Początek wojny
Kilka dni później, kiedy Berk spowite było mgłą i ciemnością, Czkawka i Astrid w końcu znaleźli dla siebie czas. Narzeczeni siedzieli w pokoju wodza, ciesząc się chwilami spokoju i obecnością drugiej połówki. Wichura została w swoim boksie, a Szczerbatek towarzyszył Valce, która siedziała w kuchni przy palenisku. Kobieta zaczęła wyszywać na poduszkach i serwetkach przeróżne wzory i symbole. Jeźdźczyni często przypominała sobie, kiedy będąc w ciąży szyła zabawki dla swojego synka. Być może wkrótce wyszywać będzie dla swojego wnuka.
Tymczasem para jeźdźców śmiała się i dobrze bawiła, robiąc na górze niemałe zamieszanie.
- Czkawka! - Zaśmiała się Astrid, próbując wyswobodzić się z uścisku szatyna, który ją łaskotał. Jednak chłopak nic sobie z tego nie robił i z siłą przyciągał do siebie ukochaną, chcąc ją pocałować, ale Astrid sprytnie się wymigiwała.
W pewnym momencie blondyna wyzwoliła się i szybko przewróciła Czkawkę na plecy. Zupełnie zaskoczony wódz uśmiechnął się delikatnie i złapał za wąską talię Astrid. Ziajana dziewczyna oddychała szybko ale była równie zadowolona co Czkawka. Oboje już dawno nie spędzali razem tak dużo czasu, dlatego cieszyli się, że dzisiejszy wieczór jest tylko ich.
- Musisz jeszcze poćwiczyć, skarbie- skwitowała Astrid, pokazując w uśmiechu śnieżno- białe zęby.
- Twoja wiara we mnie jest bardzo mała, kochanie- odparł jeździec i w mig znalazł się tuż nad Astrid. Rozczochrana dziewczyna uniosła ręce w obronnym gęsie i zaśmiała się.
- Dostanę nagrodę?- Spytał Czkawka prowokująco.
- Niby za co? Za to, że dałam ci fory?- Prychnęła nadal rozbawiona. Astrid nadal próbowała wyrwać nadgarstki, jednak na darmo.
- Na przykład za to...- mruknął chłopak, całując szyję jeźdźczyni. Jego dłonie spokojnie drążyły po drobnym ciele blondyny. Astrid przyciągnęła głowę Czkawki, dając się ponieść romantycznej chwili. Usta chłopaka dotarły w końcu do malinowych ust blondynki. Gdy oderwali się od siebie, byli cali czerwoni i już nieco zmęczeni.
Czkawka pociągnął za sobą Astrid i oboje oparli się o zagłówek łóżka. Blondyna przytulia się do ukochanego i zamknęła oczy.
- Już dawno tak dobrze się nie bawiłam- przyznała w końcu z uśmiechem. Czkawka skinął głową, co pewnie wyczula Astrid.
Dziewczyna ogarniała wzrokiem pokój narzeczonego. Nic się nie zmieniło, choć Czkawka lubi dobre zmiany. Bałagan ciągle utrzymywał się przez większość czasu, ale jeździec nie przejmował się tym. Jako nastolatek miał tylko w głowie odkrywanie nowych smoków i spotkania z jeźdźcami w Smoczej Krawędzi, a nie jakieś tam durne sprzątanie pokoju.
Astrid uśmiechnęła się pod nosem na tę myśl i podniosła delikatnie głowę, by spojrzeć na twarz ukochanego. Czkawka wtulał się w Astrid, nadal mając zamknięte oczy.
Chłopak wyciszył się, nie myślał więcej o Handlarzach, ale pozostali jeźdźcy uznali, że nadal będą patrolować Berk i okolice, nawet te odległe.
- Czkawka? - Spytała delikatnie, nadal oparta o tors jeźdźca.
- Słucham ?- Mruknął niezrozumiale. Astrid westchnęła ciężko. Nie chciała męczyć szatyna, bo wiedziała, że ciągle chodzi niewyspany, ale w końcu musiała podjąć pewien temat do rozmowy.
