sobota, 25 listopada 2017


Czas wielkiej bitwy





                 Mijały dni, a o Drago nikt nie słyszał. Czkawka pożyczał smoka Astrid i wyruszał na długie patrole, daleko od granic Berk. Blondyna obawiała się o życie męża, jednak wiedziała, że on potrzebuje chwili samotności. Musiał poukładać wszystkie myśli. Inaczej Czkawka popadnie w jeszcze większy dołek.
Młoda kobieta znalazła nowe zajęcie. Niemal codziennie przychodziła do domu Lauren i Nate'a, by pomóc przyjaciołom w opiece nad małym. Czasami Astrid sprzątała dom, robiła obiad, a Lauren w tym czasie ogarniała zajęcia związane z noworodkiem. Teraz obydwie kobiety siedziały na kanapie w salonie, rozkoszując się naparem z imbiru. Szatynka odchyliła głowę i położyła ją na miękkiej poduszce.
- Zmęczona?  - Zapytała Astrid, uśmiechając się delikatnie. Lekarka pokręciła przecząco głową.
- Nie. Po prostu czuję się błogo - odparła szczerze. - Aron, jak na razie, przesypia spokojnie nocki.
Wojowniczka skinęła głową. Dotychczas nie zdawała sobie sprawy, że cisza może być taka przyjemna. Częsty płacz dziecka w nocy na pewno nie jest przyjemny.
- Zobaczymy za kilka miesięcy - zachichotała Astrid, szturchając ramię przyjaciółki. Lauren obrzuciła ją chłodnym wzrokiem, a potem prychnęła.
- Ciebie też to niedługo czeka, kochana - przytaknęła jej szatynka i dopiła herbatę. - A, właśnie, jak się czujesz?
Jeźdźczyni wzruszyła ramionami.
- Różnie. Dziś akurat dobrze, ale wczoraj czułam się masakrycznie. Rano wymiotowałam, potem jęczałam z bólu głowy - westchnęła kobieta, wspominając wczorajsze nudności. Czkawka starał się jej ulżyć, ale kiedy zrobił jajecznicę, Astrid pogoniła go z domu. Jak się okazało, wódz dodał za dużo soli, przez co blondynka najpierw się zdenerwowała, a potem zaczęła płakać.
- Ale mimo wszystko, nie mogę się doczekać, aż zobaczę nasze dziecko. Jeszcze siedem miesięcy - powiedziała Haddock, dokładnie wiedząc, kiedy upływa tydzień za tygodniem.
Lauren zaśmiała się głośno, ale musiała zgodzić się z przyjaciółką. Czekanie na dziecko to jeden z piękniejszych momentów w życiu przyszłej mamy.
Miłą rozmowę przerwał nagły płacz Arona. Lauren westchnęła ciężko i ruszyła na górę, tupiąc ciężko nogami.

Czkawka leciał właśnie nad Skalistymi Plażami, gdzie znalazł kiedyś nowy gatunek smoka. Rozłożył mapę na plecach Wichury i spojrzał, gdzie jeszcze musi zajrzeć. Skierował smoczycę na zachód, by sprawdzić stare jaskinie, gdzie handlarze nielegalnie sprzedawali towary. Uwagę wodza przykuły kilka pozostałości po ogniskach. Jeździec wylądował więc i poszedł do jednego z pozostałych ognisk. Dotknął kamieni, stwierdzając od razu, że kamienie są zimne. Mimo to drewno było niedopalone, więc ktokolwiek tu był opuścił to miejsce całkiem niedawno.
- Co o tym myślisz, Wichura? - Mruknął mężczyzna do gada. Smoczyca zacharczała po swojemu i nastroszyła kolce, by po chwili je schować. Czkawka przeszedł obok kilku ciemnych kamieni obmytych wodą, i spojrzał na brzeg, gdzie leżała strzała. Podniósł ją, choć przeczuwał, jaki symbol tam znajdzie. Insygnia Drago.
- Wracamy na Berk - powiedział szatyn i sprawnie wskoczył na grzbiet Wichurki. Mężczyzna przeczuwał, że wojna niebawem nadejdzie. I mimo że wyspa była świetnie przygotowana, jej przywódca nie mógł pozbyć się uczucia, że coś pójdzie nie tak.


