sobota, 12 listopada 2016

Zaginiona

                  
                             Wieczorną porą, gdy księżyc już się wznosił, w twierdzy panowała nieduża wrzawa. Wszystkie klany zebrały się na uczcie, by na spokojnie porozmawiać i dojść do porozumienia w sprawie zabijania smoków na własnych wyspach. Czkawka wiedział, że ważni przywódcy się wahają, ale pocieszał go fakt, że smocze wyścigi się udały.
Wódz Berk siedział obok Astrid, rozglądając się uważnie po twarzach sojuszników. Halla, Frojdyn, Fernardyn, Marion, Enar oraz Gerard, który przysłuchiwał się rozmowie przywódców.
Dzieci wodzów siedziały pod ścianą, gdzie głośno się śmiałego. Nastolatkowie nic nie robili sobie z powagi sytuacji. Rozmawiali w najlepsze, żartował, a ci którzy mogli, popijali słodki miód.
- Co tak wzdychasz? - Spytała Astrid, patrząc na męża, który dopiero chwilę później odwrócił się ku jej twarzy. Dziewczyna miał na sobie prostą sukienkę w kolorze granatowym. Dwa dobierane warkocze spływały na ramiona blondynki, która wyglądała w nich naprawdę dobrze.
- Zastanawiam się - odparł, delikatnie uśmiechając się.
- Słyszałam jak Marion mówiła do swojego chłopaka, że fajnie byłoby mieć smoka - nachyliła się do ucha wodza, by nikt nie słyszał. Brwi Czkawki podniosły się w zdziwieniu, a jego oczy błysnęły z radością.
- Może jednak nasz plan się uda - powiedział chłopak, patrząc  następnie na wodzów, którzy wciąż rozmawiali, gestykulując i wymieniając się argumentami.

                                 Smoki jeźdźców zostały zabrane do areny bądź domów, aby nie przeszkadzały. Tylko Szczerbatek wymknął się z domu swego przyjaciela i teraz jego głowa znajdowała się przy drzwiach twierdzy. Nocna furia była niezwykle inteligentnym smokiem, więc nic dziwnego, że smok mógł wyczuć niechęć ludzi do jego osoby. Znał wikingów, więc potrafił również mniej więcej zrozumieć, o czym kto mówi. 
Zielone oczy gada błyszczały mocno w blasku ogniska, które paliło się przy wejściu. Szczerbatek był bardzo ciekaw, co dzieje się w środku, ale wiedział, że nie może wejść. Gdy miał się oddalić i wrócić do domu, zauważyła go mała Inge. Dziewczynka, znużona gadaniną wodzów, zeskoczyła ze stołka i potruchtała szybciutko do nocnej furii. Obejrzała się za siebie, a gdy upewniła się, że nikt jej nie obserwuje, wyszła.
- Cześć, Szczerbatku - przywitała się ze smokiem, stojąc dwa metry od niego. Nocna furia przyjrzała się małej, a potem usiadła na własnych łapach. Inge zaśmiała się cicho, a potem spojrzała na drzwi od twierdzy, jakby lada chwila miał ktoś przez nie wyjść.
- Masz może ochotę na krótki spacer? - Spytała ciszej. Inge nie bała się smoków. Właściwie to bardzo je lubiła i była nimi zaintrygowana.
Szczerbatek mruknął nisko, a potem schylił się, by szturchnąć dziewczynkę głową. Inge zaśmiała się i drapiąc smoka pod brodą, ruszyła wraz z nim na spacer.

