sobota, 16 stycznia 2016

Ciężkie chwile 

                   Na Berk powrócił spokój. Wikingowie sprzątali bałagan, który pozostawili Arrani i, mimo że cieszyli się z wygranej, ich myśli krążyły wokół poległych braci. Nate, jako zastępca wodza, przygotował już siedem łodzi, które kołysały się na lekko wzburzonym morzu, czekając na poległych, aby zabrać ich wprost do Valhalli.
Zaś Pyskacz zbierał broń, która nieco wykrzywiona leżała po całym Berk. Kowal z ponurą miną wpatrywał się w horyzont, którego czarna gruba kreska oddzielała morze od szarego nieba. Otyły wiking schylił się po długi miecz i wrzucił go niedbale do skrzyni.
Każdemu udzielał się podły nastrój a większość wikingów nadal była nieświadoma wypadku Eiry Hofferson.
Śnieg topniał gdzie nie gdzie, zostawiając po sobie błoto, jednak mroźny wiatr nadal przypominał o tym, że nadal trwa zima.

                     Czkawka wciągnął mroźne powietrze przez nos i wypuścił je wolno przez usta. Chłopak całą noc siedział przy Astrid, która zasnęła dzięki lekom nasennym. Blondynka wyglądała jak mała, bezbronna dziewczynka. Wódz bardzo przejął się jej stanem, gdyż zawsze widział ją waleczną i twardą. Teraz taka nie była...
Stan Eiry poprawił się nieco, dzięki czemu bliskie jej osoby odetchnęły z ulgą. Saw zostawił żonę tylko na godzinę, na prośbę Lauren, która namówiła go, aby poszedł odpocząć. Wiking wziął szybki prysznic, przebrał się i wrócił do groty.
- Chcesz cały czas tu siedzieć? - Zapytał w końcu Czkawka, który zostawił Astrid pod opieką Valki. Obie kobiety siedziały w drugim, mniejszym namiocie i odpoczywały.
Saw podniósł zmęczone oczy ku wodzowi i uśmiechnął się blado.
- Zrobiłbyś dokładnie to samo dla Astrid- odparł Hofferson i oparł się plecami o krzesło, na którym siedział. Czkawka zarumienił się lekko ale przyznał Sawowi rację w myśli. Nie ma żadnej rzeczy, której by nie zrobił dla swej ukochanej.
- Co mówi Lauren? -  Szepnął jeździec, siadając na futrach tuż pod wyjściem.
- Wyjdzie z tego- powiedział wojownik. Czkawka wyczuł, że mówi przez łzy. Saw wziął w ciepłe ręce dłoń żony i trzymał ją mocno.
Minutowa ciszę przerwał głos Sawa, który z błyskiem w oczach wpatrywał się w szatyna.
- Jak się trzyma Astrid? - Czkawka spiął się na to imię, pamiętając jak wielki szok przeżyła jego narzeczona i mimo że Czkawka nie chciał martwić bardziej Sawa, musiał powiedzieć prawdę.
- Była przerażona- odparł zgodnie z prawdą. - Ale już lepiej.
Saw posmutniał na myśl o swej jedynej córce. Jego twarz była jakby zakryta smutkiem, w oczach kryły się łzy. Czkawka odwrócił wzrok aby nie patrzeć na cierpienie przyszłego teścia, choć chciał jakoś mu pomóc.
- A co z Berk? - Zapytał ponownie Saw. Wódz wyprostował się i pomasował obolały kark lewą ręką.
- Nate wszystko nadzoruje- rzekł. Czkawka nagle poczuł wyrzuty sumienia. To on powinien teraz być wraz ze swoim ludem. To on powinien przesłuchać jeńców i dowiedzieć się,dlaczego zaatakowali jego ukochaną wyspę.
Widząc zmieszaną minę Sawa, Czkawka westchnął ciężko.
- Wiem, że powinienem tam być- mruknął. - Ale nie chcę zostawić Astrid. Kiedy się obudzi, nie chcę żeby zobaczyła, że mnie nie było...
Chłopak mówił nieco ciszej, jakby się wstydził, choć doskonale zdawał sobie sprawę, że każdy wie jak bardzo kocha Astrid.
Zanim Saw zdołał otworzyć usta, do namiotu weszła Lauren, odsuwając mocno zasłony. Uśmiechnęła się promiennie do wikingów i podeszła do chorej.
Odsunęła ostrożnie granatową tunikę i przyjrzała się ranie. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji, dlatego Saw nie mógł rozszyfrować, czy z jego  żoną jest w porządku czy też nie.
- Zmienię jej opatrunki - oznajmiła i schyliła się po apteczkę.  Wyjęła kilka bandaży i wywar z mniszka, który odkażał rany.
Lauren szybko się uwinęła, a gdy skończyła powiedziała:
- Eira straciła dużo krwi, dlatego jeszcze się nie obudziła. Zanim jej organizm zacznie uzupełniać braki minie kilka dni.- Saw pokiwał tylko głową, ale niczego nie powiedział. Chyba się uspokoił- pomyślał Czkawka.
- Astrid powinna obudzić się przed zmrokiem- rzekła do wodza i poklepała go lekko w ramię. - Było by dobrze, gdybyś był przy niej.
Chłopak skinął głową i uśmiechnął się smutno do przyjaciółki, która przyglądała mu się z troską.
- Jeśli chodzi o sprawy Berk...-  Zaczęła niepewnie po chwilowej ciszy.- Jeźdźcy przeszukują tereny i łodzie Arranów, Nate wysłał Straszliwce do sąsiednich wysp z ostrzeżeniem.  Nie wiadomo, czy Arranów nie jest więcej.
Lauren wydawała się być twarda jak skała. Czkawka, słuchając jej dość ostrego tonu, miał wrażenie jakby słuchał co najmniej córkę wodza, a nie zwykłą lekarkę.
- Bardzo ci dziękuję- powiedział Czkawka z westchnieniem ulgi. Lauren zaśmiała się cicho i wyszła.

