piątek, 22 lipca 2016

Marzenia
one shot

             Dzień na Smoczym Skraju chylił się mu końcowi, a dotychczasowe błękitne niebo zmieniało swą barwę na pomarańcz i czerwień, jakby cały horyzont palił się żywym ogniem. Kiedy wszelakie oznaki słońca zniknęły za grubą linią bezkresnego oceanu, na ciemnym niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy, w tym ta największa- polarna. Duży okrągły księżyc ułożony był wysoko nad tafla wody, odbijając swą biel w spokojnym morzu. Można by rzec, że była  to jedna z wielu spokojnych nocy, które smoczy jeźdźcy spędzali w ciepłych chatach. Jednak pozory mylą. Mimo że przez ostatnie dni Łowcy Smoków nie dali o sobie znać, każdy się domyślał, że to cisza przed burzą. Wobec tego Czkawka zarządził pełną gotowość do obrony, a jeśli będzie taka konieczność - do ataku. Serca każdego obecnego na niemałej wyspie biły szybciej ilekroć słyszeli niepokojące dźwięki, które na szczęście okazały się gaworzeniem różnych zwierząt, w tym smoków.
                Druga bezsenna noc przypadła Czkawce, który trzecią godzinę siedział nad planem obrony Smoczego Skraju. Chłopak czuł, że to na jego barkach leżała odpowiedzialność za smoki, ale i za przyjaciół. Gdyby wiedział, że cała grupa wpadnie w takie tarapaty, jeździec został by na Berk, ale teraz nie mógł się wycofać. Ponad to, wszyscy obiecali pomoc, a nawet poświęcenie, jeśli będzie trzeba. Szatyn odgonił tę ponurą myśl. Nie ma mowy. Nikt nie zginie, a już  na pewno  nie z mojej winy, mówił do siebie hardo, jakby ten sposób miał podnieść go na duchy. W tej sytuacji chciał z kimś porozmawiać, ale nie za bardzo miał ku temu okazję. Stoick był dziesiątki kilometrów stąd, Szczerbatek nie mówił po ludzku, a reszty przyjaciół Czkawka nie chciał martwić, mimo że wiedzieli, jak sytuacja wygląda.
- Mam dość - warknął w końcu, rzucając węgielek na mapę. Kawałek oderwał się i poleciał kilka metrów dalej, ale szatynowi nie chciało się nawet po niego iść. Podczas gdy Czkawka ułożył głowę na stole, by się uspokoić, jego smok podszedł do niego i szturchnął pokrzepiająco. - Szczerbo, naprawdę nie mam ochoty na zabawę - mruknął cicho. Nocna furia jednak się nie poddała. Chwyciła przyjaciela za nogę i powlokła do drzwi, które następnie otworzyła za pomocą ogona.
- Serio? - Zapytał zmęczony jeździec, zakładając protezę na swoje miejsce, kiedy ta się wybiła. Zanim Czkawka zamknął drzwi, przyjrzał się okolicy, którą oświetlały pochodnie wbite przy ścianach chat.
- Żeby zawsze był taki spokój - mruknął do siebie. Przyszły wódz chciał już do końca zamknąć domek, ale przeszkodził mu w tym Szczerbatek, warcząc delikatnie i pokazując łbem coś w oddali. Czkawka zmrużył oczy i dostrzegł jasne włosy, które należały do pięknej wojowniczki o imieniu Astrid. Co ona robi w środku nocy? Spytał sam siebie jeździec i wyszedł wraz z nocą furia do przyjaciółki
Dziewczyna kręciła się przy zbrojowni, a potem zeszła schodami na dół, gdzie roztaczała się już  tylko zieleń.
- Astrid - zawołał cicho Czkawka, ale blondynka nie usłyszała przyjaciela. Szła wolnym krokiem na przód, pochylając głowę, jakby nad czymś dumała. Jeździec wskoczył na Szczerbatka i bezszelestnie wylądował blisko wojowniczki, która przestraszona padła na ziemię.
- Na Odyna !- Krzyknęła, patrząc z zaskoczeniem na szatyna i jego wierzchowca. - Przestraszyliście mnie - dodała, kładąc rękę na klatkę piersiową, tam gdzie biło serce. - Przepraszamy - odparł Czkawka i posłał jej przepraszający uśmiech. Chłopak zszedł ze smoka i podszedł do przyjaciółki. - Nie powinnaś kręcić się sama po lesie, w dodatku bez broni i w ciemnościach - upomniał ją delikatnie. Astrid przewróciła oczami i pokazała ukryty sztylet, który trzymała na łydce.
