Przybysz
Tydzień później Czkawka zaczął wdrażać w życie plany budowy ochrony
na klifach. Przy samych brzegach powstanie wieża obserwacyjna, na
której stacjonować mieli młodzi wojownicy. W wysokich klifach wydrążono niegłębokie dziury, w których Czkawka postanowił ukryć przeróżne
wyrzutnie: z siecią, wyrzutnie strzał czy głazów. Ponieważ teren nie był
do końca idealny, nie były one tak skuteczne. Najlepszym rozwiązaniem
pozostały wyrzutnie strzał, które mogły zranić wroga z kilkudziesięciu
metrów.
- Tak w ogóle po co to robisz? Przecież Berk nie ma wrogów
- spytał wodza Mieczyk. Chłopak został zwerbowany jako pomoc przy wydrążaniu dziur. Szpadka również pomagała, ale zaraz po skończonej
pracy szła na przerwę. Mieczyk wiedział, że siostra wciąż się na niego
gniewa i nie wiedział, jak to naprawić. Myślał, że wspólna praca sprawi,
że dziewczyna przestanie się dąsać, ale jednak była bardziej uparta niż
Mieczyk sądził.
- Dla bezpieczeństwa - wzruszył ramionami Czkawka
i napisał kilka zdań w swoim starym notatniku po czym zamknął go. Wódz
nie chciał nikogo martwić tym, że niektóre wyspy mogą przeciwstawić się
Berk, choć każdy mądry człowiek nie posunąłby się do ataku na tę wyspę. W
dodatku jego myśli znów zaczęły krążyć wokół Halli. Czkawka wciąż
zastanawiał się, czy kobieta po prostu opuściła czy szuka poparcia u
innych przywódców wrogo nastawionych do Berk. Od smoczych wyścigów minął
niemal miesiąc, a po Halli pozostały tylko niemiłe wspomnienia.
- Przecież mamy smoki - wtrącił bliźniak, drapiąc Szczerbatka za uchem.
- Smoki to nie wszystko - westchnął wódz. Mieczyk nie odpowiedział już na to.
- Mogę iść już do domu? - Spytał po kilku minutach. Czkawka wciąż robił notatki, zapominając o przyjacielu.
-
Pewnie. Jutro staw się o godzinę szybciej, jest dużo roboty - rzucił z
uśmiechem wódz. Jeździec pożegnał się więc z szatynem i ruszył do chaty.
Szczerbatek trącił łbem Czkawkę i zamruczał cicho.
- Wytrzymaj jeszcze godzinkę - powiedział mężczyzna, obejmując przyjaciela, który wepchnął głowę pod ramię jeźdźca.
Nocna
furia cały czas była smutna. Szczerbatek coraz więcej spał, rozleniwiał
się, a wszystko przez to, że smok rzadko latał. Czkawka próbował
zachęcić go do automatycznej lotki, ale Szczerbatek był zbyt uparty, by
pozwolić na założenie ogona. Chciał latać tylko z Czkawką.
Mężczyzna
spojrzał na ludzi pracujących przy klifach. Niektórzy wikingowie wydrążali dziury, inni montowali machiny i wyrzutnie. Wśród nich również
był Ethan, który nosił ciężkie belki. Wojownikowi nie przeszkadzał
nawet ostry mróz i silny wiatr, bowiem mężczyzna był w samej koszuli.
- Nie za zimno? - Zaśmiał się wódz, kiedy Ethan podszedł do niego. Wiking wzruszył ramionami.
- Jestem przyzwyczajony - odparł i wziął kilka łyków świeżej wody, którą przyniosły rankiem Astrid i Valka. - Ile nam to zajmie?
Zapytał blondyn, skinając głową na klify.
- Najwyżej dwa tygodnie.
Przez chwilę trwała cisza. Gdzieś w oddali słychać było odgłosy pracy ludzi i smoków.
- Wodzu! - Czkawka usłyszał krzyk Svena, który biegł w jego stronę. Kiedy wiking dobiegł, schylił się, łapiąc powietrze.
- Spokojnie, oddychaj - rzekł delikatnie Czkawka, łapiąc mężczyznę pod ramię. Pomógł mu się wyprostować, a potem zapytał:
-Co się stało? - Spytał przywódca.
- Jakiś przybysz pragnie z tobą rozmawiać - wyjaśnił wprost.
Czkawka zmarszczył czoło. Kto by się tłukł zimą po oceanie?
- Gdzie on jest?
- Czeka w twierdzy. Nate i Sączysmark są przy nim - wyjaśnił.