             Następnego dnia było lepiej. Wikingowie zdołali odbudować kilka domów i studni, lecz czasem ich wzrok wędrował ku budynkowi, gdzie przetrzymywani byli jeńcy. Gdyby zależało to od nich, zapewne wymierzyliby sprawiedliwość na własną rękę.
Astrid czuła się lepiej, odzyskawszy spokój i nadzieję, że jej mama będzie żyła. Dziewczyna przesiadywała w pokoju rodziców i mówiła, jak mają się sprawy, choć Eira nadal głęboko spała. Astrid zdołała wysprzątać dom, oczywiście wraz ze swoim ojcem. Oboje wspierali siebie w trudnych chwilach i było im z tym o niebo lepiej.
             Czkawka, mimo zarzekań że chce zostać wraz z Hoffersonami, Astrid uspokoiła go i nakazała aby zajął się Berk. Wódz niechętnie zostawił swoją narzeczoną i zajął się szkodami. Chodził z kąta w kąt i zarzadzął co i jak ma być zrobione. Szczerbatek cały czas dreptał przy nim, będąc gotów do obrony swego przyjaciela. Inteligencja i zmienność nocnej furii nie mogła równać się z żadnym smokiem, tak jak godzinę wcześniej, kiedy jakiś wiking przypadkowo wylał na Czkawkę wiadro wody. Szczerbatek skoczył przed wodza, obnażając swe ostre zęby, ale widząc, że to przyjaciel uspokoił się. Wrócił z powrotem do Czkawki, waląc ogonem głowę grubego wikinga za przestraszenie. Ten uciekł czym prędzej w nieznanym kierunku.
- Jak myślisz, mordko, powinnyśmy złożyć wizytę niezapowiedzianym gościom?-  Szczerbatek prychnął na te słowa, jakby pokazywał w ten sposób pogardę dla Arranów.
Czkawka nagle przypomniał sobie Agnara i jego słowa,że zawsze będzie lojalny wobec Berk. W szatynie natychmiast wzbierał gniew i furia na myśl, że wódz Arran go tak perfidnie okłamał. Atak na Berk to jedno, zaburzenie sojuszu to drugie.
                        Wódz zacisnął pięści i ruszył do kuźni, gdzie powinien znaleźć Pyskacza.
Stary wiking sprzątał swój drugi dom, kiedy do środka wszedł syn jego najlepszego przyjaciela. Gbur uśmiechnął się szeroko i szczerze, w przeciwieństwie do pozostałych mieszkańców  Berk. Kowal odłożył właśnie kowadło na środek, gdzie było jego prawowite miejsce.
- Jak tam? - Spytał, mając na myśli Hoffersonów. Wieść o ich tragedii szybko rozniosła się po Berk przez Gertrudę- miejscową plotkarę.
- Lepiej- odparł krótko Czkawka, machając dłonią aby zakończyć ten temat. Nie chciał znów wracać myślami do ukochanej i jej rodziny, kiedy zdołał już się skupić na pracy wodza.
Kowal zrozumiał przyjaciela, więc tylko posłał mu uśmiech i wrócił do sprzątania.
- Co zamierzasz z Arranami?- Spytał po chwili. Czkawka odłożył swoje rysunki sprzed ośmiu lat i westchnął ciężko.
- Chciałbym najpierw ich przesłuchać- odparł, patrząc przez małe okno na budynek więzienia.- Potem zwołam Radę.
Pyskacz skinął głową na te słowa. Wytarł wiecznie brudne dłonie w żółty fartuch i wymienił kikut z młota na szczotkę, żeby przeczesać złote wąsy.
- Naprawdę zastanawia mnie, dlaczego Agnar złamał sojusz. Nic by z tego nie zyskał - rzekł spokojnym głosem Gbur. Gruby wiking oparł się o blat, gdzie były różnego rodzaju śrubki- i te do broni i do siodeł.
Czkawka popatrzył na niego jakby Pyskacz odkrył jego największą tajemnicę.
- A gdyby to nie była wina Agnara ? - Zaczął wódz, prostując się. Pyskacz zmarszczył czoło.
- Co masz na myśli?- Szatyn odchrząknął cicho.
- Nie jestem pewien- oparł zgodnie z prawdą. Chciał coś  jeszcze dopowiedzieć, ale przerwały mu w tym warknięcie Koszmara Ponocnika, który właśnie lądował w centrum. Wódz pożegnał przyjaciela i ruszył na spotkanie z jeźdźcami.

