Sprawa z Travisem została wyjaśniona dopiero po kilku dniach, kiedy Czkawka wypoczął i zajął się najważniejszymi zadaniami. Wódz podjął decyzję o zbudowaniu nowego leża dla smoków w północnej części Berk. Czkawka starał się jakoś odciągnąć myśli o Szczerbatku, rzucając w wir pracy. Udawało mu się to, dopóki nie chciał wołać swojego przyjaciela, by szybko przedostać się w inną część wyspy. Czasem pożyczał Wichurę, ale wiedział, że to nie może ciągnąć się w nieskończoność. Tak więc wytresował starego koszmara, który nie latał szybko, ale Czkawka i tak nie miał zamiaru lecieć dalej niż za obszary Berk. Huragan, tak nazwał ponocnika, który wylegiwał się teraz w cieniu obok twierdzy. Wódz poglaskal go czule po pysku i obejrzał się za siebie. Czekał na Nate'a i Ethana, którzy mieli pomóc mu rozwiązać problem z Travisem.
- Cześć, Czkawka - przywitał się Ethan, przystając za plecami szwagra. Jeździec obrócił się i uśmiechnął lekko na widok wikinga. Oboje podali sobie ręce na przywitanie i wspólnie czekali na przybycie Nate'a.
- Jestem ciekaw, jaki interes miał Travis w naszej wyprawie - zaczął szatyn, opierając się o chłodny mur twierdzy. Ethan westchnął ciężko. Przez chwilę nie wiedział, co odpowiedzieć, żeby nie wspomnieć o Szczerbatku i znalezionych nocnych furiach...
- Na pewno to ma coś wspólnego z waszym wyjazdem. Nate wspomniał, że to Travis przywiózł jakąś mapę - rzucił blondyn, patrząc jak w ich stronę zmierza czarnowłosy wiking. Nate przywitał się szybko i zaczesał włosy do tyłu.
- O czym rozmawiacie? - Zapytał miło, patrząc na przyjaciół.
- O Travisie - westchnął Czkawka i ruszył w stronę więzienia. Miał nadzieję, że mężczyzna wszystko mu wyjaśni.
Więzienie mieściło się u podnóża gór. Lochy były ciemne, oświetlane jedynie przez kilkanaście pochodni, które ciągnęły się przez kilkadziesiąt metrów. Czkawka przywitał się z dwoma wikingami, od lat pilnującymi więźniów, choć zazwyczaj są to nastolatkowie, którzy wdali się w bójkę lub nagięli prawo Berk w inny sposób.
- W której celi jest Travis? - Zapytał wódz Eda, który odłożył kubek i wskazał drogę. Czkawka podziękował cicho i ruszył wolnym krokiem w odpowiednim kierunku. Mijał kilkanaście pustych celi, aż w końcu stanął przed odpowiednią. Przez chwilę nie zauważył zgarbionej postury Travisa, ale kiedy wzrok wodza przywykł do ciemności, zdołał dostrzec starszego mężczyznę. Czkawka chwycił grubą kłódkę i włożył do niej odpowiedni klucz, który podał mu Ed. Za wodzem wszedł Ethan i Nate, stając tuż przy wyjściu. Mężczyźni nie chcieli wtrącać się do rozmowy Czkawki z Travisem. Szatyn zmierzył przybysza surowym okiem. Zauważył wiele oznak starości, jak siwe pasma włosów, wiele zmarszczek i przebarwień na jasnej cerze.
- Po co wróciłeś na Berk? - Zaczął spokojnie wódz, zakładając ręce na klatkę piersiową. Travis poprawił się na niewygodnym łóżku, siadając na jego brzegu i westchnął ciężko. Wyglądał jakby był zmęczony samym życiem.
- Powiedz prawdę, a kara będzie mniejsza - dodał wódz, choć nie chciał być wrogo nastawiony do tego człowieka. Dla Czkawki najważniejsze było poznanie prawdy.
