sobota, 23 lipca 2016

Nieudana próba

             Lauren niemal biegła, prowadzona złością i gniewem. Jej ciemne oczy wpatrywały się twardo w sylwetkę Tory, która nadal stała na starym pomoście, skąd wypuczane były małe statki.
Na lewo od tancerki stała ogromna marmurowa ściana pokryta glonami, mchem i innymi żyjątkami morza. Mały pomost był zniszczony, a deski same z niego odpadały Kiedy tylko Lauren wkroczyła na spróchniałe drewno wraz z Nate'm, jedna deska pękła i lekarka zamoczyła but. Jednak to nie przeszkodziło jej w rzuceniu się na Tore. Dziewczyna była kilka metrów od nastolatki, która coś pakowała do niedużej torby. Nate zatrzymał swą ukochaną w porę i stanął przed jej twarzą.
- Jesteś pewna, że powiedzenie jej o tym, że wiemy o skradzionym skarbie jest dobrym rozwiązaniem? - Spytał cicho, pochylając się nad nią, aby tylko ona mogła to usłyszeć.
Znachorka spojrzała na niego, a brwi ściągnęła w przypływie determinacji.
- Nie jestem pewna - przyznała, kiwając delikatnie głową. - Ale inaczej nie odzyskamy skarbu, jeśli nie przyciśniemy jej do ściany - dodała ze złością. Nate westchnął ciężko, trzymając dłonie na ramionach swej dziewczyny.
Kiedy chłopak odwrócił się do Tore, która nadal ich nie widziała, zamyślił się i uśmiechnął pod nosem.
- Mam pomysł - szepnął i pociągnął Lauren za sobą, co jej się nie spodobało.
- Sprowadzę Czkawkę, a kiedy dotrzemy na tę górę - wskazał palcem na wierzchołek marmuru - dam ci znać, żebyś wprost powiedziała o skarbie Odyna - uśmiechnął się, ale szatynka nie była przekonana co do jego planu, mimo że ufała Nate'owi.
- Niby jak dasz mi znać? - Westchnęła z rezygnacją. Dziewczyna spojrzała w bok, sprawdzając, czy Tore nadal znajduje się na pomoście. Tancerka rozmawiała z Sączysmarkiem, który najwyraźniej ją zaczepił.
- Myślę, że będziesz sprawdzać, czy na ciebie patrzmy. Jeśli tak, to znaczy, że masz ją zapędzić w kozi róg - wytłumaczył. Lauren myślała, że już jest na przegranej pozycji. Nagle straciła cały zapał i chęć do ratowania skarbu Berk, który leżał w grocie od setek lat. Kiedy tylko spotka Czkawkę...oj, lepiej żeby bogowie mieli go w opiece!
- Nie zostało nam nic innego - namawiał ją jeździec,  widząc jak energia opuściła lekarkę. Dziewczyna wypuściła wolno powietrze i spojrzała w oczy wojownika, chcąc dostrzec w nich nadzieję i siłę, która niestety często zanikała.
- Dobrze - powiedziała w końcu, co ułożyło Nate'owi. Chłopak uśmiechnął się i złożył krótki pocałunek na ustach swej ukochanej, po czym zniknął, wsiadając na  Pioruna, który znalazł przyjaciela chwilę temu.
Lauren wzięła głęboki wdech i ruszyła do Tore, która ze znudzona miną słuchała opowieści Smarka.
-....no i potem ja i Hakokieł zrobiliśmy spiralę ognia, zabijając pięćdziesięciu Łupieżców! - Przechwalał się jeździec, nadmiernie gestykulując rękoma, jednak po minie Tore można wywnioskować, że domyślała się, że Jorgerson zmyśla. - Brzmi groźnie, co nie ? Ale spokojnie, mnie nic nie zniszczy!  - Ciemnowłosy rozpościerał ręce i zamknął oczy, jakby czekał aż tancerka zacznie bić mu brawo i wzdychać nad jego urodą.
- Smark, Szpadka cię szuka - skłamała Lauren, chcąc jakoś pozbyć się przyjaciela. Wiking zamrugał oczami, wyraźnie zainteresowany.
- No proszę, widać, kto nie można wytrzymać bez najlepszego jeźdźca - rzucił i śmiejąc się, odszedł w stronę centrum wioski.
Lauren spojrzała na szczyt, a kiedy nie zauważyła ani Nate'a, ani Czkawki, powróciła z uśmiechem do Tore.
- Sączysmark lubi się przechwalać - rzekła, uważnie obserwując twarz rozmówczyni. Tancerka wydawała się wdzięczna za ratunek przed opowieściami wyssanymi z palca.
- Taa, zauważyłam - mruknęła, patrząc na znikająca sylwetkę Wikinga.
- Więc wypływacie ? - Zagaiła Lauren, zakładając ręce do tyłu i kołysząc się na piętach.
- Mamy dużo pracy przed sobą, choć nie ukrywam, że na Berk było najlepiej - uśmiechnęła się słodko, a lekarka miała ochotę wybić jej zęby. Oczywiście, że najlepiej - mruknęła do siebie w myślach Lauren, skoro bezczelnie zabraliście nam całe bogactwo.
- Szkoda, że musicie odejść - rzekła sztucznie szatynka, ale Tore nie wyczula jej kpiącego tonu. Lekarka zrobiła "daszek" z rąk i spojrzała w górę, udając, że obserwuje odlatujące smoki. Tak naprawdę spoglądała, czy wodza i Nate'a jeszcze nie ma. Niestety, po wikingach ani śladu. Lauren zaczęła się denerwować, że nie zdążą na czas. A ona nadal nie wiedziała, gdzie jest skradziony skarb...
- Może kiedyś zawitamy ponownie - zaszczebiotała, a w drobnej szatynce znów zaczęło wrzeć. Moja w tym głowa, że nawet wasz palec u nogi nie postanie na Berk ani minutę, warknęła dziewczyna w myślach.
Kiedy Lauren posłała jej kolejny wymuszony uśmiech, spojrzała w górę, ale znów miejsce było puste.
- Szukasz czegoś na tym niebie? - Zapytała Tore, również kierując wzrok ku sklepieniu. Lekarka szarpnęła ją za rękę, aby nastolatka przypadkiem nie zauważyła wodza i Nate'a, którzy mogli w każdej chwili się pojawić.
- Nie! - Zakrzyknęła, ku zaskoczeniu czarnowłosej. Po kilku sekundach szatynka puściła dłoń tancerki. - Nie patrz na słońce. To strasznie niszczy wzrok - wytłumaczyła na poczekaniu. Tak naprawdę Lauren nie wiedziała, czy wpatrywanie się w kulę ognia zawieszonego na niebie może szkodzić.
- Nie wiedziałam o tym - odparła z zaskoczeniem.
- Mój wuj wypatrywał kiedyś smoków na niebie, kiedy jeszcze z nimi walczyliśmy. Po jakimś czasie oślepł - skłamała i uśmiechnęła się krzywo, a Tore zmierzyła ją chłodnym wzrokiem.
- Wy na Berk jesteście dziwni, bez urazy - rzekła. Lauren już traciła cierpliwość i chciała rzucić się na tę młodą tancerkę, ale w końcu uspokoiła się i udając, że masuje kark, patrzyła na górę. Gdzie oni są?! Zapytała siebie w myślach, gdy okazało się, że wierzchołek nadal był pusty. Lekarka postanowiła wycofać się, w końcu nie mogła ryzykować dziwnym zachowaniem.
- Ja już pójdę - wyjaśniła. - Mam sporo pacjentów. Na razie.
Tore odpowiedziała tym samym, patrząc na szatynkę zmieszana. W końcu wzruszyła ramionami i weszła na pokład statku.

