyjrzał przez okno. Ludzie jak co dzień pracowali, śmiali się
podczas rozmów, a dzieci biegały, bawiąc się wesoło. Byli bezpieczni. Do
czasu.
- Nie dziwię ci się - powiedział jako pierwszy Pyskacz.
Kowal rzucił szmatę na bok i usiadł ciężko przy drzwiach. Nie miał już
tej kondycji, jak kilka lat temu i kilka godzin pracy już dawało się we
znaki. - Ale pamiętaj, że cokolwiek postanowisz, cała Berk będzie z
tobą.
Szatyn uśmiechnął się lekko. Była to prawda. Wszyscy, którzy mogli, najchętniej chwyciliby za miecz i ruszyło do ataku.
-
Oby nie zbyt wysokim kosztem - dodał cicho i wyszedł z kuźni, rzucając
jeszcze krótkie pożegnanie. Czkawka ruszył do Sączysmarka, aby zwołać
kilku jeźdźców. Następnie chciał ruszyć na krótki lot.
Astrid
skończyła spacer brzegiem oceanu. Wolno szła w kierunku wioski, nie za
bardzo wiedząc, co ze sobą zrobić. Nagły brak pracy sprawiał, że kobieta
czuła się znudzona. Dotąd żyła w ciągłym biegu, czasem nie mając czasu
na normalny posiłek. Najwidoczniej pojawienie się dziecka było niezwykle
ważne, aby żona wodza w końcu zaczęła o siebie dbać. I Astrid doskonale
to wiedziała. Musiała przestać być zadziorną, surową wojowniczką. No,
przynajmniej do czasu, kiedy jej dziecko przyjdzie na świat. Teraz nie
liczyła się ona, tylko to maleńkie życie, które już wprowadziło wiele
radości do życia Haddocków.
Blond włosa odparła głośno "dzień
dobry" do znajomego handlarza i skręciła w lewo, idąc pod górkę, by
dotrzeć do wioski. Nie wiedząc, co robić, dotarła do domu Lauren i
Nate'a. Zapukała głośno. Gdy usłyszała stłumione "proszę ", weszła do
środka. Lauren leżała na kanapie, głaszcząc wolno duży brzuch. Jej twarz
krzywiła się w bólu, a sama lekarka oddychała płytko. Astrid od razu
przeraziła się, że coś złego się dzieje. Doskoczyła do przyjaciółki i chwyciła ją za dłoń.
- Co się dzieje? - Spytała troskliwie, obserwując twarz szatynki.
-
Strasz...strasznie mnie boli - wysapała, gładząc nerwowo brzuch. Astrid
otworzyła szeroko usta, domyślając się, co zaraz nastąpi. Zerwała się
na równe nogi i pobiegła do kuchni. Chwyciła ręcznik i namoczyła go w
wodzie.
- Spokojnie, Lauren, oddychaj - mówiła spokojnie,
trzymając przyjaciółkę za dłoń. - Postaraj się równomiernie oddychać, ja sprowadzę Gothi - powiedziała wojowniczka, jednak zanim Astrid ruszyła,
zatrzymała ją spocona dłoń lekarki.
- Nie zostawiaj mnie - wyjąkała, oddychając coraz szybciej. Blondynka uśmiechnęła się słabo.
- Zaraz do ciebie wrócę - przysięgła. - Musisz chwilkę wytrzymać.
Astrid
odgarnęła grzywkę przyjaciółki na bok, a potem wybiegła szybko, by
sprowadzić pomoc. Przy Lauren została tylko wilczyca, Nott, która
niespokojnie krążyła blisko swej pani.
Była już
późna noc, kiedy usłyszeli głośny krzyk nowo narodzonego dziecka. Astrid
ocknęła się gwałtownie. Zasnęła na ramieniu męża, czekając na ganku.
Wraz z nimi był również Ethan, który pomógł wcześniej wnieść Lauren na
futra. Nate, kiedy tylko dowiedział się, że jego żona zaczęła rodzić,
wpadł w panikę i nie wiedział nawet, gdzie znajduje się jego dom. Pomimo
początkowego szoku, postanowił, że będzie przy porodzie. Skończyło się
złamanym palcem u ręki, ale niczego nie żałował. Po sześciu godzinach
morderczego wysiłku, Lauren wydała na świat zdrowego chłopca, tak jak przepowiadała jej Gothi. Szatynka raz płakała ze szczęścia, potem śmiała
się głośno, oczarowana swoim synkiem. Nie zwracała uwagi nawet na to,
że do środka weszła trójka przyjaciół, którzy nieśmiało przystanęli
niedaleko. Nate trzymał swą żonę za rękę, a drugą dłonią gładził ciemną
główkę synka. Astrid dostrzegła łzy w oczach przyjaciela, przez co
zabrakło jej tchu. Wyglądali tak szczęśliwie. Jak nigdy dotąd.
Delikatnie spojrzała na Czkawkę, a on na nią. Oboje zaśmiali się, myśląc
o tym samym.
