Miłość to nieustanna walka
one shot
Berk spowita była ranną i gęstą mgłą, przez co Szczerbatek nie mógł zorientować się, dokąd lecimy. Smok kręcił co chwilę głową, starając się wysondować nasz dom. Błądziliśmy jeszcze przez dziesięć minut, kiedy postanowiłem wylądować.
Ląd porośnięty był przez wszelaki bluszcz i krzaki z kolcami a w oddali rosły sosny, których ostry zapach raził nasze nosy.
Zdjąłem maskę i usiadłem na ziemi, patrząc naprzeciw, gdzie rozrastały się wysokie góry, które przystroił śnieg. Mgła nie dosięgła tych terenów, więc musieliśmy znacznie oddalić się od Berk. Szczerbatek schylił swą wielką głowę, by powąchać mapę, nad którą klęczałem.
Przyglądając się papierom, stwierdziłem, że jesteśmy na nowej wyspie.
- Nie możemy się spóźnić- powiedziałem do przyjaciela, który ułożył się wygodnie obok mnie. Jego długi ogon zwisał z urwiska.
Westchnąłem ciężko, opierając się o ciepły brzuch nocnej furii. Ostatnie miesiące były dość ciężkie. Najpierw atak rabusiów na nasze statki handlowe, skąd skradziono wszystkie cenne kruszce, śmierć Sączyślina, wyprowadzka Szpadki... Dziewczyna znalazła po prostu szczęście w mężczyźnie, którego pokochała. Ja nie mogłem tego powiedzieć o sobie.
Ponad rok temu na Berk odbył się mój zaplanowany ślub z Astrid. Odkąd pamiętam, ta dziewczyna bardzo mi się podobała, lecz nigdy nie odwzajemniła mojego uczucia.
Jako że wciąż nie miałem żony, lud mi ją wyznaczył. Astrid pochodziła z sąsiedniej wyspy, z którą miałem niejasne stosunki, więc na ich zacieśnienie, ojciec blondyny zaproponował związek małżeński. Nie powiem, byłem nawet zadowolony, ponieważ Astrid to najpiękniejsza kobieta, jaką w życiu widziałem. Miała przepiękne oczy, w których tonąłem nie raz. Śmiech jej odbijał się od ścian mojego umysłu, roztapiając serce. Widziałem, jak tańczy, jak bardzo jest szczęśliwa...do czasu naszego ślubu.
I choć w ślicznej, białej sukni przystrojonej świeżymi kwiatami wyglądała jak bogini, była smutna. Po jej policzkach ukradkiem spływały łzy, które widziałem tylko ja. Serce pękło mi tego dnia, wiedząc że jestem winny jej nieszczęścia, że to przeze mnie nie zazna miłości i namiętności. Mimo że chciałem to zatrzymać, ojciec Astrid był nieugięty. Wiedział, że wydaje swą córkę za " dobrą partię ", a ja potrzebowałem stabilności wśród sojuszu.
Na ślubnym kobiercu, złapałem ją za drobne dłonie i ścisnąłem mocno, chcąc przekazać, że cierpię razem z nią.
Gdy wódz Lotan zakończył ceremonię, pochyliłem się i minimalnie ucałowałem ją w usta. Korzystając z tego, że wokół trwała wrzawa, przyciągnąłem ją bliżej i wyszeptałem z bólem do jej ucha:
- Przepraszam...- Astrid podniosła zdziwiony wzrok i nieco skrzywiła się, zupełnie jakby mną gardziła. Nie dziwię się jej. Chciałem jej wynagrodzić smutną przyszłość, którą Astrid miała spędzić ze mną, w noc poślubną.
