Czkawka, po długich namowach Valki i Pyskacza, poszedł spać. Nie spał jednak dobrze i wstał przed południem. Mimo bólu kręgosłupa od długiego lotu, od razu podszedł sprawdzić, jak czuje się Astrid, przy której cały czas siedziała Eira. Kobieta wydawała się być nieco spokojniejsza, lecz nadal zasmucał ją stan córki. Mimo zapewnień Gothi oraz Lauren, że jeźdźczyni niedługo się obudzi, Eira nie czuła się pocieszona. Bardzo martwiła się o Astrid. Kochała ją bardziej niż kiedykolwiek. Nie wyobrażała sobie życia bez ukochanego dziecka. Kobieta jeszcze jakiś czas temu wspomniała o jej ślubie z Czkawką. Była prze szczęśliwa, że Astrid trafiła właśnie na niego. Nie dlatego, że był wodzem i miał wysoką rangę społeczną, ale dlatego, że chłopak był w porządku. Zapewniał rodziców Astrid, że bardzo ją kocha i że nie pozwoli, aby stała się jej krzywda. Słowa nie dotrzymał, ale Eira nie mogła go za to winić. Gdyby chłopak stanął w obliczu niebezpieczeństwa, w pierwszej kolejności odsłonił by Astrid własnym ciałem.
Kobieta zatonęła we własnych rozmyślaniach, do czasu, kiedy poczuła uścisk na ramieniu.
-Idź odpocząć, skarbie-powiedział łagodnie Saw.-Astrid potrzebuje dużo snu-dodał z pokrzepiającym uśmiechem. Kobieta wstała, nie kłócąc się z mężem, i ruszyła do sypialni.
Logan siedział w ciemnym pomieszczeniu. Szare zasłony idealnie odgradzały go od życia, które tak radośnie toczyło się na Berk. Nie miał ochoty na nic. Nawet siły, by żyć. Ile razy słyszał w uszach słowa Agnara, aby w końcu zostawił przeszłość i do niej nie wracał? Dziesiątki razy. Za każdym razem, kiedy wódz widział swojego bratanka w nie humorze. Chłopak musiał zostawić za sobą piękne, niebieskie oczy, zniewalający uśmiech i kręcone, jasne włosy. Dziewczyna mogła by być jego narzeczoną, a nawet żoną. Jednak los nie był łaskawy dla jego rodziny i jego samego. Odebrał mu to, co najważniejsze: miłość. Pozostawił tylko pustkę, rozpacz, żal. Jego serce przepełniała złość. Musiał żyć dalej, ale nie potrafił. Łatwo powiedzieć człowiekowi, żeby się nie martwił. To tylko puste słowa, które nawet nie potrafią wywołać uśmiechu. A przyjaciele? Co się stało z nimi ? Gdzie się podziali, kiedy Logan potrzebował ich jeszcze bardziej? Odwrócili się do niego plecami, udając, że się nie znają. Oprócz Agnara, nie miał nikogo. Został sam. Co będzie, jeśli i jego zabraknie? Chłopak zamrugał gwałtownie oczami. Zsunął się z łóżka i podszedł do komody, gdzie Lauren włożyła mu czyste ubrania. Wyjął pierwszą lepszą koszulę oraz spodnie i wskoczył pod zimny prysznic. Musiał wytrzeźwieć od pytań, które pozostaną bez odpowiedzi. Gdy tylko wskoczył w ubrania, wziął kilka łyków wody z cytryną i wyszedł.
Zmęczona po kilku nieprzespanych nocach, Lauren wracała do domu. Na jej ramieniu wisiała torba, która powoli robiła się pusta. W przeciwieństwie do Gothi, dziewczyna osobiście odwiedzała chorych. Jedyne, o czym teraz marzyła, to gorąca kąpiel, porządny posiłek i sen. Idąc do swoich czterech ścian, spotkała Czkawkę, który żywo tłumaczył coś Krzywonosowi. Szatynka poczekała chwilę, aż wódz skończy rozmowę, po czym podeszła nieco nieśmiało.
-Hej, Czkawka-przywitała go dziewczyna z delikatnym uśmiechem. Jeździec uśmiechnął się na jej widok.
