środa, 24 sierpnia 2016



 Przyjaciele
one shot


                        Czkawka stał blisko swej chaty, obserwując jak Astrid uczy pewnego młodego Wikinga, który rozpoczął właśnie szkolenie na jeźdźca. Eryk próbował trafić dwoma toporami w tarczę, co szło mu mozolnie.
Czkawka widział jak Astrid uśmiechała się nerwowo, ilekroć Eryk stał zbyt blisko niej. Jego ciemne oczy błyszczały, chłonąc urodę blondynki, ale dziewczyna udawała, że tego nie widzi i z powrotem pokazywała nowe ruchy.
Oczywiście Czkawce się to nie podobało, ale co mógł zrobić ? Nie byli parą, nie mógł porozmawiać o tym z Astrid i powiedzieć, żeby nie ćwiczyła więcej z Erykiem.
- Będziesz tak stał i się gapił, czy coś zrobisz? - Czkawka usłyszał delikatny głos Heathery, która stanęła o krok za nim.
- O co ci chodzi? - Mruknął niezbyt uprzejmie, ale jakoś się tym nie przejmował. Przed jego oczami był większy problem.
Czarnowłosa westchnęła ciężko i zrównała się ramieniem z Haddockiem.
- Myślisz, że tego nie widać? - Spytała, patrząc wymownie w jego oczy. Chłopak oderwał wzrok od ćwiczących i z lekkim przerażeniem spojrzał na Heatherę. Odynie, czy ona się domyśla? Przeszło przez myśl szatynowi.
- Niby co takiego? - Udawał, że nie wie, o co chodzi. Nie potrzebował się zwierzać Heatherze. W dodatku dziewczyna była bliską przyjaciółką Astrid i mogłaby jej wszystko powiedzieć.
Czarnowłosa przewróciła oczami, zirytowana do granic możliwości.
- Twoją zazdrość - powiedziała wprost.
Czkawka odwrócił się do niej, a na jego twarzy malowało się czyste zaskoczenie.
- Ja zazdrosny? - Prychnął, śmiejąc się nerwowo. Jednak dziewczyna w żadnym wypadku nie dała się oszukać.
- Mnie nie okłamiesz - rzekła twardo z zadziornym uśmiechem. Jej oczy błyszczały, widząc, że jej przyjaciel staje się nerwowy.
- Po prostu lubię Astrid i nie chcę, żeby wkopała się w coś złego - odparł, wzruszając ramionami, jakby mówił o czymś niezbyt ważnym. Nawet jego głos był beznamiętny, choć w środku aż wrzało od emocji.
                  Tak naprawdę Czkawka miał ochotę podejść tam, powiedzieć co nieco Erykowi, zabrać Astrid i ewentualnie dokopać chłopakowi.
- Czkawka, - znów zaczęła Heathera, tym razem dobitniej - idź do niej. No chyba że chcesz, żeby ten Eryk odbił ci "przyjaciółkę " - mówiąc ostatnie słowo, zaznaczyła w powietrzu cudzysłów. Dziewczyna uśmiechnęła się złośliwie, patrząc na twarz Czkawki, który nie wiedział, co powiedzieć.
Jeździec chciał coś powiedzieć, ale jednak zamknął usta i zbiegł po schodach.

