niedziela, 30 października 2016

Goście
              
                         Ku zdziwieniu Czkawki jak i Astrid, wszyscy zaproszeni przywódcy potwierdzili swą obecność na smoczych wyścigach. Dziewczyna była nawet pewna, że Halla albo ktoś inny zignoruje zaproszenie. Mimo zaskoczenia, wódz i jego żona bardzo ucieszyli się z tego faktu i oboje pomagali dokończyć mieszkańcom sprzątanie Berk. Astrid i Lauren wraz z dziećmi z Akademii sprzątały domki, które znajdowały się przy wejściu do lasu. Przygotowanych budynków było dwanaście, gdyż liczba  osób zapewne będzie większa niż Czkawka przypuszczał. Mimo że pracy było w bród, chłopak był bardzo podekscytowany. Myśl, że może pokazać Berk od najlepszej strony strasznie go napędzała, a niemały pesymizm Astrid został zastąpiony słusznym optymizmem. Jedyne, co stresowało dziewczynę to przywitanie gości. Jeźdźczyni zastanawiała się, jak ważni wodzowie ją ocenią, ponieważ była świeżo poślubioną żoną przywódcy "najgroźniejszej" wyspy na  Archipelagu.
- Wiesz, nawet praca mi nie przeszkadza, kiedy myślę o smoczych wyścigach - powiedziała Lauren, zamiatając podłogę. Dziewczyna niedawno ścięła włosy do ramion i wyglądała teraz poważnej, ale jej nowa fryzura idealnie do niej pasowała. Astrid z początku nie mogła uwierzyć, że przyjaciółka odważyła się na taki krok, ale z czasem jeźdźczyni uznała, że była to dobra decyzja, choć sama nie mogłaby tak drastycznie skrócić włosy.
- Berk stała się jeszcze piękniejsza - dodała z uśmiechem szatynka i wrzuciła pył do kosza na śmieci.
- To prawda - opowiedziała wojowniczka, wieszając oliwkowe zasłony, które świetnie współgrały z panującą w pokoju ciemnością. - Czkawka w nocy siedział nad jakimś projektem. Chyba robił ulepszenia dla Szczerbatka - Astrid zaśmiała się, wspominając jak zeszłej nocy jej mąż z zadowoleniem oznajmił, że Szczerbatek będzie jeszcze szybszy. Dziewczyna za każdym razem była pod wrażeniem pomysłów Czkawki, ale wątpiła, by jego nocna furia mogłaby znów pobić swój rekord.
- Nate dużo trenował i uparł się na dietę Pioruna, mówiąc, że mu to pomoże - rzekła Lauren, powstrzymując śmiech. Każdy brał smocze wyścigi na poważnie, co było całkowicie zrozumiałe. - A ty nie trenujesz ? - Zapytała lekarka, siadając na krześle i biorąc kubek z wodą do ust.
Wojowniczka wzruszyła ramionami.
- Nie zależy mi na wygranej - mruknęła, odwrócona tyłem do przyjaciółki. - Chcę tylko, żeby ci wielcy przywódcy w końcu zmienili zdanie na temat smoków - dodała.
- Brzmisz teraz jak Czkawka kilka lat temu - zwróciła uwagę Lauren, a Astrid uśmiechnęła się pod nosem. Cóż, może i  była to prawda, ale kiedy dziewczyna się na coś uprze, nie ma zmiłuj. Astrid nienawidziła pozostawiać jakiejś sprawy bez rozwiązania.
Po godzinie przyjaciółki wyszły z domku, gdzie czekała na nich już grupa młodych jeźdźców. Dzieci siedziały na twardej od mrozu ziemi i rozmawiali między sobą.
- Lauren, odpuścisz nam zdanie domowe ? - Zapytała z nadzieją czarnowłosa dziewczyna z ciemnymi jak noc oczyma.
Lekarka podparła ręce o biodra.
- Dlaczego miałabym to robić ? - Spytała, patrząc z zaskoczeniem na uczennicę. Dziewczynka zarumieniła się nieśmiało.
- No bo tak ładnie posprzątaliśmy domki - odparła wprost, a Astrid zachichotała. Dzieci potrafią być bezpośrednie - przeszło jej przez myśl.
