środa, 25 listopada 2015

Handlarze z Południa

              Zaskoczony i zarazem zaniepokojony wódz wyszedł od razy na zewnątrz. Za nim wypadli pojedynczo jeźdźcy i szybko udali się do portu, mimo że statki jeszcze nie cumowały. Sączysmark położył dłoń na klindze starego miecza, dając do zrozumienia, że jest czujny. Czkawka także sprawdził swoją broń. Baterie gazu Zębiroga uzupełnione- stwierdził z ulgą. Mieczyk, Szpadka i Śledzik trzymali się na środku, jako jedyni nie posiadali żadnej broni. Astrid ubezpieczała tyły, trzymając topór Lauren, który chwycila wychodząc. Lekarka wyglądała na przerażoną. Dziewczyna należała do tych wrażliwych i spokojnych- zupełne przeciwieństwo typowego Wikinga. Otulona grubym niedźwiedzim futrem, zadrżała pod wpływem zimnej bryzy. 
Po chwili wszyscy jeźdźcy dotarli na pomosty. Czkawka zastał tam swą matkę, ku jego niezadowoleniu. Jak zawsze martwił się niepotrzebnie, gdyż obok kobiety siedział Chmuroskok, wbijając swe czujne oczy w łódź. 
- Kto to?- Zapytał Mieczyk, podchodząc do krawędzi zniszczonego mostu. Wódz wyjął spod kombinezonu rozkładaną lunetę i przyjrzał się łodzi. 
- Nie znam tego herbu- odparł po chwili i podał lunetę Śledzikowi- specjaliście od klanów. Chłopak zmrużył swe zielone oczy i westchnął ze zrezygnowaniem.
- Ja również nie kojarzę- powiedział krótko.
Po kilku minutach do portu zacumował statek, zapełniony ludźmi o dziwnym wyglądzie. Prawie wszyscy nosili kolczugi, karwasze i inne elementy ochronne wojownika. Czkawka posłał Śledzika i Lauren do wioski,  aby w razie ataku zabili w dzwony. 
Tymczasem, na pomost zaskoczyło kilku ludzi. Ich twarze nie wyrażały żadnych emocji. Poważne i na swój sposób straszne. Dwóch z pięciu ludzi mieli ręce i twarz okrytą bliznami. Następny nie miał ręki i oka, a kryjący się za grupka nieznajomych- nogi. Zdecydowanie musieli być wojownikami. 
- Witam na Berk. Jestem wodzem tej wyspy. Co was sprowadza?- Zaczął niepewnie Czkawka, zerkając na Smarka, który twardo patrzył na wikingów. Jeden z nich wystąpił na przód.
- Jestem Ragnar, przywódcą Handlarzy z Południa- zwrócił się z szacunkiem do wodza Berk. - Jesteśmy tu, by oddać wam zgubę.- Gdy to powiedział, z łodzi wyłonił się Nate i Piorun. Wszyscy jeźdźcy zamarli zszokowani. 
- Wasz przyjaciel wpadł w nasze sieci niedaleko Skręć
Karczych Bagien- wytłumaczył Noa. Jego usta wyjrzywiły się w strasznym uśmiechu. 
Nate podszedł, kulejąc wolno, do jeźdźców. Odwrócił się do handlarzy i spiorunował ich wzrokiem. 
- Cóż, miło było poznać.- Noa zasalutował do Nate'a i wszedł na pokład, jakby odowożenie zagubionych jeźdźców było dla niego normalne. Co z tego, że Nate miał smoka? 
- Dziękujemy- odparł szatyn i skinął głową. Po chwili łódź  oddaliła się na tyle, aby móc zejść z pomostu.
- Nate, wszystko w porządku  ?- Spytała Astrid, opierając topór na ramieniu. Każdy wiking przyglądał się brunetowi z uwagą i ciekawością. Chłopak przetarł przetarł obolały kark i spojrzał na Pioruna, który nie wyglądał wcale lepiej. Nate otwierał już usta, by odpowiedzieć, ale nagle zakręciło mu się głowie i upadł nieprzytomny...
                  