                            Dwie godziny później Czkawka siedział między wodzami, opowiadając jak wytresował Szczerbatka oraz jak Smocza Akademia zaczęła funkcjonować. Gerard i siedząca obok niego Alia znali już tę historię, ale słuchali wodza z ciekawością. Dziewczyna patrzyła na Czkawkę, marząc, aby być tak wspaniałym treserem. Może on i jej tata zgodzą się, aby nastolatka zamieszkała na jakiś czas na Berk i nauczyła się wielu przydatnych rzeczy...
Astrid w tym czasie przysiadła się do nastolatków, których podpytywała o sytuację na ich wyspach. Ingrid, córka Enara, wyjawiła żonie wodza Berk, że już dwa lata wcześniej próbowała podejmować rozmowy ze swoim ojcem, aby zaniechać zabijania smoków. Jednak on pozostał głuchy na jej prośby, a lud wciąż eksterminował biedne stworzenia.
Blondynka zniesmaczyła się, gdy Ake, syn Fernardyna, rzekł, że w jego pokoju jest mnóstwo skór smoków. Wojownik nie wydawał się tym faktem przejęty. Sam na wlasnym koncie miał trzy ponocniki, jednego śmiertnika i pięć gronkli, które powybijał celnymi rzutami topora.
Zanim Astrid zdążyła wyrazić swe niezadowolenie, ktoś położył rękę na jej ramieniu okrytym jasnym futrem.
- Przepraszam, że przeszkadzam - wtrąciła nieśmiało Sofia, patrząc smutnym wzrokiem na blond wojowniczkę. - Szukam Inge, widziałaś ją może?
Jeźdźczyni rozejrzała się po twierdzy, jakby chciała znaleźć dziewięciolatkę wzrokiem.
- Niestety - westchnęła. - Pomóc ci ją szukać?
- Jeśli możesz - powiedziała Sofia, a Astrid wyczuła, że kobieta naprawdę martwi się o swoją córeczkę. Tak więc ona i Sofia zaczęły szukać najpierw w twierdzy, ale nie było nawet śladu po małej Inge. Przerażona matka miała łzy w oczach. Patrzyła nawet na ciemne kąty, ale Inge zapadła się jak pod ziemię.
- Pójdę powiadomić wodzów - powiedziała Astrid, gdy zmartwiona Sofia usiadła na ławce. - Nie martw się. Znajdziemy Inge - rzekła, próbując pocieszyć kobietę, ale szloch zagłuszył jej słowa.
Wtedy Astrid wstała i szybko podeszła, stając przy ramieniu męża.
Rozmowy ucichły, a każda para oczu wpatrywała się w Astrid.
- Coś się stało? - Spytał Czkawka, obracając się w stronę blondyny.
- Inge się zgubiła - powiedziała, patrząc na Frojdyna. Wódz otworzył szeroko oczy i usta, a potem spojrzał na syna i swą drugą córkę.
- Nie ma jej w twierdzy? - Spytał Lars, najstarsze dziecko Frojdyna.
- Szukałyśmy - odpowiedziała Astrid, coraz bardziej się denerwując, choć pomyślała, że Inge po prostu gdzieś sobie poszła.
- Może poszła do domu - wtrąciła Ana, nieprzejęta losem młodszej siostry.
- Lepiej by było, gdybyśmy ją poszukali - wtrącił Gerard. - Jest za mała, by chodzić sama po zmroku - dodał i wstał. Mężczyzna poprawił jeszcze miecz wiszący przy jego lewej stronie.
Astrid i Lauren zebrały dzieci wodzów i zaprowadziły je do domów, podczas gdy Frojdyn, Halla, Gerard, Fernardyn, Marion, Enar i Czkawka zebrali się przed wejściem twierdzy, by przeszukać wioskę.
- Wezmę kilkoro swoich i przeszukam wioskę - zaproponował Frojdyn, coraz bardziej martwiąc się o córkę. Sofia stała obok niego z oczyma pełnymi łez. Na jej jasnej cerze pojawiały się czerwone plamy od płaczu. Kobieta była zdecydowanie nadopiekuńcza wobec Inge, więc nic dziwnego, że tak bardzo przeżywała zniknięcie dziewczynki.