              Sączysmark zeskoczył z gracją z Hakokła, słysząc ciche westchnienia nastolatek, które uwielbiały patrzeć na mięśnie Jorgersona. Wiking poklepał swego smoka i spojrzał na Czkawkę, który szedł w ich kierunku. Po chwili, obok kuźni, wylądowali bliźniacy i Śledzik.
- Znaleźliście coś?- Zapytał wprost szatyn, patrząc z minimalnym smutkiem na przyjaciela. Sączysmark pokręcił głową.
- Niestety - powiedział.- Chyba Arrani są na tyle głupi, by atakować wyspę ze smokami. W dodatku stu- osobową grupą.
Sączysmark założył ręce na piersi i prychnął pod nosem, wkurzony, że niczego nie znalazł.
- A Handlarze?- W głosie Czkawki kryła się mała nadzieja, że udało się choć ustalić przebywanie ludzi, którzy pomogli Loganowi, dostarczając mu broń.
- Zupełnie jakby rozpłynęli się w powietrzu- odparł za Smarka Śledzik, podając przy tym Czkawce notatnik z raportem i zapisanymi uwagami. Wódz rzucił na nie okiem, krzywiąc się.
- Nie rozumiem, dlaczego zaatakowali- powiedziała Szpadka, która zjawiła się obok Smarka. Chłopak spojrzał na nią, przez co przeszły mu dreszcze.
- Właśnie. Byli tu wcześniej, więc chyba się zorientowali, że mamy smoki.- Mieczyk poparł siostrę. Oboje stali się bardziej odpowiedzialni i zaczęli myśleć inaczej, ale nie zmienili się aż tak diametralnie.
- Może chodziło im o coś innego? - Wtrącił się ponownie Śledzik. Czkawka patrzył kolejno na twarze przyjaciół, słuchając ich domysłów.- Czkawka, sprawdzałeś, czy jakieś dokumenty nie zniknęły?
Wódz pokręcił głową.
- Wszystko jest na swoim miejscu- odparł, przypominając sobie jak z duszą na ramieniu przeszukiwał  skrzynię z podpisanymi traktatami i opisaną strategią na wypadek większego ataku. Plany te należały jeszcze do Stoicka.
- Może warto z nimi...pogadać?- Mówiąc ostatnie słowo, Smark włożył prawą pięść do lewej dłoni, pokazując inną drogę negocjacji.
- Chciałem tam właśnie iść - przyznał Czkawka i oddał notes Śledzikowi, który schował go do torby przymocowanej do siodła Sztukamięs.
- Więc chodźmy - warknął  Jorgerson i przepchnął się pomiędzy Ingermanem a Haddockiem. Myśląc o Arranach, miał w ustach smak krwi a w głowie obraz ich martwych ciał. Chciał odpłacić się Arranom za to, że jeden z nich zabił jego wuja.
Czkawka nie próbował nawet przemówić mu do rozsądku. Była to jedna z wielu sytuacji, kiedy rozumiał Sączysmarka i pozwalał mu na wiele rzeczy. Nawet te najbardziej idiotyczne.
                  Po kilku minutach do ciemnego budynku wkroczyli czterej jeźdźcy; Szpadka postanowiła zajrzeć do Astrid. Za Czkawką, Śledzikiem, Mieczykiem i Sączysmarkiem szły dumnie smoki, pokazując ostre jak brzytwy zęby. Strażnikami byli Sączyślin, Gruby i Krzywonos- trzydziestoletni wiking, który uchodził za najsilniejszego wikinga w Berk. Cała trójka bez słowa odeszła w bok, robiąc przejście dla wodza.
                       Czkawka podszedł do Logana, który swym chłodnym spojrzeniem lustrował wodza Berk.
- Już myślałem, że nie przyjdziesz - rzucił szatyn, patrząc w oczy byłego przyjaciela.
