sobota, 24 października 2015


Pożegnanie lata


                        Minął tydzień odkąd Astrid obudziła się. Czuła się dużo lepiej, ponieważ jej rodzice i Czkawka nie wypuszczali jej praktycznie z łóżka. Dziewczyna dużo czytała, posprzątała pokój i bawiła się z ukochaną smoczycą, która weszła do jej czterech ścian. Astrid tak bardzo się stęskniła za Wichurą, że popłakała się, gdy ją ujrzała. Gdyby nie strach przed ostatnimi wydarzeniami, wojowniczka wsiadła by na smoka i poleciała tam, gdzie poniosą oczy. Jednak nie chciała martwić rodziców i Czkawki, który prędzej udzieliłby jej surowej nagany. Cieszyła się, że jej chłopak tak bardzo o nią dba. Wiedziała, że może powierzyć mu wszelkie tajemnice. Bardzo go kochała i ufała mu bezgranicznie. Wyjęła spod kolorowej poduszki rysunek ukochanego, który przedstawiał Szczerbatka, Wichurę oraz Czkawkę, który uśmiechając się radośnie, obejmował Astrid. Dziewczyna zaśmiała się, wspominając wyprawę w ubiegłe lato, kiedy ona i Czkawka udali się na Rod, gdzie spędzili urocze dwa dni. Już dawno nigdzie nie byli razem, ale Astrid była nieco przyzwyczajona do tego, że jeździec nie poświęcał tyle czasu ich związkowi. Sama była zapracowana, więc jedyne, kiedy mieli czas to wieczory, ale nawet wtedy nie mieli siły by cokolwiek robić. Zazwyczaj kładli się obok siebie i rozmawiali. Astrid uwielbiała ich wieczorne pogawędki. Miały w sobie jakiś mały urok. Dozwolony tylko dla nich. Schowawszy rysunek z powrotem,  Astrid zeszła na dół, gdzie Eira przygotowywała obiad. Dziewczyna uśmiechnęła się serdecznie, widząc szczęśliwą rodzicielkę. Kobieta śpiewała pod nosem starą balladę o dziewczynie ze złamanym sercem. Na Archipelagu krążyła legenda, że niejaka Solle- śliczna córka króla wyspy Tysiąca Jezior, zakochała się w młodym rybaku. Oboje spędzali namiętne i radosne chwile, ale kiedy król dowiedział się o młodej miłości, kazał zabić rybaka. Zrozpaczona dziewczyna poprosiła o pomoc czarownicę, która w zamian za urodę księżniczki, przewróciła życie chłopakowi.  Jednak nie rozpoznał jej. Była szkaradą. Codziennie obserwowała go, gdy wypływał w spokojne morze. Któregoś dnia zabrał na łódź nieznaną dziewczynę. Solle pękło serce, gdy zobaczyła, że owa para całuje się. Zrozpaczona rzuciła się z klifów.
- Cześć, mamo-powiedziała Astrid. Podeszła do stołu, gdzie Eira kroiła marchewkę.
- Hej, Astrid-odpowiedziała szatynka, spoglądając na swą piękną córkę. Dziewczyna chwyciła nóż i zaczęła kroić kalafior przygotowany wcześniej przez Eirę.
-Co dziś będziesz robić ?-Zapytała mama wojowniczki, wrzucając kolejną porcję do wody.
-Chciałam umyć Wichurę i dopasować siodło-odparła. Kiedy stare siodło rozwaliło się, Pyskacz obiecał, że wykona nowe, o wiele wygodniejsze i bardziej wytrwałe.
-Tylko żebyś nigdzie nie latała-ostrzegała ją mama, przybierając ostrzejszy ton. Astrid przewróciła oczami, ale uśmiechnęła się.
-Oczywiście-powiedziała. Za drzwiami domu Hoffersonów rozlegały się gwary i głośne śmiechy. Astrid nagle zapragnęła wyrwać się z ciemnych pomieszczeń i pospacerować po Berk. Odłożyła nóż, wcześniej wrzucając kalafior do metalowej miski.
-Pójdę się przewietrzyć-powiedziała i szybko wbiegła do swojego pokoju. Przebrała się w czerwoną bluzkę, niebieskie leginsy i ulubioną spódnicę. Pożegnała się z mamą i wyszła.