- Ah, czyli coś za coś ? - Naburmuszyła się lekarka, udając złość. Reszta dzieci spuściła głowy z zażenowaniem.
Kiedy nauczycielka chciała mówić dalej, w słowo weszła jej blond włosa przyjaciółka.
- Zadanie domowe zostało zniesione, a teraz lećcie do domów - rzekła Astrid. Dzieci uśmiechnęły się szeroko, podziękowały i pobiegły w stronę centrum.
- Masz za dobre serce - rzuciła do wojowniczki szatynka, kręcąc głową, ale uśmiechnęła się.
Żona wodza ryknęła śmiechem, jednak nic nie odpowiedziała. Objęła ramieniem bliską przyjaciółkę i we dwie poszły do karczmy na zasłużony odpoczynek.
                         Po południu Czkawka i Szczerbatek testowali nową lotkę wykonaną tym razem z połączenia bawełny i jedwabiu. Sztuczny ogon był w kolorze bordowym, ale wódz nie zapomniał oczywiście o umieszczeniu herbu Berk, który w białym kolorze prezentował się dumnie. Łączenia nie były trwałe, ale materiał był jak dotąd najlżejszy, więc Szczerbatek mógł przyspieszyć jeszcze bardziej. Jedyne co nie podobało się Czkawce to to, że ogon był niemal jak kartka papieru, przez co wystarczyło małe zadrapanie, by rozerwać  cały ogon. Mimo małego zagrożenia, wódz nie chciał zmieniać lotki. Prowadziła go wizja przeróżnych sztuczek, którymi chciał się popisać przed sojusznikami. Z inną protezą Szczerbatka nie mógł pozwolić sobie na dzikie akrobacje powietrzne.
- Myślisz, że goście będą zadowoleni ? - Zapytał nocną furię szatyn, grzebiąc przy strzemionach. Smok prychnął pod nosem, jakby słyszał z ust przyjaciela kpinę. Zielonooki zaśmiał się, widząc minę czarnego gada.
Wódz spojrzał jeszcze na niebo, które pokryte było szarymi chmurami. Jesień rozkręciła się już w stu procentach, więc ciepłe futra na ramionach wikingów stała się już normalnością. Wódz Berk ocieplił swój kombinezon, przez co nie musiał doczepiać niedźwiedziego futra. Wszystkie jego pomysły były praktyczne, pomysłowe i zawsze się przydawały. Wielu mieszkańców było pod niemałym wrażeniem jego umiejętności jeszcze kilka lat wstecz, gdy smoki dopiero co zagościły na Berk.
- No, mordko, wracamy. Nie wiem jak ty, ale ja zgłodniałem - przerwał ciszę chłopak i wskoczył na siodło przyjaciela, który od razu poderwał się do lotu. 
                                Kiedy Czkawka dotarł do domu, poczuł zapach smażonego pstrąga w ziołach. Dopiero wtedy uświadomił sobie, że nie już od kilku godzin. Przy metalowej blaszce stała Astrid. Dziewczyna miała na sobie tylko leginsy i zwiewną tunikę w kolorze lawendy. Czkawka podszedł cicho i przytulił ukochaną od tyłu. Jeźdźczyni podskoczyła przestraszona, ale szybko odnalazła twarz właściciela rąk, które owinęły się wokół jej talii. 
 - Jak dzień ? - Spytała, przewracając rybę na drugą stronę. Chłopak wtulił się w żonę, całując delikatnie jej pąsowy policzek.
- Bardzo dobrze - odparł i zwrócił uwagę na smażoną rybę, która już prawie była gotowa. Wódz oderwał się od jeźdźczyni i podszedł do szafki, by wyjąć dwa kubki. Szatyn streścił szybko swoją pracę, pomagając przy okazji nakryć do stołu. Astrid uważnie słuchała wodza, ciesząc się w duchu z jego radości. Kiedy Czkawka był szczęśliwy nawet z drobiazgu, ona automatycznie się uśmiechała, jakby widok roześmianych oczu szatyna był najpiękniejszym widokiem na całym Archipelagu. Cóż, dla niej był...