Weszliśmy do sypialni, gdzie panował półmrok, tylko świece rzucały poświatę na nasze twarze...I małżeńskie łoże. Astrid spojrzała na nie z tak wielkim szokiem, że z trudem oddychała. Jej głos drżał, gdy zaczęła szlochać. Nie czekając długo, podszedłem do niej i mocno przytuliłem. O dziwo, dziewczyna nie wyrwała się. Wczepiła się we mnie, mocząc koszulę swymi łzami. Staliśmy tak bardzo długo. Pomyślałem nawet, że cała wioska to słyszy.
- Wiem, że musimy...ale...ale-głos jej się urywał, gdy próbowała coś powiedzieć. Jedną ręką trzymałem jej talię, drugą głaskałem po włosach.
- Astrid, posłuchaj- powiedziałem stanowczo, odpychając ją na metr. Położyłem dłonie na jej chudych ramionach i spojrzałem głęboko w jej niebieskie oczy. Dziewczyna była tak bardzo wystraszona, że cała się trzęsła. Zupełnie jakby czekała na wyrok śmierci.
- Nie skrzywdzę cię- szepnąłem z pewnością. Astrid zmarszczyła czoło.- Wiem, że mnie nie chcesz, dlatego nie zbliżę się do ciebie ani tej nocy, ani kolejnej.
Blondyna zaczerpnęła głośno powietrza, chyba przez ten stres zapomniała, jak oddychać. Wpatrywała się we mnie, nie do końca przekonana moją przysięgą.
- Jesteś moim mężem, dlatego przysługują ci pewne prawa, czy tego chcę czy nie...- Jej głos był słodki, lecz całkowicie przepełniony strachem i żalem, że akurat ją dotknął taki los.
Westchnąłem ciężko, przyciągając ją ponownie i mocno przytulając. Astrid zesztywniała pod wpływem tego gestu.
- Prawa zawsze można zmienić- odparłem niewzruszony. Dziewczyna już do reszty płakała w moich ramionach. Powoli zamknąłem oczy i spokojnie kołysałem moją żonę.
- A teraz idź do łazienki, umyj się i idź spać. Wiem, jak ciężki był dla ciebie ten dzień.- Astrid skinęła nieśmiało głową i już stanęła w drzwiach do łazienki, kiedy zapytała:
- A co z tobą ?
- Pójdę spać na dół- roześmiałem. Astrid uśmiechnęła się leciutko.
- Bardzo ci dziękuję- usłyszałem, będąc już na schodach. Moje serce uspokoiło się wtedy, wiedząc, że choć trochę mogłem zapłacić za nieszczęście kobiety, którą szczerze kocham.
Szczerbatek burknął coś, przez co podniosłem oczy. Musiałem zasnąć. Szybko pozbierałem moje rzeczy i wskoczyłem na Szczerbatka.
Po drodze złapała nas straszna ulewa, ale nie zatrzymaliśmy się, ponieważ byliśmy już blisko Berk. Nocna furia zatrzymała się przed schodami i strzepnęła wodę z grzbietu niczym pies. Zaśmiałem się z miny gada i wślizgnąłem do domu. Astrid nie będzie szczęśliwa, widząc błoto.
Na środku wielkiego pomieszczenia ustawiony był stół z dębu a wokół niego krzesła. Blisko blatów stał kamienny kominek, gdzie często Astrid czytała książkę. Moja żona wprost uwielbia czytać, a kiedy to robi, siadam na drugim fotelu i, udając że mam papierkową robotę, przyglądam się jej. Wygląda pięknie, kiedy jest tak bardzo zaczytana. Jej oczy chłoną tekst zupełnie jak Szczerbatek ryby.
Po jakimś czasie Astrid zaczęła się otwierać. W końcu mogliśmy rozmawiać na luzie, wiedziałem, że blondyna mi ufa. Często opowiadałem jej o przygodach, jakie spotkały mnie i Szczerba a wtedy ona się śmiała. Śliczna Lotanka pokochała Szczerbatka, który był w stanie skoczyć za nią w ogień. I byłem mu za to bardzo wdzięczny.
