Czkawka stał blisko swej chaty, obserwując jak Astrid uczy
pewnego młodego Wikinga, który rozpoczął właśnie szkolenie na jeźdźca. Eryk
próbował trafić dwoma toporami w tarczę, co szło mu mozolnie.
Czkawka widział jak Astrid uśmiechała się nerwowo, ilekroć Eryk
stał zbyt blisko niej. Jego ciemne oczy błyszczały, chłonąc urodę blondynki,
ale dziewczyna udawała, że tego nie widzi i z powrotem pokazywała nowe ruchy.
Oczywiście Czkawce się to nie podobało, ale co mógł zrobić ?
Nie byli parą, nie mógł porozmawiać o tym z Astrid i powiedzieć, żeby nie
ćwiczyła więcej z Erykiem.
- Będziesz tak stał i się gapił, czy coś zrobisz? - Czkawka
usłyszał delikatny głos Heathery, która stanęła o krok za nim.
- O co ci chodzi? - Mruknął niezbyt uprzejmie, ale jakoś się
tym nie przejmował. Przed jego oczami był większy problem.
Czarnowłosa westchnęła ciężko i zrównała się ramieniem z
Haddockiem.
- Myślisz, że tego nie widać? - Spytała, patrząc wymownie w
jego oczy. Chłopak oderwał wzrok od ćwiczących i z lekkim przerażeniem spojrzał
na Heatherę. Odynie, czy ona się domyśla? Przeszło przez myśl szatynowi.
- Niby co takiego? - Udawał, że nie wie, o co chodzi. Nie
potrzebował się zwierzać Heatherze. W dodatku dziewczyna była bliską
przyjaciółką Astrid i mogłaby jej wszystko powiedzieć.
Czarnowłosa przewróciła oczami, zirytowana do granic
możliwości.
- Twoją zazdrość - powiedziała wprost.
Czkawka odwrócił się do niej, a na jego twarzy malowało się
czyste zaskoczenie.
- Ja zazdrosny? - Prychnął, śmiejąc się nerwowo. Jednak
dziewczyna w żadnym wypadku nie dała się oszukać.
- Mnie nie okłamiesz - rzekła twardo z zadziornym uśmiechem.
Jej oczy błyszczały, widząc, że jej przyjaciel staje się nerwowy.
- Po prostu lubię Astrid i nie chcę, żeby wkopała się w coś
złego - odparł, wzruszając ramionami, jakby mówił o czymś niezbyt ważnym. Nawet
jego głos był beznamiętny, choć w środku aż wrzało od emocji.
Tak naprawdę Czkawka miał ochotę podejść tam, powiedzieć co
nieco Erykowi, zabrać Astrid i ewentualnie dokopać chłopakowi.
- Czkawka, - znów zaczęła Heathera, tym razem dobitniej -
idź do niej. No chyba że chcesz, żeby ten Eryk odbił ci "przyjaciółkę
" - mówiąc ostatnie słowo, zaznaczyła w powietrzu cudzysłów. Dziewczyna
uśmiechnęła się złośliwie, patrząc na twarz Czkawki, który nie wiedział, co powiedzieć.
Jeździec chciał coś powiedzieć, ale jednak zamknął usta i
zbiegł po schodach.
Eryk właśnie mierzył się z Astrid na miecze. Dziewczyna z
trudem odparowywała ataki dwudziestoletniego wojownika, który nie zamierzał
przegrać. Kiedy blondynka przewróciła się na plecy, Eryk uśmiechnął się
zwycięsko.
- Cóż, może z toporem nie radzę sobie najlepiej, ale za to
mieczem walczę lepiej niż nie jeden wiking- wysapał, a potem podał rękę Astrid
i pomógł wstać.
- Zauważyłam - mruknęła wojowniczka.
- Jeśli chcesz, mogę ci pokazać jeden prosty ruch, który
pozwoli ci obezwładnić przeciwnika - rzekł miło, obserwując uważnie jak Astrid
poprawia zepsuty warkocz.
- Pewnie. Treningu nigdy nie za wiele - odparła.
Eryk skinął głową i przesunął się za plecy jeźdźczyni. Swój miecz oparł o
tarczę, a potem pochylił się od tylu do ucha dziewczyny.