- Myślisz już o ślubie?- Astrid była nieco zawstydzona, ale też podekscytowana małżeństwem, które miała zawrzeć już za kilka miesięcy.
Czkawka otworzył oczy. Nie był zaskoczony tym pytaniem. Wręcz przeciwnie, wyglądał jakby spodziewał się tego tematu.
- Nie miałem zbytnio czasu, aby dobrze pomyśleć - przyznał, drapiąc się po głowie.- W ogóle nic nie mamy ustalone.
Czkawka wydawał się poruszony tym, co przed chwilą sam powiedział. Astrid uśmiechnęła się delikatnie i złapała ukochanego za dłoń a potem znów oparła się o jego tors. Wódz miał na sobie grubszą, czerwoną koszulę, która pachniała delikatnie ziołami.
- Ja za to miałam sporo czasu- zaśmiała się.- Myślałam o wiośnie, co ty na to ?- Wódz objął ciaśniej blondynę i ucałował ją w czoło.
- Wiosna to dobry czas- przyznał. Astrid zaczęła bawić się pierścionkiem zaręczynowym. Dziewczyna nagle przycichła, ewidentnie zastanawiając się nad czymś.
Cisza trwała minutę, dopóki ciekawski Czkawka jej nie przerwał.
- Nad czym tak myślisz?- Na jego głos dziewczyna nagle się obudziła.
- Nie boisz się?- Spytała, lecz patrzyła przed siebie, a nie w oczy narzeczonego. Chłopak zaśmiał się szczerze, całując Astrid w policzek.
- Małżeństwa ?- Zapytał rozbawiony, na co jeźdźczyni skinęła głową. Jej oczy były jakby smutne, pozbawione blasku, jednak Czkawka wiedział, że tak wygląda jego ukochana, kiedy wyczekuje ważnej odpowiedzi.
- Sam nie wiem- wzruszył ramionami, patrząc na drzwi, które delikatnie się uchylały. Wszedł przez nie Szczerbatek, patrząc dużymi oczami na parę. Smok szybko podszedł do przyjaciół i położył się na łóżku, tuż obok nich.- Chyba każdy się boi przed nieznanym.
- Nie to miałam na myśli- odparła zmęczona Astrid. - Słyszałam wiele pogłosek na temat naszego małżeństwa. Wiele kobiet mówi, że po ślubie będziemy więcej się kłócić, że będziemy stawać się dla siebie obcy, że nie będziemy się już kochać...- Dziewczyna była smutna taką wizją przyszłości. Znała Czkawkę najlepiej ze wszystkich i ufała mu bezgranicznie, jednak temat o życiu po zawarciu małżeństwa trochę ją przeraża. Boi się, że to co kobiety z Berk opowiadają stanie prawdą.
Czkawka skrzywił się na te słowa. Nagle poczuł gniew i żal do pań, które owe plotki roznoszą. Kochał Astrid ponad własne życie i nie wyobrażał sobie, że nagle miało by się to zmienić. Był świecie przekonany, że małżeństwo tylko umocni ich związek.
- Od kiedy przyjmujesz się zdaniem innych?- Powiedział, siadając po turecku naprzeciw Astrid.
- Małżeństwo to nie jest zabawa, Czkawka- rzekła nieco ostrzej, lecz wódz wiedział, że to po prostu reakcja na zdenerwowanie i stres.- Po prostu się boję...- Wyznała tak cicho, że Czkawka ledwo usłyszał. Szczerbatek jednak miał lepszy słuch i ze skomleniem polizał rękę wojowniczki.
- As, nie martw się tym- pocieszył ją Czkawka, obejmując czule.- Myślę, że jeśli będziemy dbali o nasze uczucia, to nigdy one nie wygasną- dodał, szeptając jej na ucho. Astrid uśmiechnęła się szerzej i chwyciła twarz jeźdźca w swoje dłonie. Po chwili ich usta znów połączyły się w pocałunku.
