Witamy na Rod!
Niewielka wyspa była otoczona mgłą, jedynie wielka latarnia pozwala dostrzec drewniany port. Wysepka z lotu ptaka przypominała Berk: tak samo pagórkowata i zielona, choć o tej porze roku dominowały kolory złotej jesieni. Wielu wikingów śmiało się głośno przy łowieniu ryb, a dzieci biegnące obok nich, udawały walkę na patyki.
Czkawka wciągnął zimne powietrze i wypuścił je powoli. Ostatnio był na Rod dwa lata temu, kiedy Astrid namówiła go na wycieczkę. Wyspa była bardziej lądkiem rozrywki i wspaniałej zabawy, ponieważ jako jedyna na Archipelagu posiadała wspaniałe widoki, karczmy, a lud tej wyspy był nadzwyczaj przyjazny. Nie było dnia bez wieczornych zabaw i potańcówek. Na Rod zjeżdżalni się ludzie z wszelakich stron, dlatego wyspa tak dobrze prosperowała. Na ziemiach wodza płacono drelami, zwykłymi monetami. Czkawka zaopatrzył się w nie już dawno, kiedy wyjeżdżał z uroczej wyspy. Sam nie wiedział, czy mu się przydadzą, ale z wymiany szlachetnymi kamieniami zyskał aż dwieście złotych monet.
Wódz pomógł wyjść z łodzi swej ukochanej, która objęła go pasie. Czkawka zauważył, że jest od niej jeszcze bardziej wyższy.
- Piękna ta wyspa- zachwyciła się dziewczyna. Rzeczywiście, widok wyspy zapierał dech w piersi. Astrid ogarnęła wzrokiem kawałek kolorowego lądu, skrytego pod jesiennymi liśćmi.
Jeździec poprosił o zacumowanie niewielkiej łodzi dwóch nastolatków, po czym wszedł na pokład po rzeczy. Astrid w tym czasie przyglądała się wygłupom chłopców, którzy rzucali do siebie cięte riposty. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem, przypominając sobie, że jej ripostą był topór ewentualnie pięść. Jednakże zawsze działało.
Para poszła wzdłuż długiego pomostu, który skrzypiał pod ich zimowymi butami. Oboje zachwycali się widokiem malutkiej wyspy, nie mogąc wyjść z podziwu. Gdy weszli w sam środek wioski, usłyszeli skoczna muzykę. Spojrzeli w bok, gdzie tańczyła nastoletnia blondyna, miała może siedemnaście lat. Uśmiechała się szeroko, a jej zielono-brązowe oczy iskrzyły z radością. W prawej dłoni trzymała tamburyn, w który uderzała rytmicznie do granej przez mały zespół muzyki. Obracała się wokół własnej osi, na boso, mimo że było już zimno. Dziewczyna wydawała nie być zmarznięta. Taniec dawał jej dużo energii i ogrzewał wystarczająco. Jej biała do ziemi sukienka podskakiwała wraz z blondynka w rytmie, uderzając o czarną glebę. Astrid i Czkawka przystanęli na chwilę, aby popatrzeć na przepiękny taniec i uśmiechali się do nastolatki. Po skończonym występie, zaczęto bić gromkie brawa. Dziewczyna wraz ze składem zespołu ukłoniła się publiczności, dziękując za możliwość wystąpienia. Jej policzki były czerwone, oddech przyspieszony, ale uśmiech nie schodził z twarzy.
Po minucie, Czkawka pociągnął Astrid dalej. Szli wzdłuż domów, które nie różniły się stylem od domów na Berk. Nie mieli namalowanych wizerunków smoków, którymi często ozdabiano framugi drzwi. Rod nie zajmowała się żadną walką, ani z ludźmi, ani ze smokami. Ich wódz nie tolerował żadnych konfliktów. Trzymał wyspę z daleka od wszelakich wojen, chcąc zapewnić doskonały spokój i byt swojemu ludowi.
Na Rod znajdowały się trzy karczmy, a każda z nich znacznie się różniła. W pierwszej spotykały się jedynie kobiety, choć mężczyźni mogli tam przebywać, przyjęto, że po prostu ta karczma należy do płci pięknej. Druga i trzecia były całkowitą mieszkanka. Jednak zazwyczaj było tam więcej mężczyzn, gdyż serwowany tam alkohol był idealny dla strudzonych wikingów. Wino i miód Rodańczycy pędzili sami, kierując się przepisami przodków. Nikt, oprócz właścicieli karczm, nie znał tajników wytwarzania alkoholu, ale trunki z Rod uchodziły za jedne z najlepszych na Archipelagu.