-
Ethanie, dopilnuj proszę pracę - zwrócił się do szwagra, który bez
słowa zgodził się. Następnie Czkawka wsiadł na grzbiet Szczerbatka i
dotarł do twierdzy, zastanawiając się kim jest owy przybysz i dlaczego
znalazł się na Berk.
Pochodnie przy budynku zgasły, więc
Szczerbatek rozpalił je na nowo. Kiedy wódz uchylił drzwi, dostrzegł w
oddali trzy sylwetki, w tym jedną nieznajomą. Gdy zbliżył się do stołu,
uważnie przypatrzył się niewysokiemu wikingowi. Mężczyzna nie wyglądał
na wojownika: posturą przypominał Czkawkę. Nie był umięśniony, a jego
lekko siwe włosy świadczyły o wieku przybysza. Miał może pięćdziesiąt
lat.
- Chciałeś ze mną mówić - zaczął wódz, stając ostatecznie
przy stole. Nieznajomy wstał wolno i lekko skinął głową, witając się z
przywódcą Berk.
- Jestem Travis, pochodzę z północnej Brytanii -
powiedział mężczyzna. Jego głos był niski i chrapliwy, co mogło nie
pasować do łagodnej twarzy przybysza.
- Dlaczego znalazłeś się na Berk? - Czkawka usiadł naprzeciw i złączył dłonie.
-
Słyszałem pewne informacje, które mogą ci się przydać - odparł
tajemniczo i spojrzał na Nate'a i Sączysmarka. - Ale wolałbym
przedstawić ci je w cztery oczy.
Jeźdźcy spięli się natychmiast i spojrzeli na Czkawkę.
-
Możecie iść - odparł spokojnie szatyn. Był z nim Szczerbatek, więc nic
złego nie mogło się przytrafić. Po chwili Nate i Sączysmark wyszli,
czekając pod drzwiami.
- O jakich informacjach mówisz?
Czkawka oparł się swobodnie o krzesło i spojrzał w oczy Travisa. Były one w szarym odcieniu.
- O nocnej furii - odparł, patrząc z błyskiem w oczach na Szczerbatka, który syknął cicho.
- To znaczy?
Mężczyzna
wyjął zza czarnego futra mapę i rozłożył ją na stole. Papier nie
zajmował dużo miejsca, więc Travis oparł łokcie o drewniany stół.
-
Na południu, niedaleko Brytanii, znajduje się dość dziwna i tajemnicza
wyspa. Leży na tak zwanym Archipelagu Tysiąca Wysp. Ludzie, którzy
tamtędy przepływali mówią o czarnych jak noc stworach z wielkimi
skrzydłami. Pływałem tam osobiście wiele lat, aż w końcu znalazłem
odciski łap nocnej furii.
Czkawka podniósł brwi w zaskoczeniu. Nie
pragnął niczego bardziej niż odnalezienie kolejnej furii. Chciał, żeby
Szczerbatek miał rodzinę. Taką prawdziwą.
- Dlaczego miał bym ci
wierzyć? - Czkawka odepchnął kuszące myśli i spojrzał w oczy mężczyzny.
Chciał się przekonać, czy Travis mówi prawdę.
- Nie mów mi tylko,
że nie chciałbyś poznać kolejnej furii, a może i stada. Byłoby
wspaniale, gdyby twój smok założył własną rodzinę, nieprawdaż?
-
Owszem, byłoby wspaniale - Czkawka skinął głową, drapiąc swego
przyjaciela za uchem. - Dlaczego sam tam nie popłynąłeś? Nocna furia
zbiłaby fortunę na różnych rynkach - skomentował szatyn. Czuł coraz
większe podejrzenia wobec tego człowieka. Przecież skóra tego gatunku
jest jedną z najtwardszych, wystarczy kilka celnych trafień z kuszy, by
zabić nocną furie.
- Powiem szczerze, nie jestem człowiekiem
odważnym. Spotkanie z jakimkolwiek smokiem przyprawia mnie o dreszcze, a
co dopiero widok nocnej furii.
- Dlaczego więc nie zbierzesz ludzi? - Pytał dalej Czkawka, uważnie obserwując reakcję Travisa. Mężczyzna roześmiał się.
-
Jesteś bardzo podejrzliwy. Nie zbiorę ludzi, ponieważ nie stać mnie na
ich utrzymanie. Poza tym, jestem odkrywcą, wolnym człowiekiem i nie
należę do żadnego klanu - wytłumaczył spokojnie.