-Witaj, Lauren-oparł. Wysilił się, żeby jego głos nie wydawał się tak ponury, jednak dziewczyna i tak go przejrzała.
- Jak się czujesz?-Spytała z troską i odołożyła na murek skórzaną torbę. Szatyn westchnął ciężko. Pod oczami miał lekko fioletowe worki od nieprzespanej nocy, jednak zmęczenie nie przeszkadzało mu w pracy. Albo było to tylko wrażenie. Lauren przetarła bladą twarz rękoma i usiadła na murek, obok torby.
- Nie martw się tak. Myślę, że Astrid wkrótce powinna się obudzić. Gorączka spadła, dreszcze ustąpiły...-Powiedziała cicho, mimo że wokół nich było głośno. Cóż, Berk tętniło życiem.- Jeżeli mam być szczera, to miała dużo szczęścia. Gdybyś przywiózł ją później, leki mogły by nie działać tak dobrze.-Na twarzy Czkawki przeszedł cień strachu, ale zdołał się uspokoić. Usiadł obok przyjaciółki, która nie wyglądała za dobrze. Kucyk miała rozwalony, oczy wygasłe, bladą cerę i wydawała się znacznie chudsza. Czkawka dopiero zorientował się, jak ciężko pracować musi Lauren.
- Wyglądasz na wyczerpaną. Powinnaś odpocząć-powiedział od razu. Naprawdę martwił się o przyjaciółkę. W końcu była skarbem dla Berk, ale także dla niego. Wiele razy rozmowy z nią podrzymywały wodza na duchu. Lauren wzruszyła ramionami.
-Taka praca-odparła beznamiętnie.-Zresztą, ty dobrze o tym wiesz-dodała. Chłopak podrapał się po karku. Nie wiedział, co odpowiedzieć. Dziewczyna miała rację, ale jeździec był przyzwyczajony do ciężkiej pracy.
-Tak, ale ja jestem wodzem. Wioska wymaga ode mnie poświęcenia. Nie mogę tak po prostu odejść, zostawiając wikingów na pastwę losu-rzekł po chwili. Uwagę obojga przykuła Valka, która głaskała Wichurę, a po chwili weszła do domu Hoffersonów. Czkawka poczuł nagłą chęć pójścia do ukochanej, ale czuł, że Lauren potrzebuje rozmowy.
- Pewnie też miewasz takie chwile, że masz wszystkiego dosyć-powiedziała. Chłopak zerknął na nią.
-Częściej niż myślisz-odparł z lekkim rozbawieniem. Dzięki tej rozmowie zdołał nieco się rozluźnić i zapomnieć o poharatanej twarzy ukochanej.
-Co robisz, żeby się nie poddawać ?-Spytała ku zaskoczeniu jeźdźca. Chłopak na prawdę był zdziwiony zachowaniem Lauren. Nie przypomniała już tej dziewczyny z radosnym uśmiechem i tryskającą energią. Wyglądała zupełnie jakby ktoś wyciągnął z niej życie.
- Albo dostaję od As albo patrzę na ludzi-rzekł, rozglądając się po spracowanych twarzach wikingów. Lekarka również przyglądała się wiosce z ciekawością.- Ale jednak jest coś, co pomaga o wiele bardziej-rzucił, nie patrząc na szatynkę, lecz przed siebie. Lauren podniosła pytająco brew.
-Smok-odparł, odwracając się do dziewczyny i patrząc jej w oczy z uśmiechem.
Nate siedział w swoim pokoju, majstrując przy siodle Pioruna. Ostatnie wydarzenia nie pomagały mu w skupieniu się. Ręce drżały, na twarzy pojawiły się kropelki potu, który wycierał wierzchem rękawu. Przełożył skórzaną linkę przez dziurkę, po czym przywiązał koniec do haczyka. Po skończonej pracy, podszedł do okna, skąd zauważył Pioruna, swego smoka z gatunku Koszmara Ponocnika. Uśmiechnął się lekko i wrócił na górę, gdzie czekał na niego bałagan. Nate nienawidził sprzątać, jednak nie miał wyboru. Mieszkał sam, więc jako taki porządek musiał utrzymać. Zebrał swoje rzeczy i rzucił do kosza na pranie. Pociągnął za rolety, wypuszczając światło i świeże powietrze, po czym przejechał dłonią po ciemnych włosach i wrócił do pracy. Nie minęła chwila, gdy ktoś zapukał do drzwi. Chłopak zszedł na dół i otworzył je. Takiego gościa się nie spodziewał.
