Bliźniacze problemy i nocny spacer
Czkawka ujrzał Szpadkę, która nerwowo zaplatała swój warkocz. Odkąd
dziewczyna stała się bardziej kobieca stawiała coraz częściej na ładne
upięcia i fryzury. Również przez zmianę stroju Szpadka zaczęła zyskać
zainteresowanie wśród panów, którzy z uśmiechem oglądali się za
jeźdźczynią. Czkawka również musiał przyznać, że siostra Mieczyka
przestaje być tą starą Szpadką.
- Cześć - przywitał się wódz i
uśmiechnął niepewnie. Nie wiedział, czy dziewczyna zaraz wybuchnie
gniewem i zacznie się na niego drzeć, więc stał w bezpiecznej
odległości.
- Czego chcesz? - Spytała nieprzyjemnie, podnosząc
szary wzrok na przywódcę. Ten wzruszył ramionami i zakołysał się, stając
raz na piętach, raz na czubkach palców.
- A tak chciałem spytać,
co u ciebie? - Rzucił nerwowo, na co Szpadka uniosła pytająco brew. -
Nie owijaj w bawełnę - mruknęła, wracając do zaplatania warkocza.
Czkawka westchnął głęboko i usiadł obok przyjaciółki. Zanim zaczął mówić rozejrzał się po wiosce. Z tego punktu można wiele dostrzec.
-
Śledzik powiedział, że ty i Mieczyk się pokłóciliście - rzucił cicho,
jakby przekazywał tajne informacje. Szpadka skrzywiła się nieco i przekręciła oczyma.
- A jeśli tak to co? - Prychnęła. Czkawka
wyczuł, że dziewczyna musi być naprawdę roztrzęsiona. Rzadko kiedy
mówiła takim wrogim tonem. W szczególności do Czkawki, którego w jakiś
sposób podziwiała.
- Chcę tylko pomóc - odparł miło mężczyzna,
przez co Szpadka odwróciła wzrok. Skupiła się teraz na Talii, która pchała taczkę pełną jabłek.
- To nie twoja sprawa - powiedziała cicho i już chciała wstawać i pójść przed siebie, gdy za ramię chwycił ją Czkawka.
-
Szpadka, naprawdę chcesz kłócić się z bratem? Z tego co zauważyłem, to
nie pierwszy raz - rzekł twardo, choć jego głos nadal brzmiał miękko i
przyjemnie dla ucha. Wódz przez ostatni miesiąc zauważył, że rodzeństwo
coraz częściej się kłóci. Owszem, to normalne pomiędzy siostrą i bratem,
ale Czkawka wiedział, że jeźdźcy bardzo się kochają, więc tak częste
sprzeczki były co najmniej dziwne.
- To nie ja tworzę problemy, tylko on.
Szpadka wyrwała się i czym prędzej zniknęła z oczu wodza, by następnie skręcić do zatoczki, gdzie lubiła spacerować.
Zasmucony
Czkawka wziął głęboki wdech i spojrzał w prawo, na dom Thorstonów. Nad
drzwiami wisiała podobizna zębiroga zamkogłowego, a obok niego inicjały
Szpadki i Mieczyka. Mężczyzna zawsze uważał, że tego typu rzeźby, obrazy
powinny w jakimś stopniu umacniać więź, pokazywać, co jest ważne.
Szatyn
wstał ciężko i podszedł do drzwi, pukając w nie. Po chwili ciężkie
dębowe drzwi otworzył Mieczyk. Chłopak miał na sobie zwykłą podkoszulkę,
która ubrudzona była czekoladą oraz szare, luźne spodenki. Włosy
jeźdźca sterczały w różne strony, tworząc nieład, ale Mieczyk nie
wyglądał na kogoś, kto przejmuje się wyglądem.
- Cześć - przywitał
się wódz. Mieczyk odpowiedział tym samym i zrobił miejsce w przejściu,
by przepuścić przyjaciela. Czkawka rzucił okien na salon. Wszędzie
wisiały różne hełmy: od małych po duże, z rogami, ozdobione kamieniami, a
nawet kwiatami. Rodzeństwo wyjaśniło kiedyś, że ich rodzina jest wielką
miłośniczką wszego typu okryć na głowę.
- Co cię sprowadza? - Zapytał Mieczyk i usiadł na krześle, wyciągając nogi, by ułożyć je na stole.
-
Chciałem spytać o Szpadkę - rzekł i usiadł naprzeciw przyjaciela.
Jeździec w tym czasie jadł ciastka, które kilka godzin temu upiekła jego
mama.
- Wyszła - odparł od razu, nie siląc się na bardziej rozwiniętą odpowiedź. Czkawka pokręcił głową.