- Umiem walczyć - rzekła pewnie, jak zawsze kiedy mówiła o swoich umiejętnościach.
- Wiem o tym, ale kiedy zaatakują cię łowcy, to nie będzie wesoło - odparł. Czkawka nie chciał być taki nieuprzejmy, w dodatku do dziewczyny, która mu się bardzo podoba, ale martwił się o nią. Jeśli jej coś się stanie, to Czkawka nigdy sobie tego nie wybaczy.
- Daj już spokój, nie chce mi się sprzeczać- mruknęła, nieco poirytowana. Dziewczyna ruszyła wolnym krokiem, nie patrząc czy przyszły wódz idzie za nią, choć ucieszyłaby się, gdyby jeździec jej towarzyszył. Nocna furia pchnęła przyjaciela, który o obudziwszy się z transu podbiegł do wojowniczki.
- Nie możesz spać? - Zapytał łagodnie, a jego zielone oczy znów  zaczęły się przyglądać jej urodzie. Nawet najwyższe boginie Asgardu mogą jej pozazdrościć.
- Nie - odparła cicho, patrząc jak jej nogi mijają mrowisko.
- Przejmujesz się czymś - powiedział, łapiąc ją za ramię i zatrzymując. Astrid spojrzała w końcu na niego. Dziewczyna nie ukrywała już zmęczenia, ani emocji, które coraz częściej w niej pękały. Westchnęła długo i obejrzała się wokół nie do końca wiedząc, czy wyżalić się przyjacielowi.
- Wszystko się potem zmieni? - Zapytała wprost, powracając wzrokiem do chłopaka. Jej niebieskie oczy nawet w nocy jarzyły się ostrym kolorem, który Czkawka wprost kochał. To pytanie zbiło z tropu jeźdźca, który zmarszczył czoło. - Kiedy wojna z Łowcami się skończy, wrócimy na Berk, będziemy żyć dawnym życiem, spotkania z pozostałymi będą raz na miesiąc? - Wyszeptała z żalem. Szczerbatek mruknął smutno, wracając łeb pod rękę Astrid, która podrapała gada za uchem. Czkawka przyglądał się chwilę jeźdźczyni, nie wiedząc jak ma zareagować. Sam nie mógł pojąć, że Astrid zrobiła się taka...sentymentalna.
- Wszystko zależy od nas, Astrid - powiedział w końcu wypuszczając powietrze. - To prawda, że będzie inaczej. Każdy pójdzie w swoją stronę, będziemy dorośli, kiedyś założymy rodziny... Nic nie będzie takie samo - rzekł, dokładnie dobierając słowa. Przyjaciółka słuchała go z uwagą, a jej oczy nieco się zaszkliły. W tej sytuacji jeździec chciał mocno ją przytulić, ale bał się, mimo że przytulali się nie jeden raz.
- Wiem, że kiedyś musimy dorosnąć - zaczęła wolno, patrząc na Szczerbatka, który pod wpływem jej pieszczot mruczał jak kot. - Ale...ale ja nie chcę. Wiem, że to brzmi głupio  - dodała cicho, czerwieniąc się.
                   Czkawka odważył się i objął ją ramieniem, prowadząc do małej laguny, gdzie kiedyś znaleźli sea shockera. Oboje usiedli na zimnym piasku, wpatrując się w małe fale i księżyc. Szczerbatek usadowił się na kolanach dziewczyny, na co Czkawka zaśmiał się.
- Widać, kto kupuje sobie względy - rzekł rozbawiony, na co Astrid również  się zaśmiała.
- Wracając - zaczął po chwili radości. - Uważam, że to normalne, że tak myślisz. Ja też chciałbym zostać na Smoczym Skraju, odkrywać świat, smoki i niczym się nie martwić, bo życie dorosłych wikingów jest o wiele cięższe- wyjaśnił, na co wojowniczka otworzyła oczy. Jak on mógł wiedzieć, że uważa tak samo? Że życie na Berk wiąże się z odpowiedzialnością? Że przestanie bycie nastolatkiem czy dzieckiem wiąże się z problemami? Czas zdecydowanie ucieka zbyt szybko...
- Nic dziwnego, że nie chcesz, żeby to się skończyło - dodał po dłuższej chwili i odwrócił wzrok do przyjaciółki, która wpatrywała się w niego z małym szokiem. W końcu uciekła wzrokiem na smoka, który wyłaniał się z głębi laguny. 
- Nic dodać nic ująć - powiedziała. - Masz też tak, że chcesz zostać i iść na przód ? - Zapytała. Ta rozmowa może i była dziwna, ale widocznie jeźdźcy dobrze się znali i wiedzieli, o co drugiemu chodzi.
