Cześć, nazywam się Smile. Jestem zwykłą nastolatką, niczym nie wyróżniającą się z tłumu zgorzkniałych ludzi. Mam krótkie, mysie włosy, ciemne oczy i 1.68 m wzrostu. Jestem uczennicą liceum ogólnokształcącego o profilu humanistyczno- lingwistycznym...
Zastanawialiście się tak na serio czym jest "magia świąt Bożego Narodzenia" ? Nie chodzi mi o Kevina, który gdy się pojawia oznacza, że święta tuż tuż czy o zapachy wydobywające się z kuchni. Chodzi mi o ludzi. O ich serca i dusze. Żyjemy w XXI wieku, według mnie jest coraz gorzej. Przechodzą pośród ludzi, zastanawiam się czasami, jacy oni są. Szczęśliwi? Zdrowi? Pełni energii życiowej? Trudno mi na to odpowiedzieć. W naszych czasach bardzo trudno znaleźć osobę, z którą moglibyśmy dosłownie wszystko. Od wielu miesięcy w mojej głowie rozbrzmiewa myśl: " czy istnieją ludzie, którzy są warci naszego zaufania, przyjaźni, poświęconego czasu? A jeżeli tak, to gdzie oni są?". Może powinniśmy szukać w innym świecie..?
Śnieg prószył gęsto już od godziny. Szkolne boisko wypełniał biały puch, całkowicie przykrywając jego pierwotny - brązowy - kolor. Wokół panowała wrzawa. Każdy śmiał się i żartował, popijając i przegryzając małe co nieco. Na końcu długiego stołu, zapełnionego przeróżnymi smakołykami, przygrywał cicho Michał na swej gitarze. Grał akurat " gdy śliczna Panna". Niektóre dziewczyny cichutko mruczały pod nosem słowa tej pięknej kołysanki.
Spojrzałam po kolei na twarze znajomych. Pierwsza wspólna wigilia klasowa. Nie należałam do osób zanadto wylewnych w uczuciach, ale poczułam przeszywające ciepło w środku. Uśmiechnęłam się serdecznie, a oczy zaszkliły się delikatnie na widok roześmianych mordek kolegów. Chciałabym zatrzymać ten moment na o wiele dłużej. Nie na zdjęciach i filmach, tylko w pamięci i w sercu...
Nagle poczułam mocny ból głowy. Załapałam się za skronie i skrzywiłam z bólu. Po chwili wszystko wróciło do normy, no prawie wszystko...
Otworzywszy oczy ujrzałam domu przykryte śniegiem i szronem. Na oknach wielu z budynków, Dziadek Mróz narysował śliczne wzory, przypominające kwiaty. Spojrzałam w dół. Ciepłe, sięgające kolan buty ogrzewały idealnie stopy i łydki. Spod czarnej, grubej tuniki wychodziły granatowe legginsy. Na ramionach miałam zarzucone czarne, jakby jacze futro. Włosy targał ostry wiatr i od razu poczułam jak szczypią mnie policzki. Rozejrzałam się wokół w poszukiwaniu kogokolwiek. Niestety w pobliżu nie było ani jednej żywej duszy... Przestraszona nie na żarty zrobiłam kilka kroków na przód, nadal szukając ludzi.
- Halo?- Krzyknęłam ochrypłym głosem, czując ciepłą ciecz na policzkach. Otarłam łzy i pobiegłam przed siebie. Śnieg skrzypiał pod moimi nogami. Rzuciłam wzrokiem na prawo, gdzie znajdował się dom, który przykuł moją uwagę. Nie był za duży, ale za to piękny. Wykonany z ciemnego drewna z najwyższą dokładnością, każdy cal budynku zapełniony był rysunkami. Nad drzwiami wisiała płaskorzeźba smoka. Zaraz, smoka? Podeszłam bliżej i przejrzałam się zielonej farbie. Gdzieś już to widziałam...
