Zaraz po ceremonii przyszedł czas na wspólne świętowanie.
Zanim Wikingowie usiedli do stołów, wznieśli toast na cześć
bogów, a potem za nowożeńców.
Astrid i Czkawka siedzieli obok siebie przy głównym stole,
gdzie oprócz nich siedziała także Valka,
Pyskacz oraz rodzina Astrid. Jeźdźcy śmiali się z anegdot kowala, który żywo
opowiadał jedna po drugiej. Gdzieś w oddali rozbrzmiewała głośno muzyka, do której
już tańczyli zagorzali fani tańca.
Sączysmark, Śledzik oraz bliźniaki usadowili się po prawej
stronie Twierdzy, gdzie stały beczki z przyjemnie chłodnym miodem.
Nie tylko mieszkańcy Berk zostali zaproszeni, ale także i
ważne głowy innych wysp, z którymi Czkawka utrzymał świetne relacje.
Astrid czuła się jak we śnie. Wielka Sala urządzona w
pięknych kolorach tylko dla niej i Czkawki. Wokół sami ludzie, którzy śmiali
się głośno, tańczyli czy wspólnie pili. A obok niej siedział jej mąż Czkawka.
Odynie, jak to dziwnie brzmi - pomyślała z zaskoczeniem blondynka, nie mogąc
przyzwyczaić się, że chłopak jest już jej mężem. Jednak uśmiechnęła się szeroko
do Czkawki, który przypatrywał się jej dłuższą chwilę.
- Czkawka, - zawołał Saw, pochylając się do zięcia - chyba
nie muszę wspominać, że masz dbać o Astrid? - Zapytał, patrząc na niego
uparcie, choć z złośliwym uśmieszkiem.
- Nie musisz - zaśmiał się wódz. - Może my pójdziemy do
reszty ? - Zapytała Astrid, chwytając dłoń swego jeźdźca, który bez wahania
zgodził się.
Para przedostała się do pozostałych jeźdźców, którzy już
popalili miód.
- Któż nas zaszczycił
- rzucił uszczypliwie Smark, odwracając się do przyjaciół i unosząc kubek do
ust. - Pan i pani Haddock!
Reszta ryknęła śmiechem, wybijając spojrzenie w nowożeńców.
Astrid i Czkawka usiedli obok Szpadki, która musiała przysunąć się do Śledzika.
- Czkawka, ty wiesz, że teraz będziesz miał przekichane ? -
Rzucił Mieczyk, uderzając o sosnowy stół kubkiem. Wódz podniósł w zaskoczeniu
brew.
- Niby czemu ? - Zapytał.
- No wiesz, od teraz Astrid nie da ci żyć. A wiesz, że
wkurzona żona to zły znak? - Wyjaśnił, bawiąc się swoim napojem, aż w końcu
miód trafił do ust bliźniaka.
- Powiedział znawca - prychnęła Szpadka, zanim Astrid
zdążyła otworzyć usta, by kłócić się z Mieczykiem.
- Was też to czeka, prędzej czy później - dopowiedział
Czkawka, wzruszając ramionami. Cała śmietanka towarzyska zaśmiała się, oprócz
Śledzika, który nieśmiało sączył sok.
- A ja uważam, że w życiu to trzeba się ustatkować. Od
małżeństwa zaczynając - rzucił swoje trzy grosze Ingerman, kładąc na blat
kubek.
- No to na co czekasz, Śledziu? - Wtrącił się złośliwie
Smark, szczerząc zęby w uśmiechu.
- Na każdego przyjdzie czas - bronił kolegę wódz Berk,
posyłając przy okazji rozbawione spojrzenie Astrid.
Para siedziała wśród przyjaciół jeszcze kwadrans, a potem
naskoczył na nich tłum Wikingów, którzy nie zdążyli wcześniej złożyć życzeń
młodym.
Kiedy Astrid i Czkawka zdołali opanować gości, podeszli do
Lauren i Nate'a, którzy, niestety, siedzieli wraz z Berta i jej rodziną.
- Ślub mieliście piękny, - powiedziała od razu ciotka,
unosząc głowę, jakby w przypływie dumy - ale wesele coś drętwe.
Astrid westchnęła ciężko. Ta kobieta potrafi zniszczyć
dosłownie wszystko.
- Niedługo się rozkręci - przyrzekł Czkawka, biorąc na
kolana swą żonę, gdyż nie starczyło miejsca.