                Logan pomagał Agnarowi wnieść ostatnie skrzynki na pokład. Chłopak nadal miał zły humor, ale czuł, że powoli zaczynał od nowa. Rozprostował kości, które wydały dźwięk pękania. Blondyn spojrzał jeszcze na cudowne widoki wyspy, gdzie za smokami biegały dzieci a obok nich rozmawiały trzy kobiety. Po chwili spostrzegł, że na wprost szedł znajomy mężczyzna. Agnar także zauważył sylwetkę wodza, więc odłożył kufer i wyczekiwał Czkawkę. Obok niego szedł dumnie Szcerbatek, który ciągnął swój długi i czarny jak noc ogon. Nocna Furia prychnęła a z jej nozdrzy wydobył się kłębek szarego dymu.
-Więc już opuszczacie Berk?-Spytał Czkawka uściskawszy dłoń Agnara i Logana.
-Nie będziemy zawadzać-odparł z uśmiechem wódz Arran. Wyglądał nieco lepiej, ale Czkawka zauważył, że wiking ma o wiele siwych włosów. Widocznie taki był skutek ciągłego zamartwiania.- Po za tym, Logan czuje się lepiej.-Stojący obok blondyn skinął głową na słowa wuja. Szczerbatek mierzył go surowym wzrokiem, po czym odszedł kilka metrów do dziewczyny, która stała na początku mostu. Czkawka poczuł miłe ciepło, jak zawsze kiedy widział swoją ukochaną. Astrid drapała mocno ciemne łuski smoka, który co jakiś czas wydawał pomruki  zadowolenia.
-Mam rozumieć, że traktat obowiązuje od przyszłego miesiąca? -Zapytał Czkawka.
-Ależ oczywiście!-Odparł z uśmiechem Agnar, klepiąc jeźdźca w ramię. Chłopak skrzywdził się nieco, ale nie dał tego po sobie poznać.
-Wuju, musimy płynąć, jeśli chcemy dotrzeć na Arran przed świtem.-Wtrącił nieśmiało Logan. Chłopak niecierpliwił się, ponieważ zauważył Nate'a, który na swym smoku patrolował wyspę. Czuł strach ale także złość na jeźdźca.
Arrani pożegnali się z Czkawką serdecznie, po czym odpłynęli Chłopak stał jeszcze na pomoście jakiś czas, dopóki statek nie znalazł się dalej. Odwrócił się z chytrym uśmiechem, widząc jak jego przyszła narzeczona bawi się z jego smokiem. Podszedł do nich wolno, czekając aż Astrid skończy pieścić Szczerbatka.
-Cześć, Czkawka-powiedziała  w końcu wojowniczka, nie spuszczając wzroku z Nocnej Furii.
-Cześć, skarbie-odpowiedział, podchodząc do blondynki.- Bo pomyślę, że kradniesz mi dziewczynę-powiedział szatyn, patrząc niby groźnie na Szczerbatka. Smok zaśmiał się po swojemu, jakby śmiał się, że właśnie tak jest. Astrid po chwili przestała drapać gada, który zadowolony ułożył się obok koszów na ryby. Dziewczyna podeszła do wodza i, spinając się na palce, pocałowała go namiętnie. Czkawka rozmarzył się w idealnym pocałunku, a kiedy blondynka oderwała się od niego czuł na wargach drżenie. Jeźdźczyni uśmiechnęła się do niego zalotnie, na co Czkawka przyciągnął ją do siebie.
- Jak się czujesz? -Spytał, patrząc w jej oczy z troską. Astrid przewróciła oczami. W ostatnim tygodniu słyszała to pytanie setki razy.
-O wiele lepiej-odparła i zarzuciła mu ręce na szyję. Chłopak nagle przypomniał sobie o propozycji Valki, którą złożyła dwa dni temu.
-Wiesz, pomyślałem, że na naszą czwartą rocznicę moglibyśmy wybrać się poza Berk na kilka dni-powiedział z iskierkami w oczach. Astrid nie kryła zadowolenia. W końcu mogli by pozwiedzać nowe wyspy, a przede wszystkim, jeźdźczyni chciała wreszcie być z Czkawką sam na sam.
-Kilka dni? A Berk ?-Zdziwiła się dziewczyna. Wódz stracił nieco humor, bo zawsze kiedy planował spędzić trochę czasu z ukochaną padało pytanie, co z Berk.
-Mam godnych zastępców-puścił do niej oczko. Bardzo się cieszył, że jego dziewczyna zapomniała o ostatnich wydarzeniach, choć kiedy Astrid wspomniała o rytuale i o więzieniu, w którym ją trzymano, Czkawka czuł zwiększającą się adrenalinę. Dzięki bogom, że ta przygoda skończyła się tak a nie gorzej.
- Kiedy chciałbyś wyruszyć?-Ciągnęła dalej temat, nie puszczając się ukochanego a Czkawka mocno trzymał jej talię.
-Rozmawiałem o tym z mamą. Powiedziała, że może mnie zastąpić-wzruszył ramionami szatyn, patrząc na wioskę, gdzie gronkiel głośno warknął.-Myślałem nad piątkiem, wrócilibyśmy w poniedziałek wieczorem.
-To naprawdę świetny pomysł, skarbie-zachwycała się Astrid, pokazując w uśmiechu rząd białych zębów. Czkawka z uwagą obserwował jej różowe usta, myśląc o tym, żeby ją pocałować.
-To jesteśmy umówieni-zaśmiał się i nachylił, by złączyć ich żądne pocałunku usta. Astrid wpiła się mocno w jego chłodne wargi, pogłębiając pocałunek. Cudowną chwilę przerwał krzyk ośmioletniego chłopca, który biegł do wodza.
-Kethlin-powiedział Czkawka odrywając sie od ust blondyny i czerwieniąc jak burak. Chłopiec udawał, że nie widział  słodkiej sceny zakochanych i oparł się o kolana i dysząc wysapał:
-Wodzu, masz chwilę? Mam problem z moim Koszmarem.- Czkawka spojrzał ukradkiem na Astrid, która lekko śmiała się.
-Jasne-oparł.-Prowadź.-Szatyn pocałował jeszcze przelotnie ukochana w policzek i zniknął wśród domów Berk.