Długie stanie przed nieznanym domem przeszkodził mi dźwięk otwieranych drzwi. Wyszła przez nie para ludzi, dziwnie wyglądających. Obydwoje mieli jasne włosy i podobne odzienie. Upadlam z krzykiem na śnieg, oddychając szybko i wlepiając przerażone spojrzenie w dwójkę nieznajomych, którzy zatrzymali się tuż naprzeciw mnie.
- Ty, patrz, gapi się- mruknął chłopak do dziewczyny. Oboje patrzyli na mnie jak na dziwoląga a ja miałam ochotę uciec. Byle do domu.
- Na ciebie też?- Zapytała szeptem zaskoczona blondyna. To chyba sen. Pomyślałam szybko. To niemożliwe. Musieli mi coś dosypać do soku. Po chwili wstałam spokojnie, a rodzeństwo nadal mierzyło mnie ciekawskim spojrzeniem.
- Dobra, nabrałam się!- Krzyknęłam, patrząc w górę.- Gdzie mam patrzeć? Gdzie jest ukryta kamera?- Chłopak parsknął śmiechem i zaczął tarzać się po śniegu. Dziewczyna, o imieniu Szpadka, patrzyła to na mnie to na brata.
- Chyba zwariowałam...- Rzuciłam do nich i rzuciłam się do biegu. Biegłam tak szybko jak to możliwe. Nawet nie patrzyłam, dokąd niosą mnie nogi. Zatrzymałam się dopiero wtedy, gdy trafiłam na coś miękkiego. Odbiłam się od tego czegoś i ponownie znalazłam się na puchatym podłożu. Miałam zamknięte oczy. Oddychałam spokojnie i głęboko. To musi być sen. Powtarzałam w kółko.
- Czeeeść- powiedziała jakaś osoba. Nadal miałam zamknięte oczy i nie miałam zamiaru ich otwierać.- Udawanie trupa słabo ci idzie- mruknęła ze śmiechem.
- Otworzysz te oczy? - Zapytała, stając nade mną. Zaraz...ten głos. Uchyliłam jedno a potem drugie oko.
- Hero ?- Zapytałam ze zdziwieniem. Tak, zdecydowanie musieli mi coś dosypać. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Zza czarnych oprawek brązowe oczy błyszczały w świetle pochodni i księżyca.
- No, witam- zaśmiała się, rozkładając ręce. Stałam jak wryta. Moje usta chyba jeszcze nigdy nie były tak szeroko otwarte. Hero podeszła do mnie i uścisnęła mocno, ale nie odwzajemniam tego, bo nadal byłam w ciężkim szoku.
- Aaale...jjak?- Spytałam, patrząc na blogerkę. Szatynka uśmiechnęła się ponownie.
- Czary mary- odparła, popychając mnie delikatnie do przodu.- Po prostu tu jesteśmy- dodała. Spojrzałam na boki. Te domy, ocean dookoła...
- Ale to przeczy wszystkiemu!- Powiedziałam, nadal podziwiając kolorowe lampiony przyczepione do drzew.
- Marti, czy wszystko musi być wytłumaczone logiką?- Zapytała. Odwróciłam się do niej, nie rozumiejąc. Hero machnęła tylko ręką, prowadząc mnie w nieznanym kierunku.
Po chwili milczącego marszu dotarłyśmy pod Twierdzę. Rozpoznałam ją bez problemu. Jednak w rzeczywistości wyglądała o wiele lepiej. Wlepiłam w nią wzrok i nie chciałam się ruszyć. Dopiero po minucie Hero zdołała mnie odciągnąć. Weszłyśmy przez ogromne drzwi, a wiatr sprawił, że ogień zakołysał się mocno. Muzyka przestała grać i każda para oczu ciekawsko zaczęła się nam przyglądać. Szatynka bez problemu pociągnęła mnie dalej, ale wyrwałam się delikatnie, chcąc dobiec do wyjścia i uciec. Blogerka w mig domyśliła się, co chcę zrobić i złapała mnie za kaptur.
