piątek, 27 stycznia 2017

Nowe intrygi

                                       Czkawka siedział przy palenisku, rozkoszując się ciepłem ogniska. Szczerbatek zajadał cicho ryby, a kiedy skończył ułożył się blisko przyjaciela. Smok nigdy nie lubił odchodzić od jeźdźca zbyt daleko. Myśli wodza wciąż krążyły wokół Travisa i tego, co powiedział. Z jednej strony chciał wsiąść na grzbiet Szczerbatka jak najszybciej, ale z drugiej strony był pełen obaw. Nie znał Travisa, więc równie dobrze mógłby kłamać. Ale po co? Żeby pozbyć się Czkawki z wyspy i żeby jakikolwiek klan mógł zaatakować? To brzmi szalenie. Berk jest strzeżona przez setki smoków, poza tym wikingowie to wojowniczy ludzie i będą zaciekle bronić domu. Berk jest bezpieczna.
- Chciałbyś poznać swoją rodzinę? - Spytał Czkawka, drapiąc smoka za uchem. Szczerbatek zamruczał, a potem skulił się, jakby wcale nie interesował się możliwością odnalezienia braci i sióstr. Po chwili wódz wziął mapę i zaczął się jej przyglądać. Jeśli jest chociażby mała szansa na znalezienie innej nocnej furii, on musiał to sprawdzić. Inaczej nie mógłby sobie darować.
W głowie Czkawki zaczął snuć się plan, jednak zanim zaczął zapisywać na papierze pomysły, drzwi do domu otworzyły się szeroko. W przedsionku pojawiła się Astrid a za nią Ethan. Oboje rozmawiali na temat broni, a potem zdjęli buty i przedostali się do ciepłej części domu.
- Dzień dobry - przywitała się dziewczyna, cmokając przelotnie męża w policzek.
- Cześć, Czkawka - dodał Ethan, wyciągając dłoń. Jeździec przywitał się ze szwagrem i uśmiechnął się. Astrid zniknęła w kuchni, przygotowując gorący napój.
Wódz uśmiechnął się szeroko, widząc jak relacja blondynki z Ethanem wolno buduje się od nowa. Wojowniczka zarzekała, że pogodziła się z bratem już dawno temu i jak widać nie kłamała.
- Planujesz coś? - Spytał zainteresowany mężczyzna, przyglądając się mapie.
Czkawka westchnął i opowiedział blondynowi o Travisie. Kiedy skończył opowiadać, Ethan zmarszczył czoło.
- Dla mnie brzmi to jak podstęp - powiedział od razu.
- Tak, wiem - mruknął wódz i usiadł z powrotem na krześle. Szczerbatek podniósł łeb i trącił nim rękę przyjaciela, który pogłaskał go z czułością.
- Ale zapewne będziesz chciał wyruszyć - zaśmiał się delikatnie Ethan. W tym czasie do salonu weszła Astrid, niosąc na tacy trzy kubki herbaty z imbirem.
- Dzięki - powiedział blondyn, odbierając od siostry naczynie.
- Nadal o tym myślisz? - Spytała męża, pochylając się nad mapą. - Masz już jakiś plan?
Mężczyzna skinął głową.
- Chciałbym wyruszyć po tym, jak skończymy umacniać klify. Opiekę nad Berk powierzę mojej mamie.
- Kto leci z tobą? - Spytał Ethan, przysuwając krzesło i siadając blisko szwagra.
- Astrid, Sączysmark i bliźnięta - wyjaśnił ku zaskoczeniu żony.
- Myślałam, że weźmiesz Śledzika i Nate'a - powiedziała i odłożyła tacę na bok.
- Ktoś z jeźdźców musi zostać na Berk. Poza tym nie chcę narażać Nate'a... - Wyprostował.
Astrid spojrzała na męża.
- Nie podoba mi się to - rzekła z troską w głosie.
- Taka okazja może już się nie powtórzyć - odparł, patrząc na Szczerbatka.
- No dobrze, w takim razie omówmy jakiś plan - klasnęła w dłonie i poprawiła na stole mapę. Czkawka posłał jej uśmiech, a potem wyjął notes, nie chcąc zapomnieć o żadnym szczególe.
                             Postanowili, że wyruszą za dwa tygodnie. Czkawka nie chciał opuszczać Berk zanim budowa obrony północnego klifu nie  zostanie zakończona. Valka będzie sprawować tymczasową władzę, a Nate'owi i Śledzikowi wódz przydzielił lekcje w akademii. Brzmi prosto, ale Czkawka czuł się niepewnie. Przecież nie będzie go przez co najmniej dziesięć dni. Sama wyprawa zajmie cztery dni drogi, ale przecież trzeba też się rozejrzeć po okolicy.
- Czkawka, wyluzuj, nie opuszczasz Berk na stałe - zaśmiał się Ethan, klepiąc delikatnie mężczyznę w ramię. Szatyn westchnął, ale uśmiechnął się delikatnie.
- Odkąd Drago zaatakował stałem się trochę przewrażliwiony na punkcie ochrony - odpowiedział szczerze, patrząc szmaragdowym, nieco przyćmionym, wzrokiem na mapę.
- To nic złego - rzuciła Astrid, która siedziała wygodnie na kanapie. W ręku trzymała kolejny kubek gorącej herbaty z imbirem.- No chyba, że zaczniesz wariować - dodała z lekkim uśmiechem. Ethan zawtórował siostrze.
- Dziękuję za wiarę, kochanie -prychnął, śmiejąc się do niej.