Oprócz spotkań w karczmach, były przeróżne targi, na których dostać można było absolutnie wszytko: broń sprowadzana z dalekich zakątków świata; delikatne suknie, koszule, spodnie nie były wytwarzane tylko z bawełny czy jedwabiu, ale także ze skór węży bajkalskich i żmij. Biżuteria, nieodzowną część pchlego targu, wykonana z czystego złota i prawdziwych kruszców; perfumy były rzadsze, przez co drogie, ale o pięknym różanym zapachu. Szczotki do włosów było za to mnóstwo. Wielkości grzebienia nie miały takiego znaczenia jak ozdoba na drewnie. Często były to wykuwane wzory kwiatów, wyspy, napisów, a jeżeli żaden wzór nie odpowiadał, można było zamówić według własnego gustu.
Na targu rządzili ludzie nie tylko z Rod, ale także z krajów Europy, Azji czy Ameryki. Astrid zwróciła szczególną uwagę na czarnoskóra kobietę, która starannie zawijała figurkę Frei w papier. Wojowniczka była szczerze zdumiona kolorem skóry. Linus także miał ciemną karnacje, lecz kobieta miała jeszcze ciemniejszą. Odwróciła wzrok od sprzedawczyni i chwyciła dłoń ukochanego. Czkawka także obserwował stragany z lśniącymi oczami. Blondynka doskonale znała to spojrzenie. Zaśmiała się cicho, przepychając się przez tłum ludzi.
Po pół godzinie, zakochani dotarli do małego domku, gdzie przesiadywała starsza pani, która przydzielała pokoje gościom. Wódz otworzył duże drzwi, przepuszczając swą damę. Astrid posłała mu uśmiech i podeszła do lady, zza której wystawała siwa czupryna.
- Dzień dobry- przywitała miło wojowniczka, opierając się o mahoniowy blat. Czkawka dołączył do wybranki i uśmiechnął się na widok staruszki.
- Dzień dobry- odparła nieco sucho dozorczyni.- W czym mogę pomóc?
- Chcemy wynająć dom na trzy noce- odparł Czkawka, pochylając się, gdyż nie widział starszej kobiety, która liczyła zaledwie metr pięćdziesiąt wzrostu. Staruszka przewertowała kilka stron zniszczonej księgi, przesuwając śmieszne szkiełka na jej nosie.
- Dwa pokoje, czy jeden? - Spytała. Jej głos był znużony, a jego posiadaczka wydawała się być znudzona pracą.
- Jeden- powiedziała śmiało Astrid.
- Dom numer dwanaście- rzekła posiwiała kobieta, wręczając miedziany kluczyk. Czkawka chwycił torby i oboje z Astrid udali się do wskazanego budynku.
Dom był niski, bo nie opłacało się budować większego, skoro potrzebna była tylko kuchnia, łazienka, mały przedpokój i sypialnia. Gdy jeździec otworzył drzwi, ich oczom ukazał się mały przedsionek. Ściany ozdobione były poprzez ornamenty i malowidła przedstawiające ptaki. Po prawej stronie powieszone było prostokątne lustro a pod nim mała komoda. Obok lustra przytwierdzone zostały metalowe haczyki. Jeźdźcy zrzucili wierzchne ubrania i zamknąwszy drzwi oddzielające kuchnie od przedpokoju, ruszyli w głąb domku. Zatrzymali się obok kuchennego stołu, przy którym stały krzesła z tymi samymi motywami, co w przedpokoju. Kuchnia była kwadratowa i przestronna. Na przeciw drzwi wejściowych był kominek, który obudowany był szarymi kamieniami. Czkawka od razu podszedł i zaczął rozpalać kominek, obok którego leżało drewno. Astrid podeszła do okien i uchyliła je lekko. Weszła do łazienki. Była nieco większą niż blondyna się spodziewała, a widząc dużą, głęboką balię, jej kąciki ust wykrzywiły się w uśmiechu jeszcze bardziej. Prostokątna balia stała przytwierdzona do ściany z półkami. Na nich wyłożono olejki i mocno zapachowe kwiaty. Astrid postanowiła, że weźmie długa kąpiel ze świecami i olejkami. Nie może przepuścić takiej okazji. Zamknęła drzwi od łazienki i poszła do sypialni, która wielkością przypominała kuchnię. Na środku pokoju stało wielkie, dwuosobowe łóżko wyłożone kilkoma dużymi futrami i oliwkowym kocem. Łoże przystało równo do ściany. Na wezgłowiu przedstawiono płaskorzeźby smoków i innych zwierząt. Obok łóżka stały dwa stoliki noce; przy wejściu komoda z czterema szufladami. Gdy Astrid obejrzała wszystkie pomieszczenia, wróciła do swojego chłopaka.