                   Słońce grzało coraz słabiej i szybciej ustępowało księżycowi, który swym blaskiem oświecał Berk. Wikingowie skończyli pracę na dzisiejszy dzień i udali się do twierdzy, aby dokończyć przygotowania na pożegnanie lata. Czkawka nie miał nic przeciwko, aby jego ludzie zorganizowali ucztę. Pożegnanie od wieków odbywało się pierwszego dnia dziesiątego miesiąca roku, ponieważ data ta dotyczyła boga urodzaju. Wikingowie chcieli oddać mu cześć i podziękować za urodzajne lato.
Valka uczestniczyła w obchodach po raz czarty odkąd wróciła na Berk. Będąc w Smoczym Sanktuarium, nie myślała nad tym aby, oddawać bogom chwałę. Zawsze zanosiła prośby do swego opiekuna, który najwyraźniej pozostawał głuchy na jej prośby, gdy kobieta miała zły dzień. Jednakże, pożegnanie lata było jej jednym z ulubionych świąt, ale na pierwszym miejscu zawsze stawiała Snoggletog. Matka wodza stała pośrodku Wielkiej Sali i kierowała, gdzie dana dekoracja ma być. Czuła się przeszczęśliwa. Z jej ust nie schodził uśmiech a oczy błyszczały z tą samą radością jak u Czkawki. Chmuroskok zrobił sobie przerwę i poleciał z innymi smokami na małe polowanie.
-Na lewo, Narcyzie!-Krzyknęła kobieta, zadzierając głowę do góry, gdzie na drabinie stał rosły wiking z wieńcem kolorowych kwiatów.-Tak jest dobrze! - Dodała po chwili, gdy bukiet kwiatów został powieszony. W Twierdzy krzątało się sporo wikingów. Niektórzy wynosili śmieci, inni ustawiali stoły i krzesła, a jeszcze inni przygotowywali drewno na opał.
Do środka weszła Astrid, zwinnie omijając rodaków, którzy zatrzymywali ją na chwilę i wypytywali o samo poczucie. Dzięki gadulstwu bliźniaków, cała Berk dowiedziała się, co wydarzyło się tydzień temu.
-Dzień dobry, Valko. -Astrid uśmiechnęła się szczerze, kiedy udało się jej dostać do matki wodza.
-Witaj, Astrid-odparła Valka, przytulając ją mocno.
- Widzę, że wszystko świetnie idzie-rzuciła wojowniczka, rozglądając się z uwagą po twierdzy.
-Jeśli dyryguje Valka, wszystko idzie świetnie-odparł Pyskacz, który wkładał pochodnie do pokrowców przytwierdzonych do ściany. Kobieta przewróciła oczami, ale na jej ostro zaznaczonych policzkach pojawił się rumieniec.
- A Czkawkę gdzie zapodziało?-Zapytała Valka, patrząc na wejście, jakby chciała ujrzeć tam syna.-Mówił, że przyjdzie zobaczyć wystrój.
-Och, dzieciaki mają małe problemy ze smokami, więc zajął się tym.-Machnęła ręka Hofferson. - Cóż, skoro już wszystko gotowe, pójdę zobaczyć co u Lauren-dopowiedziała dziewczyna z lekkim westchnieniem. Pożegnawszy się z wikingami, poszła do przyjaciółki.