- Chcę wiedzieć dlaczego zaatakowałeś Berk- warknął Czkawka, ignorując poprzednią uwagę. Logan uśmiechnął się szyderczo.
- Jeśli chcesz wiedzieć...- Arran doskonale wiedział, że jest w garści i nie ma innego wyjścia. Wstał, prostując obolałe kości, i wyrównał się wzrostem z wodzem. - Nie zależy mi na tej poprapanej wyspie, nawet na smokach, chodzi mi o pewną osobę...No, może o dwie, prawda Ethanie?
Czkawka zmarszczył czoło, patrząc pytająco na przyjaciół. Ci wlepili wzrok w wcześnej wspomnianego wojownika.
- Ethanie, czemu milczysz?- Zapytał z drwiną, jakby naprawdę przypominał szaleńca. Skulony w celi wiking nawet nie podniósł wzroku, choć doskonale słyszał. Ethan bał się, że Logan zaraz wyjawi prawdę... Chłopak tyle lat czekał na chwilę, aby móc wyjawić sekret odpowiednim osobom, ale kiedy miał szansę  - uciekł jak tchórz.
Siostrzeniec Agnara zacmokał z pogardą i roześmiał się chrapliwie.
- A myślałem, że chcesz tego co ja- dopowiedział po chwili Logan. Otarł podartą koszulą czoło i pociągnął nosem.
- Co zrobiłeś Agnarowi?- Za Czkawką stanął Smark, przyjmując poważną i groźną minę.
- Ah...Agnar, tak, tak...- Zamyślił się teatralnie  Arran. Smark zaczął się bardzo niecierpliwić. Zacisnął dłonie w pięść, ale zaraz po tym podszedł do krat i chwycił Logana za kołnierz.
- Gadaj !!- Wrzasnął. Szatyn spojrzał na nim z małym strachem, ale nawet nie próbował się wyswobodzić.
- Ale po co te nerwy, przyjacielu? - spytał, dotykając szorstką dłoń, która trzymała go w stalowym uścisku.
- Sączysmark...- Zaczął Czkawka delikatnie. Jorgerson popatrzył głęboko w oczy Logana, po czym go puścił.
- Agnar o niczym nie wie, jeśli to cię interesuje, wodzu Berk.- Szatyn poprawił ubrudzona koszule, która spadała mu na ramię. Logan teraz nie wyglądał jak dzielny wojownik i dostojny następca tronu Arran, tylko jak żałosny sługa.
- Więc czemu zaatakowałeś moją wyspę?- Zapytał z groźbą Czkawka.
- Z zemsty- odparł, cofając się pod ścianę.- Przez Nate'a straciłem to, co najcenniejsze. Powinien zapłacić za to.
Szczerbatek warknął ostrzegawczo, na co Logan usiadł na zimną podłogę.
- Powiedziałeś, że ten tutaj- Mieczyk wskazał na Ethana, który podniósł przestraszony wzrok.- Chce tego co ty, czyli zemsty?- Mieczyk stanął przy celi Ethana i czekał na odpowiedź. Blondyn i szatyn wymienili spojrzenia.- Ale na czym?
Logan zaśmiał się głośno, na co wszystkie smoki warknęły. Arran od razu się uspokoił.
- To twój problem, Ethanie- rzekł, podkładając sobie pod głowę ręce. Wojownik zamknął oczy, ale nic nie powiedział.
- Wcześniej cały czas wspomniałeś o tym, że chcesz się zemścić za to, co zrobili. Teraz już ci się ode chciało?- Prychnął Logan.- Cholerny tchórz.
- Dosyć!- Wrzasnął Smark, waląc mieczem w karty Logana.- Macie natychmiast powiedzieć, o co chodzi, bo inaczej pogadamy.
                          Ethan podniósł zmęczony wzrok. Nawet tak silnemu wojownikowi po prostu brakuje sił. Westchnął ciężko i powiedział, to czego nikt się nie spodziewał...



Hej. Rozdział z opóźnieniem, ale jakoś nie mogłam się zabrać do pisania. Przez RTTE :')
Dobra, miłego weekendu i tygodnia. 
Ps. Smark jest taki podobny do Sączyślina. :D 


11 komentarzy:

  1. Czytałam i muszę przyznać, że umiesz trzymać w napięciu :)
    Ciekawe co Ethan powie....Zaraz ! Kto to jest ? O.o bo albo jest nowy, albo zapomniałam kto to jest :(
    Next krótki, ale interesujący ;D
    Kiedy następny ? Nie da mnie się zaspokoić xD

    Życzę weny, czasu i wszystkiego czego potrzebujesz do napisania -zajebistych- nextów =D

    Ps. ~DzikaXD~ (nocuje u mnie) pyta się kiedy Czkawka zostanie wreszcie porwany ? Jest niecierpliwa. Dom chce mi rozwalić z niewiedzy xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahah. Dziękuję xD
      Co do Ethana...to będzie szokująca prawda. :')
      A co do porwania. Niestety, trochę poczeka, bo najpierw muszę zakończyć ten wątek. Nie wiem ile potrwa, ale potem obiecuję, że Czkawuś zostanie porwany :3
      Przepraszam, że tak długo Dzika musi czekać, ale obiecuję, że postaram się napisać o jego porwaniu "z pompą " :)

      Usuń
  2. Właśnie kto to ten Ethan? Bo nie wiem xD Rozdział jak zawsze super Podoba mi sie jak Czkawka z Smarkiem sie wkurzają xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ethan to wojownik. Pojawił się kilka rozdziałów wcześniej. :)
      I dziękuję za kom :D

      Usuń
  3. Ethan... juz cie Lubie xd mimo wszystko będę jego wierną fanką! Hahah polubiłam go i nwm czemu xd pewnie zniszczysz jakoś jego wizerunek ;( jak zawsze.
    Kłótnie złości itp. Ma być juz spokój :D czekam już na ten wątek z porwaniem Czkawki ;3
    Nie mogę się doczekać :*
    Kocham i czekam :*
    PS: Dodaj szybko bo gine... T.T ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chi, sugerujesz, że ja wszystko niszcze ? No, prawie wszystko xD
      Porwanie Czkawki będzie za kilka dobrych rozdziałów... Mam głowę pełną pomysłów c:

      Usuń
  4. Kolejny świetny rozdział :) Mogłabyś napisać, coś co w każdym calu, by mi się nie podobało? Błagam cię, bo niedługo oszaleję, jak będziesz pisać tak świetnie, i co raz bardziej i bardziej, że przebijesz wszystkich znanych autorów :*
    Sytuacja na Berk się uspokoiła, można zdecydowanie odetchnąć. Eira wraca do zdrowia, też dobrze i widzę, że już nikogo nie uśmiercisz (Hero smutna) i raczej nie zamierzasz, ale po tobie mogę się wszystkiego spodziewać hheheh xdx Ale jednak poległ wuj Sączysmarka i już szykują łodzie.. zapowiada się pogrzeb, chyba, że nie napiszesz ale to hańba, bo każda szanująca się blogerka, która pisze o HTTYD, Hiccstrid itp. powinna napisać pogrzeb swoich bohaterów. Ja to już pisałam aż 3 razy, więc masz od kogo się uczyć *haah Hero taka genialna*, Chi jeden, Just 2. Widzisz każda smocza blogerka już ma to za sobą. A z tego co wiem, Wandale uwielbiają pogrzeby wikingów. Obejrzyj sobie odc 19, Jeźdźcy Smoków - Wyrzutki cz.1 :)
    Logan ma tą swoją zemstę, ale zachowuje się jak debil i mam ochotę - jak Smark - przywitać jego gębę moją maczetą. Zamorduje jak psa! A ten Ethan jak na wojownika Arran'ów zachowuje się jak dupa węża (czyli taki bojący i wgl) :)

    No, Hero kończy juz i zapraszam na rocznicowego posta do siebie; nigdyniebedziedobrze.blogspot.com - serdecznie zapraszam :)

    - masakra, jest tak zimno, że chyba odmrożę sobie śledzionę <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. <3 Cudowny <3 <3 Kocham Twój każdy rozdział :3 I tak jak obiecywałam moje 1 opowiadanie jest już w sieci :) Pozdrawiam i czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, czytałam i już skomentowałem ale muszę dodać do obserwowanych ;)

      Usuń