- Czy ja wiem... - Mruknął, drapiąc się po głowie. Nagle przypomniał mu się ojciec i jego wzmianki o przejęciu władzy na Berk. Chłopak od razu zbladł, myśląc, że Stoick niedługo będzie chciał, aby jego syn zaczął opiekować się plemieniem. - Wolę zostać beztroskim jeźdźcem, marzyć o odkryciu świata i latać na smoku, czując wiatr we włosach - powiedział to teatralnie, zarzucając do tylu dłuższe włosy. Astrid zaś śmiała się szczerze, czując jak jej serce przyspiesza, kiedy TEN chłopak przy niej był i ją rozbawiał, nawet jeśli sytuacja nie była zbyt ciekawa.
- Aleś ty zabawny -rzuciła, ocierając łzy, które delikatnie spływały jej po policzku.
Kiedy przyjaciele uspokoili się, Astrid westchnęła i przerwała myśli Czkawki.
- Wiem, że każdy postrzega mnie jako silną wojowniczkę, ale czasem myślę, że mam dość. Chciałabym kiedyś znaleźć się na ślubnym kobiercu, może mieć dzieci, stworzyć rodzinę i być szczęśliwa - powiedziała rozmarzonym głosem. Chłopak był zaskoczony wyznaniem blondynki. Astrid jako żona i matka?
- Nie sądziłem, że takie są twoje marzenia - odparł cicho, a Astrid odwróciła do niego głowę. Jej niebieskie oczy zatrzymały się na chwilę na jego własnych, a potem odparła:
- Nic dziwnego, w końcu  zawsze starałam się trzymać emocje na wodzy.
Chłopak skinął głową rozumiejąc. Szczerbatek w tym czasie leżał za plecami przyjaciół, ogrzewając ich własnym ciepłem, a sam chrapał cicho, pogrążony w głębokim śnie.
- Warto czasem dać im upust - szatyn puścił jej oczko i zaśmiał się. Przy Astrid czuł się taki wyluzowany, pełen optymizmu i czuł, jakby przez jedno jej spojrzenie mógł przenosić góry. Czkawka wpadł w sidła uczucia jak śliwka w kompot.
- Przy tobie na pewno, bo rozumiesz - rzekła na poważnie i zerknęła w górę, kiedy jakaś biała sowa przelatywała nad ich głowami. -  Zbieramy się ?
Jeździec kiwnął głową i obudził Szczerbatka, który nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy, jednak z chęcią zabrał dwójkę przyjaciół z powrotem do chat.
             Kiedy cała trójka wylądowała na podeście domku Astrid, Szczerbatek znów zaczął się do niej przymilać, prosząc o jeszcze chwilę pieszczot. Blondynka drapała nocną furie, śmiejąc się z jego miny.
- Kradniesz mi smoka - zwrócił uwagę Czkawka, stojąc niby z obrażoną mina.
- A co? Zazdrosny ? - Zapytała Astrid wysokim głosem, który drażnił chłopaka.
- A nie można? - Opowiedział pytaniem, a po chwili jeźdźcy zaśmiali się.
Astrid podeszła do niego i uderzyła lekko w ramię. 
- Powinieneś się przespać - powiedziała na poważnie, ale widząc minę Czkawki zapytała: - Coś nie tak ?
Szatyn chwilę przyglądał się jej i będąc pod wpływem zauroczenia jej ślicznymi oczami, rzekł:
- Całujesz mnie, po tym jak mnie uderzasz - powiedział cicho, choć nie myślał w tym momencie. Po prostu mózg zrobił mu mały kawał i Czkawka musiał się tłumaczyć.
- Doprawdy? - Zapytała Astrid ze zduszonym śmiechem. Wtem szatyn otworzył szeroko usta i oczy i palnął się otwartą dłonią w czoło.
- Ale ze mnie idiota. Astrid, nie o to mi chodziło, tylko, kurczę...ja przepraszam... - Dziewczyna śmiała się cichutko z jąkania jeźdźca i podeszła do niego, biorąc ręce z jego czerwonej z zawstydzenia twarzy. Chwilę się wstrzymywała, ale przełamała  się i lekko musnęła usta Czkawki.
To było jak porażenie prądem. Mimo że pocałunek trwał naprawdę krótko, oboje czuli jakby coś ostrego przebiegało przez każdy fragment ich ciał. Astrid czekała na to niespełna trzy lata, aby znów poczuć usta Czkawki na jej własnych. Oby ten czas zatrzymał się dla nich i trwał jeszcze dłużej, aby mała iskierka głębokiego ucznia zaczęła przerastać się w żar.
- Dziękuję za wszystko - wyszeptała mu do ucha, a potem odwróciła się i uśmiechem bogini życzyła Szczerbatkowi i Czkawce dobrej nocy.