- Powiem wszystko, ale pod jednym warunkiem - rozbrzmiał chłodny głos Travisa. Nate spojrzał na niego spode łba i prychnął znacząco. Ethan też nie czuł chęci do słuchania tego szpiega. Czkawka zignorował jednak przyjaciół i skupił się na rozmowie.
- Jakim? - Spytał Czkawka, podchodząc o krok bliżej.
- Chcę prosić o azyl... - Rzekł cicho, nie patrząc na wodza Berk. Czkawka podniósł brwi w zdziwieniu i spojrzał na swych towarzyszy.
- Ktoś cię ściga? - Rzucił sucho Nate. Wiking nie miał cierpliwości do takich ludzi. Nienawidził szpiegów i przestępców, więc nic dziwnego, że poruszyła to nietypowa prośbą Tavisa. Więzień podniósł wzrok. Czkawka dojrzał w tym spojrzeniu strach i niepewność, jakby Nate trafił jednym pytaniem w sedno.
- Odpowiedz - zmusił go jeździec koszmara ponocnika. Travis zaczesał ciemne włosy do tyłu i odchylił głowę.
- Kiedyś zapożyczyłem się u pewnego człowieka. Po kilku miesiącach chciałem wszystko mu oddać, ale on zażądał odsetek. Znacznie wyższych... Nie miałem z czego oddać więc w zamian za spłacenie sumy, miałem dać wodzu Berk mapę południa i opowiedzieć o nocnych furiach - mówił wolno i cicho. Czkawka zaczął naprawdę się niepokoić. Był ktoś, kto mógł stać się poważnym zagrożeniem dla jego wyspy...
- Mapa, którą mi dałeś, to była zmyłka, prawda? - Zapytał szatyn, wyciągając z kieszeni owy skrawek papieru. Travis skinął głową, potwierdzając.
- Wiedziałem, że zależy ci na znalezieniu tego gatunku i że skorzystasz z tego. Podczas twojej nieobecności miałem poznać całą wyspę, zbadać każdy jej skrawek i zrobić notatki o zasobie broni.
Z każdym zdaniem cała trójka wikingów czuła się coraz gorzej. Ktoś zabawił się ich kosztem, a oni uwierzyli w to jak małe dzieci! Czkawka zacisnął pięść i wziął głęboki oddech, by się uspokoić. Mało brakowało, aby zaczął krzyczeć.
- Dla kogo miały być te informacje? - Spytał Ethan, stając obok szwagra. Blondyn widział przejęcie na twarzy Czkawki, więc postanowił, że będzie lepiej, gdy on wkroczy do akcji. Travis zacisnął usta w wąską linię i zamknął oczy. Nie chciał wyjawić swojego "pracodawcy", ale wiedział, że nie było innego wyboru.
- To mężczyzna o imieniu Halvar - rzekł w końcu. Czkawka zmarszczył czoło. Nie słyszał o tym imieniu. Spojrzał za siebie, ale na twarzach przyjaciół również malowało się zaskoczenie. - Jednak to nie on jest głównym dowodzącym...
- Więc kto nim jest? - Westchnął Czkawka, irytując się z każdą chwilą coraz bardziej. Travis spojrzał w zielone oczy jeźdźca. Przez chwilę chciał skłamać ze strachu, ale uporczywe spojrzenie wodza Berk nie dało mu innego wyjścia.
- To Drago Krwawdoń... - Odparł po chwili, wywołując tym samym zdziwienie na twarzach całej trójki.
Czkawka nie krył złości. Piorunował wzrokiem Travisa, zaciskając mocno szczękę. Ethan na szczęście nie dał ponieść się zanadto emocjom i zaczął zadawać więcej pytań. Travis nie krył już niczego. Opowiedział wszystko, dając tym samym dużo informacji wikingom z Berk. Okazało się, że zagrożenie ze strony Drago i jego armii jest znacznie większe niż Czkawka mógł przypuszczać. Wódz przypomniał sobie wydarzenie sprzed ponad czterech lat, kiedy Krwawdoń zniknął w wodzie wraz ze swoim oszołomostrachem. Szatyn nie był pewien, czy zabójca jego ojca zginął... Szczerze liczył, że stracił życie w lodowatej wodzie oceanu. Jednak prawda była zupełnie inna. Drago powrócił i na pewno będzie chciał zemścić się za ostatnią porażkę.
- Halvar chciał pozbyć się kilku ważnych osób w Berk, ale ostatecznie zrezygnował z tego, bo zamach wzbudziłby waszą czujność i plany Drago mogłyby się posypać - dodał Travis, podpierając się o zimną, grubą ścianę więzienia. Czkawka podniósł oczy, wybudzony z rozmyślań.
- Kogo chciał się pozbyć? - Zapytał cicho Ethan.
- Gbura, generała i kogoś z rady... - Mruknął niechętnie starszy mężczyzna. Teraz czuł się jak nędzny robak. Zawsze kierował się prawdą, był szczery i o dobrym sercu. Może wyjawienie prawdy i ostrzeżenie wodza Berk trochę pomoże mu odkupić winy...
Astrid. Pomyślał gorączkowo Czkawka i spojrzał przestraszony na Ethana. Blondyn poczuł nagły gorąc na twarzy. Myśl, że ktoś mógłby zabić jego ukochaną siostrę wprawiała go w nieopisany strach.
- Czy jest jeszcze coś, co chcesz powiedzieć? - Zapytał Ethan, kładąc prawą rękę na biodro, skąd wychodził miecz.
- Drago nie chce się spieszyć. Szykuje wielką armię, znacznie większą niż kiedykolwiek. Nawet z waszymi smokami macie marne szanse - powiedział beznamiętnie. Nate prychnął i wyszedł z celi. Już wystarczyły mu wzmianki o Drago... Myślał, że Krwawdoń już nigdy nie namiesza w życiu jego i Berk. Nate poczuł nagły chłód. Drago to jego ojciec i choć minęło wiele lat, Nate nigdy nie mógł zapomnieć tego, co Krwawdoń uczynił. Przez niego zginęła cała wioska. Przez niego Nate stracił matkę i siostrę. Jednak teraz miał szanse, żeby się odegrać. Drago zapłaci za wszystkie lata podczas których Nate musiał stoczyć walkę o lepsze życie.
- Wychodzimy - warknął Czkawka i nie czekając na Ethana, opuścił celę. Kiedy cała trójka znalazła się na zewnątrz, wódz wziął głęboki oddech. Musiał się uspokoić.
- Co z nim zrobimy? - Spytał cicho Ethan, oglądając się za siebie, jakby jeszcze raz chciał spojrzeć na Travisa.
- Jeszcze nie wiem, ale na pewno nie chcę trzymać go na Berk - wyjaśnił wódz i usiadł na murku, który prowadził do więzienia. Zakrył twarz szorstkimi dłońmi i wydobył z siebie długie westchnienie. Zdenerwował się, kiedy usłyszał o planowanym ataku. Myśląc nad tym, doszedł do wniosku, że zamach na te osoby byłby logiczny, mimo wszystko. Pyskacz jest świetnym wojownikiem, przeżył niejedną bitwę, więc ma sporo doświadczenia w boju. Poza tym potrafi dobrze kombinować, jest jedynym kowalem w Berk i wytwarza znakomitą broń. Nic dziwnego, że Halvar planował ciche zabójstwo. Najbardziej zmartwił się, kiedy usłyszał od Travisa, że na celowniku była również Astrid. Blondynka również świetnie walczy, układa precyzyjne i efektywne strategie podczas bitew. Ponad to jest generałem i to ona wydaje główne polecenia. Zabicie jej byłoby dla Drago coś w rodzaju małego trofeum i zapewne jej śmierć podniszczyłaby wodza Berk.
- Nie mówcie o tym nikomu, jasne? Panika i strach tylko pogorszą sprawę - poprosił Czkawka, wydając ostatecznie z murku. Nate skinął głową i pożegnał się cicho. Chciał polatac z Piorunem, zanim złość całkowicie nim zawładnie. Ethan i Czkawka odprowadzili go wzrokiem, zanim jeździec zniknął za wzgórzem.
- Zaczynam naprawdę niepokoić się o ludzi - westchnął szatyn, patrząc przed siebie. Oczy miał smutne, jakby pojął, że nie zdoła ochronić swojego ludu...
- Spokojnie. Travis powiedział, że miną miesiące zanim Drago przybędzie w nasze strony. Poza tym zima w północy jest niebezpieczna i zabójcza. Nie sądzę, aby żołnierze przetrwali taki ziąb - uspokoił szwagra blondyn i poklepał po ramieniu. Jeździec uśmiechnął się słabo. Mimo że Ethan miał rację, zagrożenie wzrastało i jeśli Czkawka nic nie zrobi, Berk może czekać zagłada.
- Trzeba zwołać naradę. Musimy dobrze się przygotować - powiedział poważnie wódz, patrząc w rozległy ocean. Żałował, że nie ma przy sobie Szczerbatka. Szalony lot pomógłby uspokoić niespokojne serce wodza...
Głośne pukanie do drzwi rozległo się zaraz po tym, jak Lauren posprzątała brudny od mąki blat. Kobieta wytarła ręce i z uśmiechem otworzyła drzwi, w których pojawiła się Astrid.
- Przepraszam za spóźnienie - wysapała blondynka, przechodząc przez próg. Lauren machnęła ręką.
- Nic nie szkodzi. Właśnie skończyłam piec ciasto marchewkowe - uśmiechnęła się szeroko i ruszyła do kuchni, a zaraz za nią Astrid. Blondynka usiadła blisko kominka, czując przyjemne ciepło pochodzące od rozżarzonego drewna.
- Opowiadaj, jak było - zaczęła lekarka, krojąc pięknie pachnące ciasto na równe kawałki. Wojowniczka skrzywiła się nieco. Nie za bardzo lubiła opowiadać o długiej wyprawie ze względu na Szczerbatka. Był to dla niej ciężki temat, a co dopiero dla Czkawki. Opowiedziała jednak szybko, co się wydarzyło. Lauren podała w międzyczasie herbatę i usiadła naprzeciw przyjaciółki, słuchając historii.
- Dlatego Czkawka przyleciał na tajgumerangu - zasmuciła się Lauren, wolno żując ciasto. Astrid przytaknęła krótko.
- Mam nadzieję, że jeszcze zobaczymy Szczerbatka. Ja też za nim tęsknię - odparła cicho i pociągnęła łyk zielonej herbaty. - Jakoś staramy się przyzwyczaić do takiej sytuacji. Czkawka mówi, że powoli się z tym godzi. Myślę, że da sobie radę - dodała po chwili i uśmiechnęła się do Lauren.
- Ma jeszcze ciebie - rzekła szatynka. Astrid zarumieniła się nieco, choć wiedziała ile znaczy dla Czkawki.
- A co u ciebie? Jak się czujesz? - Zmieniła temat wojowniczka, patrząc wymownie na brzuch przyjaciółki. Lauren zaśmiała się dźwięcznie, kładąc rękę na miejsce, gdzie przed chwilą poczuła kopnięcie.
- Na początku czułam się tragicznie. Co chwilę musiałam biegać do łazienki, objadałam się i miewałam huśtawki nastrojów, ale teraz już jest dobrze. Maleństwo ma mocne kopnięcia - odpowiedziała, patrząc czule na wypukły brzuch. Astrid uśmiechnęła się szeroko. Cieszyła się, że jej przyjaciółka znalazła szczęście i że niedługo zostanie mamą.
- Gothi wywróżyła płeć? - Spytała Astrid, wstając i siadając obok przyjaciółki, by dotknąć jej brzucha.
- Będzie chłopiec - uśmiechnęła się szczerze, patrząc jak dłoń blond włosej jeźdźczyni spokojnie spoczywa na środku brzucha.
- Nate musi być dumny - zaśmiała się Astrid.
- Powiedział, że chciałby mieć najpierw córeczkę - zachichotała szatynka, opierając się o podparcie krzesła. Astrid podniosła brew w przypływie zaskoczenia. - Nate uważa, że dziewczynki są grzeczniejsze - wyjaśniła lekarka, na co niebieskooka prychnęła.
- Czy ja wiem... Patrząc na Szpadkę jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
Obie kobiety zaśmiały się głośno. Lauren w pewnym momencie wstała i wyjęła coś z komody znajdującej się przy schodach na górę. Podała wisiorek Astrid, która doskonale wiedziała, co to oznacza.
- O bogowie! Zaręczyliście się! Czemu nic nie powiedziałaś? - Rzuciła radośnie Astrid, mocno obejmując ciężarną. Lauren odgarnęła grzywkę ze swojego czoła.
- Miała być niespodzianka - szatynka oderwała się i spojrzała na piękny wisiorek w kształcie malutkiego kółeczka, gdzie wyryta była data ich zaręczyn.
- To kiedy ślub? - Pytała Astrid, nie ukrywając podekscytowania. Lauren wzruszyła ramionami.
- Myślałam o końcu września. Zdążylibyśmy przed zimą, a poza tym nie chciałbym wyglądać w sukni ślubnej jak wieloryb.
- To byłby dobry czas - przyznała rację Astrid, siadając z powrotem na swoje miejsce. Blondynka wzięła kolejny kawałek ciasta i wpakowała od razu kęs do ust. - Nie mogę się doczekać. Dawno nie tańczyłam - rozmarzyła się na chwilę.
- To za miesiąc, więc masz czas na znalezienie sukni - dodała szatynka i również usiadła, wcześniej głaszcząc brzuch. - A tak z innej beczki... Kiedy Berk doczeka się dziedzica Czkawki?
Blondynka zakaszlnęła. Coraz częściej słyszała to pytanie i prawdę mówiąc, zaczęła się irytować. Odłożyła widelczyk na bok i popiła ciasto herbatą.
- Nie wiem - przyznała szczerze żona wodza. - Czkawka chciałby mieć już dziecko, ale ja nie czuję się do końca pewna...
Lauren zaskoczyło wyznanie Astrid. Od lat znała tę dziewczynę i blondynka zawsze wyrażała chęć posiadania rodziny, więc wahanie wojowniczki sprawiło, że Lauren nie wiedziała, co o tym myśleć.
- Dlaczego? - Spytała.
Astrid wzruszyła ramionami.
- Może dlatego, że się boję? Tego, jak będę wyglądać, czy dam sobie radę... Czkawka będzie cały czas poza domem, a ja nie chcę wychowywać dziecka sama - mruknęła cicho, uciekając wzrokiem w bok. Szatynka złapała dłoń przyjaciółki i ścisnęła ją lekko.
- Mówiłaś o tym Czkawce? - Zapytała łagodnie.
Jeźdźczyni pokręciła głową, zaprzeczając tym samym.
- Nie chciałam mu mówić, bo zapewne zrobiłoby mu się przykro. On naprawdę pragnie tego dziecka, a kiedy zaczyna o tym mówić, ja uciekam - rzekła z żalem i schyliła głowę. Do tej pory nikomu nie mówiła o swoich lękach. Astrid chciała mieć dzieci, ale nie sądziła, że wdrożenie tego marzenia w życie będzie takie trudne. Bała się powiedzieć o tym mężowi, ponieważ sadziła, że Czkawka nie zrozumie... Mimo że zawsze o wszystkim rozmawiali i Haddock potrafił spojrzeć na wszystkie sprawy obiektywnie. Ale czy w tej kwestii również?
- Jesteście małżeństwem, Astrid. Takie decyzje podejmuje się wspólnie. Poza tym Czkawka nie będzie cię do niczego zmuszał - uspokoiła ją szatynka.
- Ale jest wodzem... Powinien mieć dziecko - jęknęła blondyna, opierając się łokciem o dębowy stół.
- Ale nie musi mieć je teraz. Jesteście młodzi, macie czas.
- A co jeśli Czkawka zginie i nie będzie miał komu przekazać władzy? - Astrid podniosła smutny wzrok. Wyglądała naprawdę na przygnębioną.
- Gadasz głupoty. On zawsze wychodzi cało z każdych kłopotów.
Ale szczęście nie zawsze sprzyja - pomyślała ponuro, lecz uśmiechnęła się wdzięcznie do Lauren. Wspaniałe jest mieć tak cudowną przyjaciółkę, która zawsze potrafi pomóc i doradzić w każdej kwestii.
Na pocieszenie rozdzialik ^^ Mam nadzieję, że złagodziłam trochę Wasze łaknienie na potomka hiccstrid xD
Kolejny pod koniec tygodnia. Miłego rozpoczęcia (o ile może być miłe :') Do której klasy się wybieracie? Piszcie w komentarzach :3
Jejku, jak zwykle cudowne 😍 Potomek hiccstrid, czekam 😂😆 U mnie rozpoczęcie było fajne, klasa śmieszkowata 😄 A wybieram się do 7 (tak wiem, młoda jestem) Czekam na następny! ❤
OdpowiedzUsuń//Wika
Jeszcze się naczekasz xd Ale będzie słodko, dam też oczywiście Nate'a i Lauren *-*
UsuńTrafić na fajną klasę to naprawdę ważna sprawa. Życzę udanego roku szkolnego ♡♡♡
Arcydzieło <3 Idę do 6 XD
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie! Mnie czeka ostatni rok... Potem studia :')
UsuńMusiałam jednak coś dopisać jeszcze XD Kto by pomyślał, że nasza As się boi 🤔 Powinna o tym pogadać z Czkawką, na pewno by jej pomógł ❤ A ten Drago, aż mną wzdrygnęło na jego myśl, a kysz stąd parszywcu! 😅
OdpowiedzUsuńBędzie z nim rozmawiać ^-^ A co do Drago...on namiesza. Oj tak..
UsuńCzekam na więcej hiccstrid i rozdział super aż ciekawa jestem ##ide do 7 klasy 😍😍😘😇
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! ♡ Życzę powodzenia 😘
UsuńŚwietny rozdział :* Czekam na następny:) Idę do 3 klasy gimnazjum.
OdpowiedzUsuńMiło mi! Dziękuję 💕 Powodzenia ^-^
UsuńCzytając te komentarze zaczynam się czuć staro. Wszyscy piszą, że gimnazjum albo podstawówka, a ja do 2 liceum. Zaczynam się bać, że jestem zbyt dziecinna jak na swój wiek.
OdpowiedzUsuńJa 3 liceum, nie jesteś sama 😂 A na httyd nigdy nie jest się za starym ❤
UsuńTo z czego będzie matura?
UsuńOczywiście matma, polski, angielski (biorę też rozszerzenie ) i geografia :D
UsuńTeż chiałam sobie wziąć geigrafię rozszerzoną, ale okazuje się, że jak rozszerzasz polski,historię i masz zajęcia z psychologii to w twoim zakresie godzin brakuje miejsca. Trochę to przykre.
UsuńTrzecia gimnazjum..
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział ��������
Hiccstrid.= malutkie słodkie dziecko
Świetny rozdział ���� Śle wenę!
Oj taaaak! *-* Sama nie mogę się doczekać XD Dziekuję Ci baardzoo 💕
Usuń1 liceum :) Rozdział jak zwykle świetny, nie mogę doczekać się następnego :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w wielkim świecie :P Dziękuję bardzo ❤
UsuńBoskie ������
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać nexta�� Czekam na dzidzię Czkawki i Astrid ��❤
Ja przez Was też nmg się doczekać XDD Dziękuję bardzo! :D
Usuń