- Jak się podoba? - Zwróciła uwagę Astrid do Lauren, która
wolno wygładzała swą lawendowa suknię.
- Jest bardzo przyjemnie - uśmiechnęła się lekarka do
przyjaciół. - Może kiedyś i mi się trafi taki ślub - zamruczała szatynka,
kładąc głowę na ramieniu Nate'a, którego policzki płonęły.
Czkawka zachichotał, a Astrid poczuła jak jego oddech
głaszcze ją w gładką skórę.
- Ej, - wtrącił Nate, obejmując ramieniem swą dziewczynę,
choć wzrok utkwił w nowożeńcach - a wy co tu jeszcze robicie ? Zasuwać na
parkiet! - Zawołał ze śmiechem. - Migusiem, chcę się pośmiać z Czkawki !
- Ranisz, przyjacielu - udawał teatralnie smutek Czkawka,
specjalnie wykrzywiając usta w dół. Jeździec ponocnika przewrócił oczami.
- Kochanie, masz ochotę ze mną zatańczyć ? - Zapytał
szelmowsko szatyn, odwracając głowę ku żonie. Astrid miała położone ręce na
karku ukochanego, przez co lepiej się trzymała.
- Z przyjemnością - odpowiedziała miło, cmokając wodza w
policzek.
Czkawka chwycił dłoń blondynki i poprowadził na środek.
Oboje ustawili się, czekając chwilę na nową piosenkę, aby zacząć nowy taniec.
Kiedy pierwsze nuty rozbrzmiały, chłopak objął swą wybrankę
w pasie i zaczął prowadzić szybki taniec.
Siedząca obok Nate'a Lauren przypatrywała się zakochanym z
zapartym tchem. Tak bardzo do siebie pasują ! -Pomyślała dziewczyna. Jej ciemne
oczy czuje obserwowały płynne ruchy jeźdźców, jakby mieli jeden umysł albo jakby
znali swoje myśli. Astrid i Czkawka patrzyli głęboko w swoje oczy, a ich usta
nie przestały się uśmiechać nawet na sekundę.
- Wyglądają cudownie - powiedziała do swojego chłopaka
Lauren, a Nate skinął, zgadzając się z nią. On również obserwował przyjaciół.
Tak naprawdę nie wiedział, jak opisać tych dwoje. Wyglądali niemal jak młodzi
bogowie. Suknia Astrid falowała pod wpływem jej żwawych ruchów, a Czkawka wtedy
uśmiechał się jeszcze bardziej.
- My też będziemy kiedyś tacy szczęśliwy - wyszeptał Nate do
ucha Lauren, na co dziewczynie zaświeciły się oczy. Odwróciła się do jeźdźca, a
jego spojrzenie mówiło, że nie żartuje.
Lekarka wzruszyła się i złączyła ich usta w gorącym
pocałunku.
Valka stała wraz z przyjaciółkami, trzymając w ręce swoją
ulubioną zimną herbatę. Jej zielone oczy uważnie śledziły syna i jego żonę. Co
teraz poczuła by każda matka? Czy tylko wzruszenie? W każdym razie, starsza
jeźdźczyni nie mogła pojąć swojej radości, ale z drugiej strony żałowała, że
nie ma tu Eiry ani Stoicka. Tak ważne osoby w życiu nowożeńców odeszły do
Odyna, ale Valka była pewna, że jej mąż i mama Astrid uśmiechają się nie mniej
od niej.
- Valka, nie płacz - usłyszała głos Phlegmy, która stała za
jej plecami, uśmiechając się współczująco.
Matka wodza otarła szybko kilka łez i westchnęła głośno.
- Dzieci tak szybko dorastają...- Wyrzuciła z siebie,
patrząc tym razem, jak Czkawka całował z uczuciem Astrid, podczas kiedy obok
nich wirowało kilka innych par.
- Oj, tak, zbyt szybko - poparła ją przyjaciółka.
Kiedy muzyka się skończyła, każdy tańczący Wiking bił
gromkie brawo, dziękując tym samym za taniec.
Większość rozeszła się do stołów, połykając od razu kilka
zachłannych łyków wody, a pozostali wciąż imprezowali na parkiecie.
Korzystając z nieuwagi gości, Czkawka pociągnął Astrid w
stronę wyjścia, chcąc pójść na spacer.
Tak więc para szła wzdłuż klifów, trzymając się za ręce. Noc była zimna, co dawało znaki, że zbliża się powoli
jesień. Księżyc jak zawsze wisiał nad głowami jeźdźców, oświecając pobliskie
drzewa i domy.