                 Wódz pędził do Twierdzy, karcąc pod nosem samego siebie o swoim zapominalstwie. Tak bardzo się spieszył, że nie zauważył dziewczyny, która równie szybko szła. Wpadli na siebie, w skutek czego był nieprzyjemny upadek na chłodną ziemię.
-As?-Zapytał wódz wstając. Dziewczyna też szybko wstała na nogi, posyłając uśmiech ukochanemu.
- Valka pytała o ciebie-rzuciła od razu. Chłopak palnął się w czoło.
-Właśnie idę do Twierdzy a ty?
-Do Lauren. Chciałam, żeby zrobiła coś z włosami-powiedziała ciut nieśmiało. Nie chciała się przyznać, że nowy wygląd miał być dla Czkawki. Lekarka obiecała pomoc blondynce, gdyż miała fach w dziedzinie fryzjerstwa, choć Astrid zawsze czesała się u Talii, zresztą jak wszyscy w Berk. Jednak pojawianie się blondynki w domu kobiety zawsze budziło gorący temat.  Talia podpytywała Astrid o relację z Czawką, po czym rozmawiała o tym ze swoimi przyjaciółkami. Krótko mówiąc, do milczących kobiet nie należała.
- Zawsze wyglądasz pięknie-powiedział chłopak z pąsowymi policzkami. Astrid zaśmiała się, ale schlebiał jej ten komplement.
-Dziękuję-powiedziała, całując go w policzek.-Lepiej zmykaj, bo Valka chce się pochwalić wystrojem.- dodała i, nie czekając na odpowiedź, pobiegła do Lauren.