                   Eryk właśnie mierzył się z Astrid na miecze. Dziewczyna z trudem odparowywała ataki dwudziestoletniego wojownika, który nie zamierzał przegrać. Kiedy blondynka przewróciła się na plecy, Eryk uśmiechnął się zwycięsko.
- Cóż, może z toporem nie radzę sobie najlepiej, ale za to mieczem walczę lepiej niż nie jeden wiking- wysapał, a potem podał rękę Astrid i pomógł wstać.
- Zauważyłam - mruknęła wojowniczka.
- Jeśli chcesz, mogę ci pokazać jeden prosty ruch, który pozwoli ci obezwładnić przeciwnika - rzekł miło, obserwując uważnie jak Astrid poprawia zepsuty warkocz.
- Pewnie. Treningu nigdy nie za wiele - odparła.
                    Eryk skinął głową i przesunął  się za plecy jeźdźczyni. Swój miecz oparł o tarczę, a potem pochylił się od tylu do ucha dziewczyny.
- Klingę chwyć mocno - zaczął, łącząc jej dłoń z mieczem. - Zanim cokolwiek zrobisz, patrz wrogowi w oczy. Wtedy możesz przewidzieć jego ruch - Astrid kiwnęła głową, rozumiejąc, co chłopak ma na myśli.
                       Dziewczyna drgnęła, kiedy Eryk położył swą lewą dłoń na jej wąską talię. Zaczerwieniła się, nie do końca wiedząc, czy przerwać. Nie chciała, żeby Czkawka źle to odczytał...
- Jak idzie trening? - Usłyszeli głos Czkawki, który przystanął za ich plecami. Astrid odwróciła się gwałtownie, widząc jak jej przyjaciel surowo mierzy Eryka. Odsunęła się więc od niego i posłała delikatny uśmiech Haddockowi. Ten jednak nie zauważył tego gestu, był zbyt zajęty piorunowaniem Wikinga.
- Bardzo dobrze - pochwalił się Eryk, zerkając  jednoznacznie na Astrid, która zaczerwieniła się.
- Super - mruknął Czkawka, ledwo co powstrzymując się przed uderzeniem ciemnowłosego wojownika. To że kleił się do Astrid gorzej niż Smark do Szpadki, działało mu na nerwy. Jeszcze nigdy nie czuł tak wielkiej zazdrości. Astrid dla niego była wręcz cenna. Bo kto inny, oprócz Szczerbatka, słuchał go tak uważnie, pomagał, troszczył się? Astrid. Bogowie nawet nie mają pojęcia, co ten chłopak teraz przeżywa. Myśl, że ktoś inny mógłby miecz blondynkę dobijała go do samego dna.
- Astrid, chciałabyś może polatać ze Szczerbatkiem i ze mną? - Zapytał Czkawka, zakładając ręce na klatkę piersiową i uśmiechając się do Hofferson w sposób przeznaczony tylko dla niej. Dziewczyna rozweseliła się i szybkim ruchem wzięła swój topór.
- Z wami zawsze - odparła.
- Ej, ej ! - Zawołał Eryk za dziewczyną, wyciągając rękę, jakby chciał ją chwycić. Jednak wojowniczka była już obok Haddocka. - A nasz trening? Nie pokazałem ci jeszcze innych ruchów !
Nie pokazałeś żadnego - burknęła w myśli zirytowana Astrid.
- Może kiedy indziej. Nasze smoki się niecierpliwią, dlatego wybacz, musimy już iść - rzekł chłodno przywódca jeźdźców i objąwszy Astrid za ramiona, ruszył do Szczerbatka i Wichury.