- Astrid, sprawdzisz wraz z Sofią domy, dobrze? - Zwrócił się Czkawka do dziewczyny, która starała się podtrzymać na duchu zmartwioną matkę.
- Oczywiście - powiedziała pewnie, kładąc rękę na plecy żony Frojdyna i prowadząc ją do domu, gdzie zamieszkiwali, by tam zacząć przeszukiwania. Astrid trzymała się myśli, że dziewięcioletnia dziewczynka może po prostu się znudziła i wróciła do chaty, by odpocząć.
Na polecenie Gerarda, jego córka również ruszyła wraz z Astrid i Sofią.
- Wątpię, by Inge daleko odeszła - powiedział głośno Czkawka, mając przy twarzy pochodnię. 
Przez chwilę wodzowie rozdzielili się. Halla wraz z Enarem i pięcioma strażnikami przeszukiwali brzegi morza, Fernardyn, Gerard i Marion wraz poszli sprawdzić stajnie i większe budynki. Zaś Czkawka i Frojdyn zaczęli szukać Inge w porcie...
                          Po niemal godzinnych poszukiwań dziewczynki nie odnaleziono. Wodzowie i ludzie z wioski przeczesali dwa razy wioskę, nawet dokładnie sprawdzali łodzie, które delikatnie dryfowały przy mostach.
Frojdyn z każdą chwilą denerwował się coraz bardziej. Jego ciemne oczy rozglądały się ze strachem. Mężczyzna czuł się koszmarnie. Zaginięcie jego córeczki było dla niego przytłaczające.
- Gdzie ona może być? - Wyszeptał, a jego głos drżał mocno. Czkawka skrzywił się, widząc przyjaciela w takim stanie. Sam nie miał dzieci, ale mógł sobie wyobrazić, co Frojdyn może czuć.
- Znajdziemy ją - uspokajał go Czkawka. Kiedy reszta wodzów doszła na miejsce zbiórki, wódz Berk poczuł się rozczarowany. Żaden przywódca nie przeprowadził ze sobą dziewięciolatki.
- Przeszukaliśmy wioskę wzdłuż i wszerz - oznajmił cicho Gerard, patrząc raz na Czkawkę, raz na Frojdyna, który usłyszawszy te słowa, zraził się jeszcze bardziej.
- Musimy szukać dalej. Jest już niemal noc - powiedział pewny Czkawka, skacząc wzrokiem po twarzach sojuszników. Wydawali się naprawdę poruszeni zaginięciem dziecka.
- Pójdę po smoczych jeźdźców, mam nadzieję, że z lotu ptaka dostrzeżemy coś więcej - dodał, odwracając się, by pójść do domu po Szczerbatka, jednak zatrzymał go głos Halli.
- Smoki mają znaleźć dziecko? - Spytała z lekką kpiną. Haddock odwrócił się do niej, będąc na granicy wytrzymałości.
- Tak, smoki znajdą dziewczynkę - powiedział ostro, nie hamując się nawet przez chwilę. Skoro Halla może przekraczać wszelkie granice, to dlaczego nie on? Miał dosyć tego, że kobieta wciąż widzi problem w gadach. Wtedy Czkawkę olśniło: po co ma utrzymać z nią sojusz, skoro przywódczyni nie zamierza przestać nienawidzić smoków?
Nie przestanie przecież tresować tych pięknych stworzeń, a już na pewno nie przestanie je kochać. Nawet nie mógłby znieść myśli, że na Berk mogłoby zabraknąć choćby straszliwce.
- Astrid, pójdź po jeźdźców, ja przyprowadzę smoki - rzucił jeszcze do żony, a potem oddalił się szybko, by jak najszybciej sprowadzić Wichurę i Szczerbatka.
                              Wódz biegł kamienną drogą, by szybko dotrzeć do domu, który znajdował się na lekkim wzniesieniu. Powietrze było mroźne i kłuło w płuca, ale szatyn był już do tego przyzwyczajony. Wkroczył z hukiem do chaty, od razu nawołując swego smoczego przyjaciela.