- Ej!- Krzyknęłam oburzona. Hero uśmiechnęła się delikatnie, lekko czerwoną. Chyba się zawstydziła- pomyślałam.
- Chyba nie powiesz mi, że nie chcesz poznać mojego męża- wyszeptała mi na ucho i posłała nerwowy uśmiech wikingom, którzy siedzieli w grupach przy stołach.
- Że kogo?- Zapytałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi. Hero mocno pociągnęła mnie ku środkowi. Odłożyłam się podnieść wzrok. Na przeciw mnie siedział szatyn a po jego obu stronach młoda blondynka i jakaś pani. Gdy odwróciłam wzrok ujrzałam... Chi, Werciaka i Avis...
- To szpital psychiatryczny?- Zapytałam, a Hero zaśmiała się a za nią reszta wikingów.
- Blisko, Smile. To Berk- odpowiedziała a wikingowie krzyknęli, unosząc swe kubki. Z ambrozja, jak sądziłam. Szatynka odwróciła się do nowych przyjaciół i nabierając powietrza, powiedziała:
- Oto nasz spóźniony gość. Poznajcie Smile, inaczej Marti- Każdy huknął na moje imię i znów zabrzmiała skoczna muzyka. Młoda pociągnęła mnie do znanego wodza.
- Cześć. Czekaliśmy na ciebie- powiedział Czkawka wstając. Boże, w filmie wydawał się niższy...I mniej przystojniejszy. Wódz wyciągnął w moim kierunku dłoń, którą ścisnęłam niepewnie.
- Yyy....- Wydusiłam z siebie, słysząc jak Chi, Avis, Werciak i Hero mają ze mnie " bekę".- Czeeeść..?
- Więc to ostatnia?- Zapytał Hero Czkawka.
- Więcej geniuszy już nie ma- odparła, szczerząc się do jeźdźca. Hero chyba naprawdę myśli, że szatyn to jej mąż. Zaraz po tym do jeźdźca dołączyła dziewczyna i kilku innych wikingów. W porównaniu do nich byłam jak mrówka.
- Cześć, Sączysmark jestem- powiedział jeden z nich. Tak. Teraz już wiedziałam, że to dzieje się naprawdę. Chłopak przytulił mnie mocno, a ja skrzywiłam się z bólu.
- Smark, bo ją zgnieciesz- powiedział inny, dobrze znany głos.
- Śledzik- Powiedziałam o wiele pewniej. Strach zszedł ze mnie i w końcu mogłam normalnie mówić.
- Zgadza się- powiedział i uścisnął moją dłoń. Czy każdy musi być tak silny? Spytałam w myślach, patrząc jak pozostałe blogerki idą w naszym kierunku.
- Mieczyk i Szpadka- zaśmiałam się głośniej. Rodzeństwo skrzywiło się nieco.
- Mówiłem, że wariatka- wycedził blondyn.
- Ciebie też miło poznać, Mieczyku- odparłam.- Cześć, Szpadka, jak leci?- Dziewczyna cofnęła się o krok.
- Czkawka, mamy jeszcze ten dół dla dzików ?- Zapytała z lekkim przerażeniem.
- A chcecie się w nim znaleźć?- Spytała pewna blondyna, stając za przyjaciółką. Bliźniacy zmyli się tak szybko jak się pojawili.
- Astrid Hofferson- wojowniczka wyciągnęła rękę w celu przywitania się. Myślałam, że uścisk będzie żelazny ale ku mojemu zdziwieniu był delikatniejszy niż poprzednie.
- Smile- uśmiechnęłam się ciepło. Nie mogłam uwierzyć, że jestem na Berk. Przecież to niemożliwe, ale jednak jestem tutaj. I właśnie poznałam jeźdźców smoków.
- Chi, jesz już czwarty budyń!- Rzuciła Avis, idąc za blogerką z groźną miną. Jednak Chitooge nic sobie z tego nie robiła i uśmiechnęła się chytrze.