Był środek nocy. Astrid już dawno spała, zakopana w ciepłym kocu. Czkawka wszedł do ich sypialni cicho, by nie budzić żony. Położył zapalona świecę na swój nocny stolik i przeszedł do łazienki, gdzie szybko się przebrał. Usiadł następnie na skraju łóżka i przeczesał długie włosy. Ze zdziwieniem zauważył, że brązowe kosmyki są dłuższe niż kiedykolwiek.
Wódz położył się na swoją stronę i zdmuchnąwszy świeczkę, objął Astrid, całując delikatnie jej policzek. Kobieta chuchnęła przez sen, ale nie obudziła się. Czkawka pomyślał jeszcze o Szczerbatku. Jak bardzo żałuje, że go zostawił. Ale przecież musiał. Tam była jego prawdziwa rodzina, której Haddock nigdy nie był w stanie zastąpić. Wódz przymknął oczy, domagając się snu. Był wyczerpany i jedyne, czego pragnął, to ciepło wygodnego łóżka i dotyk ukochanej żony.

Noc zdawała się być cicha, spokojna, jak każda poprzednia. Jednak piękny obrazek miłej nocki przerwał przeraźliwy ryk smoków. Z początku nikt nie zwrócił na to szczególnej uwagi. Gdy wycie gadów,nie ustało, z chaty wyszedł Saczysmark. Poprawiał futro i zaspanym wzrokiem spojrzał na Hakokła, który nerwowo drapał w ściany domu wikinga, zapewne by go zbudzić.
- Ej, co się dzieje? - Mruknął Jorgerson, spokojnie przechodząc do swego przyjaciela. Z początku koszmar ponocnik przytulił się do Saczysmarka, a następnie wyciągnął długą szyję i ryknął w niebo. Wojownik podążył wzrokiem na czarny nieboskłon. Po chwili runął z niego rój płonących strzał zmierzających prosto na przerażonego Smarka. Wiking krzyknął głośno, gdy zasłonił go skrzydłem Hakokieł.
- Co się... Atakują! Ludzie, budźcie się! Wróg na wyspie!
Saczysamrk starał się myśleć logicznie i sprawie, jednak strach, że nieprzyjaciel wkroczył niemal go paraliżowała. Nie zwlekając, Sączysmark wskoczył na siodło Hakokła i szybko pognał do wodza.
Nie zajęło mu to nawet dwóch minut. Jorgerson niemal wyrwał drzwi z zawiasów, wbiegając do środka.
- Czkawka! - Krzyknął wojownik, wspinając się po schodach na górę. Kilka razy zapukał, co bardziej brzmiało jak walenie w mosiężne drzwi. Chwilę później stanęła przed nim zaspana Astrid. Kobieta przetarła oczy, starając się nie namoczyć na Jorgersona. Powstrzymała atak złości za przerwany sen i ziewając, spytała:
- Co się dzieje?
- Budź Czkawkę, wróg na wyspie!  - Wykrzyczał prosto w jej twarz. Blondynka natychmiast ozywila się.
- Jak to? Atakują? Teraz?
- Nie, pojutrze! No jasne, że teraz! - Wrzeszczał, przepychając się do sypialni Haddocków. Czkawka właśnie szedł w jego kierunku ze zmartwiona miną.
- Drago? - Szepnął wódz.
- Nie wiem. Jak tylko zobaczyłem strzały, przyjechałem do ciebie - Odparł natychmiast. Czkawka skinął głową. Wyjrzał przez okno, dostrzegając tylko jak ludzie biegają w popłochu, szukając broni.
- Sączysmark, zbierz pierwszą wartę wraz z jezdzcami. Smoki mają krążyć nad wrogiem. Zorientuj się, ilu ich jest i KTO nimi dowodzi. Pierwsza warta ma was osłaniać z ziemi -zarządził hardo Haddock. Jorgerson nie wydusił z siebie żadnego "ale". Skinął głową, jak na lojalnego wojownika i przyjaciela przystało, a potem wybiegł z domu niczym  strzała. Nie zamknął za sobą nawet drzwi.
Astrid odwróciła się do męża. W jej oczach błyszczał ogromny strach. Wiedziała, że bitwa prędzej czy później ich dopadnie, ale nie sądziła, że w samym środku zimy. Wróg musi być naprawdę zdeterminowany, aby osłabić Berk, o ile nie zniszczyć...
Jeździec ubrał już swój kostium, dopinał tylko ostatni pas. Poprawił następnie sterownik i westchnął cicho.
- Czkawka...- Zaczęła ledwie słyszalnie Astrid. Przez chwilę załamał się jej głos. Wódz zwrócił wzrok na swą ukochaną i poczuł jak nogi mu się uginają. Musiał ją zostawić, by bronić wyspy i domu. By zapewnić bezpieczeństwo jego ludziom. Musiał pożegnać się z nią, jakby widział swą miłość po raz ostatni. Podszedł do niej szybko i pochwycił w ramiona tak mocno, jak nigdy wcześniej. Trzymał ją długo, blisko siebie, napawając się jej słodkim zapachem. Astrid łkała w jego szyję. Nie wiedziała, co ma robić. Najbardziej w świecie pragnęła, by nie musiał być wodzem. By mógł po prostu zostać z nią cały czas. Ale los wybrał inaczej. A ona musiała się z tym pogodzić...
- Kocham cię, Czkawka... Nawet nie wiesz, jak bardzo - zaszlochała głośniej. Mimo że mówiła sobie, że będzie silna - nie potrafiła. Nigdy nie rozstawała się z ukochanym w tak drastycznej chwili...
- A ja kocham ciebie. Najmocniej na świecie - odpowiedział najczulej jak potrafił. Jego miękki głos na chwilę uspokoił drżące serce wojowniczki. Oderwała się powoli, by spojrzeć w jego cudowne oczy. Uśmiechnęła się minimalnie, gdy Czkawka ocierał jej słone łzy.
- Posłuchaj mnie, Astrid - rzekł, wyrównując oddech. - To może być nasza ostatnia chwila.
- Nie mów tak - przerwała mu gwałtownie, czując atak paniki.
- Nie wiem, jaki los spisali dla mnie bogowie, ale za wszystko i tak jestem wdzięczny. Między innymi za tak cudowną miłość, którą mnie darzysz - pocałował jej czoło, ale ona wciąż drżała.
- Teraz uważnie mnie posłuchaj - mówił dalej, patrząc w jej smutny wzrok. - Dziecko, które nosisz, jest naszą jedyną nadzieją. Jeśli coś pójdzie nie tak, chcę, żeby ono pamiętało kim jest. Żeby było pewne, jak wspaniała jest nasza Berk.
- I jak wspaniałego ma ojca - dodała cicho, schylając głowę. Objęła swój niewielki brzuch i wzięła głośny, nierównomierny oddech.
Czkawka uśmiechnął się lekko i klęknął przed swoją królową. Z czułością pocałował jej brzuch, żegnając się tym samym ze swoim dzieckiem. Następnie powstał i nachylając się, połączył swe usta z ustami ukochanej. Być może po raz ostatni.