                  Lauren biegała po wiosce, szukając Nate albo Czkawki. Cały czas rozglądała się, pytała każdego, ale wielu wikingów było zbyt zapracowanych, by zauważyć Nate'a lub wodza. W końcu lekarka wpadła do domu Astrid, która siedziała w kuchni i robiła koktajl.
- Wiesz, gdzie jest Czkawka ?- Zapytała, sapiąc. Blondynka zmarszczyła czoło, przyglądając się bliskiej przyjaciółce.
- Niestety - odpowiedziała i rzuciwszy łyżkę na blat, podeszła do lekarki. - Coś się stało? - Zapytała ostrożnie.
- Muszę znaleźć Czkawkę - powiedziała tylko i znów wybiegła do wioski, zostawiając zdziwiona wojowniczkę samą.
Po kilku minutach szatynka znalazła Nate'a, który szybko szedł do portu. Dziewczyna w mgnieniu oka doskoczyła do wojownika, tym samym zatrzymując go.
- Gdzie jest Czkawka? - Zapytała od razu.
- Nie znalazłem go - rzekł smutno. Obok nich przechodzili wikingowie, więc para postanowiła, że pójdą w spokojne miejsce. Tak więc trafili za twierdzę, gdzie biegały jedynie smoki, bawiąc się ze sobą w najlepsze.
- Nate, co my teraz zrobimy? - Zapytała ze strachem, trzymając się jego przedramienia. - Oni wypływają dziś wieczorem ! - Dodała.
Ciemnowłosy, widząc że Lauren jest roztrzęsiona, przytulił ją mocno.
- Będziemy musieli zaalarmować Berk - odpowiedział hardo, patrząc na Port, który wyglądał jak malutkie miasteczko widziane z lotu ptaka. -  Wtedy cyrkowcy nie będą mieli szans z całą bandą Wandali.
Dziewczyna przełknęła ślinę i oderwała się od Nate'a.
               Kiedy para uzgadniała szczegóły kolejnego planu, z Twierdzy wyszedł Gerjawik, który potknął się i upadł długi kilka metrów od rogu, za którym stała lekarka i wojownik. Cyrkowiec podniósł się z ziemi i chciał iść dalej, ale usłyszał bardzo ciekawą rozmowę.
-.... Skarb Odyna odniesiemy na pierwotne miejsce, a potem Rada zajmie się cyrkowcami. - Nagle cały dobry humor Gerjawika prysł jak bańka mydlana. Mężczyzna zatoczył się do tyłu, czując jak adrenalina zaczyna władać w jego żyłach.
- Oni wiedzą - szepnął do siebie, co niemal przyprawiło artystę o zawał. Cholera jasna! Wrzasnął do siebie i pobiegł do domu, chcąc jak najszybciej ostrzec towarzyszy.