- Jesteśmy! -Krzyknąłem w progu, ściągając but. Następnie rzuciłem Szczerbatkowi jakiś ręcznik pod łapy, aby sam siebie wytarł. Nocna furia prychnęła i przewróciła zielonymi oczami, jakby Szczerbatek chciał powiedzieć "żarty sobie robisz?". Tak czy inaczej, smoczydło już dawno nauczyło się samo wycierać. Zawsze mnie to bawiło, bo robił to w śmieszny sposób.
Nagle usłyszałem stukot na górze, a po chwili zeszła Astrid ubrana w swoje ulubione leginsy sięgające kolan i czerwoną bluzkę, przydługa z tyłu a krótszą z przodu.
- Hej, Czkawka- uśmiechnęła si szeroko. Widocznie nie była zła za narobiony bałagan. A już chciałem zwalić to na Szczerbatka.- Długo was nie było.
- Zgubiliśmy się, a potem zasnąłem na jakiejś polanie- zacząłem rozbierać kostium do latania, zostając w samej koszuli. Astrid przyniosła mi suche ubrania, które położyła na stole.- Dziękuję.
Powiedziałem i przebrałem się w spiżarni, ponieważ nie chciało mi się iść na górę do łazienki.
- Mam nadzieję, że jesteś głodny - rzekła, nie tracąc dobrego humoru. Szczerbatek dobrał się już do ryb, więc również poszedłem do stołu.
- Nie jadłem od rana- rzuciłem i zaczęliśmy jeść. Astrid często czekała na mnie z posiłkami, podczas których rozmawialiśmy o różnych sprawach. Dzięki temu, moja żona nabierała zaufania do mojej osoby.
- Jak tam sprawy? - Spytałem, popijając ciepłe mleko z miodem.
- Wszystko idzie jak po maśle- uśmiechnęła się szeroko i nabiła na widelec pomidora, ale od razu go puściła.
- Zapomniałam ci powiedzieć. Szpadka przypłynęła. Wraz z Lu byli tutaj, ale nie zastali cię.
- To wspaniałe !- Powiedziałem szczerze. Naprawdę stęskniłem się za bliźniaczka, w końcu nie widziałem jej już cztery miesiące.
- Miałabyś ochotę przejść się do nich?- Zapytałem, kiedy zaczęliśmy sprzątać naczynia.
- Pewnie. Jestem ciekawa, co u nich słychać.- Astrid wyglądała jakoś inaczej. Zerkała na mnie co jakiś czas. Pomyślałem, że coś się dzieje, ale skoro Astrid nie chce mi tego wyjaśnić nie będę naciskał.
Zapukałem do drzwi domu, gdzie kiedyś mieszkali Thorsonowie. Mieczyk i rodzice przenieśli się do innego domu. Było to zrozumiałe, bo te cztery ściany tylko przypominały Thorsonom o córce i siostrze.
- Cześć, Szpadka !- Powiedziałem z entuzjazmem i uściskałem ją. - Jak tam, Lu? - Podszedłem do rudego mężczyzny i uściskałem mocno jego dłoń. Tym czasem Szpadka zajęta była przytulaniem Astrid.
- Doskonale. No już, Wejdźcie- ponaglił nas Lu.
Całą czwórką usiedliśmy do stołu, gdzie czekał na nas mocniejszy trunek. Zaczęliśmy żywą rozmowę na temat wszystkiego. Astrid także się udzielała, już nie była tak nieśmiała dziewczyną jak ponad rok temu.
- Więc mówcie, że prowadzicie zajęcia dla dzieci ? Całkiem ciekawy pomysł- powiedziałem.
- To nic wielkiego. Podstawy medycyny- odparł Lu, machając dłonią.
Nagle zapadła cisza, którą przerwał Lu.
- Nie przypłynęliśmy do Berk bez powodu...- Zaczął, patrząc na Szpadkę, która kiwnęła głową.- Spodziewamy się dziecka.