 Krótko, ale jest. Jak się podoba? ;3
Zostawcie komentarz :D Macie może jakieś teorie na następny rozdział? 


*gif Leffie-draws-fanart, tumblr*

10 komentarzy:

  1. Idę to po prostu przepłakać...

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech Szczerbuś przyleci plisssssssss😀 Super❤❤💗❤💗❤💗❤😘❤💗❤💗💗💗💗💗💗❤💗❤💗💗💗💗❤❤❤❤❤❤😍

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział mam nadzieję że wygrają wojnę i żeby czkawką wrócił hiccrid więcej AAAA pfff jesteś niesamowita kocham Cię dziewczyno jesteś mega weny życzę czekam na next I może być tak że w jednym z rozdziałów mogą porwac astrid też taki pomysł kocham 😍😍😍😍😘😘😘😍😍😍😚😙😘😘😗😘😗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko po kolei 😂😂
      Bardzo mi miło za tak cudny kom!! Postaram się napisać szybko ❤️

      Usuń
  4. Uff... po kolei okej... Dobra
    Smile kolejny raz zachwycasz rozdziałem. Wspaniały ♥♡♥ I choć nie pogsardzę niebezpieczeństwem, walką i wojną to... Błagam cię, Nie morduj nam Czkawki, ani żadnego z jeźdźców. Zaklinam cię w imię Thora nie rób tego! ����
    Oby wygrali i pozbyli się Drago raz na zawsze. Trzymam za Berk i ciemie kochana mocno kciuki.

    Życzę dużo weny i czasu. Czekamy na kolejnego nexta. Pozdrawiam ������❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wojna idzie, będą ofiary xd Szczerze mówiąc, jeszcze sama nie wiem, jak to rozegram,ale na pewno będę chciała, żeby końcówka utkwiła w pamięci :D

      Bardzo dziękuję za ciepły komentarz! Do nna:3

      Usuń
  5. Bogowie chwilę mnie nie ma, Smile już robi rozróbę. Nie mogę się doczekać następnego. Mam też nadzieję, że to nie będzie za miesiąc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niczego nie obiecuję. Jestem w klasie maturalnej, a co się dzieje w szkole to jakaś katastrofa... szczególnie z matmy. Może będzie w sobotę ;)

      Usuń