- Miło gościć was na Berk- powiedział Czkawka, pokazując wolne miejsca. Stolik liczył ich dziesięć, jednak pozostałe dziewczyny i ja bez problemu się zmieściłyśmy.
Przy stole siedział wódz Berk, Astrid i reszta jeźdźców, oprócz Valki.
- Okej, czyli wy jesteście na serio?- Spytałam ponownie, zerkając ostrożnie na jeźdźców. Nie mogłam uwierzyć, że wraz z blogerkami siedziałam naprzeciw nich. Jakby była to rzeczywistość.
- Tak- zaśmiał się wódz, uderzając się lekko w pierś, jakby chciał to potwierdzić.
- I latają na smokach!- Rzuciła Werciak, pijąc coś z kubka.
- Ej, ale dacie przepis na budyń?- Powiedziała Avis, której udało się upolować kawałek.
- Pewnie- uśmiechnęła się Astrid. Patrząc na nią, miałam wrażenie, że patrzę na księżniczkę. Była po prostu prześliczna. Zamknęłam również na pozostałych, a na końcu na Czkawke. Wszyscy wydorośleli. Stali się prawdziwymi wikingami. A Czkawka w szczególności. Stał się nie tyle przystojniejszy ale jakby nabrał pewności siebie. Jego delikatny zarost idealnie do niego pasował. Ciekawe, czy Astrid już oszalała na jego punkcie.
- Zmieniliście się- Powiedziałam po chwili, co nawet mnie zaskoczyło. Nie lubię rozmawiać z nowo poznanymi osobami, bo jestem nieśmiała, a jednak teraz czuje się, jakbym była wśród swoich.
- Lata lecą- odparł Śledzik, wzruszając ramionami.
- Ile lat minęło odkąd wytresowałeś Szczerbatka ?- Spytała Chi, patrząc z podziwem na wodza.
- Osiem- rzekł chłopak, eh, teraz już mężczyzna.
- Właśnie, gdzie twój smok?- Zapytała Hero, mrugając gwałtownie oczami. Czkawka wskazał palcem miejsce w kącie, gdzie hałasowały smoki jeźdźców. Dziwne, że żadna z nas tego nie zauważyła wcześniej. Hero, Chi i Werciak od razu podbiegły do ukochanych zwierzaków wikingów.
- Szczerbatek! - Krzyknęła Hero i rzuciła mu się na szyję. Zaraz po niej cała reszta. Wikingowie zaśmiali się na ten widok i znów pochłonęła ich rozmowa i śpiew. Czkawka uśmiechnął się do swego przyjaciela.
- Ale jest milusi- mruknęła Chitooge, przytulona do ciepłej szyi gada.
- Ta, w końcu to Nocna Furia- rzekła Astrid, uśmiechając się do ukochanego. Avis i ja również podeszłyśmy do smoków. Mają takie delikatne a zarazem szorstkie łuski...
Po kilku minutach wróciliśmy do stolika. Czkawka i Astrid zaczęli opowiadać o swoich przygodach, ale nie słuchałam. Rozglądałam się na boki. Wikingowie to chyba najszczęśliwszy naród, jaki w życiu widziałam. Byli tak pochłonięci rozmowa, śpiewali, tańczyli. Każdy był sobie bratem. Nie to co u nas. Wydawało mi się, że wikingowie zawsze tacy byli. Niby twardzi na co dzień, nieustraszeni w walce, ale w środku... to jakby dwie różne osoby. Poczułam łezkę spływającą wolno po policzku, lecz szybko ją wytarłam.
Wydaje mi się, że ci ludzie są bardziej wrażliwi, a przede wszystkim nie- fałszywi niż ci z "mojego świata". Jakie to dziwne. Na co dzień człowiek potrafi wbić ci nóż w plecy, a potem śle "serdeczne" życzenia w dniu wigilii.