W tamtej chwili wydawało mi się, że moje usta i oczy nigdy przedtem nie były tak szeroko otwarte. Nie mogłem niczego wykrztusić, patrzyłem tylko z szokiem na Szpadkę, Lu i Astrid.
- Eeee....- Zacząłem.
- To naprawdę cudowna wiadomość ! -Przerwała mi Astrid, kładąc dłoń na ramieniu. Po chwili wstała, i przytulając przyszłych rodziców, zaczęła im gorąco gratulować.
- Tak, znaczy nie spodziewałem się takiej wieści - przyznałem i również złożyłem gratulacje małżeństwu. Kątem oka widziałem, jak Astrid chichocze, patrząc na mnie.
Dwie godziny później znów znaleźliśmy się w domu. Moja żona zaczęła się ponownie śmiać.
- Twoja mina była bezcenna- wytłumaczyła na co się tylko uśmiechnąłem.
Nastała cisza. Szczerbatek chrapał rozłożony przed kominkiem. Dołożyłem do niego drewna, aby ogień nie zgasł i odwróciłem się do Astrid. Zastanawiała się nad czymś.
- Co jest?- Spytałem zmartwiony. As westchnęła ciężko i usiadła na fotel, podciągając kolana pod brodę. Przyklęknąłem przy niej, wybijając zielone spojrzenie w jej oczy.
- Myślałeś kiedyś o tym, że będziesz musiał przekazać władzę? - Spytała szeptem.
- Jak będę bardzo stary, to wtedy będę nad tym myśleć- odparłem ze śmiechem. Chyba wiedziałem, dokąd zmierza moja żona.
- Czkawka, ale...nie będziesz mógł przekazać pierwszej lepszej osobie pieczy nad Berk- steknela.- Musisz mieć potomka...
Pociągnąłem Astrid za rękę, usiadłem na jej miejscu a ją samą usadziłem sobie na kolanach. Blondyna była zaskoczona tym gestem, ale nie wyrwała się.
- Mamy czas- szepnąłem jej do ucha. Dziewczyna chyba zamknęła oczy. Swoje dłonie położyła na moje, które trzymałem na jej talii.
- Wiesz, że ludzie na Berk i Lotan ciągle pytają o to? - Zapytała nieco czerwona.
- A co nas obchodzą ludzie, Astrid? - Poczułem gniew, przez to co powiedziała moja żona. To nasze prywatne sprawy. Ja nie mam zamiaru wykorzystywać Astrid, tylko dlatego, że ktoś domaga się następcy tronu Berk. Żałosne.
- Złożyłem ci obietnice, pamiętasz ?- As kiwnęła głową. - Nie zamierzam jej złamać.
Kobieta przygryzła wargę, zastanawiając się nad czymś.
- Kiedy przyjdzie czas, zadbamy o to, ale nie teraz. - Dokończyłem, kładąc głowę na jej plecy. Astrid wiedziała, co do niej czuję, choć nigdy nie powiedziałem jej tych dwóch prostych słów. Dość często pozwalała na to, abym pocałował ją w policzek bądź objął. Zresztą, nawet śpimy w jednym łóżku. Astrid po dwóch miesiącach oznajmiła, że czuje się, źle z tym, jak pomiędzy nami jest. Tak oto, dzielimy łoże od roku. Oczywiście do niczego nie doszło. Prawie codziennie czekam aż moja żona zaśnie. Wtedy się kładę obok niej i głaszczę po policzku. Wygląda słodko, kiedy śpi.
- Muszę ci się do czegoś przyznać- powiedziała powiedziała w końcu, wstając gwałtownie. Moje serce zabiło szybciej. Odynie, czyżby Astrid mnie zdradziła? Z szokiem w oczach czekałem co powie.
- Nie mogę tak dłużej żyć...- Szepnęła, lecz nie patrzyła na mnie. Zaczęła się trząść, co zawsze się działo, kiedy była zestresowana.
Z ogromnym strachem patrzyłem na krążącą po kuchni blondynę.