-Co ty tu robisz?-Spytał ostro. Przed nim stał Logan z rękami włożonymi w kieszenie. Nate mierzył go surowo wzrokiem. Sam widok na Arrana, sprawił, że miał ochotę mu przywalić.
-Chcę pogadać-powiedział spokojnie. Nie spuszczał oka z jeźdźca, jakby jego błagalny wzrok mógł mu pomóc.-To zajmie chwilę-dodał, widząc zmieszanie na twarzy dawnego przyjaciela. Nate westchnął i wypuścił Logana do środka.
-Pośpiesz się, nie mam wiele czasu-warknął, stając naprzeciw niemu z założonymi rękoma na klatce piersiowej.
-Posłuchaj. To, co było siedem lat temu, to nie moja wina-zaczął szybko. W Nacie wzbierała złość i jeszcze większa ochota by mu przywalić, musiał się jednak opanować, bo Logan nie był byle kim. Na jego szczęście. -Nie twoja? -Parsknął z ironią jeździec.-Człowieku, gdyby nie ty, moja siostra nadal by żyła.
-To była zasadzka, Nate.-Głos Logana także wzbierał na sile. Chłopak denerwował się mocno, zaciskając dłonie w pięść.
-Zawsze będziesz powtarzać tę wersję?-Spytał Nate. Chłopak nie mógł już słuchać marnych tłumaczeń Logana.-Moja siostra została złapana przez ludzi Drago, któremu i ty służyłeś-ciągnął dalej, nawet nie hamując się z gniewem.- A ty nie kiwnąłeś nawet palcem, żeby ją uratować.
-Zrozum, oddzielili nas. Byłem nieprzytomny!-Rzucił z żalem i złością. Nate przewrócił oczami.- Chciałem odejść od Drago. Uciec jak najdalej...
-Ale on się wszystkiego dowiedział i chciał się zemścić-zakończył jeździec.-Tylko czemu nie na tobie, tylko na mojej siostrze, a własnej córce?!-Krzyknął Nate, jednak nie zrobiło to żadnego wrażenia na Loganie. Blondyn miał spuszczoną głowę.
- Nie mogłem tego przewidzieć-odparł po chwili ciszy.- Nie tylko ty ją kochaleś...-Nate miał dosyć. Nie mógł więcej słuchać chłopaka, przez którego stracił ukochaną osobę. To on pozbawił go sznasy na normalne życie. Chciał uciec z Corą od ojca- barbarzyńcy, ale nie udało się. Skazany był na samotność...
- Wyjdź stąd- warknął ostro. Logan bez zastanowienia ruszył ku drzwiom. Był przybity zachowaniem chłopaka. Kiedyś tak dobrze się dogadywali...Gdyby nie śmierć Cory-Pomyślał blondyn.
-Będzie lepiej, jak opuścisz Berk-dodał, kiedy Arran miał już zamykać drzwi. Po całym zajściu, Nate nie mógł się opanować. Oparł się o krzesło, a po jego policzkach spływały łzy. Tęsknił za matką i siostrą. Za osobami, które dały mu tyle ciepła, miłości. Cora uczyła swego brata pisać i czytać. Przed snem opowiadała mu zabawne bajki i historie, którymi żyła ich rodzinna wyspa. Wrócił myślami sprzed pięciu lat, kiedy poznał Astrid. Przez moment chłopak miał wrażenie, że to ona-jego zmarła siostra. Jednak otrząsnął się w porę. Tak bardzo kochał Corę, że każda napotkana blondynka przypominała mu o wielkiej stracie. Nie potrafił przebaczyć losowi i Loganowi za to, co się wydarzyło.