Świeża bryza znad oceanu docierała do nosów małżonków,
którzy skierowali spojrzenie na spokojnie wody. Fale delikatnie muskały brzeg
Berk, co jakiś czas pozostawiając na
piachu glony, czy drobne owoce morza.
- Najlepszy dzień mojego życia - rzekła cicho Astrid,
wpatrując się z uwagą w ocean. Czkawka spojrzał na jej czerwone z zimna
policzki, a potem w jej oczy, które wydawały się być tego samego kolory, co
roztaczający się przed nimi ocean.
- Niewątpliwe - poparł chłopak, kładąc rękę na talii Astrid,
by potem móc ją przyciągnąć i otulić futrem.
- Pomyśleć, że to przez Szczerbatka - zaśmiała się
delikatnie, odganiając jasną grzywnę, kiedy delikatny wiatr zaczął bawić się
jej włosami. - Gdybyś go nie wytresował, a potem nie sprzeciwiłbyś się
ojcu...nasze drogi wyglądały by zupełnie inaczej - dokończyła mniej
entuzjastycznie.
- Nie gdybajmy nad tym, co by było gdyby - rzekł miękko
szatyn, siadając na trawę i pociągając Astrid za sobą. Jeźdźczyni znalazła się
pomiędzy nogami ukochanego, aby ten mógł ją ogrzać. - Liczy się teraźniejszość
- dodał, całując ją w skroń.
- Cieszę się, że jesteśmy razem - wyznała złotowłosa,
odwracając głowę do męża. Złapała kwadratową twarz jeźdźca i chwilę się mu
przyglądała. W jego zielonych oczach mogła tonąć bez ustanku. - Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie...
Czkawka uśmiechnął się słabo i założył zbuntowany kosmyk
włosów za ucho Astrid.
- A ja bez ciebie - odparł, stykając się z nią czołem.
W takim uścisku mogli by siedzieć godzinami, dopóki
starczyło by im sił.
Kiedy oboje spędzali czas w swoim towarzystwie czuli się jak
w niebie. Nawet zwykle rozmowy były dla nich były jak lekarstwo na rany serca,
a co dopiero uścisk czy czuły pocałunek.
Dla Astrid wystarczyło to, że Czkawka był dla niej
najlepszym ludzkim przyjacielem. Gdyby Odyn nie postawił tego chłopca na jej
drodze... Już nawet nie chciała o tym myśleć. Najważniejsze, że są obok siebie,
patrzą sobie w oczy, nic nie mówiąc. Nawet cisza bywa wymowna, a jedno
spojrzenie potrafiło wyrazić więcej niż słowa.
Teraz oboje czuli, że są niezniszczalni. Przez to co
przeszli nie jedna para mogła by się rozstać, ale nie oni. Można z ręką na
sercu rzec, że stali się silniejsi niż kiedykolwiek.
Astrid i Czkawka nie wracali jeszcze przez dłuższy czas do
Twierdzy. Wiedzieli, że goście nie obraża się z powodu ich nagłego zniknięcia.
A zresztą, nawet jeśli, oboje mieli to gdzieś. Chociaż raz mogą zapomnieć o
Berk i poświęcić dla siebie czas.
Napawając się pięknym widokiem i swoją obecnością,
odpoczywali, aż końcu nie znalazła ich Valka, która czekała na dalsze
tradycyjne zabawy.
We trójkę wrócili do Wielkiej Sali, bawiąc się do białego
rana.
Trochę chaotycznie i krótko, ale nie miałam pomysłu na to ;/
Następny rozdział będzie również krótki (tak, już go napisałam xD), ale za to ciekawszy...Przynajmniej tak sądzę ;)
OMT! <3
OdpowiedzUsuńPrzeszłaś samą siebie. Cudeńko Smile i wcale nie chaotycznie. Wszystko jest w porządku. I rozmowa z Sawem, i z jeźdźcami, i z ciotką, i z Nauren, i Valki, i wymknięcie z zabawy na kilka chwil w samotności przy oceanie, i ta cisza. Wszystko jest w porządku <3
Heh, dzięki sis ! ;* ;)
UsuńHiccstrid pierwsza klasa! Ten rozdział jest poprostu przesłodki i uroczy <3 No na prawdę brak mi słów :)
OdpowiedzUsuńCieszę się. I dziękuję za kom ;)
UsuńNn albo wieczorem w piątek, albo w sobotę rano :D