                Nastał już wieczór, kiedy Astrid zakładała prześliczna sukienkę od Koarah. Lauren pomagała jej w dobraniu odpowiednich butów oraz biżuterii. Lekarka usiadła na wygodnej, puchowej sofie i wybierała dla siebie wisiorek. Nagle ktoś wpadł do jej pokoju,  strasząc obie dziewczyny.
-Hej, Lauren, masz może poży...-Nate nie dokończył, gdyż jego wzrok powędrował ku Astrid, która czerwieniąc się, stała przy lustrze. Chłopak zagwizdał, będąc pod wrażeniem urody blondynki, lecz jego wzrok powędrował ku Lauren, która wpatrywała się w niego z ciekawością.
-Nieważne-mruknął speszony i szybko opuścił dom Lauren.
-Czkawka oszaleje na twoim punkcie-uśmiechnęła się szatynka, ignorując włamanie przyjaciela. Wojowniczka  poprawiła łańcuszek z diamencikami i odparła z pewnością:
-Myślę, że oszalał już dawno.

                Muzyka w Twierdzy była bardzo skocza i idealna do szybkiego tańca. Wiele par zajmowało już spory kawałek podłogi, dając się ponieść rytmie melodii. Valka śmiała się z kolejnej historii Talii, która postanowiła zrobić wyjątek i pogadać z matką wodza. Czkawka siedział jak zawsze na swoim miejscu i wyczekiwał swej ukochanej. Spojrzał na lewo, gdzie siedziała paczka przyjaciół.  Sączysmark dyskretnie chwycił dłoń Szpadki, ale dziewczyna nie nie wyrwała się. Wódz zmarszczył czoło. Jeszcze dwa tygodnie temu, Jorgenson zaprzeczał jakoby coś było pomiędzy nim a siostrą Mieczyka. Możliwe, że wojownik wstydził się nieco-pomyślał jeździec. Jego wzrok odlepił się od przyjaciół i powędrował ku drzwiom, które otworzyły się, wypuszczając świeże powietrze. Ogień pośrodku zakołysał się dziko  przez wiatr, ale uspokoił się i znów trzeszczał z cichym łoskotem. Wódz otworzył szeroko oczy, widząc Astrid, która nieśmiało rozglądała się po pomieszczeniu. Lauren szturchnęła ją i pokazała w kierunku wodza. Dziewczyny roześmiały się z jego wyrazu twarzy. Szatyn zamrugał kilka razy i poderwał się na nogi, przechodząc wśród wikingów. Gdy tylko doszedł do ukochanej, wziął ją w ramiona i ucałował delikatnie w różowe usta.
-Wyglądasz jak bogini...-Wyszeptał jej do ucha. Astrid miała na sobie białą sukienkę bez ramiączek ozdobioną drobnymi kamieniami szlachetnymi. Na zwiewną szatę zarzuciła małe futro, które dodawało jej nieco drapieżności. Na szyi zaś wisiał niebieski łańcuszek, który podkreślał kolor jej oczu. Na delikatnych, lecz silnych stopach założyła czarne  półbuty, które przywiozła dla niej Lauren, będąc u rodziny na południowych wyspach. Każda para oczu wlepiała w Astrid  zaciekawione spojrzenie,  podziwiając niecodzienny ubiór dziewczyny wodza. Włosy blondynki rozlewały się po jej wysmuklonych ramionach i plecach. Lauren podkreciła je nieco, dając zadowalający efekt .
-Dziękuję-powiedziała dziewczyna, spoglądając głęboko w oczy ukochanego mężczyzny. Czkawka nachylił się i po raz kolejny w ciągu dnia pocałował swoją dziewczynę. Nie baczył na wikingów, którzy gwizdali z zadowoleniem na parę. Trzymał w ramionach najcudowniejszą dziewczynę w świecie, dziewczynę, którą kochał ponad własne życie.
-Chodź-powiedział krótko Czkawka i pociągnął śmiejącą się Astrid na parkiet.