Rzuciwszy kubek na stół, wziął nowe siodło i wyszedł aby się uspokoić. Zawołał Pioruna i w mig założył mu skórzane siedzenie. Smok zainteresował się nowym prezentem i zaczął je wąchać, po czym przeniósł wzrok na jeźdźca. Nate posłał mu lekki uśmiech i wskoczył na jego grzbiet.
Po kilku godzinach obchodu, Czkawka wszedł do domu, gdzie koło paleniska spał Szczerbatek. Smok nadal odsypiał męczącą podróż. Jeszcze nigdy nie wyczuwał tak wielkiego strachu swego jeźdźca, dlatego nie mógł go zawieść. Wódz podrapał Nocną Furię po głowie, na co gad zamruczał słodko przez sen. Czkawka rozejrzał się po kuchni, gdzie rano zostawił bałagan. Machnął na to ręką i wszedł do swojego pokoju, który stał niezmieniony od lat. Czkawka wziął szybki prysznic i przebrał się w ciemne spodnie, które ubierał zazwyczaj pod kostium, oraz czerwoną koszulę. Strój do latania odłożył w kąt. Usiadł jeszcze na łóżku i spojrzał na stolik, gdzie leżała sterta papierów. Wyciągnął ostatnią kartkę, która przedstawiała projekt pierścionka zaręczynowego. Niezwykłą chwilę planował już od miesiąca, ale przez wypadek i porwanie Astrid wstrzymał się. Nie chciał, żeby tak wyjątkowe wydarzenie było byle jakie. Każdy szczegół był dopracowany. Chłopak czekał tylko, aż jego ukochana wydobrzeje. Wolał, żeby Astrid zapamietała tę chwilę na wieczność. Miał nawet pomysł na oryginalne oświadczyny, ale bał się jak nigdy. Gdy wyobrażał sobie, jak klęczy przed Astrid, czuł narastającą panikę. Jak wtedy zareaguje jeźdźczyni? Czy rzuci mu się na szyję? Uzna to za żart? A może ucieknie? Lub, co gorsza, nie przyjemnie zaręczyn? Valka powtarzała, że Astrid zrobiła by głupotę, odrzucając jego oświadczyny. Czkawka westchnął ciężko. Wiedział, że naprawdę kocha Astrid, a ona go. Jednak ślub i wspólne życie nie jest takie proste. Pyskacz śmiał się, że chłopak będzie uwiązany. Wtedy Czkawka odparł, że tak właśnie się stało w chwili przejęcia władzy w Berk. Sam na pewno nie chciał być wodzem, ale nie wyobrażał sobie kogoś lepszego na jego miejscu. No, może Astrid, ale w pewnym sensie i tak będzie po części dzielić władzę. Będąc wodzem czy wolnym jeźdźcem, blondwłosa piękność na pewno zgodziła by się zostać jego żoną.
Czkawka sięgnął po pudełko, w którym znajdował się prezent od Koarah. Chciał pokazać śliczną sukienkę Astrid jak najszybciej. Dziewczyna na pewno ucieszy się z takiego podarku. Wódz nałożył jeszcze cienkie futro i mijając Szczerbatka, poszedł do Astrid.
Zapukawszy do mahoniowych drzwi, wszedł do środka. W środku siedziała Eira z kubkiem herbaty w ręce. Uśmiechnęła się na widok Czkawki.
-I jak?-Zapytał tylko, patrząc głęboko w oczy kobiety.
-Idź zobacz-powiedziała. Chłopak nieco przestraszył się, że coś jest nie tak. Wskoczył po schodach i dotarł do pokoju ukochanej. Tego się nie spodziewał. Astrid śmiała się z kolejnego żartu taty, który nie odstępował córki na krok od dobrej godziny. Dziewczyna faktycznie wyglądała o niebo lepiej. Siniaki co prawda były, ale mniej widoczne a zadrapania goiły się prawidłowo. Uśmiechnął się z ulgą, widząc ukochaną w takim stanie. Wszedł powoli do środka. Nie chciał przerwać, ale nie mógł wytrzymać. Musiał w końcu przytulić swoją dziewczynę i znów móc ją pocałować.