- Kto chce go potrzymać? - Zapytała Lauren, patrząc
na przyjaciół. Jej twarz była czerwona jak burak, włosy spocone, ale nie
wyglądała jakby rodziła w bólach kilka godzin. Uśmiech maskował
wszystko.
Pierwsza zgłosiła się oczywiście Astrid. Podeszła do
przyjaciół i z największą delikatnością pochwyciła noworodka. Poprawiła
kocyk, w który mały był zawinięty i uśmiechnęła się do niego.
-
Cześć, mały - powiedziała, obserwując twarz dziecka. Delikatnie pobujała
maleństwo w ramionach i ucałowała w czoło. - Fajnie, że już jesteś -
dodała i spojrzała radośnie na męża. Czkawka wiedział, o czym myśli jego
żona. Lauren również dostrzegła to znajome spojrzenie i o mały włos nie
powiedziała czegoś, czego nie powinna. Astrid przekazała dziecko
wodzowi, który uśmiechnął się do niego.
- Tylko go nie
rozpieszczajcie, bo wyrośnie na kolejnego Sączysmarka - rzucił, co
wywołało salwę śmiechu w pokoju. - Jak dacie mu na imię?
Nate spojrzał na żonę, która wyszeptała coś, na co wojownik skinął głową.
- Aron - rzekła szatynka.
- A więc niech cię bogowie błogosławią, Aronie - powiedział z czułością, rysując na czole małego wikinga runę Odyna.
Czkawka
przyglądał się dziecku przez dłuższą chwilę. Chłopiec był taki maleńki,
że aż chwytało za serce. Kto by pomyślał, że takie maleństwo potrafi
obudzić tak wielkie emocje. Czkawka chyba dopiero wtedy zaczynał
rozumieć, co znaczy być rodzicem. Mimo że jego dziecko jeszcze się nie
urodziło, już czuł się jako ojciec. Na pewno było to spowodowane tym, że
pierwszy raz trzymał nowo narodzone dziecko. Już nie mógł się doczekać,
aż powita swoje własne, które przyjdzie na świat za jakieś osiem
miesięcy.
Aron zaczął machać niespokojnie nóżkami i rączkami, więc
Czkawka oddał maleństwo Nate'owi. Mężczyzna wyglądał jakby zaraz miał
się rozpłakać ze szczęścia.
- Lauren, pomogę ci się umyć -
zaproponowała Astrid, powoli wspierając przyjaciółkę przy zejściu z
loża. Na ręcznikach i futrach wciąż były ślady porodu, ale nikt nie
zwracał na to szczególnej uwagi. W końcu to normalne.
Kobiety
ruszyły do łazienki wolnym krokiem. Lekarka wciąż miała obrzmiały brzuch
i czuła potworne zmęczenie, jednak musiała zadbać o higienę, aby nie
wystąpiły żadne komplikacje. Czkawka usiadł blisko Nate'a, a w ślad za
nim ruszył Ethan, który z uśmiechem obserwował nowe życie. Zauważył, jak
bardzo ważne jest posiadanie rodziny. I jak bardzo chciałby mieć
własną...
Małżeństwo Haddocków i Ethan wracali do swych
domów. Również i im udzielał się trud poprzedniej nocy. Astrid ledwo włóczyła nogami, minimalnie ściągając dłoń męża. Ethan szedł po prawej
stronie szwagra, rozmyślając o pewnej sprawie.
- Aron jest przeuroczy - wyrwała w końcu blondynka, aby nie zasnąć.
- Wszystkie dzieci są urocze, dopóki nie budzą się co chwilę w nocy -
zaśmiał się jej brat. Czkawka również się uśmiechnął. Może to i prawda,
ale jeśli ma się dziecko z osobą, którą się kocha ponad wszystko, to nie
ma znaczenia. Będą nieprzespane noce, rezygnacja, nawet i poirytowanie.
Jednak uśmiech dziecka, jego śmiech rekompensują wszystko.
- Niewielka cena szczęścia - oznajmił w końcu wódz i objął ciasnej żonę.
-
Owszem, ale powinniśmy już się do tego przyzwyczajać - zachichotała
Astrid, dopiero po chwili zdając sobie sprawę z tego, co powiedziała.
Ethan spojrzał na nich i zmarszczył czoło.
- Ale czemu? - Rzucił,
nie rozumiejąc. Haddockowie zaczerwienili się jak na rozkaz. -
Planujecie powiększenie rodziny? - Blondyn poruszył śmiesznie brwiami,
szturchając łokciem Czkawkę. Ten spojrzał na żonę, chrząkając cicho.
-
Chyba już nie musimy planować...- Odparła Astrid i uśmiechnęła się
szeroko do brata, który dopiero po chwili pojął, o co chodzi. Otworzył
szeroko usta i zatrzymał się tuż obok studni. Zmierzył bystrym okiem
Astrid i Czkawkę, ale jedyne co dostrzegł to ich roześmiane twarze.