- Mamy jakieś plany?- Spytała blondynka, opierając się o krzesło. Chłopak uśmiechnął się do niej i wzruszył ramionami.
- Może na początek spacer po wyspie ? - Zaproponował. Astrid stała już koło drzwi i wyciągnęła rękę. Wódz chwycił ją mocno i para zniknęła za masywnymi drzwiami.
Muzyka rozbrzmiewała żywo, wprawiając grupę ludzi w dobry nastrój. Ta sama dziewczyna wirowała wśród gapiów, których ciekawskie oczy zwrócone były tylko na nią. Astrid i Czkawka przystanęli aby ponownie podziwiać piękny taniec nastolatki. Po nie całej minucie, tancerka chwyciła Astrid za rękę i pociągnęła w rytm muzyki. Speszona dziewczyna chciała się wymknąć ale żelazny uścisk nastolatki na to nie pozwalał. Wojowniczka w mig nauczyła się podstawowych ruchów tanecznych. Po chwili, tancerka oddała Astrid w ramiona innego tancerza, który wcześniej tańczył z nastolatką. Blond-włosy chłopak o oczach niebieskich, jak wzburzone morze uśmiechnął się do niej lekko po czym oddał ją w uścisk niskiego bruneta. Dziewczyna wirowała tak w ramionach każdego tancerza. Śmiała się cały czas, jeszcze nigdy nie była tak szczęśliwa, nawet podczas zabaw na Berk. Ktoś złapał ją ponownie, a ręce nieznajomego powędrowała śmiało na jej biodra. Astrid otworzyła oczy, posyłając słodki uśmiech Czkawce. Wódz podniósł ją i obrócił, na co dziewczyna krzyknęła, ale nikt nie zwrócił na to uwagi, gdyż wokół trwała wrzawa. Gdy poczuła grunt pod nogami, zarzuciła ręce na szyję i wpiła się w jego zimne usta. Przyjemny dreszcz przeszedł wzdłuż kręgosłupa jeźdźca. Jego ręce mocno trzymały jej talię, wzmacniając namiętny pocałunek.
- Chyba jeszcze nigdy nie widziałem cię w tak dobrym humorze- powiedział wódz, patrząc na swą dziewczynę z miłością.
- Trzeba było częściej zabierać mnie na takie wycieczki, skarbie- odparła dziewczyna. Czkawka musnął jeszcze raz jej różowe usteczka i wyciągnął ją z tłumu tancerzy.
Było już szarawo, ale jeźdźcy nie martwili się zbliżającą nocą. Szli, trzymając się za ręce i oglądając wspaniałości straganów. Czkawka zaśmiał się, kiedy Astrid podeszła szybko do stoiska z bronią. Jej oczy lśniły na widok pięknego sztyletu, ozdobionego czystym złotem z podobizna jaszczurki na rękojeści. Czkawka wyciągnął z sakwy złote drele.
- Podoba ci się?- Zapytał czule wódz, obejmując swą ukochaną. Pytanie było zbędne, gdyż Astrid omal nie krzyknęła z wrażenia.
- Jest cudowny!-Odparła, na co starszy sprzedawca zaśmiał się.
- Ile?- Czkawka zwrócił się do pana, który miał może z pięćdziesiąt lat.
- Dwadzieścia dreli- powiedział, a po chwili w jego dłoni znalazły się złote monety. Astrid rzuciła się na szyję ukochanemu, dziękując gorąco. Chłopak przytulił ją mocno, co zawsze uwielbiał robić.
Para chodziła po targowisku jeszcze kilka godzin, kupując to, co im się spodobało. Astrid otrzymała jeszcze dwie delikatne bransoletki, jedną suknię, szczotkę do włosów i mały falkon perfum. Czkawka zaopatrzył się w miecz, pas skórzany do kombinezonu, atrament i koszule z jedwabiu. Oboje pomyśleli także o przyjaciołach z Berk. Załadowani zakupami dobrnęli do domu i ostrożnie ułożyli stertę do sypialni. Na dworze było już ciemno i bardzo zimno, ale para jednak postanowiła pójść do karczmy.