- Nie przeszkadzam?-Spytał z nieukrywaną radością. Saw obrócił się do niego.W oczach wojownika błyszczały łzy.
-Czkawka!- Krzyknęła Astrid, pokazując rząd idealnie białych zębów.
-To ja nie będę wam przeszkadzał-mruknął Saw i czym prędzej się zmył . Wódz podszedł szybko do Astrid i chwycił ją w ramiona. Przytulał ją mocno do siebie, jakby miało to by ich ostatnie pożegnanie. Astrid przyległa do ukochanego, czując jak jej serce wybucha z radości. Nie minęła dłuższa chwila, kiedy poczuła przyjemne ciepło na wargach. Oddała namiętny pocałunek z ogromną czułością, której bardzo im brakowało.
-Jak dobrze, że się w końcu obudziłaś-powiedział, kiedy oderwali się od sobie. Oczy Astrid szkiły się od łez. Czkawka trzymał ją mocno w ramionach, dając poczucie bezpieczeństwa.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo tęskniłam- wyszeptała w jego włosy.
-Jak się czujesz?-Spytał z troską, gładząc jej poharatany policzek.
- Lepiej-powiedziała, nie odrywając się od jeźdźca.-Czkawka, co się stało na statku?- Chłopak dopiero teraz uświadomił sobie, że widział boga. Najperfidniejszego. Wzdrygnął się na myśl o walce. Nie chciał opowiadać o tym Astrid. Dziewczyna nadal była zmęczona, ale jej błyszczące z ciekawości oczy przyparły chłopaka do muru. Westchnął ciężko i opowiedział w wielkim skrócie, co się wydarzyło. Astrid była nieco zszokowana walką na łodzi i śmiercią Megan. I pomyśleć, że chcieli mnie uratować- przeszło jej przez myśl.
- Ważne, że jesteś cała-powiedział pocieszająco. Nagle przypomniał sobie o prezencie od Koarah.-Mam coś dla ciebie.-Wódz sięgnął po bordowe pudełko i podał je Astrid.
- To od Koarah-rzekł, ponownie siadając na łóżku. Zaciekawiona blondynka spojrzała na niego pięknymi oczami. Czkawka pomyślał, że mógłby wpatrywać się w nie bez końca. Dziewczyna uchyliła wieko, a jej oczom ukazała się przepiękna, biała sukienka. Była bez ramiączek, na talii przyczepione były kryształki diamentu i innych szlachetnych kamieni. Wojowniczka zaniemówiła z wrażenia. Z wyciągniętymi ramionami przyglądała się przepięknej sukni, która sięgała nie dalej niż za kolana.
-Na Thora...-szepnęła-jest przepiękna.-Astrid nigdy nie zachwycały szyte ubrania czy biżuteria, chyba że dana rzecz była pamiątką bądź ważnym podarkiem od ważnej osoby. Tak jak bransoletka, którą otrzymała od ukochanego. Przytuliła Czkawkę mocno.
-Muszę jej podziękować-rzekła, ostrożnie odkładając prezent. Uważając na mocno usztywnioną rękę, przybliżyła się do Czkawki. Ich twarze dzieliły dosłownie centymetry. Spoglądali sobie w oczy z uwielbieniem. Jasna zieleń i wzburzone morze. Chłopak wyciągnął dłoń i po raz kolejny gladził jej pąsowy policzek. Astrid uśmiechnęła się delikatnie, ale zanim się pochyliła czuła jak Czkawka wpija się w jej usta. Całował ją z uczuciem, tak mocno, jakby chciał przekazać jej cały swój ból, który nosił w sercu od dnia zaginienia ukochanej. Astrid założyła mu ręce na szyję, rozkoszując się chwilami namiętności. Przerwali dopiero po kilku minutach, kiedy zaczynało brakować im tchu.
-Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo cię kocham...-Wyszeptał jeździec, patrząc głęboko w oczy swojej wybrance. Chłopak już wiedział dobitnie, że nie może żyć bez Astrid.
