sobota, 21 listopada 2015

Zapasy

            Już dzień po przyjeździe Astrid i Czkawki, na Berk wrzało od wieści o ich zaręczynach. Wiele kobiet z Berk już zdążyło pytać wodza o datę ślubu.  Chłopak zmieszany odpowiadał, że jeszcze mają czas, a potem szybko się zmywał. Każdy cieszył się szczęściem młodych wikingów, bo w końcu nie byli byle kim. On ważnym wodzem, ona najlepszą wojowniczką.
Czkawka szedł radosny po kolejnym długim locie, który obiecał Szczerbatkowi. Smok skakał przy nim i co rusz ocierał się o jeźdźca, szczęśliwy, że jego przyjaciel wrócił.
             Wódz szedł właśnie do spichlerzy, aby zapisać dodatkowe towary, które przyszły rano. Zima w Berk była bardzo sroga, a Wikingowie mieli wielki apetyt, więc jedzenie trzeba było zbierać już na początku października. Spichlerze stały na uboczu Berk, gdyż zasłaniały większość wyspy. Budynki były wykonane ze zwykłego drewna, pomalowane na ciemno lub jasno- w zależności od rodzaju pożywienia. W ciemnych składano mięso, a w jasnych owies.
Pogoda była beznadziejna, ale adekwatna do zimnego listopada. Czkawka nie przepadał za jesienią i zimą, ale tylko w tych porach pracy było mniej i miał więcej czasu dla siebie i bliskich. Uśmiechnął się pod nosem, wspominając poranny lot, po czym zerknął na Szczerbatka, który akurat witał się z Piorunem- smokiem Nate'a.
- Cześć, Czkawka- powiedział miło brunet i odrzucił na bok kosz. Wódz uścisnął jego dłoń i zmierzył wzrokiem budynek, gdzie wikingowie zgromadzili pszenicę.
- To wszystko?- Zapytał że zdziwieniem. Pszenica wypełniała po brzegi budynek, zostawiając mały kawałek wejścia.
- No ba- odparł Nate, patrząc na ładunek i stając obok dobrego przyjaciela. Czkawka wyjął notes i skreślił jedną pozycję.
- Okej, a patrole ? Zauważyliście coś niepokojącego?- Zapytał chłopak, nadal patrząc w zapiski czarnego notesu. Nate odłożył łopatę i przetarł obolały kark. Jeździec był główno- dowodzącym grupki wikingów patrolujących wyspę. W skład wchodziły dwie grupy: naziemna i powietrzna. Oczywiście każdy patrolował na smokach, a wyspa nie była wcale taka mała jak się wydawało, więc dzięki gadom oględziny trwały najwyżej dwie godziny rano i dwie godziny wieczorem.
- Byli jacyś handlarze z jakiegoś dziwnego kontynentu, ale wyglądali na podejrzanych, więc wraz z Sączysmarkiem sprawdziliśmy ich- powiedział Nate.- Pod pokładem mieli mnóstwo broni, ale nie płynęli w kierunku Berk, tylko na wschód, więc puściłem ich. No i nie wkroczyli na wody naszej wyspy.- Wódz skinął głową w geście zrozumienia  i uśmiechnął się lekko. Szczerbatek podbiegł do nich i wcisnął swoją ogromną głowę między pachę swego przyjaciela. Czkawka podrapał go mocno i zwrócił się do Nate'a.
- Dzięki za pomoc. Nie myślałem, że poradzicie sobie beze mnie - zaśmiał się szatyn. Usta Nate'a wykrzywiły się w słabym uśmiechu, lecz jego twarz nie wyglądała wcale na rozpromienioną. Czkawka zauważył nagły brak humoru u przyjaciela.
- Coś nie tak ?- Spytał. Szczerbatek również zwrócił uwagę na jeźdźca.
- Nie, w porządku- na potwierdzenie swych słów, Nate wysilił się na o wiele większy uśmiech.
- No dobra. W takim razie do zobaczenia- rzekł wódz i wskoczył na Szczerbatka. Brunet odprowadził przyjaciela wzrokiem, po czym spojrzał na swego smoka.
- To co, stary, spadamy stąd? - Spytał, drapiąc Ponocnika między nozdrzami. Smok prychnął i schylił się, aby pomóc jeźdźcowi wejść na grzbiet. Chwilę później oboje zniknęli pomiędzy chmurami.


- Pyskacz, miałeś zrobić sto sztuk broni, a nie dwieście !- Rzucił wódz, idąc za kowalem w głąb jego królestwa.
- Ah, Czkawka, młody jesteś, nie znasz się. Jak ktoś nas zaatakuje, lepiej mieć nadwyżkę niż deficyt żelastwa.- Pyskacz podał mu fartuch, który Czkawka powiesił tuż obok drzwi, po czym podszedł do przyjaciela.
- Szkoda marnować tyle metalu- jęknął szatyn. Kowal założył w tym czasie maskę i zabrał się za ostrzenie zębów dla smoków. Czkawka uśmiechnął się mimo woli. Berk tak bardzo się zmieniła. Stała się ostoją i domem dla każdego smoka, czyli tym, czego Czkawka pragnął najbardziej.
- Sprowadzi się- odparł Gbur z entuzjazmem na co chłopak przewrócił oczami.
- Pyskacz, Berk wcale nie jest tak bogatą wyspą na jaką wygląda- upomniał go szatyn. Pyskacz wyłączył maszynę i wrzucił kolejny ząb dla Zębiroga do kosza.
- Bzdury gadasz, wyspa kwitnie jak się parzy.- Kowal  nadal upierał się przy swoim. Oczywiście miał rację, ponieważ Berk nie prosperowała tak dobrze odkąd zakończyła się wojna z Dagurem. Czkawka poddał się w końcu i spoczął na taborecie,  zaczynając szkic nowego siodła dla Gustava. Chłopak miał już dwadzieścia lat i prowadził lekcje w Smoczej Akademii na temat odżywiania gadów. Młody jeździec sprawował się bardzo dobrze, choć Sączysmark nie raz siedział wraz nim w Akademii, aby przypadkiem Gustav nie szalał za bardzo. W końcu uczył tylko dzieci.

              Powoli zapadał wieczór, kiedy do kuźni wpadła Astrid.
- Hej, Pyskacz- rzuciła na powitanie, a potem powitała narzeczonego całusem w policzek.- Cześć, skarbie.- Kowal zaśmiał się pod nosem i zwrócił się do blondynki.
- Przyszłaś po odbiór ? -  Spytał wiking, odwracając się do wojowniczki.
- Zgadza się- odparła z uśmiechem. Czkawka odwrócił się powoli do nich i podniósł lewą brew.
- Macie tajemnice przede mną? - Zapytał, zerkając raz na kowala raz na swą wybrankę.
- Lauren ma dziś urodziny !- Astrid, patrząc gniewnie na Powiedziała narzeczonego.- Zapomniałeś?- Chłopak skrzywił się, co jeźdźczyni niestety uchwyciła.
- Oh, Czkawka, ile razy ci o tym przypomniałam?
- Przepraszam, miałem za dużo na głowie. - Astrid pokręciła tylko głową i zwróciła się ponownie do Pyskacza.
- Mam nadzieję, że wyszło.- Stary wiking uśmiechnął się i wyjął z jednej z szaf małe pudełko.
- Biżuterii nie wyrabiałem od lat, ale muszę powiedzieć, że bransoletka wyszła całkiem całkiem.- Mówiąc to, podał szkatułkę dziewczynie. Astrid uchyliła wolno pokrywę i ujrzała srebrną nić z przyczepionymi znakami. Razem było ich cztery: wizerunek Berk, dom wikinga, wzór dłoni, na której Pyskacz usadził stop złota i smok, którego nie mogło zabraknąć. Wojowniczka uśmiechnęła się szeroko.
- Na pewno się jej spodba- powiedziała pewnie i zamknęła szkatułkę. Astrid pożegnała się z przyjacielem i narzeczonym, po czym ruszyła do domu.

                    Valka zadowolona po całym dniu zbierania smoczymiętki wraz z bliźniakami wróciła na Berk. Zapasy  oddała w ręce Sączysmarka i szybko odleciała w kierunku Akademii, gdzie czekał na nią Śledzik. Jak zawsze sprawy dotyczyły smoków, a dwudziesto- trzy latek darzył ogromnym szacunkiem matkę wodza. Tym razem wikingowie mieli problem z nadwyżką smoków, które co rok przelatywały przez Berk. Niektóre gady zadomowiły się na tej uroczej wyspie, oczywiście  ku niezadowoleniu grupy wikingów. Więc trzeba było wymyślić, gdzie przesiedlić owe smoki. Valka w zeszłym roku wpadła na pomysł, aby oddać smokom wyspę, na której mogły by żyć bez pomocy człowieka. Było to bardzo dobre rozwiązanie, gdyż większość tych stworzeń nie darzyło sympatią żadnego człowieka. Snoggletag zbliżał się wielkimi krokami, a co za tym idzie- migracja smoków, które odlatywały nie tylko z Berk, ale i całego Archipelagu. Dla Czkawki był to nie mały problem, choć chłopak mogłyby i mieszkać ze smokami na co dzień. Tak jak Valka jeszcze cztery lata temu.
- Niektóre wyspy nie są stabilne- powiedział Śledzik, kiedy Valka podsunęła mu pomysł o przesiedleniu.- Dla smoków stanowi to zagrożenie. Większość  z wysp zatapia się, więc jaja, które smoki złożyły, giną.- Blondyn przejechał palcami po żółtawej mapie Archipelagu i zaznaczył kilka punktów. Valka zmarszczyła czoło, również przyglądając się mapie.
- Przecież są jakieś bezpieczne wyspy - odparła, patrząc jak Chmuroskok wyjada ryby z kosza, po czym zerknęła na Sztukamięs śpiącą w rogu Akademii.
- Są, ale mniejsze. Można by było podzielić smoki na grupy i wtedy je przesiedlić.- Rzekł z entuzjazmem i zapisał to w rogu kartki. Valka skinęła głową.
- Dobrze, ale ile w tym roku ich będzie ?
- Niecałe czterysta- odparł, przeglądając pergaminy.- Przynajmniej jest mniej niż w zeszłym roku- dodał, widząc niezadowolenie u matki wodza.
- My ledwo dajemy sobie radę ze smokami, a co dopiero Czkawka, który musi myśleć o wszystkim- westchnęła Valka. Często martwiła się o Czkawkę. Chłopak brał na siebie zbyt wiele, za co nie jeden raz karciła go Astrid. Jednakże, trzeba przyznać, że chłopak radzi sobie znacznie lepiej niż nie jeden wódz.
Śledzik uśmiechnął się lekko.
- Odkąd zajęliśmy się tresowaniem smoków, Czkawka zaczął przejawiać jakby...cechy wodza- rzekł. Twarz Śledzika zdradzała, że chłopak ewidentnie o czymś myśli. Valka poczuła przyjemne ciepło, kiedy blondyn tak wyrażał się o swoim przyjacielu. Była ogromnie dumna z syna i mocno wierzyła, że Stoick także.
Po kolejnej godzinie rozmowy jeźdźcy pożegnali się i każdy ruszył w swoją stronę. Kobieta poleciała jeszcze do Nate'a, z którym patrolowała okolice a przy okazji pozwalała Chmuroskokowi się wyszaleć.


- Pamiętaj o futrach i rybach dla smoków. Potrzebujemy przynajmniej trzy tony- powiedział Czkawka, podając Astrid kolejne kartki, na których zapisał zadania. Szatyn wyglądał komicznie, kiedy zastanawiał się nad typowymi sprawami Berk. Zawsze wykręcał usta w prawą stronę,  co bawiło Astrid.
- Co ?- Spytał, kiedy dziewczyna chichrała się pod nosem.
- Nic takiego- odparła, klepiąc go delikatnie w ramię. Jeźdźczyni przyjrzała się zadaniom jej wyznaczonym.
- Czkawka, nie potrzebujemy tylu ryb- powiedziała, szturchając narzeczonego w ramię.-  Przecież możemy je co jakiś czas wyławiać.-  Czkawka stanął za nią, przypatrując się kartce.
- Niedługo zaczną się migracje i inne smoki je wyłowią- odparł, pokazując liczbę gadów, które mają odwiedzić Berk za dwa tygodnie.
- Ah, no tak. Trzeba będzie wypływać w morze, żeby starczyło i dla wikingów.- Powiedziała, dopisując to do listy. Wódz przytaknął i schowawszy notes za kombinezon, objął Astrid w pasie. Jednak dziewczyna nadal była myślami o rybach.
- Szczerbatek będzie tęsknił za tuńczykami- zażartowała i schowała kartki do kieszeni.
- Yhhyy...- Mruknął, chwytając dłoń blondyny.- Ładnie na tobie wygląda.- Rzucił Czkawka, przyglądając się pierścionkowi.
- Naprawdę zrobiłeś go sam ? Wiesz, poznaje tu robotę Pyskacza.- Astrid uniosła pytająco brew, trzymając ręce za szyją ukochanego.
- A widzisz, jaki mistrz taki uczeń.- Dziewczyna uśmiechnęła się słodko i ucałowała chłopaka w usta.
- Mam nadzieję, że wyrobisz się do wieczora. Lauren będzie zawiedziona, jeśli nie przyjdziesz.- Wódz skrzywił się nieco, ale nie mógł nie przyjść na urodziny przyjaciółki.
- Pewnie, że będę, skarbie.- Mówiąc to, założył blondynce kosmyk włosów za ucho.
- Tylko pamiętaj.- Astrid ucałowała go w policzek i podeszła do Wichury,  która z niecierpliwością czekała na lot.
                   Wieczory w Berk nigdy nie należały do przyjemnych, a w zimę szczególnie. Wikingom wydawało się, że bogowie wzięli słońce za karę, nie chcąc zwrócić go z powrotem. Było  smutno, ciemno i nie jednego mieszkańca brak promieni słonecznych przyprawiało o  depresję. Ale dzięki spotkaniom w twierdzy, szara pora dnia już nie była taka zła. 
Czkawka zapukał do drewnianych drzwi, uśmiechając się pod nosem, słysząc śmiech. Po chwili drzwi się uchyliły, odsłaniając Lauren i część Sączysmarka. 
- Hej, Czkawka, wchodź śmiało!- Powiedziała, odsuwając się od drzwi. Wódz szybko wskoczył do izby. W wielkiej kuchni siedzieli już pozostali jeźdźcy. Brakowało tylko Nate'a.  
- Proszę, to dla ciebie.- Szatyn podał mały pakunek, który skrywał książkę na temat leczenia chorób zakaźnych oraz mały flakonik perfum.- I wszystkiego najlepszego.- Lauren uśmiechnęła się szeroko i przytuliła wodza. 
-Dziękuję. A teraz siadaj, bo zaraz Smark wypije cały miód.-  Chłopak skinął głową i dosiadł się obok Astrid, którą ucałował w policzek. 
Wieczór urodzinowy był bardzo miły. Wikingowie poczuli się o niebo, mogąc pozwolić sobie na chwilę relaksu. Atmosfera była świetna. Wszyscy śmiali się i żartowali. Nawet bliźnięta nie kłóciły się, kto więcej wypije, może dlatego, że  Szpadka siedziała blisko Sączysmarka. Chyba się pogodzili.  Pomyślał Czkawka i spojrzał na swą ukochaną, która starała się przekrzyczeć bzdury wygadywane przez Mieczyka. Lauren również się śmiała, lecz z jakiegoś powodu była jakby...blada. Czkawka zaczął się poważnie zastanawiać, czy ma to związek z Nate'm. Chłopak
dzisiejszego dnia również nie wyglądał na pogodnego. Wódz często widział ich razem, kiedy ze sobą rozmawiali, ale nigdy nie pomyślał by, że mogło ich coś łączyć, tak jak jego i Astrid. Szatyn odgonił domysły i skupił się na przyjęciu, chcąc zniszczyć stres nagromadzony przez ostatni tydzień. 
Bawili się długo, kiedy w nocy niespodziewanie odezwał się róg, symbolizujący przybycie gości...


Przepraszam, że nie było mnie tu tak długo, ale brak weny jak i czasu dają takie skutki :( Mam nadzieję, że rozdział jest chociaż spoko :D Zachęcam do komentowania :)

14 komentarzy:

  1. Smile, kochana, dzisiaj przeszłaś samą siebie. To wspaniale, idealnie to opisałaś. Normalnie czapki z głów!

    Czkawka, jaki wódz. Wszystko pięknie, ładnie. Normalnie och i ach. Widzę, że Nate ma jakieś problemy i bardzo się o niego martwię. One kurde on nie może mieć źle, bo chcę, żeby był z Lauren. Oni pasują do siebie jaki nikt inny. Sądząc po tym rogu, myślę, że Nate poleciał na patrol i zobaczył tych gości co mają przypłynąć, ale nie przyszedł na przyjęcie do Lauren. Ona pewnie się o niego martwi. Kochani są!
    Wow, aż takie mają problemy z tyloma smokami? Masakra, ile ich tam jest. Muszą wybudować jakieś stajnie, żeby mogły się wykluwać młode i żeby nie musiały odchodzić z Berk.
    Dobra myślę, że się nagadałam, ale jeśli jeszcze raz powiesz, że juz nie chcesz pisać, znajdę cię i wyperswaduję ci szybko tę myśl.

    Hero się odmeldowuję! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle sie dzieje, że nie wiem od czego zacząć xD
    Ekhem xD nie ukrywam, że spodziewałam się hucznego weselicha i pijanego Pyskacza xD
    Hahaha wyobraź go sobie xD
    Jest jednak inaczej i bardzo się cieszę, ze wróciliśmy do tematu Nate'a!
    Tak jednak się myliłam co do niego... no ale chęci zawsze są dobre xD szkoda, że czasem wychodzi inaczej :/
    Rozdział mimo wszystko bardzo mi sie podoba ♥
    Ej tylko mi tu nie trać wiary w siebie i w twojego bloga.... co ja będę czytać jak zrezygnujesz? :D
    To odnośnie tego co mi powiedziałaś :*
    Wszystko fajnie xD czekam na weselicho i dalszy rozwój akcji ♥
    Kocham ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie rezygnuje, więc się nie martw.:) Po prostu czuję, że przez nudną historię tracę czytelników :/
      Dziękuję za kom :)

      Usuń
  3. Wow no nieźle *0* poprostu świetne ^^ i nie przepraszaj że nie pisałaś bo lepiej czasem poczekać na dobre (U Ciebie niesamowite ) opowiadanie zamiast czytać jakieś smetne i beznadziejne :3 pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo ^^ Tyle, że wiele ludzi, którzy tworzą, nie są zadowoleni ze swojego dzieła. Ja mam dokładnie to samo, więc dziękuję, że tak myślisz. :)

      Usuń
    2. I czasem napisać jedno zajebiste opowiadanie :) niż 100000000 smętnych które nie są powiązane:3 chociaż ja zawsze czekam na hiccstrid (wolę tą wersje) to jednak dobrze zrobić przerwę w pisaniu ciągle o ich miłości lub zmniejszyć , a w następnym rozdziale dodać więcej ,że by po prostu nie przesłodzić całego opowiadania :) nie wiem czy to co miałam na myśli zrozumiesz ^^ ale mam nadzieję ,że tak ^^

      Usuń
    3. I sama wiem po sobie , że nie jestem często zadowolona z mojego bloga czuje się jakby to nie było to :/ale na 100% komuś w końcu się spodoba

      Usuń
    4. Zawsze znajdą się osoby, którym Twój blog się spodoba, choć Ty sama wiesz, że tak w cale nie jest. Bo ja to czuję. Mimo że komentarze są pozytywne, czuje się niezadowolona. :')
      A co do Hiccstrid. Ja właśnie zmiejszam te dawkę słodyczy, bo poprzednio było ciut za dużo. Zaręczyny itp. Teraz chce się skupić na polityce, Berk i smokach.

      Życzę ci powodzenia i podaj linka, zobaczę co tam tworzysz ;)

      Usuń
    5. moj-swiat-zdjec.blogspot.com

      Usuń
  4. Jak widzę nie tylko mi doskwiera brak weny i czasu ;/ Teraz nikt z nas nie ma za dużo wolnego czasu, co w stu procentach rozumiem.
    Ale mimo tego, twój rozdział mi się podoba ^^ Niby taka codzienność, a jednak.
    Tak jak Chi, ja też się cieszę, że wróciliśmy do Nate'a. Lubię go, więc czekam na jakieś akcje z nim ^^ No i oczywiście chcę żeby był z Lauren bo to będzie wtedy takie omgfjissfjir ♥♥♥
    Także, życzę ci weny i chęci do pisania ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Dziękuję za miłe słowa ^^ A co do Lauren i Natea to się zobaczy...;)
      Ja u cb też czekam na nn :D

      Usuń