                           Na dalekim południu dryfował samotny statek. Ogromna łódź wolno poruszała się do portu, gdzie czekali marynarze. Ostatnie promienie słońca rzuciło poświatę na twarze młodzieńców. Kiedy stara łódź dobiła do brzegu, kilku wikingów chwyciło liny i szybko przycumowali statek do silnego mostu.
- Wreszcie - wysoki mężczyzna wessał ciepłe powietrze i westchnął zadowolony po czym wstał. Rozprostował nogi i wychodząc wolno z kajuty, zaczął się rozglądać po ogromnej wyspie. Handel kwitł jak nigdy. Ludzie z różnych wysp, kontynentów, państw kręcili się wokół bazarów z bronią, książkami, skokami, biżuterią, dokonując transakcji albo wymiany.
- Mam nadzieję, że podróż była udana - mężczyzna zwrócił wzrok ku kobiecie odzianej w delikatną sukienkę z jedwabiu. Ciemne oczy pięknej wojowniczki uważnie śledziły ruchy przybysza.
- W miarę - odparł i zszedł wolno na ląd. Rozejrzał się po raz kolejny, a po chwili skupił się na rozmówczyni. - Mam nadzieję, że dostanę to, o czym dyskutowaliśmy wcześniej.
Kobieta uśmiechnęła się szeroko.
- Oczywiście - odparła bez ogródek. - Zawsze dotrzymuję obietnic. Poza tym, jestem najlepszym handlarzem na całym Południowym Archipelagu.
Dwudziestolatka rozłożyła ręce szeroko i zakręciła się, okazując swoją sylwetkę. Mężczyzna prychnął.
- Mnie obchodzi tylko mój zysk - rzucił oschle. Młoda wojowniczka przewróciła oczyma. Jej kolczyki zabłyszczały w słońcu, kiedy odwróciła głowę.
- Kiedy chcesz atakować? - Spytała poważne, patrząc głęboko w oczy przybysza.
- Jak armia będzie w gotowości, a to może potrwać.
- Widzę, że nie spieszy ci się - rzuciła, krzywiąc się, kiedy wysoki mężczyzna ruszył przed siebie, nie bacząc na rozmówczynię.
- Ostatnim razem z tego pośpiechu wyszło tyle, że ledwo przeżyłem. Teraz będzie inaczej - odpowiedział, choć nawet nie odwrócił się do dwudziestolatki. Dziewczyna zrównała się z nim krokiem.
Dotarli do małego namiotu, gdzie szperały w rybach straszliwce. Tajemniczy przybysz westchnął ciężko i kopnął jednego z nich.
- Wynocha mi stąd, paskudne szkodniki - mruknął niezrozumiale pod nosem. Idąca za nim wojowniczka pomyślała, że niemal pięćdziesięcioletni mężczyzna musi naprawdę mieć dosyć smoków.
- Przecież nic ci nie zrobiły - wytknęła, siadając koło biurka, gdzie siedział już przybysz.
- A ty co, bronisz te małe paskudy?  - Warknął. Jego ciemne oczy zabłyszczały gniewnie. Dwudziestolatka wzdrygnęła się nieco i odchyliła głowę.
- Nie, ale na wyspie są obrońcy smoków. Nie chciałbyś się im narażać - rzuciła, wzruszając ramionami.
- Ci z Berk? - Burknął i zaczął przeglądać żółte papiery zalegające na dębowym biurku.
- Nie. Są tu ludzie Gerarda. Szukają dobrych okazji - wyjaśniła grzecznie.
- Gerard... Nigdy nie potrafił sam się bronić. Gdybym chciał, jego wyspę zniszczyłbym jako pierwszą.
Mężczyzna przeszukał wzrokiem jeszcze kilka listów, aż w końcu natrafił na rozpiskę Przedstawiała ona listę armii, ilości statków, żywności oraz broni.
- I tak nie ty decydujesz - machnęła ręka dziewczyna i wyprostowała się.
- Ale moje zdanie się liczy - rzucił niemiło. Jego głos z jednej strony mógł być przyjemny, ale kiedy mężczyzna zniżał ton, wojowniczka miała wrażenie, że jest on nie naturalny.
- Może ci się wydaje. Twój przywódca to samotny wilk. Myślisz, że dba o swych ludzi? - Prychnęła, krzyżując ręce.
- Ja chcę tylko dobrze zarobić. Nie obchodzi mnie jego troska.
Mężczyzna zdjął wzrok z dwudziestolatki i skupił się na rozpisce.
- Broni jest za mało - zauważył, przerywając ciszę.
- To już nie mój problem. Ja załatwiłam tyle, ile mogłam.
Przybysz posłał jej znudzone spojrzenie, które jednak dziewczyna zignorowała. - Poszukaj u innych - dodała.
- Niby u kogo? - Burknął. Mężczyzna oparł się o krzesło i przetarł pomarszczoną twarz.
- Znam pewną kobietę, która żywi nie mniejszy uraz do smoków niż nasz znajomy.
Dwudziestolatka wstała wolno i przeszła się kawałek. Nieświadomie zaczęła przyglądać się skrzyniom ze starym żelastwem.
- I co? Ona ma broń? - Zaśmiał się złośliwie, jednak nie uraził tym rozmówczyni.
- Owszem. I to sporo - odparła tajemniczo i odmówiła się do znajomego z uśmiechem.
- Jak ona się nazywa?
- Halla Valgerd.