Świt na Berk przybył znacznie później. Zimowa aura nie dawała o sobie zapomnieć i wielu wikingów już nosiło grube futra. Czkawka spojrzał zza okna na blade słońce i niewyspany przetarł zielone oczy. Szczerbatek nadal pochrapywał przy łóżku otulony własnym ogonem. Wódz przeszedł przez jego protezę i podszedł do szafy, aby założyć koszulę na nagi tors. Ułożył niedbale włosy i zszedł na dół, aby zjeść jakieś śniadanie. Chłopak przeszedł cicho obok pokoju Valki, aby jej nie obudzić, i podszedł do kominka aby dołożyć do powoli wygasającego ogniska. 
Gdy w kuchni zrobiło się cieplej, Czkawka jadł śniadanie. Był nadal niewyspany, mimo że przez małe okno wlatywało mroźne powietrze. 
Po chwili na dół zszedł również Szczerbatek w towarzystwie Valki. 
- Cześć,  mamo- uśmiechnął się jeździec z pełnymi ustami. 
- Hej, Czkawka- mruknęła kobieta. Wódz już wiedział po kim lubi tak długo spać. Valka podeszła do blatu i nalała sobie kakao, które wcześniej przygotował jej syn. 
- Co z Nate'm? - Spytała, siadając naprzeciw jeźdźca. Chłopak skrzywił się nieco. 
- Siedziałem u niego, ale nie odzyskał przytomności. Zaraz po pracy pójdę do niego- zrelacjonował ponuro. Jeźdźczyni westchnęła ciężko, patrząc smutno na brązowy kubek. Szczerbatek położył na jej kolanach swą głowę i zamruczał przyjaźnie. Szatynka podrapała go za uchem. 
- Zapasy uzupełnione ?- Spytała po chwili, nadal pieszcząc Nocną Furię.
- Tak. Tylko będziemy musieli wyławiać ryby co jakiś czas- odparł wódz, zbierając talerz i kubki. 
- Zima to najspokojniejsza pora roku. Stoick wtedy więcej przebywał w domu...- Powiedziała kobieta z lekkim uśmiechem. Jej zazwyczaj radosne zielone oczy błysnęły smutkiem. Czkawka posłał jej pokrzepiający uśmiech, po czym założył siodło Szczerbatkowi i, pożegnawszy się z mamą, wyszedł.
- Już niedługo spadnie śnieg- mruknął niezadowolony, patrząc na pochmurne niebo. Smok zarechotał po swojemu i szturchnął jeźdźca. Czkawka wskoczył wygodnie na jego grzbiet, czując jak Nocna Furia wyrywa się do lotu. 
Wódz szybko dotarł do Akademii, gdzie powinien znaleźć Sączysmarka. Wojownik siedział przy stole wraz ze Śledzikiem, ostro dyskutując.
- Hej, spokojne- zawołał Czkawka, wchodząc dalej. Jorgerson zwrócił ku niemu uwagę, po czym przewrócił oczami. 
- Hej, Czkawka- powiedział w końcu Śledzik. Chłopak posprzątał szybko stolik i zwinął papiery w rulon.
- O czym rozmawialiście ?- Spytał wódz. Sączysmark westchnął, kołysząc się na dwóch nóżkach od krzesła. 
- Śledzik uważa, że Koszmary Ponocniki nie nadają się na opiekunów dla dzieci.
- Bo tak jest!- Odparł blondyn z krzykiem. Czkawka spojrzał na przyjaciół zdziwiony tym, że kłócą się o smoki.
- Śledzik, to, że smok jest Ponocnikiem nie oznacza, że jest agresywny- powiedział spokojnie szatyn.- Wszystko zależy od jeźdźca i od tego, jak smok jest traktowany.- Śledzik spojrzał na przyjaciela z wyrazem zrezygnowania. 
- Niby tak, ale...- Czkawka, widząc że jego przyjaciel nadal ma wątpliwości, powiedział:
- Przypomnę ci, że mój smok jest najgroźniejszym gadem na Archipelagu- rzekł, pokazując na Szczerbatka.- Nadal wygląda na agresywnego ?- Blondyn westchnął po raz kolejny.
- Chodzi o bezpieczeństwo dzieci, Czkawka. Nie możemy przewidzieć, czy smokowi nie odbije- przyznał jeździec. Wódz pokiwał ze zrozumieniem.
- Nawet kurczak może zaatakować. Dlatego waszym zadaniem jest pilnować i uczyć dzieci. Nigdy nie dosiądą smoka, jeśli będziecie je straszyć- odparł chłopak. Sączysmark zaciekawiony przyglądał się przyjaciołom. Czkawka znał smoki o wiele lepiej, gdyż, w przeciwieństwie do pozostałych jeźdźców, potrafił czuć te piękne stworzenia całym sobą. Znał wiele tajemnic i wiedział jak obchodzić się nawet z najbardziej niebezpiecznymi gadami. Niestety Czkawka często przekonywał się na własnej, że niektóre techniki oswajania nie działają.
- Wystarczy, żeby smok ci zaufał, ale chyba dobrze wiesz, jak obchodzić się ze smokami- dodał po chwili wódz Berk z uśmiechem. Śledzik spojrzał na Szczerbatka a potem na Sztukamięs, która ganiała za kolorowymi liśćmi. 
- Chyba za bardzo dramatyzuję- przyznał się blondyn.
- To za mało powiedziane- prychnął Smark i zaśmiał się. 
- Dobra, koniec tematu- nakazał szatyn, uspakajając dwóch jeźdźców.- Mam dla was zadanie.- Na te słowa Sączysmark ożywił się natychmiast i stanął do pionu. 
- Jakie?- Spytał z ekscytacji. Jak na wojownika i silnego wikinga przystało, czarnowłosy nie mógł długo usiedzieć na miejscu.
- Śledzik, ty dziś zajmiesz się Akademią, Sączysmark polecisz ze mną na patrol.- Oznajmił Czkawka, zakładając ręce na klatkę piersiową.
- Czy to ma związek z Nate'em ?- Spytał nieco przestraszony Śledzik.- Ci handlarze już na pierwszy rzut oka wyglądali na podejrzanych.
- Nie mógłbym tego nie sprawdzić- przyznał wódz, obserwując Szczerbatka i Sztukamięs, jak ganiają po Akademii. Mimo dziesiątek lat arena wyglądała na niezniszczona. Przetrwała zabijanie smoków, szkolenie rekrutów i co najważniejsze: tresowanie wielkich gadów. 
- No to na co czekamy?- Rzucił Smark i szedł żwawo do wyjścia, nawołując Hakokła. Czkawka pożegnał się ze Śledzikiem i za pomocą Nocnej Furii znalazł się tuż przy Jorgersonie. Jednak przed patrolem postanowił zajrzeć jeszcze do Nate'a. Miał nadzieję, że jeździec już się obudził. 