Odgoniłam od siebie te głupie, lecz prawdziwe, myśli i wróciłam do słuchania opowieści jeźdźców. Wydawać by się mogło, że to niemożliwe, że spotkałam bohaterów z filmu animowanego, ale chyba potrzebowałam takiej "niemoralnej" odskoczni od rzeczywistość. Chyba ktoś u góry słucha moich próśb...
Ktoś szturchnął mnie w bok i postawił pod nos kubek czegoś gorącego. Zerknęłam w bok, gdzie siedziała Astrid. - Coś nieobecna jesteś- rzuciła z uśmiechem, przyglądając mi się nieco uważniej. Wyczulam, że ma bardziej przenikliwy wzrok niż mogło by się wydawać.
- Próbuje ogarnąć, to co się dzieje- odparłam i wzięłam łyka. Jak się okazało był to gorący miód. Zachłysnęłam się, a Astrid od razu klepnęła mnie pomiędzy łopatkami.
- W porządku?
- Nigdy nie piłam czegoś takiego- wytłumaczyłam i dla mojego bezpieczeństwa odłożyłam kubek dalej.- A gdzie reszta ?
Rozejrzałam się wokół, ale w tłumie nie widziałam żadnej z internetowych znajomych. Blondyna również podążyła wzrokiem na tańczących wikingów i westchnienia.
- Jedna tańczy z Czkawką- oho, już wiem nawet kto. Hero.- Ta z długimi włosami goni Smarka a dwie ostatnie gdzieś się zaszyły ze smokami.- Zaśmiałam się pod nosem. Widocznie dziewczyny starały się czerpać z tego dnia jak najwięcej.
- A ty? - Uniosłam prawą brew, nie rozumiejąc co dziewczyna ma na myśli. - Czemu jesteś taka... cicha?
Zastanowiłam się nad adekwatną odpowiedzią. Minęło trochę czasu, ale Astrid nic nie mówiła, tylko cierpliwie czekała, wbijając we mnie spojrzenie swych niebieskich oczu.
- Zastanawiałam się- odparłam, patrząc pusto w kubek.- Wy, wikingowie, jesteście zupełnie inni niż nasi rodacy.
- Co masz na myśli?- Spytała jeźdźczyni, chyba ze smutkiem w oczach.
- Wy... jesteście sobą, nie udajecie szczerości, bo nie musicie. Widać, że jesteście ze sobą związani i traktujecie siebie nawzajem jak wielką, jedną rodzinę. Nie to co u nas...- Wytłumaczyłam jej spokojnie. Zawsze brakowało mi właśnie takich ludzi. Ludzi, którzy bez względu na wszystko zawsze staną w twojej obronie, którzy traktują cię równo, szanują i dbają.
Astrid położyła swoją drobną dłoń na moim ramieniu, przez co odwróciłam się.
- Posłuchaj. Nie mamy wpływu na jaką rodzinę trafiamy, ale przyjaciół wybieramy sobie sami. To oni tworzą nasz świat. I nawet jeśli wokół inni się na ciebie wypinają, nie zapominaj o tych, którzy sprawiają uśmiech na twarzy. Świat i życie zawsze będą bezduszne, surowe i często niesprawiedliwe i pełne bólu. Ale wiedz, że to TY tworzysz SWÓJ świat, zbudowany na prawdziwej przyjaźni i miłości. Nie możesz pozwolić, aby zło z zewnątrz zabierało to, co dla ciebie najważniejsze.- Astrid mówiła pewnie i twardo, przez co poczułam się bardziej podbudowana. Jej duże, niebieskie oczy błyszczały, gdy to mówiła. Przyznam, że jeszcze nigdy nie słyszałam tak mądrych słów od dziewczyny, którą ledwo znam.
Uśmiechnęłam się szerzej i na pewno szczerze. Niepewnie przytuliłam się do Astrid, a ona bez wahania oddała uścisk. Tyle, że silniej. Niektórzy wikingowie zaśmiali się na ten widok.