-
Chodzi mi o wasze kłótnie - wyjaśnił, wbijając swe zielone oczy w
blondyna. Przez chwilę wodzowi wydawało się, że Mieczyk posmutniał, ale
potem włożył kolejną porcję ciastek do buzi.
- Nie kłócimy się - Rzucił.
- Naprawdę? - Podważył jeździec nocnej furii. - Czyli krzyki na całą Berk to po prostu wymiana zdań?
Mieczyk odłożył ciasta, strzepnął pyłek z koszulki i zdjął nogi, by usiąść wygodniej.
- To były tylko wymiany argumentów - powiedział spokojnie.
Czkawce
wydawało się to nieco dziwne. Szpadka reagowała bardzo emocjonalnie na
kłótnię z bratem, a ten zaś nie widział żadnego problemu.
- Szpadka uważa inaczej.
Blondyn wzruszył ramionami.
- To już jej problem.
-
Mieczyk, co się z tobą dzieje? Co z wami się dzieje? - Wybuchnął
Czkawka, lecz nie ostro. Chciał po prostu poznać przyczyny sprzeczek i zażegnać spór Thorstonów.
- O matko... - Jęknął Mieczyk. Czkawka
potrafił być irytujący, więc chłopak postanowił powiedzieć przyjacielowi
prawdę. Wiedział, że przywódca Berk i tak będzie węszyć.
- Wiedziałeś, że Szpadka spotyka się ze Sączysmarkiem? - Spytał ponuro bliźniak, biorąc kubki, by napełnić je świeżą herbatą.
-
Nie - odparł Czkawka, nie ukrywając zaskoczenia. Szpadka przez kilka
lat naśmiewała się ze Smarka, a teraz się z nim spotyka? Może dziewczyna
naprawdę się zmieniła.
- To teraz już wiesz - burknął cicho.
Szatyn chyba domyślał się już, dlaczego rodzeństwo się sprzecza, lecz
mimo to, chciał się upewnić, pytając o powodu sprzeczek.
- Ta
dziewczyna rozumu nie ma! Żeby spotykać się z Sączysmarkiem? Czkawka, czy
ty to rozumiesz? - Wybuchnął Mieczyk, wstając gwałtownie z krzesła.
Przeszedł się kilka kroków, zatrzymując w końcu przy szafkach. Na jego
twarzy malowała się czysta frustracja.
- Może Szpadka i Sączysmark
zajęli się sobą na serio - mruknął speszony Czkawka. Młody mężczyzna
nie wiedział, jak udzielać komuś tego typu porad. Kiedy on zaczynał
spotykać się z Astrid, to Stoick szepnął synowi kilka złotych rad. Jak
się okazało, sprawdziły się wyśmienicie. Może przez wzgląd na to, jego
małżeństwo było wręcz idealne.
- Ale dlaczego Sączysmark? -
Mieczyk odwrócił się do przyjaciela. W oczach blondyna błyszczała
bezradność. Chłopak widocznie martwił się o siostrę. - Mieczyk, to jest drażliwy temat. Szpadka jest dorosła, potrafi o siebie zadbać - rzucił
spokojnie. Czkawka obserwował przyjaciela. Szmaragdowy wzrok wodza
uważnie obserwował reakcję jeźdźca.
- Wiem, że da sobie radę -
westchnął cicho Mieczyk i usiadł z powrotem na dębowym krześle. - Ale
jeśli Sączysmark skrzywdzi moją siostrę...
Czkawka uśmiechnął się
mimowolnie. Widząc przejęcie Mieczyka, poczuł dziwne ciepło w środku.
Miło było dostrzec to, że szalonemu rodzeństwo zależy na sobie.
- To go pogonisz - uśmiechnął się wódz, a Mieczyk zaraz po nim.
- To oczywiste. Szpadka to moja siostra, zawsze będę się o nią martwić - dodał.
-
Posłuchaj, daj Sączysmarkowi szansę. Znasz go, jeśli mu na czymś
zależy, to będzie o to dbać - powiedział łagodnie wódz i wstał wolno.
Mieczyk wydawał się uspokojony, więc Czkawka uznał, że może już
zakończyć rozmowę.
- Czkawka? - Zatrzymał go głos Mieczyka, kiedy
jeździec był już przy drzwiach. - Będę mógł pożyczyć Szczerbatka w razie
potrzeby? Wiesz, gdybym musiał pogonić Smarka. Jot i Wym są zbyt leniwi
do takiej akcji.
Przywódca zaśmiał się głośno.
- Oczywiście - odparł pewnie i wyszedł na zewnątrz. Przez chwilę oślepiło go zimowe słońce, które pojawiło się zza chmur.