Nate rozstał się z Lauren przed Wielką Salą, od razu wskazując na siodło Pioruna.
- Uważaj na siebie - powiedziała jeszcze zanim jeździec poleciał szukać wodza. Już miał w planach sobie z nim pogadać.
- Ty też - odparł i ostro się nachylił, aby usunąć czerwone usta ukochanej.
Kiedy smok wraz z jeźdźcem znaleźli się poza zasięgiem wzroku Lauren, dziewczyna westchnęła. Jak to możliwe, że bogactwo jej ukochanej wyspy leży w jej rękach? Bez skarbu Berk stanie się takie... nagie. Każdy Wandal wiedział, że bez skarbu  Odyna na ich dom może spać gniew najwyższego z bogów.
- Dobra, teraz trzeba podjąć alarm - mruknęła do siebie i odwróciwszy się ujrzała Vivian oparta o drewnianą chatę, w której kiedyś mieszkał Nate, dopóki nie przeniósł się na wyżynę.
Kobieta miała zaciśnięte usta w wąską linię i widać było, że jest bardzo niezadowolona z takiego obrotu spraw. Jej burza loków skręcona była jeszcze bardziej. Lauren cofnęła się od razu, ale jednak czuła, że ucieczka niewiele jej pomoże.
- Witaj, Lauren - powiedziała sztucznie przywódczyni, ruszając dalej. - Wydaje mi się, że musimy pogadać.
Zanim lekarka zdążyła rzucić się w ucieczkę i ostrzec jak najszybciej swych braci, ktoś złapał ją od tyłu, zakrywając szczelnie jej usta.
                  Dziewczyna była niesiona gdzieś wśród bluszczy i choć oczy miała zasłonięte jakąś szmata, poznała, że jest w lesie. Zapach buszu zawsze rozpozna, ponieważ Lauren przesiadywała w nim wiele godzin dziennie, szukając odpowiednich ziół.
Na początku próbowała się szarpać, ale niedługo, ponieważ wiedziała, że bunt nie pomoże.
Po godzinie ktoś, kto ją niósł postawił na ziemi, wiążąc tak ciasno ręce, że szatynka czuła jak krew mocno pulsuje.
- Co z nią zrobimy?  - Zapytała Tore, sycząc na kogoś.
- Na pewno jej nie pościmy żywcem !- Warknęła dodatkowo Vivian. Lauren poczuła krew w ustach, a adrenalina dziwnie dostała się jakby do jej uszu. Ktoś zaszurał butami za jej plecami i podniósł za ramię, prowadząc do głosów.
- Nie powinnaś była się w to mieszać, złotko - zaczęła przywódczyni, biorąc w dłoń jej podbródek. Lauren wyrwała się stanowczo, choć strach zaczął sprawiać, że cała się trzęsła.
- Okradliście Berk i myśleliście, że ot tak opuścicie wyspę? - Zapytała z wyrzutem lekarka, nie będąc pewna na kogo próbuje patrzeć. Szmatka, która zasłaniała jej oczy była lekko prześwitująca, jednak nie na tyle, by szatynka widziała twarze.
- Chyba nie myślałaś, że za całodniowe występy przed bandą baranów starcza na życie każdego z nas - powiedział tym razem męski, niski głos. - Niektórzy mają rodziny i muszą za coś wyżywić dzieci.
- Okradając niewinnych?! - Odgryzła się Lauren, za co została spoliczkowana. Dziewczyna poznała, że tego czynu dopuściła się Vivian.
- Ty nic nie wiesz - odparła kręconowłosa, stojąc nad leżącą znachorka. - Myślisz, że świat jest idealny, pełen harmonii, bez wojen i oszustów? - Zakpiła z niej, kładąc nogę na brzuch bezbronnej.  - Tak się składa, że nie. W miejscu, gdzie my żyjemy każdy walczy o siebie, aby przeżyć choć jeszcze jeden dzień. Tam nie panują żadne zasady. Jak to się mówi? Oh, przetrwają tylko najsilniejsi - dopowiedziała Cyganka i kopnęła bez wahania Lauren w plecy. Lekarka skrzywiła się, tłumiąc krzyk bólu.
- Zabierzcie ją na pokład - rzekł Gerjawik, odciągając Vivian, aby ta nie uszkodziła jeszcze bardziej Lauren. - Będzie naszym zabezpieczeniem.
              Kiedy ludzie Vivain zabrali ją na statek, młoda lekarka czuła się strasznie. Policzek nadal ją palił, a ból w plecach nadal promieniował do kości lędźwiowej. Na dodatek ciemność przed oczami sprawiała, że bała się jeszcze bardziej. Dziewczyna pomyślała nagle o Nacie. Czy chłopak znajdzie Czkawkę na czas, aby ją uratować ? Bogowie, co będzie jeśli Lauren nie zobaczy już ukochanego, wyspy, przyjaciół ? Bała się. I to okropnie. Przerażała ją myśl, że cyrkowcy zabiją ją i wyrzuca do morza, jak śmiecia. Odynie, jeśli mnie słyszysz, błagam sprowadź mnie na Berk, wyszeptała najciszej jak mogła, dopóki za jej plecami nie rozbrzmiał głos zamkniętych krat.