Gdy się od niej oderwałam, dosiadły się do nas dziewczyny. Chi, Avis, Werciak i Hero. Cała czwórka uśmiechała się szeroko. Wydawać by się mogło, że jednak to nie jawa, tylko najprawdziwsza rzeczywistość.
Ze "snu'' wyrwał mnie delikatne szturchnięcie w łokieć. Spojrzałam w lewo, gdzie siedziała Dominika, która podawała mi prezent. Lekko speszona przyjęłam podarunek, wcześniej patrząc na wychowawcę, który w czapce świętego Mikołaja rozdawał dalej prezenty.
Zerwałam taśmę mocno i wyjęłam ramkę. Oprawione w jasne drewno zdjęcie przedstawiało mnie i paczkę najbliższych znajomych. Siedziałyśmy na ławce w parku i śmiałyśmy się szeroko. Zdjęcie zostało wykonane jeszcze w trzeciej gimnazjum, a autorem był niejaki Janek. Zaśmiałam się cicho, nadal patrząc na prezent.
As miała rację. Nieważne, że życie cały czas kładzie ci kłody pod nogi i knuje intrygi, żebyś tylko się poddał. Mając przy sobie prawdziwych przyjaciół możesz wszystko. Nawet tak nieobliczalny wróg jak los, który cały czas drwi z każdego z nas, nie może się równać z siłą, jaką dysponuje przyjaźń.
Tak więc pamiętajcie: nie zmienimy całego świata, ale SWÓJ własny "prywatny" możemy. Tylko i wyłącznie od nas zależy, w jakich kolorach on będzie i z kim ten świat dzielić będziemy.
A tu proszz, od cioci Smile- jeźdźcy smoków we własnej osobie! :D
Mam nadzieję, że Wam się spodobało. Mi niestety nie przypadło do gusty, myślałam, że wymyślę coś lepszego... Kochani, święta idą, więc życzę Wam tego, co najpiękniejsze: dużo szczęścia, miłości, prawdziwych przyjaciół, ludzi, na których możecie zawsze liczyć, powodzenia w szkole...Nie zapominajcie o swoich marzeniach- nie muszą one "spełniać się" tylko w głowach. Nie poddawajcie się w dążeniu do celu, wszystko jest możliwe- tylko czasem cel przysłania mgła ;)
A z tych materialnych szczęść, to bogatego Mikołaja/ Gwiazdora ( u mnie mówi się Gwiazdor, ale jak kto woli :D). I żeby Sylwester był bezpieczny ( żeby Wam łap nie urwało :P) i wymarzonego odpoczynku :)))
Pierwsza!!!
OdpowiedzUsuńHEEEEEWWAAAAAAAABSHJF IN XBWBSJSKNDBDJDJDNRJZKXKDBDBZBXBBD!!!; KOCHANIE!!!
UsuńJEST TAŃCZYŁAM Z CZKAWKĄ! TO JEST.... OCH! MÓJ KOCHANY MĄŻ (ja wcale nie myślę, on jest mój) <3 MATKO, DZIEWCZYNO TO TAKIE CUDOWNE... POMIJAJĄC JESZCZE TREŚĆ BO DO NIEJ DOJDĘ, TO.... AWWWWWWWW BYŁYŚMY NA BERK? TO EKSTRA! NORMALNIE CZYTAŁAM TEN OS I CZUŁAM SIĘ JAKBYM NA SERIO ICH SPOTKAŁA... WSZYSTKICH JEŹDŹCÓW I
..... C.Z.K.A.W.K.A.! O MÓJ THORZE. TO BOSKIE.... PEWNIE WYWIJALIŚMY NA PARKIECIE, NIE? O MATKO. SPEŁNIŁAŚ MOJE MARZENIE, NIE MOGĘ PRZESTAĆ SIĘ UŚMIECHAĆ. DZIĘKUJĘ SMILE :* ❤
A to przesłanie jest świetne. I masz tu całkowitą rację, bo to wszystko co tu napisałaś jest tak naprawdę odzwierciedleniem naszego świata. Ale te słowa, które "powiedziała" As, są piękne. Ma rację i to jest najważniejsza z prawd. Trzeba samemu sobie wybierać takich ludzi, których będziemy kochać i którzy nas będą kochać.