Idąc wzdłuż cichej dróżki, zauważyli młodego chłopaka, który szkicował domy znajdujące się naprzeciw niego. Szatyn miał nie więcej niż dwadzieścia lat, dziecięce rysy twarzy i duże niebieskie oczy. Czkawka puścił dłoń Astrid i podszedł do nastolatka. Pogadał z nim chwilę, po czym na twarzy młodzieńca zagościł szczery uśmiech i śmiało kiwnął głową. Zaciekawiona blondyna podeszła do mężczyzn.
- Knujesz spisek przeciw mnie, skarbie?- Zaśmiała się Astrid.
- Ależ skąd- zaprzeczył szatyn- chciałem, aby pan narysował nasz portret.
- Po prostu Eryk- poprawił wodza nastolatek i zabrał się do pracy. Para usiadła obok siebie. Czkawka jedną ręką obejmował Astrid a drugą chwycił ją za rękę. Natomiast dziewczyna uśmiechała się szeroko. Eryk szybko i zręcznie naszkicował ich twarze.
- Na dziś to wszytko. W domu dokończę cienie- powiedział, wycierając brudne od węgla ręce.
- Kiedy możemy odebrać twoje dzieło?- Spytał jeździec, wstając.
- W tym samym miejscu, najczęściej jestem po południu- rzekł i powoli składał sztalugę.
Para pożegnała Eryka i ruszyła do karczmy. Zamówili gorący miód i usiedli w kącie. W pomieszczeniu nie było wielu ludzi, może była to sprawka późnej pory. Zakochani dużo rozmawiali i oczywiście całowali się. Oboje już dawno nie czuli się tak dobrze, zupełnie beztroscy, całkowicie skupieni na sobie. Trzymali się za ręce, jakby robili to po raz pierwszy. Ich twarze skąpane były rumieńcem, a światło świec błyszczało w oczach zakochanych. Gdy wybiła godzina dwudziesta pierwsza, Czkawka i Astrid ruszyli do domu. Dziewczyna szybko napuściła gorącej wody i wzięła długa kąpiel, zupełnie jak sobie obiecała. Zapach olejków ukoił ją mocno, aż dziewczyna przysnęła. Obudziła się gwałtownie, gdy Czkawka pukał do drzwi, pytając czy wszystko w porządku. Astrid wytarła swe chude ciało i zawinęła długie, falowane włosy w biały ręcznik. Wyskoczyła w zieloną bluzkę i krótkie białe spodenki, po czym weszła do sypialni. Wódz ucałował ja w policzek i szybko poszedł się umyć. Gdy przyszedł, zastał Astrid czytającą książkę o smokach, którą zakupił na targu. Położył się obok ukochanej i oboje przeglądali książkę. Chłopak rozczesał jej włosy i zaczął całować czule jej kark. Astrid zaśmiała się, czując jak jeździec oplata jej płaski brzuch i przyciąga do siebie.
- Masz mokre włosy! -Powiedziała oburzona, gdy jego kosmyki łaskotały jej kark. Czkawka przerwał czułości i odgarnął swoją fryzurę. Astrid odwróciła się do niego i parsknęła śmiechem.
- Co ?- Zapytał zdziwiony. Dziewczyna wygładziła jego włosy i ucałowała go w nos.
- Nie odsłaniaj czoła- odparła z uśmiechem, trzymając w drobnych dłoniach jego twarz. Czkawka miał już mocny zarost, dlatego podrapał się po szczęce.- Wyglądasz jak kosmita.
- Dziękuję za szczerość my'lady- prychnął. Dziewczyna musnęła jego usta i przesiadła się za niego, robiąc jeden większy warkocz.
- Powinnaś nauczyć mnie robić proste fryzury- powiedział po chwili wódz.
- Będziesz mnie czesać? - Zażartowała.
- Ciebie też. Kto wie, może zmienię zawód i zostanę fryzjerem?- Głos chłopaka był tak sztuczny i śmieszy, że Astrid popłakała się ze śmiechu. Po kilku minutach wspólnego wariactwa, wojowniczka nauczyła chłopaka warkocza z trzech części. Gdy wódz załapał, jak zrobić wymyślne fryzury, rozpoczął bitwę na poduszki. Z kolorowych materiałów zaczęły wylatywać pióra gęsi, ale nie przeszkadzało to parze w świetnej zabawie.