- Szczerbatek, wychodź, jesteś mi potrzeby! - Zawołał Czkawka, idąc na górę, gdy nie znalazł nocnej furii przy kominku. Gdy dotarł do sypialni, poczuł jak gula narasta mu w gardle.
Również Szczerbatek zaginął. 
Haddock zbiegł w zwrotnym tempie po schodach. Wybiegł na zimne powietrze i otworzył boks, gdzie na szczęście była smoczyca Astrid.
- Wichurka, obudź się - zawołał cicho szatyn, drapiąc śmiertnika po głowie. Smoczyca obudziła się szybko, a gdy spostrzegła znajomą twarz uśmiechnęła się na swój sposób. - Jesteś mi potrzeba.
                                 Frojdyn siedział na płaskim glazie, czekając z niecierpliwieniem na Czkawkę. Reszta smoków już wylądowała pośrodku wioski, również niecierpliwie czekając na swego wodza.
Chwilę później pojawił się Czkawka, dosiadający Wichurę. Astrid zmarszczyła czoło, nie rozumiejąc, dlaczego jej mąż siedzi na grzbiecie Wichury.
- Gdzie Szczerbatek? - Zapytała cicho. Zielonooki posłał jej przestraszone spojrzenie.
- Nie ma go - odparł, wciąż patrząc na żonę. Dziewczyna prychnęła pod nosem, nie dowierzając.
- Jak to?
Wódz wzruszył ramionami.
- Zniknął - wyjaśnił, a jego głos przepełniony był goryczą.  - Astrid, on nigdy nie robił czegoś takiego.
Jeźdźczyni złapała go za rękę i ścisnęła mocno.
- Czkawka, nie denerwuj się. To, że zniknął, nie oznacza, że coś mu się stało. To nocna furia, tak? Szczerbatek zawsze daje sobie radę - wyszeptała, doskonale ukrywając emocje. Astrid przestraszyła się nie na żarty. Smok Czkawki zawsze trzymał się blisko niego, więc dziwne było to, że gad po prostu zniknął.
- Weź Frojdyna, ja polecę z Natem - dodała i odeszła do przyjaciela, któremu nie umknęło szeptanie małżonków. Dziewczyna wyjaśniła mu cicho co się dzieje, a potem wskoczyła na siodło Pioruna.
Czkawka zaś nakazał, aby reszta wodzów rozeszła się do chat, oprócz Frojdyna, który z wahaniem wskoczył na siodło Wichury.
- Wichura ma doświadczenie w tropieniu, na pewno znajdzie poszlakę - rzucił wódz, odwracając się delikatnie do sojusznika, którego emocje wręcz zżerały od środka.
- Lecimy - ostrzegł go szatyn, a potem klepnął delikatnie smoczycę, która poderwała  się do lotu.
Astrid nakazała, aby Śledzik i bliźnięta szukali na zachodzie, Smark na wschodzie, a ona, Nate i oczywiście wodzowie zajęli się środkową częścią lasu.
Było już ciemno, ale dzięki pochodniom i rozpalonemu ciału Pioruna można było dostrzec dużo więcej.
Wszystkie smoki leciały nisko nad kosodrzewiną, aby móc dojrzeć ślady Inge. Frojdyn modlił się w duchu, aby jego córka odnalazła się cała i zdrowa.
- Nate, nie zmieniaj kierunku, ja wyląduję i będę wraz z Frojdynem szukał na piechotę.
Astrid rzuciła mu pełne zmartwienia spojrzenie, ale skinęła głową, prosząc jeszcze aby uważali. Las nocą był niezwykle niebezpieczny. Żyły w nim nie tylko dzikie smoki, ale także wilki.
- Bogowie, moja mała Inge - zapłakał mężczyzna, przeczesując dłonią gęste, ciemne włosy. Czkawka schylił głowę, czując się naprawdę źle. Jego żołądek skręcał się, ilekroć chłopak pomyślał o tym, że córeczka przyjaciela zagubiła się na jego wyspie. Na dodatek dwudziestoosobowa grupa nie mogła znaleźć nawet malutkiego śladu.
- Ruszajmy - zarządził, biorąc do ręki piekło. Wichura otworzyła paszczę, a w jej wnętrzu zaiskrzył ogień.