               Wirowali wśród rytmu muzyki całkowicie zapatrzeni w siebie. Nie trzeba było pytać, czy są parą. Nawet ślepy zauważył by uwielbienie, które błyszczało w ich oczach. Astrid wtulała się w Czkawkę, który uwielbiał, kiedy to robiła. Ucałował ją w złotą głowę i zamknął oczy, rozkoszując się uroczą chwilą. Po godzinie szalonego tańca, para postanowiła udać się na spacer. Było już po północy, ale nikomu to nie przeszkadzało. Czkawka chwycił dłoń ukochanej i zaplótł ich place. Dziewczyna spojrzała na niego. Zapomniała już, kiedy ostatnim razem tak dobrze się bawiła. W dodatku był przy niej Czkawka. Jak to możliwe, że jedna osoba może być przyczyną tak ogromnej miłości oraz radości. Wystarczy jedno spojrzenie a serce już szaleje.
Szli powoli w całkowitej ciszy, którą co jakiś czas przerywały koniki polne swą nocną pieśnią. Czkawka spojrzał na Astrid, która cały dzień była w doskonałym humorze. Chłopak nagle pożałował, że nie może się teraz oświadczyć. Tę chwilę zaplanował z najmniejszymi szczegółami, chodź musiał przyznać, że ta noc jest równie magiczna. Jeździec zatrzymał się nagle i porwał ukochaną w namiętnym pocałunku. Astrid zaskoczona zaśmiała się i przyległa do wodza, łapiąc go za kark. Rozmarzyli się się pocałunku tak długo aż zaczęło brakować im powietrza.
-Nawet nie wiesz, jakie mam szczęście, mając ciebie-powiedział chłopak, głaszcząc blondynkę po policzku. Astrid nie opowiedziała, tylko ponownie stanęła na palce i obdarowała Czkawkę o wiele namiętniejszym pocałunkiem.




Miał być w poniedziałek, więc się cieszcie :D Jeszcze sobota! Mam nadzieję, że rozdział jest ok, bo, szczerze mówiąc, nie jestem zadowolona ;/ Miłego czytania, kochani  C:

6 komentarzy:

  1. Ten. Rozdział. Jest. Cudowny!!!! *o* *o* *o*
    Zachwycona nim jestem ;3 A ty nie jesteś z niego zadowolona ;c No jak żyć? XD
    Czkawka taki opiekuńczy, mrau! *o* Hiccstrid takie urocze, mrau! *o*
    Ile miłości... CUDOWNIE! <3
    Wyczuwam oświadczyny w powietrzu *.* Coraz bliżej, coraz bliżej!!! XD
    Czekam na next'a. ^^
    Kocham ;****

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest to tak cudowne, tak cudowne, że o wiele bardziej ciekawsze od głupiego tekstu na konkurs z ang. Jestem oczarowana świetną słodyczą, która wyszła spod twoich wspaniałych palców. Zakochałam się w tym rozdziale i jest boski, kochana :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Wywaliłam oczy i zaczęłam czytać....
    Czytam wnikliwie...czytam i czytam...
    I SIE WKURWIŁAM!
    Dlaczego to jest takie krótkie!!!???
    Tu jest hiccstrid tam jest hiccstrid! A ty wiesz, ze ja to uwielbiam :*
    Romanse, cudowne pocałunki, ta namiętność i podniecenie w powietrzu...
    A ty kończysz :C
    Ej NO!! Za krótkie. Mam niedosyt Hiccstrid :C Ty wredno
    Ah ale no cóż nie można mieć wszystkiego :C
    Ale rozdział jest cudowny :D Nie, że hiccstrid (ale oni też ♥ ), ogólnie wszystko jest fajnie
    I jak widać oświadczyny już niedługo :*
    Kocham i czekam ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Odebrało mi mowe więc powiem tylko
    Kocham!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy next? Chciałabym przeczytać o oświadczynach :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy next? Chciałabym przeczytać o oświadczynach :)

    OdpowiedzUsuń