Mężczyzna odetchnął świeżym powietrzem, rozmyślając o Szpadce, Mieczyku i
Sączysmarku. Nawet nie zauważył, jak ta trójka wydoroślała. Stali się
odpowiedzialni. I chyba już nie przypominali tych szalonych dzieciaków,
choć Czkawka uznał, że tęskniłby za ich szaleństwami.
Kręcąc głową, ruszył do twierdzy, gdzie czekała go narada.
Była
już niemal noc, kiedy Lauren i Nate wyszli na długi spacer. Gwiazdy
migotały na czarnym niebie, otaczając wielki księżyc. Młoda lekarka,
zapatrzona w piękne gwiazdozbiory, szła trzymając się ramienia
wojownika. Nate trzymał swoją ukochaną za talię, ciesząc się z jej
obecności. Przez ten tydzień zdążył się stęsknić, więc chciał wziąć
kilka dni wolnego i spędzić czas tylko z Lauren.
- Opowiesz mi,
jak było na szkoleniu? - Zapytała cicho. Nate przytaknął głową i zaczął
snuć ciekawą historię, opowiadając, czego nauczył młodych jeźdźców.
Wspomniał również o Valce i jej zasługach, przez które nabrał jeszcze
większego szacunku do kobiety.
Doszli do portu, kiedy mężczyzna
skończył opowiadać. Lauren zaś słuchała uważnie, starając się uspokoić.
Podczas tego spaceru chciała powiadomić jeźdźca o ciąży, ale jak nigdy
wcześniej zaczęła się bać. Jej drobne ręce zaczęły sie trzasc, a ciało
dygotało. Dodatkowo chłodny wiatr nie pomagał.
- Zimno ci? -
Spytał Nate, od razu obejmując i przyciągając dziewczynę, by ją ogrzać.
Lauren westchnęła ciężko. W ramionach tego mężczyzny czuła się niezwykle
bezpiecznie. Wystarczył najmniejszy dotyk, by poczuła troskę Nate'a, a
jedno spojrzenie zdradzało jaką wielką miłością darzy ją wojownik. Coś
niesamowitego. Jednak dziewczyna bała się. Może i Nate był
odpowiedzialny, dojrzały i był typem człowieka, który troszczy się o
swoją rodzinę i przyjaciół, ale zawsze znalazła się ta wredna myśl, że
jeździec może się od niej odwrócić. I to ją przerażało.
- Może
wracamy do domu, bo jeszcze się przeziębisz - mruknął Nate i pocałował lekarkę w głowę. Lauren uśmiechnęła się mimowolnie, ale zanim zaczęli
zawracać ku głównej drodze do wioski, zatrzymała wojownika.
-
Nate, ja muszę coś ci powiedzieć - szepnęła nerwowo. Jej głos zadrżał
ponownie, serce przyspieszyło znacznie. Teraz już nie ma odwrotu -
pomyślała. Jeździec zmarszczył brwi i zerknął w oczy swojej dziewczyny,
jednak ta unikała jego spojrzenia. Niebieskie oczy Nate'a raziły ją,
jakby były z lodu...
- Coś się stało? - Spytał delikatnie, nie
mając nawet najmniejszego pojęcia, co chce mu powiedzieć Lauren.
Dziewczyna przytaknęła delikatnie.
- Chodzi o to, że ja... -
Przerwała i zamknęła oczy. Bała się reakcji ukochanego, ale nie sądziła,
że nie będzie w stanie wypowiedzieć kilku słów.
Zaś stojący
blisko niej wojownik spiął się nieco, bojąc się, że dziewczyna chce mu
przekazać jakąś złą informację dotyczącą ich związku. Miał nadzieję, że
lekarka nie miała zamiaru z nim zrywać.
- Spokojnie - szepnął i odgarnął z jej ślicznej twarzy grzywkę. - Powiedz to.
Dziewczyna podniosła niepewny wzrok.
- Jestem w ciąży - wyjąkała, czując z jednej strony ulgę, a z drugiej napięcie.
Nate
zmarszczył czoło, jakby nie wiedział, co Lauren do niego powiedziała.
Następnie wziął głęboki wdech i spojrzał na wielki księżyc, który wisiał
nisko nad taflą spokojnego oceanu.
- Ale że jak... - Szepnął, a szatynka od razu wyczuła jego lęk.
-
No przecież wiesz - burknęła, odwracając wzrok. Wojownik chrząknął,
będąc w szoku. Nie wiedział, co ma powiedzieć, co zrobić. Stał tylko jak
stare drzewo, którego korzenie wbiły się głęboko w ziemię.