Kiedy już mieli dość, zmęczeni objęli się mocno. Astrid położyła głowę na torsie ukochanego i, wsłuchując się w jego spokojne bicie serca, usnęła.
Coś mało Was jest :/ Chyba znudziła Wam się historia, ale uroczyście przyrzekam, że później będzie się działo. Sielanki Berk już nie będzie, a Wy za to mnie zabijecie ;_;
No, to na tyle, ja spadam do szkoły :) Miłego dnia!
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńO ja, o ja! Tyle Hiccstrid, tyle słodyczy! Jeju, uwielbiam! ;33 <3
UsuńJeju, mrr. Czemu oni są tacy słodcy?! Jak ten rozdział się skończył, to się czułam tak przesłodzona, że dzienna dawka słodyczy została zaspokojona na cały ten tydzień XD
Ta szczerość Astrid :') Cudownie. No, ja bym się obraziła XD W takim razie też będę szczera i powiem: ogól się Czkawka. XD Matko Boska, ja nie mam zamiaru sobie go wyobrażać z brodą XD Zresztą myślę, że Astrid o wiele bardziej podoba się Czkawka z ogarniętym zarostem XDDDD Przepraszam, ale troszkę mi odwala (jak zwykle xD).
Ekhem, jak to sielanka Berk się skończy? Czy... Czy ty coś sugerujesz? Błagam Cię, Smile nie! Jeju, nie.... Ale dobra, zobaczę co ty tam wymyślisz. Chociaż i tak się boję.
Czekam na kolejny rozdział. Życzę weny i powodzenia w szkole. Kocham ;****
No shit!!
OdpowiedzUsuńKiedy w końcu będę pierwsza?!
Prawdopodobnie nigdy bo jestem beznadziejna!
Oczy mi się kleja!!!!
O matko tyle słodyczy ze aż oczy chcą wyjść mi z twarzy!!
Mordka w ogóle się nie zamyka *.*
Czkawka i mocny zarost.... ej czy ty nie przesadzasz?
Chcesz nam go oszpecic? No ej no xD
Lepszy u niego to zarost taki tygodniowy a nie xd
Hiccstrid Hiccstrid Hiccstrid Hiccstrid *.*
Kuzwa kocham to!!!!!!!!
Mówisz ze nadejdą złe czasy.... no i supi xd
Kiedyś sielanka musi się skończyć xd
Kocham ten rozdział! Moja kochana tak słodko jest jak nigdy! Ty wiesz ze ja to kocham *.*
Kocham Cię za to ♡
Cudowność połączona z niezwykłą prostotą w przekazie i lekkością w słowie, jak ty to robisz? A ona tak, ty jesteś mistrzem, wybacz :*
OdpowiedzUsuńKiedy next ? :*
OdpowiedzUsuńMożliw, że jutro ;)
Usuńproszę bo chce mi się czytać jakiegoś opowiadania o hiccstrid , a przeczytałam juz wszystkie które znam :)
UsuńHahaha, doskonale Cię rozumiem, ale niestety nie mam dostępu do komputera, ale myślę, że 12.11 . Rozdział powinien już być ;)
Usuń:(( mam nadzieje naprawdę brakuje mi już tego czytania do 2 godziny w nocy
UsuńJa cie!! Kocham!! Najsłodsze opowiadanie jakie czytałam ( i chyba najlepsze ❤) pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńNie było moich komentarzy pod poprzednimi rozdziałami, ale to nie znaczy, że nie czytam. Bardzo wciągęłam się w Twojego bloga, jest genialny. Smutno mi gdy piszesz, że skończysz pisanie :( Ja tutaj zarywam szkołę i nie idę spać, tak się wciągnęłam! :D Chyba najbardziej lubię momenty z Astrid i Czkawką, ale fajna była ostatnio akcja z medalionem, zaginęciem Astrid itp. Nawet tak nie myśl, że rozdziały są słabe, bo ja jestem w każdym zakochana :)
OdpowiedzUsuńResztę będę czytać jutro, bo już muszę iść spać. Nie mogę się doczekać zaręczyn i czegoś więcej ^^ Nie wiem co zrobię jak skończą mi się rozdziały do czytania :/ Masz talent, a ostanio zauważyłam, że wszystko jest jeszcze lepiej opisane. Ok, zdarzają się jakieś literówki, ale to nie przeszkadza mi w czytaniu. Brawo za pomysły, fabuła jest jak z prawdziwego filmu, a wszystko jest opisane jak w świetnej książce :)
Pozdrawiam