                Uczucie pękającej głowy przeszło przez jego ciało niczym uderzenie pioruna. Wokół wszystko wirowało, zupełnie jakby chłopak spadał w otchłań. Nigdy jeszcze nie czuł tak ogromnego bólu,  który rozsadzał jego czaszkę. Nate syknął, próbując podnieść się lekko na bawełnianej pościeli. Ktoś chwycił go za ramię i siłą przycisnął z powrotem do łóżka. Jeździec zdołał ujrzeć zatroskane twarze Lauren i Astrid. Słyszał też stłumioną rozmowę, ale chłopak miał wrażenie, że jest pod wodą.
- Ałł...- Wymamrotał cicho szorstkim głosem. Po chwili poczuł zimną ciecz na swoich ustach. Wziął łapczywego łyka wody i skrzywił się. Lodowaty roztwór z mieszanką czegoś ohydnego przetoczyła się przez jego gardło, sprawiając nieprzyjemne drapanie.
- Nate, słyszysz mnie?- Usłyszał delikatny głos szatynki. Chłopak otworzył powoli oczy, kierując wzrok na przyjaciółki. 
- Hej, Lauri, cze Blondi...-Przywitał się z delikatnym uśmiechem. 
- Jak się czujesz?- Spytała tym razem Astrid. Nate wyciągnął rękę spod koca i pokazał kciuk, chcąc przekazać, że czuję się dobrze.
- Wiem, że boli cię głowa, ale mocno uderzyłeś o most.- Szepnęła Lauren.
- Co się...stało ?- Spytał jeździec,  mając nadal zamknięte oczy. Nie chciał zbyt wiele mówić,gdyż każde wypowiedziane słowo sprawiało ból. 
- Porozmawiamy później. Teraz śpij.-  Lauren przyłożyła mu do czoła swą dłoń i uśmiechnęła się blado. Ręka zjechała na policzek. Astrid musiała to zauważyć, ponieważ zaczerwieniła się lekko i odeszła od łóżka. Chwyciła swą jeszcze gorącą herbatę i usiadła w miękkim fotelu. Lekarka także się cofnęła i przysiadła naprzeciw blondyny. 
Nate szybko odpłynął w głęboki sen, mamrocząc od czasu do czasu. Astrid chciała o coś zapytać, ale gdy tylko zerkała na przyjaciółkę, przygryzała wargę.
- Myślisz, że tego nie widzę, As ?- Zaśmiała się cicho szatynka, podkurczając nogi, na których miała ciepłe kapcie.- Co jest?
- Chciałabym się o coś zapytać- odparła po chwili. 
- Więc pytaj.- Astrid nieśmiało spojrzała na Nate'a, by upewnić się, że śpi, po czym odwróciła się do Lauren.
- Czujesz coś do niego. - Było to stwierdzenie niż pytanie. Szatynka skrzywiła się nieco, a jej serce zaczęło szybciej bić.- Lauren, mnie nie oszukasz.
- To... skomplikowane- wyznała cicho, aby czasem nie usłyszał tego jeździec, choć dostał taką dawkę leków, że nie miał prawa obudzić się przynajmniej przez dwie godziny. 
- Możesz mi powiedzieć- zachęciła Astrid troskliwym głosem. Doskonale wiedziała, co Lauren przeżywa. Dziewczyna po chwili zwróciła na nią uwagę i uśmiechnęła się blado. 