- Skąd mogę mieć
pewność, że to nie podstęp, Travisie? Już kiedyś oszukano mnie w taki
sposób - dodał wódz, krzywiąc się na wspomnienie o podstępie Albrechta.
Będąc nastolatkiem wierzył, że gdzieś w pobliżu są inne nocne furie, ale
kiedy odkrywano coraz więcej lądów, tracił nadzieję na odnalezienie
kolejnego przedstawiciela gatunku. W końcu dał spokój. Zwłaszcza odkąd
został wodzem i musiał troszczyć się o Berk.
- Mówię ci to,
ponieważ uważam, że jesteś człowiekiem, który potrafi ochronić te smoki
przed kimś innym. Pomyśl, co by było, gdyby ktoś niewłaściwy się o tym
dowiedział.
Głos Travisa był pewny, ten mężczyzna wiedział, o czym mówi, a jego oczy zdawały się mówić prawdę.
- Masz kogoś na myśli? - Spytał Czkawka, kiedy usłyszał wzmiankę o " kimś innym ". Travis pokręcił jednak głową, przecząc.
-
Nie, ale wrogowie czają się wszędzie. Nawet ci najbardziej uśpieni mogą
w każdej chwili zaatakować - rzekł nisko. Szczerbatek szturchnął
swojego jeźdźca i zamruczał.
On w to wierzy - pomyślał wódz i skrzywił się.
- Czy to wszystko? - Rzucił szatyn, nie patrząc na przybysza.
- Tak. Zostawiam ci mapę, w razie gdybyś chciał szukać śladów - rzucił mężczyzna i wstał. - Życzę powodzenia, Czkawko Haddocku.
Jeździec
skinął głową i po chwili usłyszał jak ciężkie drzwi twierdzy
zatrzaskują się. Zaraz po tym znów ktoś je otworzył i poczłapał do
Czkawki. Przed nim pojawiali się Sączysmark i Nate.
- Czego ten dziwak chciał? - Spytał Smark, patrząc na uchylone wejście. Czkawka postukał palcem w mapę.
- Przekazać informacje o nocnych furiach.
Zaskoczony Jorgerson podniósł brew i obrócił skrawek papieru w swoją stronę. Przypatrywał się w nią.
-
Przecież to brzmi śmiesznie - prychnął jeździec, odsuwając się, by Nate
mógł spojrzeć.- Obcy człowiek zjawia się na Berk, mówi, że znalazł
furie, a ty mu wierzysz?
Wódz wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Ale jestem pewien tego, że jeśli nie spróbuję, Szczerbatek może stracić szansę na odnalezienie swoich...
Nastała cisza. Smutny głos Czkawki sprawił, że Smark zaprzestał jakichkolwiek złośliwych komentarzy.
- Zamierzasz tam wyruszyć? - Spytał Nate, oddając mapę.
-
Tego też nie wiem - westchnął wódz. Z jednej strony był zaskoczony,
zmieszany, ale i szczęśliwy. Co jeśli ta informacja okaże się prawdą? Co
jeśli na południu naprawdę istnieje taka wyspa, pełna nocnych furii?
-
Smark, śledź Travisa. Nie powinien daleko odpłynąć - Czkawka zwrócił
się do przyjaciela, który skinął głową i wybiegł z twierdzy.
Sam wódz pożegnał się z Nate'm i wyszedł na zewnątrz, by wskoczyć na siodło i przemyśleć sprawę pośród chmur.
Dochodziła
północ, kiedy Czkawka nie zjawiał się w domu. Astrid co chwilę
wyglądała przez okno, wyglądając ukochanego. Nie martwiła się jednak
zanadto. Wiedziała, że przy jej mężu jest Szczerbatek i że oboje są
cali. Uśmiechnęła się z poczuciem ulgi, gdy dziesięć minut później
usłyszała otwierające się drzwi.
Czkawka wszedł do przedsionka i
zrzucił płaszcz. Szczerbatek ziewnął głośno i poczłapał szybciutko do
spiżarni, gdzie czekał na niego kosz pełen pysznych dorszy.
- Latałeś? - Spytała dziewczyna, zjawiając się na schodach. Miała na sobie długą koszulę nocą oraz bawełniane skarpetki.
- Tak - mruknął i odpiął górną część kombinezonu.
-
Coś się stało? - Astrid podeszła do jeźdźca i chwyciła jego twarz w
dłonie. Czkawka westchnął ciężko i pociągnął blondynkę na sofę, by
opowiedzieć o Travisie i przekazanych przez niego informacjach.