Miałam nadzieję pisać chociaż dwa razy w tygodniu na tego bloga, ale wena pojechała na wakacje i nie wiem kiedy wróci :( Oby ten os był zadowalający. Za wszelkie błędy przepraszam! :)

9 komentarzy:

  1. Przeraźliwie piękne, choć mało, zdecydowanie mało Hiccstrid. Oczekuję więcej, kochana ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było mało, zią ? 😂😂😂😂 trzeba będzie chyba napisać coś przeogromnego, żebyś była zadowolona :')
      Nn razem obiecuje, że bedzie mega słodko! ♡♡

      Usuń
  2. Hahah, o matko. Ten os był taki Hiccstridowy, że to aż straszne xd
    Był uroczy ^^ I zabawny, bo serio się uśmiałam z lekka :')
    Kurna, dałaś tu wszystko xd Bo było uroczo, zabawnie, smutno i poważnie. How?!
    No i Hiccstrid! *-* Lel, ale serio. Moje serce domaga się więcej słodyczy ;-; Następnym razem, napisz coś takiego mega słodkiego, że będę musiała zbierać szczękę z podłogi 😂
    Kc 💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Avis, dac wam palec, a wezmą rękę xD Ale w sumie dla mnie to wyzwanie. Będzie suodko, zaraz się zabieram do pisania ;)

      A ta kombinacja mi najwyraźniej wyszła *-* Na tym polega hiccstrid, sis :P

      Dzięki za kom zią xD ♡

      Usuń
  3. Omnomnom os przecudowny, hiccstrid nie przesadzone, ale też było. Bardzo fajny one shot, oczekuję takich więcej ^^ ;), heheheh, to niech się wena popasie i zaraz szybko wraca :D
    Sorki za krótki kom. ale jakoś mi weny brakuje xd
    Do nna kochana <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdemu chyba brakuje, nie przejmuj się :P
      Dzięki za fajny komentarz ^^

      Usuń
  4. Prosze więcej właśnie tego typu one-shotów takie kochane! Prosze więcej!😍😍😍😍😍

    OdpowiedzUsuń
  5. Prosze! Więcej tego typu one-shotów! Są zajebiste! 😍😍😍😍

    OdpowiedzUsuń
  6. Prosze! Więcej tego typu one-shotów! Są zajebiste! 😍😍😍😍

    OdpowiedzUsuń