Zmęczony Sączysmark wracał wraz z Hakokłem na Berk. Przelatywali właśnie nad Smoczą Krawędzią, a wspomnienia same nasunęły się przed oczyma.
Każdemu jeźdźcowi brakowało dni spędzonych na tej wyspie. Tyle wspaniałych przygód, odkrytych lądów i smoków... Jorgenson uśmiechnął się delikatnie pod nosem, a sam Hakokieł ryknął cicho, jakby i on wspominał dawne czasy.
Sączysmark wylądował na głównym podeście, gdzie obok znajdowała się izba wszystkich jeźdźców. Oboje weszli do środka.
Po prawej stronie wisiały mapy, które narysowali Śledzik i Czkawka. Czas zrobił swoje i rysunki były już nieco wyblakłe. Sączysmark ruszył dalej. Po lewej stronie nadal znajdowały się cele dla smoków. Na wprost usadowiony był drewniany stół. Jego rogi były przypalone ogniem Koszmara Ponocnika, na co wiking skrzywił się.
Gdy Sączysmark obejrzał wszystko stanął przy stole i jeszcze raz ogarnął wzrokiem pomieszczenie. Nastolatkowie, którzy tu często przebywali, najwyraźniej dbali o Smoczą Krawędź- tak, jak obiecywali.
- To co, wracamy?- Zapytał chłopak smoka, który oglądał rysunki Czkawki. Przedstawiały one głównie odkryte smoki, ale Czkawka narysował również całą ekipę jeźdźców smoków.
Smark podszedł do tego szkicu i otworzył szeroko usta z zaskoczenia. Ktoś dorobił mu gęstą brodę.
Hakokieł ryknął, kierując głowę do góry, ale jego jeździec tylko wzruszył ramionami.
- Oj tam. Dzieciakom się nudzi- dodał obojętnie i ruszył ku wyjściu.
Coś nagle go zatrzymało. Zaskoczony przywarł do ściany i wychylił delikatnie głowę. Gestem dłoni zawołał Hakokła, który zaintrygowany stanął tuż za nim.
- Ty, widzisz to, co ja?- Szepnął do gada, na co ten chuchnął, a z jego nozdrzy wydobyła się stróżka dymu.
Na plażę przybijał właśnie okręt Handlarzy. Kilku z nich od razu zaskoczyło do wody, ciągnąc za sobą grube liny. Przymocowali je do bel wbitych w piasek i czekali aż łódź przebije do końca.
Po chwili z pokładu rozległ się krótki rozkaz, a zaraz po nim zapanowała dziwna i przerażająca cisza. Wyszedł z nich wódz Handlarzy. Wyglądał poważnie, a szpecąca jego twarz blizna dodatkowo sprawiała wygląd człowieka bez serca.
Sączysmark był bardzo zaskoczony i przestraszony. Co Handlarze mieli by robić na opuszczonej wyspie?
Odpowiedź przyszła szybko. Z prawej strony, gdzie znajdowała się arena wyszło następnych kilkoro ludzi. Jorgenson zmarszczył czoło i wytężył wzrok. Ich ubrania były bardzo podobne do... Nie, to niemożliwe. Powiedział w myślach, jednak jego przypuszczenia potwierdziły się, gdy zaraz po dziwnych wikingach wyszedł bardzo dobrze znany człowiek w towarzystwie jasnowłosego mężczyzny.
Sączysmark rozpoznał w jednym bliskiego sojusznika Berk i dobrego przyjaciela Czkawki.
Logan podszedł do wodza Handlarzy i o coś zapytał, jednak jeździec niczego nie słyszał, ponieważ był bardzo daleko. Jego serce zabiło szybciej, a ślina z trudem przechodziła przez gardło.
Spojrzał przestraszony na Hakokła, który w skupieniu obserwował wybrzeże. Saczysmark wiedział, że musi być ostrożny, aby nie zdradzić swej pozycji, jednak musiał jak najszybciej dotrzeć do Berk. Kilka minut później Handlarze zaczęli znosić broń ze swojej łodzi w ręce Arranów. Sam Logan bacznie obserwował swych rodaków i wspólników.
- Teraz już wiadomo, po co było im tyle żelastwa- mruknął Smark, obserwując Logana. Mężczyzna wyglądał podobnie jak Dagur, jednak był mniej zarośnięty i wyglądał na mniej szalonego.
Wiking i jego smok schowali się bardziej do środka, kiedy niechciani goście już odpływali z wyspy. Sączysmark został jeszcze prawie godzinę, aby przypadkiem nie natknąć się na Arranów i Handlarzy.
W drodze powrotnej ciemnowłosy myślał, czy byli sojusznicy zaatakują Berk czy też inną wyspę. Jednak zachowanie Handlarzy wzbudzało niemałe podejrzenia, które niestety nie dało się rozwiać. Na rodzinną wyspę Jorgensona przybija Arrani i bez skrupułów ją zaatakują. Smarka zastanawiało również to, dlaczego chcą zaatakować, skoro Czkawka i Logan podpisali sojusz. Jego złamanie oznacza zdradę, a na to nie przymyka się oka.
Jeździec wskoczył na Hakokła i, pochylając się, szepnal:
- Musimy się pospieszyć, nie wiadomo ile im zajdzie dotarcie do Berk.- Smok zrozumiał ton głosu przyjaciela. Widział, że tylko od niego zależy, jak szybko Czkawka dowie się o wrogu.
- Mówiłam ci, że miałeś posprzątać po Wymie i Jocie!- Krzyknęła Szpadka do idącego obok brata. Mieczyk, niezwruszony mową bliźniaczki, szedł jakby był głuchy.
- Już sprzątałem- mruknął, polerując swój hełm. Zdenerwowana Szpadka spiorunowała go wzrokiem.
- Tak, ale dwa tygodnie temu. Teraz jest twoja kolej. - Chłopak spojrzał nagle w górę, skąd wydobywały się ryki smoka.
Chwilę później przed nimi wylądował Hakokieł z Sączysmarkiem na grzbiecie. Dziewczyna odpuściła bratu kazanie i z błyskiem w oku spojrzała na Jorgensona.
- Gdzie jest Czkawka ?- Zapytał tylko ze strachem. Szpadka podniosła pytająco brew, ale Smark zignorował to. Najważniejsze było bezpieczeństwo Berk.
- U siebie w domu- odparł Mieczyk, wzruszając ramionami. Hakokieł od razu wystartował i już po chwili znalazł się pod drzwiami domu wodza. Zapukał mocno, ale zamiast poczekać na zaproszenie, wszedł sam. Na schodach zastał Czkawkę i Astrid, którzy właśnie schodzili, aby otworzyć.
Zaraz po Sączysmarku wpadła przestraszona Szpadka.
- Co się stalo?- Zapytał szatyn, dochodząc do przyjaciół. Za nim szła wolno Astrid, przyglądając się uważnie Smarkowi i Szpadce. Ten pierwszy wyglądał blado, jakby zobaczył coś strasznego.
Ciemnowłosy szybko opowiedział, to co zastał na Smoczej Krawędzi. Wszyscy byli w szoku, nie tego spodziewali się po Arranach.
- Myślałem, że nie macie żadnych uwag- rzucił Smark do Czkawki, który siedział zamyślony przy stole.
- Wszystko było w porządku. Nawet rozmowa się kleiła - odparł wódz. Był bardzo zmartwiony zdradą przyjaciół. Szczerze liczył na ich pomoc, kiedy Berk miałaby kłopoty. Astrid chwyciła dyskretnie dłoń narzeczonego pod stołem i ścisnęła ją. Jednak dziewczyna nic nie wskórała, ponieważ szatyn był zbyt przejęty.- Nie wiem, co mogło pójść nie tak.
Każdy patrzył na każdego ze smutkiem w oczach. Ich dom nie był atakowany już od kilku lat, więc wizja wojny była bardzo przerażająca.
- Musimy powiadomić mieszkańców, a potem zaczniemy przygotowywać się do obrony- powiedziała w końcu Astrid. Dziewczyna była bardzo oburzona zachowaniem Arranów. Mieszkańcy Berk i goście dobrze się dogadywali, nie było żadnych nieprzyjemności.
- Mówiłeś, że widziałeś Logana. A co z Agnarem?- Spytała Szpadka, która siedziała obok Sączysmarka. Chłopak westchnął i pokręcił głową.
- Jego tam nie było. Wydaje mi się, że Logan... po prostu go usunął.- Czkawka zmarszczył czoło.
- W takim razie musimy działać- powiedział stanowczo i wstał cicho. Astrid podążyła za nim smutnym wzrokiem i również wstała. Dziewczyna nigdy nie pozwoli ukochanemu działać samemu, ponieważ wiedziała, że w takiej sytuacji Czkawka może być rozproszony.
- Smark, zbierz wszystkich jeźdźców. Ja idę po mamę i Szczerbatka- nakazał i zamknął sobą drzwi. Nie minęła chwila, a już poczuł mocny uścisk dłoni. Spojrzał w prawo, gdzie szła zatroskana Astrid. Chłopak posłał jej lekki uśmiech. Nie musieli nic mówić. Czkawka cieszył się, że jeźdźczyni jest przy nim i go wspiera, nawet kiedy plan nigdy nie jest pewny.
Twierdzę wypełniały krzyki oburzenia wikingów. Każdy domagał się odwetu i sprawiedliwości. Czkawka starał się uspokoić wzburzony lud, lecz nic nie dało rady przebić szumu.
Bezradny wódz zerknął na Szczerbatka. Smok ryknął donośnie, na co w Sali zapanowała znów cisza. Każdy przestraszył się głosu Nocnej Furii i, mimo że była oswojona, nikt nie chciał z nią zadzierać.
- Powinniśmy zaatakować ich pierwsi! -Krzyknął ktoś z tłumu, a inni zawtórowali.
- Nie będziemy atakować - odparł szatyn, próbując uspokoić swój lud.- Arrani nas zdradzili i niedługo przypłyną na naszą wyspę, dlatego musimy się przygotować- mówił dalej jeździec, a rozwydrzony tłum uspokoił się nieco.- Obawiam się, że wojna jest nieunikniona.
Gdy to powiedział, poczuł się gorzej. Obiecał sobie, że zawsze będzie bronił swojej rodziny, którą tworzyli wszyscy wikingowie zamieszkujący Berk.
- Teraz Pyskacz przedstawi plan działania- mruknął i przepuścił Gbura na środek. Sam ustawił się obok Valki i Astrid, które uśmiechnęły się delikatnie, choć same obawiały się tym, co nadejdzie.
Kiedy narada dobiegła końca, wikingowie usłyszeli ryk trąby, która symbolizowała alarm. Czkawka i Astrid spojrzeli na siebie przestraszeni i w mig dosiedli smoków.
- Wszyscy na stanowiska!- Krzyknął Czkawka.- Śledzik, mamo, zajmijcie się dziećmi i starszymi ludźmi. Zaprowadźcie ich do schronu!- Przerażony chłopak przełknął ślinę i spojrzał na Szczerbatka. Smok był gotowy rozszarpać od razu połowę armii wroga.
Wódz wziął głęboki oddech i dał znać Nocnej Furii, aby dała sygnał ostrzegawczy. Jednak Czkawka czuł, że bitwa będzie o wiele krawsza.
Tak więc, rysuneczek adekwatny xD
W święta trochę mnie wzięło za pisanie. Ciągle staram się pisać dłuższe rozdziały, ale coś wolno idzie :/
Mam nadzieję, że Wasze święta są spędzane bardzo miło C:
Ps. Gwiazdor był ? ;))
Jeszcze raz Wesołych i spokoju! :D
No więc chce od razu poinformować, że nie umiem pisać komentarzy :c
OdpowiedzUsuńJednak muszę powiedzieć czy tam napisać, że next wyszedł Ci wspaniale :* No, ale jest za krótki (co już wiesz) :C
Czyżby w tej wojnie zostanie porwany Czkawka ??? ^^
Czekam na nowy next, mając nadzieję, że pojawi się szybciej niż ten i o wiele dłuższy ;D
~DzikaXD~
Próbuje przedłużać post, ale kończę tak, żeby był "idealnie urwany ", czyli w dogodnym momencie. Dlatego tak wychodzi :P
UsuńDziękuję za kom, a nn pojawi się za kilka dni c:
Wiedziałam, że będzie wojna, ale żeby teraz? ;c Tak nam na święta dałaś wojnę? XD
OdpowiedzUsuńNo kurcze, i to jeszcze Sączyk ich przyłapał na Smoczej Krawędzi. Takie supi miejsce ;c Ale Sączysmark mi zaimponował. Gdyby nie on Czkawka by się nie dowiedział. Brawa dla Sączyka. XD
A co do długości rozdziału... Troszkę krótki, ale nie martw się ^^ W końcu będzie dłuższy ;*
Kurczę z wprawy wyszłam w pisaniu komentarzy, więc krótki taki ci zostawiam, i do usłyszenia ;* Życzę weny i będę trzymać kciuki, aby kolejny rozdział wyszedł ci dłuższy ;***
Kocham <3
Misia, dodałaś! Fajnie, że cię wzięło za pisanie. Ja nawet na spokojnie na telefonie nie powiedziałam, bo przez cały czas w rozjazdach. Na szczęście przeczytałam jeden z moich prezentów - ukochany kryminał - nowa inspiracja do kolejnych rozdziałów. Czyli z serii: Krew się leje, Hero nie przestaje mordować 💖
OdpowiedzUsuńJestem zaskoczona długością rozdziału. Wiesz taki idealny ci wyszedł, bo nie za krótki, ani nie za długi. Wydaje mi się, że powinnaś pisać właśnie takiej długości rozdziały, no bo są idealne do przeczytania xd
Wojna? Wojna!
Ja tu teraz tylko zacieram ręce i czekam na taką prawdziwą jatkę, prawdziwą bitwę. Krew, ból i śmierć. Hahaha jak już się leją, to niech się porządnie leją. Wikingowie to wikingowie! nigdy nie zapomną jak używać toporka albo siekierki, więc heja banana i do przodu. Na tych debili handlarzy, którzy nawet nie zasłużyli na to, żeby ich nazwy napisać wielką literą. Hahahahah xd
Czuje w kościach, że Logan zdradził Berk przez Nate'a. Buja! xd
Ciao, kochanie! ❤
Hahahaha, przejrzałas mnie, Hero xD. Walkę chcę dokładnie opisać i być może w nocy zacznę pisać c: Na razie siedzę nad nowym planem treningowym :')
UsuńAle rozdziały planuje robić dłuższe :)
Dziękuję za komentarz :*
wiedziałam, jestem genialna xd
UsuńNo ja też nie umiem pisać komentarzy, ale rozdział super ❤❤❤ Czekam na następny. :D
OdpowiedzUsuńWaŻne, że są chęci. Dziękuję bardzo :)
UsuńDobra jestem spóźniona o parę dni ale chyba się nie gniewasz ??
OdpowiedzUsuń:**
Rozdział extra ♥♥♥♥ Wiedziałam że w końcu As albo Czkawka poruszy temat ślubu ^^ jestem ciekawa wojny ... boje się :((
Czekam na next ♥♥♥♥♥
Ja u cb też nie skomentowalam, więc jesteśmy chyba kwita, co? :p
UsuńPewnie => ♡_♡
UsuńZdałam sobie sprawę, że nie odpowiedziałaś na moje pytanie :/ Dlatego zadam je jeszcze raz :P
OdpowiedzUsuń"Czyżby w tej wojnie zostanie porwany Czkawka ??? ^^"
~DzikaXD~
Hahhha. Wybacz moje roztargnienie ! XD
UsuńCzkawka jeszcze nie zostanie porwany. Ta wojna nie będzie dotyczyć konkretnie jego osoby, więc porwanie będzie później. Ale za to obiecuję, że cała akcja będzie " z pompą " :D