- Nie wiem, od czego zacząć...- Wzięła głęboki wdech i odwróciła się do mnie.
- Pół roku po ślubie ja...- Astrid zamknęła oczy i zaczęła oddychać szybciej. Cholernie bałem się prawdy. Wiedziałem, co chce mi powiedzieć.- Zaczęłam coś do ciebie czuć...
Powiedziała to szybko i z wrażenia usiadła na krześle. Ja zaś byłem w totalnym szoku. Nie spodziewałem się TAKIEJ prawdy. Otworzyłem szeroko oczy.
- Nie sądziłam, że mogę ciebie pokochać- zaczęła powoli, kiedy wstałem i usiadłem na drugim krześle, obok niej. - Byłam wściekła, że zostałam zmuszona do ślubu...bałam się nowej wyspy, nowego życia...Myślałam, że zostanę typową kobietą południa. Wiesz, piątka dzieci, następne w drodze, duże gospodarstwo, mąż wolący sprawy wyspy i miód niż ciepło ogniska domowego...- Uniosła swe niebieskie spojrzenie na mnie. Z wahaniem położyłem dłoń na jej dłoni.
- Ale ty okazałeś się być zupełnie inny. Nie skrzywdziłeś mnie, tak jak obiecywałeś, byłeś bardzo wyrozumiały i cierpliwy...Myślę, że żaden mężczyzna nie wytrzymał by tak długo.
Na jej okrągłych policzkach wystąpiły rumieńce. Dziewczyna wstała od stołu i podeszła do okna.
- To najpiękniejszy dzień mojego życia...- Szepnąłem, stając za nią. Astrid odwróciła się z lekkim uśmiechem zakłopotania. Wziąłem jej ręce i ucałowałem je.
- Na początku myślałam, że to tylko chwilowe, że to wyszło z presji. W pierwszych dniach zmuszałam się, aby cię pokochać. - Pogłaskałem jej policzek z czułością, a ona nie uciekła. Wytarłem pojedyncza łzę, która staczała się po jej brodzie.
- Nie można zmusić się do miłości- powiedziałem, patrząc jej w oczy. As kiwnęła głową, przekazując mi to, że wie o tym.
- Nie poruszałeś tematu o dzieciach, wiedząc, że tylko mnie to zmartwi. Zamiast tego opowiadałeś o Szczerbatku, o tym co robiliście, z uwagą słuchałam jakie masz plany na przyszłość Berk...- Astrid położyła ręce na moim torsie, a ja przez ciało przebiegł dreszcz, którego wcześniej nie czułem.
- A kiedy mnie przytulałeś, całowałeś w policzek, zaczęłam pragnąć abyś nie przestawał. Zaczęłam cię kochać takim, jakim jesteś.
Słowa Astrid powaliły mnie na kolana. Nigdy nie sądziłem, że ta wspaniała kobieta odwzajemni moje uczucie. Zacząłem płakać ze szczęście, jakie mnie spotkało. Przytuliłem Astrid do siebie, szlochając w jej szyję. Blondyna objęła mnie równie ciasno.
Gdy oderwaliśmy się od siebie, zobaczyłem prawdziwą miłość w oczach Astrid. Złapałem ją delikatnie za szyję i zacząłem przyciągać do sobie. Serca biły jak oszalałe, ręce drżały jak nigdy dotąd.
Gdy nasze usta się spotkały, poczułem coś dziwnego. Było to zupełnie inne doznanie niż wtedy, kiedy pocałowałem ją na ślubie. Pocałunek był z początku spokojny, jakbyśmy poznawali siebie na nowo. Jedna ręka gładziła jej szyję i policzek, druga mocno trzymała plecy. W myślach błagałem Odyna, żeby nie był to tylko cudowny sen.
Astrid złapała moją twarz dwiema dłońmi, coraz bardziej wpijając się w moje usta. Pocałunek zaczął stawać się pełen pasji, namiętności i oddania. Astrid pokazała mi w ten sposób, że uczucie, które nas połączyło jest prawdziwe i szczere.