- Widzisz coś?- Spytał Czkawka Sączysmarka, który leciał tuż obok niego. Chłopak pokręcił przecząco głową.
- Czkawka, to już nie nasze tereny- zauważył jeździec, spoglądając na mapę. Wódz rozejrzał się wokół. Same skały i woda.- Jesteśmy na Morzu Rozpaczy.
- Wiem- odparł krótko szatyn.- Kiedy wróciłem na Berk, Nate opowiadał jak natknęliście się na tych handlarzy wcześniej. Mówił też, że nie wpływali na teren wodny naszej wyspy.
- I co związku z tym?- Spytał Smark, bawiąc się starą lunetą. 
- Po co ktoś miałby płynąć dłuższą drogą do celu, omijając Berk?- Ciągnął dalej wódz. Jorgerson zmarszczył czoło, nie rozumiejąc. - Odkąd mój ojciec został wodzem, wyspa przepuszcza każdego sojusznicze bądź neutralne plemię.- Wytłumaczył do końca. Sączysmark zastanowił się chwilę i z lekkim niepokojem zapytał:
- Myślisz, że ci handlarze, czy jak im tam, mogą coś chcieć od Berk?
- Jeszcze tego nie wiem, ale  coś tu mi nie pasje...- Mruknął, patrząc w oddalone skały. 
- Może najpierw wrócimy na Berk. Jeżeli będzie trzeba, wzmocnimy straż- rzekł Smark, patrząc zaniepokojony na przyjaciela. Czkawka skinął tylko głową i zwrócił Szczerbatka ku wyspie klanu wandali.


- Jest lepiej, dziękuję- powiedział nieco zirytowany Nate. Odkąd się obudził minęły trzy godziny i było już późne popołudnie. 
- Nie marudź- rozkazała Lauren, poprawiając poduszkę. Astrid nadal siedziała wygodnie w fotelu, grzejąc się obok kominka. 
- Jak dzieci- westchnęła blondyna. Po chwili do domku wszedł Sączysmark a za nim Czkawka i Szczerbatek. Wódz zatrzymał się i poczekał chwilę, aż Lauren skończy.
- Cześć, Czkawka- rzuciła Astrid z uśmiechem. Chłopak pochylił się i pocałował w policzek. 
- Coś się stało ?- Spytała wojowniczka, widząc nieobecny wzrok ukochanego.
- Zaraz ci powiem- odparł.- Nate, jesteś w stanie powiedzieć,  co się stało ?- Ciemnowłosy chłopak od razu zrelacjonował wydarzenie, które miało miejsce w nocy. 
- Czemu poleciałeś tak daleko? - Zagaił Smark, opierając się o szafę. Jeździec wzruszył ramionami, patrząc kolejno na przyjaciół.
- Jak to się stało, że złapali cię w sieci? - Astrid przysunęła się bliżej Czkawki, który uśmiechnął się do niej delikatnie.
- Myśleli, że jestem rokiem- zaśmiał się w odpowiedzi. Czkawka spojrzał na Smarka, który skinął głową.-  Co jest?- Spytał Nate a uśmiech zszedł mu z twarzy. Wódz opowiedział wszystkim o swoich podejrzeniach. Lauren przysiadła na łóżku, zupełnie zaskoczona. 
- Berk nie ma wrogów...- Rzekła cicho. 
- Jak podkreśliłem wcześniej, są to tylko przypuszczenia. - Uśmiechnął się ponuro do Nate'a i lekarki.- Dokończymy rozmowę później. Teraz odpocznij. 
Astrid, Czkawka i Smark wyszli z chaty i ruszyli do swoich domów.
- Wiesz co mnie zastanawia? To że ci wikingowie są handlarzami tak jak Johann. Więc po co im wyrzutnie sieci i zbroje? - Zauważyła blondynka. Chłopak spojrzał na nią z uniesionymi brwiami. - Faktycznie...- Przyznał, patrząc gdzieś w dal. Nawet nie poczuł uścisku ukochanej na jego ramieniu.
- Co ?-Zapytał.
- Nie martw się. Możemy się mylić. - Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie i złapała twarz ukochanego w swoje drobne dłonie.
- Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił- westchnął, patrząc w błękitne oczy swej wybranki.
- Ja też nie wiem- zawtórowała. Czkawka objął jej talię, po czym pocałował czule ukochaną.- Śpij dobrze, skarbie.- Powiedział, patrząc jak Astrid idzie do domu.
- Dobranoc- uśmiechnęła się miło i zamknęła drzwi. Czkawka poczuł się lepiej, choć przeczucie, że coś jest nie tak na pewno nie da mu spokoju dzisiejszej nocy.