                            Bawili się wśród gęstych drzew, przy okazji ćwicząc omijanie. Wichura wyprzedziła nocną furie i w mgnieniu oka poszybowala w górę. Czkawka zmienił ułożenie lotki, kierując się w tym samym kierunku, co jego przyjaciółka.
Szatyn oczarowany oglądał wąską talię  Astrid i jej złoty warkocz muskany przez delikatny wiatr. Jego serce biło znacznie szybciej, kiedy pomyślał o tym, aby powiedzieć jezdzczyni o tłamszonych emocjach. Oczywiście nie mógł tego zrobić. Bał się, że dziewczyna nie odwzajemni tego samego, wyśmieje czy zerwie przyjaźń, która dla Haddocka była bardzo cenna.
Ponad to, czuł, że to nie jest odpowiedni moment. Codziennie musieli z czymś się zmierzyć, chronić smoki, dorwać Viggo... Na uczucia nie było miejsca, ale jednak dusza chciała wszystko wykrzyczeć, poczuć w końcu ulgę.
- Czkawka, - zawołała Astrid, podlatując do chłopaka - pasy mi się poluzowały, muszę lądować - powiedziała i nie czekając na przyjaciela, zniżyła lot.
- W porządku? - Zapytał Czkawka, kiedy i on wylądował na małej polanie, gdzie rosły kolorowe kwiaty.
- Chyba te pasy są już zużyte - mruknęła wojowniczka, mocując się z siodłem.
- Pokaż - powiedział szatyn, zeskakując ze Szczerbatka i podchodząc do przyjaciółki.
Jeździec naciągnął strzemię, ale nie do końca, gdyż pasek łączący zerwał się.
- Wygląda na to, że będziemy musieli wrócić na Skraj...- Westchnął smutny Czkawka. Astrid jednak już go nie słuchała. 
                      Odeszła kawałek i z błyszczącymi oczyma przyglądała się zielonej polance. Każde miejsce przestrzeni zajmowały kwiaty, których woń docierał do nosów jeźdźców.
- Nie byłam tu jeszcze - wytłumaczyła, odwracając się do przyjaciela. Szatyn odłożył siodło, rzucając gdzieś na bok i podszedł do Astrid.
- Ja też - dodał.
                          Wtedy dziewczyna z uśmiechem położyła się na polanie, a wokół jej ciała tańczyły na wietrze polne kwiaty.
Zdziwiony Czkawka spojrzał na Szczerbatka, który również udał się w ślady wojowniczki, kładąc się obok swej smoczej przyjaciółki.
- No co tak stoisz ? - Żachnęła ze śmiechem niebieskooka. - Połóż się obok mnie.
Szatyn z zadziornym uśmieszkiem usiadł obok głowy Astrid, a potem położył się.
Oboje odpoczywali w swojej obecności, ciesząc się słoneczną pogodą i świeżym powietrzem połączonym z wonią kwiatków.
- Muszę ci podziękować - zaczęła po ponad dwudziestu minutach. Czkawka zmarszczył czoło. - Za to, że wyciągnąłeś mnie od Eryka - sprostowała.
Jeździec nocnej furii wzruszył ramionami, otwierając dotychczas zamknięte oczy.
- Myślisz, że pozwoliłbym, aby moja najlepsza przyjaciółka miała przekichane z takim półgłówkiem? - Zaśmiał się, pokazując lekko krzywe zęby. Astrid otworzyła oczy i zerknęła na niego z anielskim uśmiechem.
- A jestem twoją najlepszą przyjaciółką ? - Droczyła się.
Jesteś kimś znacznie więcej - przeszła od razu myśl Czkawki. Serce ścisnęło się nieznacznie, kiedy o tym pomyślał. Chciał być kimś więcej w oczach Astrid.
- Bez wątpienia - wyszeptał i chwytając się magii chwili, wyciągnął dłoń, by złączyć ją z delikatną dłonią złotowłosej.
Astrid drgnęła, ale z przyjemnością odwzajemniła uścisk, a po chwili nachyliła się, muskając ustami policzek szatyna.

- Jeszcze raz dziękuję.


Jest to ostatni one shot na tym blogu, gdyż stwierdziłam, ze pisanie osów tutaj i na Wattpadzie będzie wymagało ode mnie dużo myślenia ;p 

Nn w  piątek lub sobotę ;)



7 komentarzy:

  1. One shot jak zwykle przesłodki i uroczy 😍
    Chyba nic więcej o nim nie można powiedzieć prócz tego, że był po prostu wspaniały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacukrzacie moje życie, jeszcze cukrzycy dostanę xD

      Wielkie dzięki, kochana ! ;* ♡

      Usuń
  2. Wiedziałam, że oni muszą być w obliczu śmierci żeby się przyznać do tego no i się to potwierdza. Cudowny one shot, wszystko pięknie opisane i wgl. No może nie wszystko bo jednak jej nie powiedział :( Ale i tak pięknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiedział, bo to Czkawka 😂😂 Ale w kocnu rozwija sie ich relacja :)

      Dzięki za kom ! ;*

      Usuń
  3. Cudowny, choć nie było tego dzikiego, romantycznego Hiccstrid! Fuck! Chcem Hiccstrid, kochana ❤
    Tym OS'em wywołałaś u mnie głód i muszę go jakoś zaspokoić. Chcem słodkiego Hiccstrid ❤

    Arigatou, Smile-sama <3

    (kocham ten język) ^^

    Wpadnij do mnie na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na watta dałam osa ;)

      Już czytałam, ale jakoś ociagam się z komem, ale na pewno zostawię kilka słów ♡

      Cóż, chciałbym coś powiedzieć po japońsku,ale znam kilka słów xD

      Chyba napiszę to samo xD Arigatō, Hero- san 😂😂😂😘😘

      Usuń
  4. O co chodzi z Wattem podlinkuj mi pls bo te OS są zarąbiste 😍😍

    OdpowiedzUsuń