- A jak domki ? - Spytał, gdy sam skończył opowiadać o lotce Szczerbatka, który teraz odpoczywał w ogrodzie.
- Wszystko gotowe - odparła, podając rybę na stół. Sama Astrid wolała kurczaka, którego przyrządziła szybciej.
Czkawka podziękował żonie za pomoc w sprzątaniu budynków dla gości oraz za przygotowany obiad, a potem zaczął jeść.
                              Już cztery godziny później do portu powoli zmierzał statek. Czkawka musiał ubrać pas wodza, którego nienawidził oraz długie futro, które sprawiało, że jeździec wyglądał na zgorzkniałego przywódcę. Jak się okazało, na owym statku przypłynął Gerard wraz z kilkuosobową załogą oraz córką. Łajba wyglądała na starą i nieco zniszczoną, ale prędkością nie miała sobie równych. Gerard poklepał statek dwukrotnie, jakby dziękował za rejs a potem zszedł na pomost przy pomocy kładki.
- Czkawka ! - Zakrzyknął wesoło wódz Grot, rozpościerając ręce. Jeździec przywitał się z nim męskim uściskiem, będąc zadowolonym, że to Gerard przybył pierwszy. - Miło cię znów widzieć.
- Ciebie też, Gerardzie - odparł miło wódz Berk, a potem przywitał się szarmancko z żoną przyjaciela i jego córką. - Jak podróż ?
- Bardzo dobrze. Ocean przez ostanie dni jest spokojny i na szczęście nie było żadnego sztormu - odpowiedział miło, patrząc jak kilku silnych mężczyzn wynosiło parę ładunków. Impreza na Berk była dobrze rozplanowana: przez jeden dzień przyjmowano gości, a pod wieczór miała odbyć się mała uczta. Drugiego dnia z rana wodzowie zapewne będą chcieć obejrzeć Berk, więc Czkawka bez wahania zgodził się, choć nigdy nie lubił tego robić. Zawsze przy oprowadzaniu gości po wiosce miał wrażenie, że ludzie chcą go porównać do Stoicka, bądź wytknąć błędy, typu "twój ojciec postąpiłby inaczej". Chłopak starał się nie zwracać uwagi na te słowa, choć gdzieś w środku czuł się źle. Późnym popołudniem zaplanowano smocze wyścigi, ponowną ucztę - tym razem na świeżym powietrzu, a trzeciego i zarazem ostatniego dnia wszyscy wodzowie mieli wydać werdykt, czy chcą zerwać stosunki z Berk, czy zachować pokój. Gdyby nie zerwali sojuszu, na ich wyspie zaczętoby szkolić smoki oraz  chętnych ludzi na smoczych jeźdźców.
Czkawka skinął głową i wyciągnął ręce, wskazując drogę ku wiosce.
- Berk wygląda nieziemsko - zachwyciła się Alia. Jej bystre oczy śledziły pracujących mieszkańców oraz smoki, które pojawiały się koło paśników, kuźni, czy domach wikingów.
- Poczekaj, aż zobaczysz Akademię - powiedziała Astrid, będąc cały czas u boku nastolatki.
Na razie Gerard i jego córka zostali zaprowadzeni do małego budynku, który wyznaczyła im Lauren. Załoga wodza postanowiła, że nie będzie się panoszyć po Berk i wrócą na statek, gdzie mieli swoje kajuty. Zanim odeszli, Czkawka zaprosił ich jeszcze do karczmy, aby rozgrzali się przy kubku gorącego miodu. Wikingowie podziękowali i zniknęli, idąc do wspomnianej gospody.
- Ah, już nie mogę się doczekać wyścigów ! - Powiedział szczerze Gerard, klaszcząc z podekscytowania. Alia zaśmiała się z reakcji taty i pożegnała się z wodzem Berk i jego żoną, by wejść do domku i odpocząć po kilkugodzinnej podróży.
Przyjaciele jednak nie zdążyli długo porozmawiać, gdyż usłyszeli głośny dźwięk trąby, który sygnalizował przybycie kolejnych gości. Czkawka przeprosił uprzejmie i zabierając Astrid pod rękę, poszli przywitać kolejnych gości.
Zamiast jednego statku, do portu przybiły dwa. Jak się okazało była to Halla i Frojdyn - wódz O'ahu. Szatyn nie widział Frojdyna od dziesięciu lat. Jedyne co pamiętał, to dąsanie swojego ojca, który nazywał przywódcę "idiotą". Stoick wspomniał synowi, że mężczyzna jest strasznie uparty i trudno go przekonać do czegokolwiek.
Czkawka miał nadzieję, że Frojdyn się zmienił, inaczej ciężko będzie uzyskać pozwolenie na szkolenie smoków na jego wyspie.
- Na Odyna, wreszcie koniec ! - Usłyszał twardy głos kobiety, której jasna czupryna pokazała się na kładce. Zaraz za nią pojawił się Frojdyn. Mężczyzna był niski, gruby i miał gęsty lecz krótki zarost. Jego oczy były szare i zimne, a gdy wódz spojrzał na Czkawkę i jego żonę, oboje poczuli nieprzyjemne dreszcze.
- Czkawka Horrendous Haddock Trzeci - zaczął Frojdyn, podchodząc bliżej do wodza Berk. Wojownik przyjrzał się badawczo jeźdźcowi i zacmokał, kręcąc głową. - Nie poznałbym cię. Ostatnim razem wyglądałeś strasznie - rzucił bez ogródek, a Czkawka machnął ręką, byle by puścić tę uwagę mimo uszu.
- Czas płynie - Powiedział tylko i ścisnął dłoń sojusznika. Wtedy Frojdyn przedstawił swoją żonę Sofię i trójkę dzieci: Larsa, Annę i siedmioletnią Arię.
- A pani stojąca obok ciebie, to... - zawiesił się mężczyzna, rzucając ciekawe spojrzenie Astrid. Dziewczyna miała wrażenie, jakby stała przed ojcem Sączysmarka.
- To moja żona Astrid - przedstawił ją, obejmując w pasie. Blondynka uśmiechnęła się nerwowo do gości, którzy wpatrywali się w nią jakby była niezwykle rzadkim okazem kobiety.
- Bardzo miło mi was poznać - rzekła słodkim głosemjeźdźczyni, a rodzina Frojdyna skinęła z szacunkiem głową.
- Pozwól, że przywitam się z Hallą. Zaprowadzisz gości do ich domu ? - Spytał Czkawka Astrid.
- Oczywiście. Proszę za mną.
                                Gdy załoga pierwszego statku podążyła za żoną wodza Berk, jeździec nocnej furii podszedł do łajby, na której stała Halla, przypatrując się dotychczas scenie powitania.
Gdy mężczyzna wszedł na pokład i stanął obok ramienia kobiety, ta powiedziała:
- Mam nadzieję, że przynajmniej moi chłopcy nie będą się nudzić.
Czkawka skrzywił się nieco. Dlaczego Halla nie może po prostu przestać gadać ?
- O to nie musisz się martwić, Hallo - rzekł wódz, opierając się luźno o burtę. Przywódczyni Syylin skierowała na niego swe spojrzenie, jakby próbowała odczytać plany jeźdźca.
- Stoick też tak łatwo nie dawał za wygraną - westchnęła w końcu, patrząc na cudowną wyspę.
- To chyba jedna z niewielu cech, które po nim odziedziczyłem - wyrzucił z siebie, ale nie powiedział tego wprost do kobiety. Zamiast tego wpatrywał się w wielki, marmurowy posąg jego ojca. Po chwilowej ciszy Halla wzięła głeboki wdech i zapytała swoim typowym, wodzowskim tonem:
- Moi ludzie niezbyt dobrze znieśli rejs. Czy mogliby skorzystać z pomocy medyka?
- Naturalnie - rzekł szatyn. Chwilę później dwudziestoczterolatek pomógł znieść bagaż, a następnie zaprowadził chorych do Lauren.
Ledwo co wyszedł od lekarki, gdy usłyszał kolejny dźwięk trąby. Przetarwszy twarz, ponownie ruszył do portu, by powitać kolejnych gości.





Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni. Nie wiem, kiedy będzie następny rozdział. Ostatnio spędzam mnóstwo czasu, pisząc na inny blog i na wattpada, więc proszę o zrozumienie :P

7 komentarzy:

  1. Jestem tak bardzo zadowolona z tego rozdziału. Idealnie ujęłaś to "Nie chcę ich witać, ale muszę, więc do jasnego pioruna, Thorze daj mi się" Czkawki...
    A i żeby być bardzo surową i wytykającą błędy fanką, powiem ci kochana, że napotkałam pare błędów i to mi przeszkadza. Zrobisz z nimi coś, prawda?


    Czujesz ten sarkazm? Mam niezłą bekę. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bym Ci teraz coś w sarkazmie odpowiedziała, ale udam, że jestem kulturalna 😂😂😂

      Dziękuję Ci za cudowne słowa ♡

      Usuń
    2. Dlaczego nie powiedziałaś? Jesteśmy siostrami.. Wyzwiska, obelgi i sarkazmy na porządku dziennym, kochana...

      Usuń
    3. No to... "dobra, ale sama się o to prosiłaś* - nie, żebym kopiowała słowa Czkawki z rtte...

      Więc mówię: "a weź spieprzaj " XDDDDD

      Usuń
    4. I wzajemnie, Smile-nee-chan <3

      Usuń
  2. Wyścigi Smoków! Już wkrótce! Nie mogę się doczekać. Czuję się jakbym czekala na premierę jakiegoś długowyczekiwanego przeze mnie filmu, a ja czekam na to aż wreszcie naciśniesz magiczny przycisk "Opublikuj"... 😋

    No, ale zajmijmy się rozdzialem.. Czy tylko ja mam wrażenie, że coś się stanie Czkawce przez tę jego nową lotkę? Się chłopak cieszy, bo pewnie ma wygraną w kieszeni, no ale Smile sama napisała "Mimo małego zagrożenia (...)" z Czkawką nigdy nie wiadomo.

    Astrid ma takie dobre serce, dzieci poprosiły Lauren, a żona wodza odparła za nią. To była taka piękna scena. Chciałabym dostąpić takiego zaszczytu - no pomyśl Smile - Astrid pozwala ci iść do domu, ja chcę być dzieckiem i miszkać na Berk - tak właśnie rodzą się moje pomysły na osy! 😂

    Czyżby Czkawka miał rywala w postaci Nate'a? Ja chcę to zobaczyć! Tak zobaczyć!

    Hiccstrid! Bosz... to ciepło, radość, te zwyczajne chwile - Astrid robi po prostu obiad, a ja się roztapiam jakby się całowali na oczach wszystkich, a oni są po prostu razem. Rozmawiają, opowiadają sobie o tym co robili w czasue dnia. Kocham 😍 Taka prostota, a taka idealna scena

    Wodzowie - no zobaczymy...

    Ja chcę już być na Wyścigach i w twierdzy na imprezce. Będziemy pili miód i śmiać się z tańca Hiccstrid :) Wysłałaś mi zaproszenie, prawda?

    Pozdrawiam, Astrisia 😘


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy jest zaproszony na wyścigi :D
      Co do Hiccstrid - od początku zamierzałam pokazać, że ich związek nie opiera się na całowaniu, mizaniu etc, ale właśnie na zaufaniu i zwykłej rozmowie, prostym życiu. Chciałam pokazać, jak sama chcę widzeć hiccstrid i chyba mi się udało ;3

      Wyścigi będą ostre, a jak ! :D

      Gdyby As uczyła w mojej szkole... To by było piękne ! *ociera łzę XD

      Ja nie wiem, czy Czkawce coś się stanie... Napisałam tylko kawałek nna, więc... Się zobaczy.

      Dziękuję za miły komentarz i do nna ! <3

      Usuń