- Klingę chwyć mocno - zaczął, łącząc jej dłoń z mieczem. -
Zanim cokolwiek zrobisz, patrz wrogowi w oczy. Wtedy możesz przewidzieć jego
ruch - Astrid kiwnęła głową, rozumiejąc, co chłopak ma na myśli.
Dziewczyna drgnęła, kiedy Eryk położył swą lewą dłoń na jej
wąską talię. Zaczerwieniła się, nie do końca wiedząc, czy przerwać. Nie
chciała, żeby Czkawka źle to odczytał...
- Jak idzie trening? - Usłyszeli głos Czkawki, który
przystanął za ich plecami. Astrid odwróciła się gwałtownie, widząc jak jej
przyjaciel surowo mierzy Eryka. Odsunęła się więc od niego i posłała delikatny
uśmiech Haddockowi. Ten jednak nie zauważył tego gestu, był zbyt zajęty
piorunowaniem Wikinga.
- Bardzo dobrze - pochwalił się Eryk, zerkając jednoznacznie na Astrid, która zaczerwieniła się.
- Super - mruknął Czkawka, ledwo co powstrzymując się przed
uderzeniem ciemnowłosego wojownika. To że kleił się do Astrid gorzej niż Smark
do Szpadki, działało mu na nerwy. Jeszcze nigdy nie czuł tak wielkiej
zazdrości. Astrid dla niego była wręcz cenna. Bo kto inny, oprócz Szczerbatka,
słuchał go tak uważnie, pomagał, troszczył się? Astrid. Bogowie nawet nie mają
pojęcia, co ten chłopak teraz przeżywa. Myśl, że ktoś inny mógłby miecz
blondynkę dobijała go do samego dna.
- Astrid, chciałabyś może polatać ze Szczerbatkiem i ze mną?
- Zapytał Czkawka, zakładając ręce na klatkę piersiową i uśmiechając się do
Hofferson w sposób przeznaczony tylko dla niej. Dziewczyna rozweseliła się i
szybkim ruchem wzięła swój topór.
- Z wami zawsze - odparła.
- Ej, ej ! - Zawołał Eryk za dziewczyną, wyciągając rękę,
jakby chciał ją chwycić. Jednak wojowniczka była już obok Haddocka. - A nasz
trening? Nie pokazałem ci jeszcze innych ruchów !
Nie pokazałeś żadnego - burknęła w myśli zirytowana Astrid.
- Może kiedy indziej. Nasze smoki się niecierpliwią, dlatego
wybacz, musimy już iść - rzekł chłodno przywódca jeźdźców i objąwszy Astrid za
ramiona, ruszył do Szczerbatka i Wichury.
Bawili się wśród gęstych drzew, przy okazji ćwicząc
omijanie. Wichura wyprzedziła nocną furie i w mgnieniu oka poszybowala w górę.
Czkawka zmienił ułożenie lotki, kierując się w tym samym kierunku, co jego
przyjaciółka.
Szatyn oczarowany oglądał wąską talię Astrid i jej złoty warkocz muskany przez
delikatny wiatr. Jego serce biło znacznie szybciej, kiedy pomyślał o tym, aby
powiedzieć jezdzczyni o tłamszonych emocjach. Oczywiście nie mógł tego zrobić.
Bał się, że dziewczyna nie odwzajemni tego samego, wyśmieje czy zerwie
przyjaźń, która dla Haddocka była bardzo cenna.
Ponad to, czuł, że to nie jest odpowiedni moment. Codziennie
musieli z czymś się zmierzyć, chronić smoki, dorwać Viggo... Na uczucia nie
było miejsca, ale jednak dusza chciała wszystko wykrzyczeć, poczuć w końcu
ulgę.
- Czkawka, - zawołała Astrid, podlatując do chłopaka - pasy
mi się poluzowały, muszę lądować - powiedziała i nie czekając na przyjaciela,
zniżyła lot.
- W porządku? - Zapytał Czkawka, kiedy i on wylądował na
małej polanie, gdzie rosły kolorowe kwiaty.
- Chyba te pasy są już zużyte - mruknęła wojowniczka,
mocując się z siodłem.
- Pokaż - powiedział szatyn, zeskakując ze Szczerbatka i
podchodząc do przyjaciółki.
Jeździec naciągnął strzemię, ale nie do końca, gdyż pasek
łączący zerwał się.