Jesteś moja mistrzynią ❤ x
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie lubię budyniu -,-
OdpowiedzUsuńI weź tu uszczesliwij człowieka... :/
UsuńMi się bardzo podobało jedyny minus to długość. Mogłoby to trwać i trwać tak bardzo się zaczytałam. Nawet nie wiem co napisać, ujęłaś tutaj tak wiele ważnych rzeczy i wiele z nas pewnie często o tym mówi ale nikt nie wypowiada tego głośno. Wszystko co napisałaś jest bardzo prawdziwe zwłaszcza to ,,nie zmienimy całego świata, ale SWÓJ własny "prywatny" możemy. Tylko i wyłącznie od nas zależy, w jakich kolorach on będzie i z kim ten świat dzielić będziemy.''No zakochałam się w tym <33333
OdpowiedzUsuńDziękuję za taki cudowny wpis :D
Haha. Cóż, starałam się. Dziękuję bardzo za komentarz. Zawsze miałam problemy z długością. Napisałam to, co chciałam, ale niestety- krótko. Obiecuję, że się poprawię :) :D
UsuńAAAAA! TO. JEST. PIĘKNE. I. CUDOWNE!
OdpowiedzUsuńO MÓJ BOŻE, O MÓJ BOŻE!
Ja nie wiem... Ja... Jezu Smile, jesteś kochana! *o* Już mówiłam, że cię uwielbiam? Jeśli tak to się powtórzę: UWIELBIAM CIĘ!
Hahah, mam szczęście, że o tej porze jest już ciemno i moja mama musi skupić się na drodze bo uśmiecham się do telefonu jak debil i nadal to robię. Kurcze, ja po prostu nie mogę nic z siebie wydusić. Jesteś kochana! :* Jak przeczytałam "Avis" to umarłam. Dziękuję, że dopełniłaś mój dzisiejszy dzień szczęściem jeszcze bardziej. :*
W ogóle to miało taki cudowny przekaz, że nie wiem po prostu co powiedzieć.
Chciałam wysłać do ciebie maila ale mój telefon postanowił się zbuntowac i nie wiem czemu nie mogę xd Więc gdy tylko dotrę do domu od razu go wysyłam, więc bądź gotowa :D No dobrze, ja kończę nadal się uśmiechając jak moja przyjaciółka gdy zobaczy jedzenie, więc żegnam :*** Kocham :***
Dziękuję bardzo!!Jestem mega szczęśliwa, że Wam się podoba!! Kocham Was, moje mordki!!! <33
UsuńJa tez chce przepis na budyń ^^ jestem ciekawa co piłam ^^
OdpowiedzUsuńCudownie to napisałaś ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♡♥♡♥♥♡♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥Cudownie piszesz
aż na mojej mordce uśmiech się pojawił ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♡♥♥♥♡♥♥♥♥♥♡♡♥♥♥♥♥♥♥♥♥♡♡♡♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♡♥♥♥♥
Ah, ten budyń xD Dziękuję ;*
OdpowiedzUsuńKorzystając z tego,co napisała Hero...ten
OdpowiedzUsuń,,wyższy,przystojniejszy,z delikatnym zarostem"itp. od teraz jest mój.Adoptuję go!
:-p
Dawno nie czytałam czegoś tak prawdziwego, mądrego i wciągającego.Coś mi się zdaje,że ten komentarz nie jest adekwatny,ale kocham ciebie i tego bloga(bez skojarzeńxD).
Wiem,że piszę po czasie,ale niektórymi przemyśleniami po prostu trzeba się podzielić,prawda?
Standardowo:weny!