No i jak się podoba, dzieciarnio? :D  Zaciekawieni? :)

7 komentarzy:

  1. Mi się podoba i to bardzo :3 czekam na next :* ciekawa jestem co będzie dalej^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzieciarnio? Znalazła się dorosła, hahaha xd weź, za kilka miesięcy będę mogła na Smocze Szkolenie się dostać więc wiesz... Xd hahaha może smoka upoluje, lub wytresuje? 😊

    Jejku, jejku, być lepszy rozdział nie mógł. Normalnie cudownie, prawie taki prezent na moje imieninki. Tak, pochwale się. 25 listopada - to mój dzień. ❤ 🎁

    Czkawka oczywiście martwi się na zapas jak to wódz. Ale spokojnie, przystopuj, nie będzie tak źle. No chyba, że podążysz tropem Just, czyli każde "nie wrogie" plemię zaatakuje Berk. Wtedy nie mam ci nic do zarzucenia.
    Hahaha normalnie dedlam na słowa: "To.. skomplikowane" - ahahahahaha takie to życiowe, że och. Takie True 😊 hahaha tak odwala mi, ale nie wiń mnie. Tak to jest jak wracasz do domu, z tatą i siostrą śmiejąc się jak idiotka, bo uciekacie przed gościem, który nie potrafi jeździć autem. I'm sorry, not komment :) xddd

    Taki trochę rozlepiony ten kom, ale myślę, że ci się podoba. Kurde urlop dobiega końca, smutno. Fajnie było tak siedzieć i się nie martwić. Wiesz co? Jak na złość, gdy myślałam, że skończą się konkursy i będzie luz, to się dostałam z historii i wzięłam sobie drugi z ang :) taka cudowna ja, jprdl! :*
    Nie zanudzam cię już moim życiem, powiem tylko, że to zajebisty rozdział i mi się bardzo podobało. Mam taki nastrój więc taki kom :)))) Kocham cię mój mistrzu :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, Hero, nie jestem znudzona Twoim życiem :) Czytając ten kom, uśmiechałam się i zapomniałam o kartk z matmy i spr z Niemca... ;_;
      Zycze ci powodzenia w konkursach :**

      Usuń
  3. Smile podeślij mi te linki oki <3 dziękuje <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Najpierw Czkawka się oświadcza (co było urocze i nie takie łatwe, bo Astrid wcześniej była zła :D ), nieźle to wymyśliłaś :) Chociaż myślałam, że Czkawka zrobi coś niesamowitego, ale i tak podobały mi się takie "zwykłe" oświadczyny. Wszystkie momenty z Czkawką i Astrid bardzo mi się podobają i nie rozumiem dlaczego piszesz, że np. nie jesteś zadowolona, wyszło jak flaki z olejem. Przecież piszesz super!! :) Lubię też to, że nie zawsze skupiasz się tylko na nich, ale też coś się dzieje wokół innych bohaterów.
    Teraz zaczyna się robić coraz bardziej tajemniczo... uuu ^^ Zakochałam się w tym blogu i twoich pomysłach :) Szykuje się jakiś ciekawy wątek i jestem pewna, że super to wymyśliłaś i kolejne rozdziały pozytywnie mnie zaskoczą.

    Jutro poczytam więcej i jak zawsze zostawię po sobie jakiś komentarz.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń