niedziela, 25 września 2016

Traktat


                        Przez następne dwie godziny jeźdźcy z Berk nie otrzymali żadnej wiadomości od Halli. Przez ten czas siedzieli w w gospodzie, gdzie pilnowało ich sześciu strażników, uważnie przypatrując się im, ilekroć ktoś wykonywał gwałtowne gesty. Oczywiście Astrid uprzedziła przyjaciół, by nie próbowali żadnych sztuczek. Szczególnie patrzyła na Sączysmarka, który aż gotował się ze złości. Na dodatek Szpadka strasznie się rozchorowała, a paląca gorączka nie ustępowała. Dziewczyna siedziała pod kominkiem, owinięta grubą owcza wełną. Właścicielka gospody ulitowała się nad chorą jeźdźczyni i przygotowała dla niej gorący rosół, ale zupa niestety nie  pomogła.
Astrid tak bardzo żałowała, że bez wahania zgodziła się na tę wyprawę. Wieczorem przed wylotem Czkawka raz jeszcze pytał, czy lecieć z nimi.  Dziewczyna odmówiła, będąc przekonana, że ta misja będzie niemal jak wycieczka rekreacyjna.
Wojowniczka westchnęła pod nosem, rozglądając się z nudów po pomieszczeniu. Gospoda była mała, ale przytulna. Po jej lewej stronie stał duży kominek, a obok niego grube kawałki sosny, które co jakiś czas były wrzucane do ognia. Od kominka na prawo było wejście, a obok niego coś w rodzaju drewnianego baru, za którym stała grubsza kobieta. Oprócz jeźdźców w środku było jakieś stare małżeństwo, które żywo nad czymś dyskutowało, ale Astrid nie miała ochoty podsłuchiwać, o czym rozmawiali. Z grymasem na twarzy mieszała rozsypaną sól na stole, przywołując tym samym wygląd śmiertnika. Przywódczyni małej grupy z Berk martwiła się o smoki, które zostały zabrane kilka godzin temu. Hor wspomniał, że nic im nie zrobią, ale Astrid nie potrafiła w to uwierzyć. Ludzie z Syylin byli bardzo nieufni. Najlepiej wyplenili by wszystko, co choć w małym stopniu im zagraża. Mieszkańcy wyspy zamknęli się na nowe znajomości, nie kupowali czegoś nieznajomego, nawet rzadko wyjeżdżali z domu. A kiedy to robili, wracali szybciej niż mogło by się wydawać.
Astrid szybko odgadnęli przyczynę. Wojowniczka była przekonana, że kiedyś miało miejsce wydarzenie, które przeważyło nad wszystkim. Dla niej było to co najmniej dziwne.  Mieszkańcy Berk stracili swych bliskich, domy, zwierzęta, pola rolne, a mimo to potrafili zapomnieć o przeszłości i zawrzeć pokój między smokami.  Co prawda nie było to łatwe, ale jednak się udało.
Teraz przed jeźdźcami pojawiło się nowe zadanie: przekonać Hallę i jej podopiecznych do smoków.
                    Zepsute drzwi gospody otworzyły się z łoskotem i stanął w nich Hor, mierząc wzrokiem jasne pomieszczenie. Jego krzaczaste brwi ściągnęły się w przypływie zaskoczenia, kiedy zauważył siedzących jeźdźców. Podszedł do niech szybkim, lecz pewnym krokiem i zerknął na strażników, będących niecałe dwa metry od nich.
- Wychodzimy - oznajmił szorstko, a wojownicy od razu zaczęli zbierać swoje hełmy i miecze. Astrid spojrzała na swoich przyjaciół z mieszanymi uczuciami. Młoda kobieta obawiała się, że czekają na nich źle wieści.
- Ruszać się - żachnął niezadowolony Hor, co jeszcze bardziej rozwścieczyło Sączysmarka. Mężczyzna wstał ciężko i tylko chrząknął nisko. Astrid widziała, jak mięśnie na twarzy przyjaciela drgała z nerwów. Najwyraźniej Jorgerson był bliski do wszczęcia awantury.
Jeden strażnik podszedł do Szpadki, nakazując, by wstała, ale blondynka odburknęła coś pod nosem i otuliła się wełną jeszcze bardziej.
- Ej, chyba widzisz, że nie ma siły - rzucił wrogo Smark, podchodząc do rudego strażnika. Jeździec stanął przed Szpadka i założył ręce na klatkę piersiową, piorunując przy tym wojownika.
- Zostawcie ją tutaj - dodała Astrid, widząc jak jej przyjaciółka trzęsie się z zimna. Ze Szpadką było coraz gorzej.
- Halla nakazała sprowadzenie wszystkich jeźdźców - rzucił Hor, opierając ostry  topór o naramiennik. Mężczyzna nie przejął się ani na moment stanem kobiety.
- W takim stanie na pewno nigdzie nie pójdzie - dodał Mieczyk, ściskając dłoń w pięść. - Forg, zostaniesz i będziesz jej pilnował - westchnął w końcu Hor, kręcąc głową.
- Samej jej tu nie zostawię ! - Zdenerwował się Mieczyk i podszedł do siostry, przy której usiadł, od razu obejmując ciepło. - Możecie próbować mnie stąd wyciągać, ale obiecuję wam, że łatwo nie będzie - zagroził bliźniak, patrząc odważnie na przywódcę wojska, który nie krył zaskoczenia.
- Mird, też zostaniesz - rzucił na odczepnego i ruszył do drzwi, a za nimi jeźdźcy, którzy wolno poczłapali za nim.
                          Na zewnątrz było już szarawo i zimno. Kolorowe liście spadały wolno ze starych drzew, dołączając do reszty. Trawa robiła się mniej zielona, a rosnące kwiaty traciły swój urok.
Astrid wzięła głęboki wdech, przypominając sobie jak w takie wieczory siedziała z Czkawką w domu pod kocem, popijając ciepłą herbatę. Minęły niemal trzy dni, a ona już zdążyła się stęsknić...
                       Jeźdźcy tym razem zostali zaprowadzeni do wielkiej sali, gdzie zazwyczaj Rada wyspy podejmowała ważne decyzje. Po kilku minutach dotarli do drzwi, wcześniej pokonując kilkanaście kamiennych stopni. W środku było jasno od święcących pochodni i ogniska, wokół którego obstawiono marmur. Astrid spojrzała na Nate'a, który twardo wpatrywał się w stojących przed nimi ludzi. Halla znajdowała się pośrodku pięcioosobowej grupy, która cicho rozmawiała między sobą.
- Idźcie - powiedział Hor, ustąpiwszy miejsca. Mężczyzna stanął po prawej stronie drzwi, i odprowadził wzrokiem wysłanników Berk.
Kiedy cała czwórka dotarła do ogniska, Astrid wyszła krok naprzód. Blondynka zilustrowała wzrokiem Radę, którą stanowili trzej mężczyźni i dwie kobiety, wliczając w to Hallę.
- Wraz z Radą przedyskutowałam sytuację, w której się znaleźliśmy - zaczęła wolno przywódczyni, a jej głos odbił się od gołych ścian. Astrid z wyczekiwaniem patrzyła jak palce Halli nerwowo stukają o papier położony przed nią. - Doszliśmy to wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie zerwanie traktatu z Berk.
Odpowiedź totalnie zaskoczyła jeźdźców. Z szeroko otwartymi oczami patrzyli z szokiem na Radę. Nikt nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Tak naprawdę Halla już złamała jeden z punktów traktatu poprzez zabijanie smoków i tyle wystarczało, by wódz Berk  zerwał sojusz. Ale tym razem to Syylin postanowiła zrobić ten krok.
- Co ? - Rzuciła Astrid,która jako pierwsza wyszła z szoku. - Zrywacie kontrakt ot tak?! - Wybuchła dziewczyna, patrząc ze złością na Radę, a już w szczególności na Hallę.
- Prawo na to pozwala -odezwał się niski mężczyzna o bujnej brodzie splecionej w warkocz.
- Macie pojęcie co to oznacza ? - Syknął Nate, który nie był już w stanie wytrzymać. Do tej pory nie odzywał się zanadto, ale ta sytuacja przerosła i jego.
- Jesteśmy tego świadomi - odparła Halla, skinając głową. Przewertowała jakąś chuda książkę, a potem podniosła wzrok, wybijając go kolejno w jeźdźców.
- Halla, dobrze wiesz, że to nie jest rozwiązanie - próbowała Astrid już spokojniejszym głosem.
- Mówiłam już, że na Syylin rządzą ludzie. To oni chcą zerwać wszelkie stosunki z Berk - powiedziała zimno.
Dopiero teraz Astrid zrozumiała, że los smoków na tej wyspie jest przesądzony. Nagle poczuła, że zawiodła jako żona wodza i obrończyni smoków... Tym razem Astrid nie dała rady.
- Podpisz, proszę, wymówienie i zakończmy tę sprawę - rzuciła jakaś kobieta o której, męskiej fryzurze. Astrid spojrzała na nią z gniewem, ale członkini Rady wytrzymała ten wzrok. Halla w tym czasie wyciągnęła pióro i podała je przewodniczącej grupy. Dziewczyna stała jak wbita w ziemię, ale lekkie szturchnięcie Nate'a przywołało ją do porządku. Podeszła do Halli i ze złością wzięła pióro, a następnie spojrzała na wymówienie. Na pożółkłym papierze było jakieś dwadzieścia podpunktów, które automatycznie zostaną zerwane, gdy Astrid podpisze traktat. Oczywiście jej podpis liczył się zaledwie dwa tygodnie ze względu na to, że tylko wódz mógł ostatecznie podpisać zerwanie sojuszu.
- Nie podpiszę tego - rzuciła z jadem w głosie i rzuciła pióro pod nogi Halli.
Te słowa nie zostały dobrze przyjęte przez Radę. Wikingowie skrzywili się gorzko, będąc bardzo niezadowoleni.
- W takim razie oczekuję, że wasz wódz pojawi się niezwłocznie na Syylin. Jeśli nie zjawi się w przeciągu dwóch tygodni, prawo pozwala na bezwarunkowe wypowiedzenie - odparła przywódczyni, podnosząc pióro. Halla wyprostowała się dumnie i zmierzyła się wzrokiem z dziewczyną.
- Bez obaw, nasz przywódca na pewno się zjawi - odpowiedział Nate swoim niskim głosem.
                             Wtedy Halla nakazała, aby jeźdźcy niezwłocznie opuścili wyspę. Przywódczyni dobitnie wyraziła swą prośbę, więc przyjaciele zabrali Szpadkę i Mieczyka z gospody, a następnie ruszyli pieszo na drugi koniec wyspy, gdzie trzymane były smoki. Zwierzęta od razu podniosły swe pyski i przybiegłszy, przywarły do swych właścicieli.
Leżący nieopodal strażnicy przyglądali im się, jakby zobaczyli wariatów, a potem wstali, by osiodłać konie i zniknęli w odmętach lasu, zostawiając tym samym wysłanników.
- Szpadka, jak się czujesz ? - Zapytała z troską Astrid, która zjawiła się obok przyjaciółki. Bliźniaczka kichnęła dwa razy pod rząd.
Nie najlepiej - powiedziała, pociągając nosem. Szpadka była blada i strasznie się trzęsła, pomimo grubych koców. - Dasz radę kierować Jotem? - Szpadka zerknęła najpierw na Astrid, a potem wczłapała się ostatkami sił na szyję gada.  Blondynka trzymała się chwilę, a potem runęłaby na ziemię, gdyby nie Sączysmark, który złapał jeźdźczynię w porę.
- I co teraz ? - Zapytał z wielkim przerażeniem Śledzik.
- Smark, dasz radę kierować Jotem? - Zapytała Astrid, podpierając się rękoma o biodra.
Wojownik obejrzał się za siebie, patrząc na głowę smoka Szpadki, a potem uśmiechnął się pod nosem.
- Oczywiście, że dam ! - Zakrzyknął i ruszył do prawej głowy zębiroga, na ktory wsiadł bez wahania.
- Szpadka poleci ze mną - dodała Astrid i pomogła przyjaciółce wsiąść na swoją smoczycę. 

Czkawka wyszedł z Akademii z ostrym bólem głowy. Za jego plecami wciąż słyszał krzyki dzieci, które postanowiły porzucać się odchodami swych smoków. Sam wódz o mal nie został strącony w łajno. Zanim doszedł do domu, poczuł jak cały śmierdzi potem i smokami młodych jeźdźców, którzy nadal wariowali na arenie.
Szatyn uchylił drzwi, widząc od razu posturę Valki, która właśnie sprzątała przy kominku.
- Nareszcie jesteś - uśmiechnęła się kobieta. - Obiad stygnie.
Chłopak wziął głęboki wdech, czując jak zapach kurczaka w ziołach dociera do jego nosa. Czym prędzej wziął szybki prysznic i usiadł przy stole. 
- Kiedy Astrid wróci ?- Spytała ni z gruszki ni z pietruszki jeźdźczyni, biorąc do ust mały kawałek mięsa
- Powinna wrócić za dwa, trzy dni - odparł, popijając wodą - Może zejść dłużej, bo pogody nad oceanem często się zmieniają - dodał ciszej. 
Wódz martwił się o swoją żonę i przyjaciół, ale wierzył, że wszystko idzie gładko. Ba, był pewien, w końcu Astrid potrafi postawić ludzi do pionu - w razie konieczności oczywiście. 
Mimo to, czasem miał takie wrażenie, że musi tam być. Sam karcił się za te myśli, ale zawsze wolał samodzielnie nadzorować takie misje. 
- Oh, pewnie wszystko u nich gra - uspokoiła go mama, uśmiechając się w ten sam, uroczy sposób. - Jestem pewna, że nie nudzą się bardziej niż my na Berk - zachichotała i wstała, by odnieść naczynia do zlewu. Po chwili Czkawka uczynił to samo, a kiedy chciał iść na górę, ktoś zapukał mocno, a potem wparował do środka.
Przed wodzem stała ta sama gromadka dzieci, która niecałą godzinę wcześniej podniosła Czkawce ciśnienie.
- Wodzu, czy mógłby wódz nam pomóc ? -Wysapał chłopiec o jasnej czuprynie, biorąc łapczywie powietrze. Jeździec nocnej furii podniósł brwi w zaskoczeniu.
- Chodzi o nasze smoki. One totalnie oszalały ! - Dodała Gerda, opierając się o swą rudą koleżankę. Czkawka zerknął na śmiejącą się Valkę, a potem westchnął i rzekł do siebie:
- A mogłem lecieć z nimi...






Wiem, że opóźnienie duże, ale  proszę o wybaczenie :p Jakoś leń mnie złapał i też trochę zabiegana byłam. Mam nadzieję, że teraz uda mi się dodawać co tydzień rozdziały :)
Miłego tygodnia kochani !

15 komentarzy:

  1. Ojej! Smile nie wiesz jak ja się cieszę. Już myślałam, że się nie doczekam nextu :)

    Co do rozdziału nie wiem co powiedzieć. No poprostu genialny! Ten nagły obrót sprawy... no poprostu rewelacyjnie to wszystko opisałaś.

    Tak na koniec życzę Ci weny i jeszcze raz weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy o Was nie zapomnę, spokojnie ;p
      Dziękuję za miłe słowa :D

      Do nna ♡

      Usuń
  2. Ojej! Smile nie wiesz jak ja się cieszę. Już myślałam, że się nie doczekam nextu :)

    Co do rozdziału nie wiem co powiedzieć. No poprostu genialny! Ten nagły obrót sprawy... no poprostu rewelacyjnie to wszystko opisałaś.

    Tak na koniec życzę Ci weny i jeszcze raz weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nowy rozdział - nooooooo błagam, Czkawka bierz dupe w troki i leć za nimi! no chłopie, klnę się na wszystko, proszę :DDDDDDd

    Dużo opisów - moje oczy świecą *--*
    kocham to opko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci kochana ! ♡♡
      Nie jezdzij tak po Czkawce, bo weźmie z toba rozwód 😂😂😂

      Usuń
  4. Super rozdział! Czekam na ciąg dalszy z wielką niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział! Czekam na ciąg dalszy z wielką niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję bardzo! Myślę, że next pojawi się w poniedziałek lub niedzielę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejo mqm pytanie o co chodzi z wattem bo te OS są zarąbiste! Podlinkuj mi pls :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wattpadzie piszę one-shoty z hiccstrid :)

      http://my.w.tt/UiNb/B6NYkNeN8w

      A to jest link do tego :D

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Wybaczcie mi ! Ostatnio zajmowałam się tylko Wattpadem, ale obiecuję, że pod koniec tygodnia rozdział będzie :)

      Usuń