-
To nie brzmi poważnie - powiedziała poruszona, kiedy jeździec wręczył
jej mapę. Dziewczyna uczyła się kiedyś geografii u Zeldy, więc miała
nieco większą wiedzę na temat południa.
niż Czkawka.- Jak miał na nazwisko ten
człowiek?
- Nie wyjawił. Powiedział tylko imię - rzucił chłopak i
wstał, by pójść do kuchni. Nalał ciepłego mleka do kubków, dodał miodu i
ruszył z potworem do salonu.
- Co zamierzasz?
- Chciałbym
to sprawdzić - odpowiedział. Podał żonie kubek i znów usiadł obok niej.
Tak bardzo zależało mu na tym. I choćby miała być to tylko plotka,
musiał sprawić. Może zwykle gadania ludzi zamienią się w prawdę.
- Sam?
- Tak byłoby najlepiej - odparł, czując na sobie wzrok Astrid. Dziewczyna pokręciła głową i odłożyła mapę.
- Chyba zwariowałeś. Nie puszczę cię samego. Nie znamy Travisa, nie znamy tych terenów, co jeśli to podstęp?
Czkawka
odważył się spojrzeć jej w oczy. I jedyne co ujrzał to troska, która go
poruszyła. Astrid nigdy się nie zmieni, jeśli chodzi o bezpieczeństwo
ludzi, których kocha.
- Ja muszę spróbować... Chcę, żeby mój najlepszy przyjaciel miał rodzinę.
- Ty jesteś jego rodziną. - Astrid odnalazła jego dłoń i ścisnęła ją.
-
Ale ja nie jestem smokiem. Nie zastąpię mu tej prawdziwej rodziny -
odparł cicho, patrząc na Szczerbatka, który wolno wcinał dorsze. - Gdyby
była to Wichura, zrobiłabyś to samo.
Astrid westchnęła i przytuliła się do ramienia męża.
- Rozumiem cię, skarbie. W takim razie chcę lecieć z tobą. I weźmiemy kogoś jeszcze, tak dla bezpieczeństwa.
- Nie uważasz, że to będzie przesada? - Zaśmiał się delikatnie.
- Oczywiście, że nie. Jesteś wodzem Berk, co by się stało, gdybyś zginął? - Oburzyła się.
- Astrid, wikingów nie zabije byle co - rzekł poważnie, przyciągając ją bliżej. Pocałował w skroń i przytulił mocno.
- Chodź spać. To był męczący dzień - westchnęła i pociągnęła szatyna na górę.
-
Szczerbatek, ty też! - Dodała, patrząc na smoka. Nocna furia oblizała
się i ruszyła wolno za małżeństwem, by w końcu udać się na zasłużony
odpoczynek.
Przepraszam za duże opóźnienie, ale naprawdę nie miałam pomysłu. I szczerze mówiąc, nadal go nie mam 😕 Ale postaram się, aby kolejny był lepszy. 💜
Świetne super więcej bliźniaków
OdpowiedzUsuńBliźniaki jeszcze będą ;D
UsuńDzięki ^^
Nono zapowiada się ciekawie!!!
OdpowiedzUsuńNwm co myśleć o Travisie. Fajnie by było gdyby to była prawda. Jeszcze nie było Nocnych Furii. ;)))
Ale jakby podstęp. To uwaga, MÓJ MĄŻ W NIEBEZPIECZEŃSTWIE 😡
Szczerze mówiąc, jeszcze sama nie wiem, jak to rozegrać. Ale na pewno będzie ciekawie 💕
UsuńMam taką cichą nadzieję, że następny rozdział będzie jednocześnie romantyczny i z taką małą nutką niebezpieczeństwa. Powiedz (tak w tajemnicy) jak skończy się blog?
OdpowiedzUsuńBędzie planowanie wyprawy, trochę Szpadki i Mieczyka oraz Ethana. Romantyczny... No może trochę hiccstrid :D
UsuńA jak skończy się blog... Cóż, przyznam, że jeszcze muszę go dopracować, więc nie razie nic nie zdradzam. Cierpliwości ♡
Sza! Smile to miała być tajemnica!
UsuńPrzepraszam!
UsuńKiedy można spodziewać się nexta? ��
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ��
Myślę, że będzie jutro pod wieczór albo w sobotę rano ^^
UsuńInteresujący artykuł oraz spostrzeżenia autora, na pewno polecę stronę dla bliskich, którzy także absorbują się pokrewnymi tematami.
OdpowiedzUsuń