Ta-da! Rozdział byłby w sobotę. ale mój komputer się zepsuł. Nie tylko rozdział został skasowany, ale wszystkie moje zdjęcia z całego życia...Szczęście, jak widać, mnie nie opuszcza :') Mam nadzieję, że przynajmniej u Was jest lepiej :D
Ps. Sory za błędy, nie chce mi się sprawdzać :P
Pierwsza! ;*
OdpowiedzUsuńCzkawka ma zaplanowane idealne oświadczyny? O mój Thorze, pewnie są przecudowne (jak twój rozdział, hehe), mega romantyczne i słodkie! *o* Już nie mogę się doczekać! xD
UsuńJeju, jak dobrze, że Astrid się obudziła :) Mrr, no i oczywiście już mega słodko. Mrrrr, awww *o* ^^
Jestem zasłodzona tym rozdziałem, że nie mogę się skupić na komentarzu :') To dobrze, że się zasłodziłam bo chociaż nie złoszczę się na to, że gdy wczoraj pisałam rozdział i miałam go już ponad połowę mój laptop się wyłączył ;-; I rozdział się nie zapisał ;c A tak to wczoraj bym zaspokoiła między innymi twoją ciekawość ;c No cóż, takie życie....
Czekam na next, całuję ;***
Nie! No, kurde! Znam ten ból. Ja miałam już cały rozdział napisany ale nie miałam neta, więc nie mogłam dodać ....I komp się zepsuł :/
UsuńCóż, mam nadzieję, że mimo to zepniesz cztery litery i dasz radę napisać nn :D
Trzymam kciuki i z ogromną niecierpliwością czekam na Twój nn :* :)
Ps. Dziękuję za kom ;)
TYLE SŁODYCZY!!!!! ŻE TRYSKA MI PRZEZ NOS!!!! *.*
OdpowiedzUsuńNa początku bardzo Cie Kochana przepraszam!
Nie komentuje i jestem zołza :C Wybacz mi My Master! Jestem twoją fanką! Aaaaa!!!!
Odwala mi i ty dobrze wiesz czemu xD
Oświadczyny ♥ Oświadczyny ♥ Oświadczyny ♥ Oświadczyny ♥ Oświadczyny ♥ Oświadczyny ♥Oświadczyny ♥ Oświadczyny ♥ Oświadczyny ♥Oświadczyny ♥ Oświadczyny ♥ Oświadczyny ♥Oświadczyny ♥ Oświadczyny ♥ Oświadczyny ♥Oświadczyny ♥ Oświadczyny ♥ Oświadczyny ♥Oświadczyny ♥ Oświadczyny ♥ Oświadczyny ♥Oświadczyny ♥ Oświadczyny ♥ Oświadczyny ♥
Juz tak blisko!!!!!
Jej kocham cie normalnie!
Wybacz ze krótki kom ale normalnie nie mogę usiedzieć na dupie xD
Kocham i czekam ♥
PS.: Ciesze się ze napisałaś ten rozdział :* ♥
Tu słodka ckliwość - tu zła gorycz. Co daje nam połączenie dwóch wspaniałych uczuć? Nienawiść i miłość, to coś co jest wspaniałym przepisem na udany rozdział. Nie tylko ból Logana, który coraz bardziej zaczyna być "tym biednym" ale też i wyczerpana Lauren, odsypiający Czkawka, wkurzony sprzątający Nate oraz poharata-żywa Astrid. Czy więcej się tu nie może dziać? Wątki, każdy z osobna, rozwijający odrębną historię, wspomnienia, plany, przyszłość. Wszystko potem doda się do siebie, tworząc jedną spójną całość. Wiem, że każda sytuacja zapoczątkowuje coś nowego, coś co przyniesie nowe skutki, nowe wybory i zapewne nowe problemy. Kłopoty, to coś co trzyma się Berk, tak mocno jak najlepszy klej. I w każdym blogu, nie jest miło i kolorowo. U ciebie też nie. I właśnie dlatego, podziwiam cię Smile oraz uwielbiam ❤
OdpowiedzUsuńKocham Kocham i jeszcze raz Kocham jeju jaki zajebisty Rozdział Astrid i Czkawka miód malina tacy słodcy tacy kochani ❤ też bym tak chciała.. pisz jak najwięcej bo jesteś w tym wspaniała ;*
OdpowiedzUsuń