Mężczyźni szli wzdłuż szlaku, krzycząc głośno imię zaginionej. Z każdą chwilą sytuacja wydawała się coraz bardziej beznadziejna.
Szli już dwadzieścia minut, gdy Czkawka dostrzegł coś czerwonego. Schylił się i wziął do ręki lekki materiał, który rozpoznał bez problemu. Lotka Szczerbatka.
- Inge! - Wrzasnął Frojdyn, a zaraz za nim Czkawka.
Gdy zrobili kolejne kilkanaście korków, usłyszeli ryk nocnej furii.
- Szczerbatek - jęknął przerażony szatyn i rzucił się do biegu, byle by dotrzeć do przyjaciela.
Frojdyn i Czkawka wpadli na ogromną polanę, pośrodku której znajdowała grupa skał z niewielkim wejściem.
Zaskoczeniu wodzowie nie mogli uwierzyć w to, co się dzieje.
Nocna furia warczała zaciekle, patrząc dziko na wilki, które wolnym krokiem zmierzały w jego stronę. Co więcej za Szczerbatkiem skryta była Inge, która trzymała jakąś szarą kulkę w ramionach.
Wichura wystrzeliła sygnał, który rozbłysł jasno na niebie. Czkawka dopiero w tej chwili uświadomił sobie, że jego przyjaciel mierzy się z watahą wilków.
- INGE! - Krzyknął Frojdyn, zwracając tym samym uwagę córki i jej ochroniarza. Szczerbatek owinął ogon wokół ciała dziewięciolatki, przyciskając ją ciasno do swego ciała.
Mała była tak bardzo przerażona, że nie mogła wymówić ani słowa.
- Nie ruszaj się stamtąd! - Nakazał jeździec, odpalając piekło. Frojdyn chwycił miecz w rękę i chciał już biec w stronę najbliższego wilka, ale powstrzymał go w tym Czkawka.
- Jest ich za dużo - wyjaśnił, a na jego czole pojawiły się krople potu. Wichura stanęła przed mężczyznami i strzeliła kolcami, które trafiły dwa wilki. Czkawka podziękował jej, klepiąc w nogę.
Na szczęście sygnał śmiertnika Astrid pojawił się Smark i Nate wraz z pasażerką.
- Co tu się dzieje? - Zapytał zaskoczony Nate. Piorun i Hakokieł nie czekali na prośbę swych jeźdźców i wystrzelili kulami ognia, chcąc przepędzić wilki, które dziko zaczęły rzucać się na gady.
- Smark, Nate odciągnijcie uwagę watahy! - Zawołał Czkawka, patrząc jak Astrid zaskakuje z siodła, by dobiec do męża. Dziewczyna przemknęła szybko mierzy drzewami, a już po chwili znalazła się obok wodzów.
- Astrid, zrobisz linię obrony. Ja i Frojdyn pójdziemy po Szczerbatka i Inge - zwrócił się do jeźdźczyni, która nawet nie miała zamiaru się kłócić, co by robiła w innej sytuacji. Teraz liczyła się każdą chwila. Mogło się wydawać, że przeciwnikami są tylko wilki, ale te północne były znacznie większe, silniejsze i całkowicie zdane na instynkt zabójcy.
Kiedy Sączysmark i Nate zaczęli nawoływać watahę, Astrid ruszyła przed głaz, a obok niej Czkawka i Frojdyn, chronieni ciałem śmiertnika.
- Tato - załkała Inge, gdy mężczyzna podniósł ją i przycisnął do piersi. Czkawka w tym czasie doszedł do swego smoka, ciesząc się, że jest cały.
- Nigdy więcej mnie tak nie strasz - walnął zły, ale z drugiej strony czuł jak poczucie ulgi wypełnia jego ciało. Wódz nie chciał tracić czasu, gdyż wilki z szaleństwem rzucały się na nogi Pioruna i Hakokła.
Frojdyn wskoczył natychmiast na grzbiet nocnej furii, nie puszczając nawet na moment Inge. 
- Lecimy! - Krzyknął Czkawka, patrząc na Sączysmarka, którego smok zaciekle odganiał wilki.
Gdy wszystkie smoki wzniosły się ponad las, szatyn usłyszał szloch dziewczynki, która, dzięki bogom, znajdowała się już w ramionach troskliwego ojca...