-
Zrozumiem, jeśli będziesz chciał odpocząć ode mnie - dodała cicho, choć
słowa te nie były dla niej łatwe. Nie chciała tracić Nate'a.
Chłopak milczał przez chwilę, ale potem delikatnie chwycił dłoń swojej pani.
-
Nie mam zamiaru tego robić - zaśmiał się lekko, ku zaskoczeniu młodej
kobiety.- Zaskoczyłaś mnie. I to bardzo. Nie sądziłem, że tak szybko
zostaniemy rodzicami...
- Przepraszam... - Zachlipała Lauren,
pozwalając, aby trzymane przez wiele godzin emocje uciekły w postaci
łez. Już nie mogła utrzymać tego napięcia. Nate zamrugał gwałtownie.
-
Nie masz za co przepraszać, Lauren. Oboje jesteśmy dorośli, razem
podjęliśmy takie, a nie inne kroki. To nie jest twoja wina, słyszysz?
Lauren nie spodziewała się takiej reakcji Nate'a. Była niemal pewna, że chłopak wybuchnie gniewem. Powiedziała mu o tym.
Wojownik natychmiast ją mocno przytulił.
-
Nie mogę być obarczyć cię za to winą... Mam swój honor i zasady. No i
poza tym, ja tu też ponoszę winę - uśmiechnął się delikatnie.
- Boję się, że nie damy rady - szepnęła, wtulona w jego ciepłą pierś. Dziewczyna nadal była roztrzęsiona
-
Może i jesteśmy niedoświadczeni, ale posłuchaj, my zawsze dajemy sobie
radę. Pomyśl o tych sytuacjach przez które przeszliśmy i nadal jesteśmy
cali. Nas nic nie może zniszczyć.
Choć Nate mówił pewnie, sam nie
do końca wierzył w siebie. On ma zostać ojcem. Nie planowali tego, ale
Nate był człowiekiem, który nie szuka usprawiedliwień, nie zrzuca winy
na innych, tylko bierze pełną odpowiedzialność na siebie. Przypomniał
sobie nagle swą siostrę i mamę. Czy byłyby teraz szczęśliwe? Czy on
potrafił się cieszyć teraz? Bał się przyszłości, ale wiedział, że dopóki
będzie z Lauren nic nie jest niemożliwe. To ona dawała mu siłę i
nadzieję. Pomagała przez wiele lat.
- Myślałam, że nie spieszy ci
się do posiadania rodziny - Lauren uśmiechnęła się przez łzy, odrywając
delikatnie od piersi ukochanego.
- Szczerze mówiąc, nie spieszy mi
się, może dobrze się stało? Może czas na to, żebyśmy oboje nauczyli się
życia? - Wytarł jej łzy opuszkiem kciuka, nie odrywając wzroku od jej
oddechowych oczu.
- Dziękuję - rzekła cicho Lauren i ponownie wtuliła się w Nate'a. Ten objął ją jeszcze ciaśniej i całując w głowę, rzekł pewnie:
- Kocham cię.
Nie miałam pomysły na tytuł :') W niedzielę prawdopodobnie pojawi się one-shot na Wattpadzie. 😃😃
To było takie piękne. Szczerze spodziewałam się czegoś takiego. Nate w końcu zachował sie jak na faceta przystało. Zawsze uważałam go za kogoś odpowiedzialnego 😘 Po prostu cudne. Boże jestem ciekawa reakcji Czkawki na wieść, że Lauren jest w ciąży.. no wiesz trochę zazdrość... 😂😂😂
OdpowiedzUsuń"Będę mógł pożyczyć Szczerbatka" to mnie normalnie rozwaliło, Mieczyk the best 😍😍😍
Milady
Czkawka raczej będzie zaskoczony, a zazdrosny to raczej nie. Tak jak już Ci wcześniej obiecałam, będzie rozmowa hiccstrid o potomstwie 😉💜
UsuńŚwietny rozdział! Czekam na następny 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Postaram się, aby nn był za tydzień ♡
UsuńMiodeeeek *-* eee albo nie, wróć.... To się źle kojarzy. No to może. A wiem! Coś innego równie słodkieeeeeego *-* Ksylitooool ❤ -- hahahahha xd teraz to już przesadzam. :)))
OdpowiedzUsuńNo ale się cieszę. Cieszę. Będzie miła rodzinka i wcale nie było takiej niepewności. Oni som mądrzy. Bardzo xd Nie to co bliźniaki. Choć jak widać też się zmienili. Ojoj biedny Mieczyk. Huhehhehe ^^
ありがとう 💜 smile‐さま
:*
Mioooodek 😃 Rodzinka będzie jak się patrzy :3 No i bliźniaki też bedo 😂💜💛💚
OdpowiedzUsuń