 Nie wydaje się Wam, że trochę przynudzam ? :') Pisać w komentarzach, czego Wam brakuje ( oprócz hiccstrid, niedługo będzie ).
Zapomniałam Wam powiedzieć, że 15 lipca mój blog miał roczek ! ;3  Uwaga, jeśli ktoś wpadł na ten rozdział, niżej został dodany one-shot, na który bardzo zapraszam :D A jeśli dobrze pójdzie w przyszłym tygodniu pojawi się następny. Mam już kawałek, więc myślę, że nie będzie tak źle ;) Miłych wakacji! <3

2 komentarze:

  1. Według mnie, nie przynudzasz w ogóle. Wręcz przeciwnie akcja prężnie się toczy i oprócz hiccstrid, które jak mówisz niedługo ma się pojawić, niczego mi tu nie brakuje. No może trochę akcji ze smokami, ale w następnym rozdziale z tego co zdążyłam wywnioskować, smoczki będą, więc juhuuu
    No,no no Lauren porwana, ciekawa jestem tylko, czy zdążą ją ocalić przed wypłynięciem cyrkowców ze skarbami Odyna. Uhuhuh już się nie mogę doczekać nexta, zresztą jak zawsze. Co ty Smile robisz z człowiekiem hahah...
    Roczek? Sto lat, sto lat....i tak dalej.
    W każdym razie mi się rozdział bardzo podobał. To jak Nate się troszczy o Lauren jest słodddddkieeee jak nie wiem co. No po prostu omnomnomnom ^^ Mam nadzieję, że on i Lauren również wkrótce się hajtną. Hahahah fajnie by było, aczkolwiek prędko to raczej nie będzie ;).
    Co do osa to mam nadzieję, że podobnie jak w poprzednich dasz czadu ;).
    Za tydzień w poniedziałek wyjeżdżam na dwa tygodnie na obóz i nie wiem, czy będę miała jak przeczytać albo chociaż komentować, a o pisaniu raczej nie będzie mowy ;( więc dwa tygodnie przerwy i powrócę z rozdziałami na pierdyliard linijek i komentarzami na pół strony ;).
    Tobie również życzę miłych wakacji <3
    Do nna kochana :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za tak długi i fajny komentarz ^^ Co do smoków, to akurat będą ostanie rozdziały o życiu Wikingów, a zajmę się akcją opowiadająca o smokach. Mam pewien pomysł, ale muszę się dobrze zastanowić, bo jest ciężki na psychikę xD
      Ale też niedługo będzie ślub hiccstrid, jutro będzie os, potem kawałki zycia Astrid i Czkawki, wiec tego będzie mnóstwo. Lauren i Nate na pewno nie hajtna się (tak szynko rzecz jasna), aczkolwiek ich relacja stanie sie bardziej powazniejsza ^^
      Smarka i Szpadki też xD

      Życzę dobrego wypoczynku, kochana, baw się dobrze i bezpiecznie! Ja niestety kisne w domu :( Do nna ♡♡

      Usuń