Oderwaliśmy się od siebie, dysząc. Astrid uśmiechnęła się szeroko.
- Nic nie może się równać z moim szczęściem- wysapałem, stykając się z nią czołem. Astrid w pewnym momencie uniosła głowę i ponownie zaczęliśmy się całować. Przyległa do mnie tak idealnie, jakbyśmy było dla siebie stworzeni. Blondyna pociągnęła mnie na górę.
- Chyba czekaliśmy wystarczająco długo, prawda? -Szepnęła kokieteryjnie i złapała mnie za pas od kombinezonu. Byłem zafascynowany tym wieczorem.
Złapałem końcówkę jej bluzki, a gdy Astrid uniosła ręce, szybkim ruchem zająłem ja. Zacząłem całować jej szyję, a ona zarzuciła mi ręce na moją własną. Dotarłem pocałunkami do jej ust. Gdy rozsunęła wargi, przekazałem jej, jak bardzo ją kocham. Nasze dłonie wodziły po ciałach, chcąc zapamiętać każdy szczegół. W końcu As dobrała się do mojego kombinezonu. Nacisnęła przycisk a ja rzuciłem materiał w kąt. Byliśmy w połowie nadzy. Astrid miała na sobie tylko przepaskę, która zasłaniała biust. Dziewczyna rozpuściła warkocza i poprawiła włosy, uśmiechając się wesoło. Nie bała się.
Podniosłem ją, a ona otoczyła mnie drobnymi, lecz silnymi nogami. Szliśmy do łóżka, nie przestając się całować. Ale zanim miałem odpiąć jej przepaskę, zatrzymałem się. Chwyciłem jej ręce, pochyliłem się, i, patrząc jej w oczy, powiedziałem:
- Kocham cię- oczy As zaszkliły się. Wyciągnęła dłoń i pogładziła mnie po policzku.
- Ja ciebie też kocham...
Po tym zbliżyłem swe usta do jej. Gdy tylko As zaczęła mocno oddawać pocałunki, przeniosłem ją na środek łóżka. Zjeżdżałem pocałunkami na jej brzuch, wdychając zapach jej gładkiej skóry. Astrid jęknęła cicho, trzymając się ręce na moich ramionach. Zaśmiałem się nisko i wróciłem do jej ust. Były takie słodkie, tak ulegle. Astrid znalazła się na moim brzuchu, oddychając ciężko. Sięgnęła zza plecy, rozwiązując przepaskę...
Astrid spała mocno wtulona w moją klatkę piersiową. Jej oddech był spokojny i płytki. Złote włosy rozlane były po poduszkach, a nawet na mojej głowie. Uniosłem głowę, ale natychmiast położyłem ją z powrotem. To w cale nie był sen. Uśmiechnąłem się szeroko, widząc jak moja miłość jest spokojna. Odgarnąłem przyklejone do czoła włosy i ucałowałem ją w policzek. Była jeszcze noc, bo księżyc nadal wisiał wysoko na niebie. Moja żona przeciągnęła się leniwie i otworzyła oczy.
- Jesteś piękna- wyszeptałem, na co As uśmiechnęła się. Jej oczy lśniły tajemniczo w blasku gwiazd.
- Kocham cię- odparła za to, wsłuchując się w jednostajne bicie mojego serca.
Też cię kocham. Pomyślałem, otaczając Astrid ramieniem. Widziałem, że "moja wina " nieszczęścia Astrid została odkupiona.
Teraz staliśmy się jednością.