 
Dziwny trochę ten rozdział :') Przepraszam, że nie dodaję rozdziałów regularnie, ale naprawdę nie mam pojęcia, co dalej. Musicie być cierpliwi ☺

6 komentarzy:

  1. Mimo, że nie dostałam wielkich spoilerów to i tak zaczyna się tu wojna. O jeeaaa!!!!


    Sorka, że tak mało, ale dziwnie i niespodziewanie nie mam na nic siły. Pierdziele, jakbym chora miała być...... Ale co tam ja. Fajowy rozdział misia 🍕 <3 💜

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz, że nie masz motywacji, więc cię zaraz tutaj zmotywuję.
    1. Także, najpiękniejsza postać (i najbardziej kochana przeze mnie) to Ethan, czyli mój monsz 🐼❤️ Wszyscy to wiemy :) No, ale czyż on nie jest słodki 😍 Wyobraz sobie scenę (którą sobie już pewnie wyobrażałaś) gdzie Czkawka (mój drugi monsz) mówi do Astrid (mojej sister) "Dziękuję za wiarę, kochanie", a tam stoi mój Monsz1 :) coś pięknego. I patrzy na Hiccstrid z takim 😏😏😏 taaaaa... Rozmarzyłam się....😍😍😍
    2. Fajny wątek :) Rozwijaj go dalej. Ja wiem, nie masz pomysłów, a od czego masz mnie? Oj.. Smily, nie doceniasz siebie... Ty masz pomysł... I ja pomogę ci odszukać w tym twoich szufladeczkach📦 Pod stosami wiedzy z geografii... Także pisaj do mnie śmiało. Pomagam i nie gryzę 😘
    3. Ciekawa jestem tych tam ludzików... Ale nie spoileruj, misia 😘🙄🙄
    4. Chcę wincyj mojego Monsza1! Monsz2 jest często, w końcu główny bohater, ojciec dzieci mojej Astrid etc... 😍😍😍😍😍😍😍😍😍 Kocham!
    5. Mam nadzieję, że Lauren x Nate :) niedługo się pojawią, i wiesz co, marzy mi się taki rozdział gdzie są wszyscy, w sensie rozmawiają (przyjaciele) i tam właśnie dowiadują się o tym ięknej sytuacji w jakiej się nasza parka znalazła 😘😘😘😘
    6. Wiem, że to, w dalekej przyszłości, ale rozmowa Hiccstrid o dzieciach też mile widziana...

    No to chyba tyke jak na razie... 😘😘😘 Bajo, Smily!

    Milady aka Astrisia aka Gab aka WariatkaXd

    PS. Pośmieszkuj troszkę... Ten komentarz był... dziwny, ale może troszeczkę ci pomoże nabrać weny 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko po kolei! Będzie to, czego sobie zazyczyłaś xd


      Dziękuję za komentarz *-* Jak zwykle podbudowujesz mnie, choć zły humor niezbyt pomaga w pisaniu :/

      Usuń
  3. Hej Smile! Wiesz o co chcę się zapytać. Prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że chcecie kolejny rozdział,ale przez ostatni tydzień miałam naprawdę urwanie glowy. No i nie mam zbytnio pomysłu i humoru, by pisać... :((((

      Musicie trochę poczekać

      Usuń