Musiał wyglądać naprawdę głupio.
- To znaczy, że...
-
Będziesz wujkiem - dokończył Czkawka i zaśmiał się, widząc zdziwienie na
twarzy szwagra. Ethan przetarł twarz dłońmi, a następnie włosy.
-
W końcu! - Powiedział głośno. Z radości podniósł i przytulił Astrid, jakby
nic nie ważyła. Blondyn był przeszczęśliwy. Wiedział, że małżeństwo jej
siostry i wodza jest takim, które zdarza się rzadko. Od lat ich uczucie
się nie zmieniło. Nawet więcej - jest jeszcze silniejsze. A maleństwo
tylko dopełni cały ich związek.
Kiedy Ethan puścił Astrid, przytulił mocno Czkawkę, który ledwo złapał dech. Wódz uśmiechnął się.
- Czemu nie powiedzieliście wcześniej? - Zapytał Hofferson.
-
Nie chcemy ryzykować. Informacja o tym, że Astrid jest w ciąży mogłaby
wpaść w ręce wroga... Dla Drago to byłaby wisienka na torcie do
zrealizowania swojej zemsty - wyjaśnił ciszej wódz. Objął troskliwie
Astrid.
- Obiecaj, że nikomu nie powiesz. Chcemy zrobić to sami,
kiedy wszystko się uspokoi - dodała żona wodza. Jej lewa dłoń znalazła
się na płaskim brzuchu.
Ethan skinął głową.
- Będę milczał jak grób - przyrzekł, kładąc dłoń na swą lewą pierś, gdzie ze szczęścia biło jego serce.
Wiem, że nie było mnie cholernie długo, ale uwierzcie mi, że miałam po prostu za dużo na głowie. Chodzi tu o sprawy prywatne, jak i o szkołę. Niestety jestem w klasie maturalnej, codziennie mam jakiś ważny test, sprawdzian, a w szczególności z matematyki... Mam mało czasu również z tego względu, że zaczęłam udzielać korepetycji. Trochę ich mam, a kiedy mam luźny dzień, to zazwyczaj się relaksuję, bo psychicznie można paść od natłoku nauki... :')
Bardzo przepraszam Was za to wszystko, spróbuję się poprawić, ale wiecie - różnie bywa. W przyszłym tygodniu mam próbne matury :')
Do końca tego miesiąca mam już sporo kartk, sprawdzianów i muszę ostro kuć xD Nie wiem więc, czy coś się ukaże. Może na poczatku grudnia, bo potem wyjeżdżam na tydzień i raczej nie będę miała czasu na tworzenie rozdziałów...
Postaram się jak mogę! Dziękuję tym, którzy rozumieją. Jesteście wielcy! 💗💗
Pierwsza! Najwierniejsza fanka!!! <3
OdpowiedzUsuńJak zawsze 😘🌸
UsuńCudo kocham jak piszesz rozdział oczywiście biuti😍😍😍 doskonale Cię rozumiem też mam sporo na głowie i wiem jak to jest poczekamy!!!!tyle ile będzie trzeba czekam na następny rozdział 😘😘😘😘😘
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Postaram się napisać jak najszybciej ❤❤😎
OdpowiedzUsuńOch aż się łezka w oku kręciła. Cudo Smile, przewspaniały rozdzialik ♡��
OdpowiedzUsuńWybaczamy długą nieobecność, bo każdy ma prawo do odpoczynku i każdy ma swoje sprawy
Życzę dużo weny i więcej wolnego czasu. Pozdrawiam cieplutko ♡♥♡
Ten wolny czas to jak złoto! Bardzo dziękuję za wyrozumiałość 😍😍
UsuńMEGA! ARCYDZIEŁO! <3
OdpowiedzUsuńDziękuję! 😍😍😍
Usuńw koncu rozdział nie mogłam się doczekać :) niech ich dziecko bedzie córeczką ploszeeee
OdpowiedzUsuńMusisz być cierpliwa 😉 jeszcze kilka rozdziałów 🌼
UsuńCudowne jejku! 😍 Taki świetny rozdział rekompensuje nam czas oczekiwania 😅♥️ Jesteś stworzona do pisania, z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej to widać 😄 Kilogramów weny! 😂💓
OdpowiedzUsuńWeź bo sie zarumienię 😂
UsuńJednak niezmiernie mi miło! Mam nadzieję, że kolejny rozdział bedzie jeszcze lepszy 🌼🌼
baaaaaaaaardzo dziękuję 😘
cudowny <3 nie martw się będziemy i tak czekać xD ja mam za rok maturę ale męczą nas egzaminami zawodowymi i matmą xD więc cię rozumiem :)
OdpowiedzUsuńNiestety tak jest... W grudniu wyjeżdżam za granicę na szczęście i sobie trochę odpocznę, ale pomimo to, jest cholernie ciężko xd
UsuńDziękuję za wyrozumiałość! 😍😍