Witam, mordki Wy moje! Postanowiłam "walnąć" dla Was one shota, więc oto on. Możecie podziękować Hero, gdyż to dzięki niej otrzymałam wenę :)
Kiedy next? Nie mam pojęcia, mimo że mam już część rozdziału, to jest jakiś mdły i pozbawiony uczuć..no, jakby się jadło trociny :C I w dodatku mam remont, dzięki któremu chodzę ciągle nerwowa...Więc musicie uzbroić się w cierpliwość :)
O matko! Ty doskonale wiesz co ja myślę o tym OS'ie ❤
OdpowiedzUsuńJEST GENIALNY I BARDZO CUDOWNY, GDYŻ NORMALNIE HAHAJFJDJWKWHWBSSBD *.*
JESTEM ZAKOCHANA W NIM I MAM W PLANACH SOBIE GO SKOPIOWAĆ DLA SIEBIE! MOGĘ? CHCĘ GO MIEĆ NA BIEŻĄCO, ŻEBY W SZKOLE GDY MNIE KTOŚ ZDENERWUJE HUMOR MI SIĘ POPRAWIŁ. OD RAZU PO TYM PRZECZYTANIU TEGO OS'A UŚMIECH POJAWI SIĘ NA MOJEJ TWARZY, CIEPŁO W ŚRODKU I RADOŚNIE W GŁOWIE ❤
JESTEŚ MISTRZEM!
Tyle uczuć w tak idealnym tekście. Tak pięknie opisane wszystko, że aż nie mogę. Wspaniale Smile, wspaniale. Oby więcej takich one-shot'ow i cieszę się, że znalazłaś wenę dzięki mojemu. To zrobimy tak. Ja będę pisać więcej i ty też! ❤
Genialny plan, co nie?
Plan perfecto :P Postaram się pisać więcej takich one shotow :)
UsuńPs. Się nie pytaj tylko bierz :* :)
wow <3 <3 Mówiłam już ,że kocham twoje każde opowiadanie i Cb również ? Jeżeli nie to KOCHAM KAŻDE TWOJE OPOWIADANIE <3<3 I CB SMILE <3 <3 <3 <3 <3 Mistrzu ty mój <3
OdpowiedzUsuńDziękuję, Werciaku ^^ Cóż, staram się Was zadowolić, ponieważ ostatnio pisanie jakoś mi nie idzie...:/
UsuńW każdym razie, bardzo dziękuję, że komentujesz :)
Czy ja dobrze widzę ? Tobie pisanie nie idzie ??? Widzę ,że chyba Cię głowa boli :)
UsuńNo to boli mnie glowa :P Wiesz, często tak jest, że czytelnicy są zachwyceni, a autor pęka z rozpaczy, bo rozdział wyszedł mdły... :/
UsuńPisze tylko dla Was. Mnie przynosi to ukojenie ( że pisząc, się uspokajam ) a wy możecie śledzić losy swoich bohaterów ^^ ;3
O matko!! Zakochałam sie!! Więcej takich Shotów kocham kocham kocham!! Odebrało mi mowe!! To było zajebiste po peostu nie moge sie otrząsnąć!! O rany to było wspaniałe cudowne nie wiem co jeszcze! Takie kochane romantyczne i słodkie!! Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńwow. wow. wow.
OdpowiedzUsuńPowiedz mi laska, skąd ty bierzesz takie pomysły?? No po prostu powaliło mnie na kolana :ooo
Takie poświęcenie, Hicc, jesteś uroczy ^^ choć wszyscy wiemy, że byłby do tego zdolny :))) ale w końcu jednak jego pragnienia się spełniły ;pp pewnie wyobrażał to sobie już wcześniej, bądźmy szczerzy xdd
Myślałam jednak, że As będzie taka bardziej nieśmiała przed tym pierwszym razem i wgl a tu proszę :PP może tam na tej jej wyspie już co nieco próbowała xDD hahahaha
No nic, powiem tylko tyle że dla mnie jestes genialna i mam wrażenie że znajdujesz pomysły tam, gdzie widzę pustkę :) GE-NIAL-NE! Powinnam cię częściej czytać bo po dzisiejszym jestem Tobą oczarowana *-* Chi, nie bądź zazdrosna xDD
~Justie