Ale zamieszania było z tym rozdziałem. Wybaczcie za błędy, piszę z telefonu (marne tłumaczenie) i jest prawie druga w nocy :')

Ostatnio przeglądałam pierwsze rozdziały i zauważyłam nowe komentarze. Musicie mi wybaczyć, ale nie zaglądam na starsze posty (gdyby nie nuda, zapewne nie przeczytałabym komów :') ). Jeśli chcecie skomentować, zostawcie komentarz pod najświeższym rozdziałem, wtedy na pewno odpowiem :)

A co do komów... Ostatnio trochę ich ubywa. Wiem, że nie chce się Wam regularnie pisać komentarzy, ale raz na jakiś czas warto zostawić ślad po sobie. Wtedy wiem, że warto pisać, bo ktoś to czyta. Nie musicie się nawet rozbudowywać. "Jestem, czytam, chcę  więcej " -wystarczy xD ( Konstruktywna krytyka mile widziana ).

I jeszcze jedno. Nie wiem, czy jesteście świadomi, ale małymi kroczkami zbliżamy się do końca bloga. Ostatni post zaplanowałam na 15 lipca (minie dokładnie dwa lata od założenia bloga). Póki co, życzę przyjemnej lektury :)



8 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz co, Smily? Miło że napisałaś. Mimo tego, że masz dzisiaj i jutro trochę roboty. Czekać, trochę czekałam ale na pewno było warto. W sumie zawsze jest.

    Napisałabym ci jakiegoś długiego koma, ale jest po 9, a jak wiesz do wtorku niedaleko, trzeba się wreszcie wziąć za naukę :(

    Co do rozdziału... hmmm... ciekawy pomysł z tym zaginięciem, tylko teraz pewnie na biednego Czkawusia wszystko zwalą, no i na smoki również.

    Jak już wiesz, przed chwilą Ci to napisałam - pozwoliło mnie zdanie "Sam nie miał dzieci" - no ciekawe dlaczego, ktoś, nie powiem kto (i to nie jest Astriś) nie dał mu szansy zostać ojcem 😂 (pfff... Czkawka ojcem)

    Boże to było takie realne. Czułam się jakbym tam była i pomagała w poszukiwaniach... wgl to była straszna scena z tymi wilkami. Ale mogły być w sumie ofiary, w postaci Czkawki (tak wiem, jestem okrutna, ale lubię robić mu krzywdę 😂).

    Astrid była świetna w tym rozdziale, taka.. no sama nie wiem... dorosła... to było mistrzostwo 😂

    Dobra, starczy, to jak już podniosłam ci poziom cukru, to siadam do nauki.

    Hiccstridowego dnia!

    Astrisia (Milady), czy jak se tam chcesz...

    PS. Podziwiam za takie pisanie i publikowanie...


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież są ofiary 😂 Szczerbatek stracił lotkę. No i hakokieł i piorun też są nieco poturbowani xD Inge również :')

      Oj ty się Astrid nie czepiaj. Wina leży też po stronie Czkawki 😂😂😂

      Powiem, ze Nie obejdzie się bez ostrej kłótni i oskarżeń... Ale trzeba czekać, nie ma rady 😉

      Dziękuję bardzo za kom! 😚

      Usuń
    2. Czkawka i Astrid nie mają nic do gadania w tej sprawie, wina leży po stronie autorki :) Czyli po twoejej słońce, ale i tak dzięki za ten spoiler z kiedyś, żyję wciąż nadzieją :D

      Będzie kłótnia, moje klimaty

      Usuń
  3. Przegapiłam kilka (możliwe, że troszkę więcej 😅) roździałów z czego jestem nie zadowolona, ale na szczęście nadrobiłam braki i jestem przeszczęśliwa 😄
    Tyle się działo, a do tego te wyścigi smoków... 😍

    Gdy czytam Twojego bloga po prostu oczu nie mogę oderwać. Tak to jest gdy czyta się takie wspaniałości.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie 😍
      Bardzo mi miło, ze skomentowalas ☺

      Usuń
  4. Och słucham sobie właśnie BTS... tak z ciekawości zaczęłam i wielbię, ale fajnie mi się to wszystko wkomponowało w rozdział.
    Jest niezwykle dobry. Powiem tylko tyle, bo chyba nie potrafię powiedzieć więcej.
    Halla przesadza... Czułam, że będzie podobna sytuacja.. No w sumie myślałam, że Szczerbo ocali Inge, bo coś tam. Jest dość podobnie.. Tylko teraz będzie grubo.. Ach co tam. Kocham Szczerbatka x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy kocha Szczerbatka :3
      Halla musi przesadzać,bo chce udowodnić, że smoków nie da się udomowic. Chęć zemsty i te sprawy...

      Będzie kłótnia, więc luzik ^-^

      Usuń