- Wygląda na to, że będziemy musieli wrócić na Skraj...-
Westchnął smutny Czkawka. Astrid jednak już go nie słuchała.
Odeszła kawałek i
z błyszczącymi oczyma przyglądała się zielonej polance. Każde miejsce
przestrzeni zajmowały kwiaty, których woń docierał do nosów jeźdźców.
- Nie byłam tu jeszcze - wytłumaczyła, odwracając się do
przyjaciela. Szatyn odłożył siodło, rzucając gdzieś na bok i podszedł do
Astrid.
- Ja też - dodał.
Wtedy dziewczyna z uśmiechem położyła się na polanie, a
wokół jej ciała tańczyły na wietrze polne kwiaty.
Zdziwiony Czkawka spojrzał na Szczerbatka, który również
udał się w ślady wojowniczki, kładąc się obok swej smoczej przyjaciółki.
- No co tak stoisz ? - Żachnęła ze śmiechem niebieskooka. -
Połóż się obok mnie.
Szatyn z zadziornym uśmieszkiem usiadł obok głowy Astrid, a
potem położył się.
Oboje odpoczywali w swojej obecności, ciesząc się słoneczną
pogodą i świeżym powietrzem połączonym z wonią kwiatków.
- Muszę ci podziękować - zaczęła po ponad dwudziestu minutach.
Czkawka zmarszczył czoło. - Za to, że wyciągnąłeś mnie od Eryka - sprostowała.
Jeździec nocnej furii wzruszył ramionami, otwierając
dotychczas zamknięte oczy.
- Myślisz, że pozwoliłbym, aby moja najlepsza przyjaciółka
miała przekichane z takim półgłówkiem? - Zaśmiał się, pokazując lekko krzywe
zęby. Astrid otworzyła oczy i zerknęła na niego z anielskim uśmiechem.
- A jestem twoją najlepszą przyjaciółką ? - Droczyła się.
Jesteś kimś znacznie więcej - przeszła od razu myśl Czkawki.
Serce ścisnęło się nieznacznie, kiedy o tym pomyślał. Chciał być kimś więcej w
oczach Astrid.
- Bez wątpienia - wyszeptał i chwytając się magii chwili,
wyciągnął dłoń, by złączyć ją z delikatną dłonią złotowłosej.
Astrid drgnęła, ale z przyjemnością odwzajemniła uścisk, a
po chwili nachyliła się, muskając ustami policzek szatyna.
- Jeszcze raz dziękuję.
Jest to ostatni one shot na tym blogu, gdyż stwierdziłam, ze pisanie osów tutaj i na Wattpadzie będzie wymagało ode mnie dużo myślenia ;p
Nn w piątek lub sobotę ;)
Nn w piątek lub sobotę ;)
One shot jak zwykle przesłodki i uroczy 😍
OdpowiedzUsuńChyba nic więcej o nim nie można powiedzieć prócz tego, że był po prostu wspaniały.
Zacukrzacie moje życie, jeszcze cukrzycy dostanę xD
UsuńWielkie dzięki, kochana ! ;* ♡
Wiedziałam, że oni muszą być w obliczu śmierci żeby się przyznać do tego no i się to potwierdza. Cudowny one shot, wszystko pięknie opisane i wgl. No może nie wszystko bo jednak jej nie powiedział :( Ale i tak pięknie.
OdpowiedzUsuńNie powiedział, bo to Czkawka 😂😂 Ale w kocnu rozwija sie ich relacja :)
UsuńDzięki za kom ! ;*
Cudowny, choć nie było tego dzikiego, romantycznego Hiccstrid! Fuck! Chcem Hiccstrid, kochana ❤
OdpowiedzUsuńTym OS'em wywołałaś u mnie głód i muszę go jakoś zaspokoić. Chcem słodkiego Hiccstrid ❤
Arigatou, Smile-sama <3
(kocham ten język) ^^
Wpadnij do mnie na nexta :*
Na watta dałam osa ;)
UsuńJuż czytałam, ale jakoś ociagam się z komem, ale na pewno zostawię kilka słów ♡
Cóż, chciałbym coś powiedzieć po japońsku,ale znam kilka słów xD
Chyba napiszę to samo xD Arigatō, Hero- san 😂😂😂😘😘
O co chodzi z Wattem podlinkuj mi pls bo te OS są zarąbiste 😍😍
OdpowiedzUsuń