wtorek, 27 października 2015

Planowana przyszłość

                  Kiedy na drugi dzień wioska odsypiała udaną imprezę, Czkawka pracował nad małą biżuterią w kuźni Pyskacza. Kowal także przesadził nieco z trunkiem i spał w najlepsze w wielkim, wygodnym łożu, więc wódz miał spokój i mógł się skupić nawet na najmniejszych szczegółach. Oczywiście Czkawka nie zapomniał o Szczerbatku, z którym urządził sobie dłuższy, podniebny spacer. Teraz groźna i czujna Nocna Furia wylegiwała się przy ciepłym piecu. Wódz przeszedł obok smoka i podszedł po stopione srebro. Ostrożnie, za pomocą szczypiec, przelał je do wcześniej wyrobionej formy i poczekał aż wszystko stężeje. W między czasie zajął się dopracowaniem projektu pierścionka. Musiał być oryginalny, jedyny w swoim rodzaju. Czkawka przypatrywał się rysunkowi po raz któryś tego ranka i nadal czuł, że czegoś brakuje.Westchnął niezadowolony, wyjął z kubka naostrzony węgielek i dorysował dwa małe diamenciki po obu stronach większego kamienia. 
-I jak myślisz?-Spytał chłopak, kiedy zaciekawiony Szczerbatek staną łza nim. Smok powąchał skrawek papieru i pokiwał głową na znak, że mu się podoba. Szczerbatek z czasem nauczył się ludzkich zachowań a nawet krótkich słów takich jak "tak", czy "nie". Śledzik był tym zszokowany,ale nie było w tym niczego nadzwyczajnego zważywszy na papugę jednego dziecka z Berk. Ptak ten uwielbiał rozmieszać ale i denerwować każdego
wikinga, który przechodził obok.
               Pierścionek miał mieć razem trzy diamenty: jeden większy z minimalnym połyskiem bezchmurnego nieba, a dwa mniejsze były czystym diamentem. Srebrno, na którym szlachetne kamienie miały zostać umiejscowione, było bez skazy, ale z kilkoma niebieskimi agatami. Czkawka czuł się naprawdę szczęśliwy, ponieważ nie mógł się już doczekać momentu, aż założy ten pierścionek na palec Astrid. A za jakiś czas złotą obrączkę.Odłożył rysunek zadowolony z pomysłu i podszedł do stopionego srebra. Delikatnie wyjął kółko i położył je szybko na biurko, gdyż stop nadal był gorący. 
-Cześć, Czkawka-krzyknął Pyskacz, wchodząc radośnie do kuźni. Wódz podskoczył przestraszony nagłym pojawieniem się przyjaciela i uderzył głową o półkę.
-Na Thora, Pyskacz, pukaj następnym razem!-Oburzył się jeździec, piorunując kowala wzrokiem. Gbur roześmiał się chrapliwie i poklepał młodego wikinga w ramię. 
-Co tam porabiasz?-Spytał zaciekawiony blondyn, pochylając się nad szatynem. Jego oczy błysnęły tajemniczo a na twarzy pojawił się chytry uśmiech.
-No, no, Czkawka, w końcu!-Wódz poczuł jak oblewa go zimny pot a policzki stają się czerwone. Podrapał się po karku, ocierając przy okazji krople potu. Kowal przysiadł się tuż obok i pomagał Czkawce wsadzić diamenty na prawowite miejsce. Wódz denerwował się obecnością kowala, bonie wiedział jak przyjaciel zareaguje na wieść o planowanych oświadczynach. Czkawka zawsze opowiadał blondynowi o ważniejszych sprawach a propozycja  małżeństwa była jedną z nich  


                             Po dwóch godzinach męczącej roboty, wikingowie skończyli arcydzieło w postaci pierścionka zaręczynowego. Jeździec odłożył ostrożnie biżuterię do małego, bordowego pudełka. 
-Jaki masz plan na potem ?-Spytał kowal, kiedy szatyn zaczynał sprzątać pomieszczenie. 
-Najpierw pójdę zobaczyć, czy twierdza jest cała a potem pójdę na  pola, bo jest jakiś problem z wykopami-zaczął chłopak, mówiąc monotonnie jakby recytował. 
-Nie o to mi chodzi-powiedział kowal, patrząc na jeźdźca z założonymi rękoma na piersi. Stoik czasami przyjmował podobną pozę, zwłaszcza wtedy, gdy Czkawka coś narozrabiał.
- Więc o co?-Spytał, podnosząc brew. Pyskacz przejechał kikutem po dwóch warkoczach, jakby był zakłopotany.  
-No, po oświadczynach-odparł w końcu. Jeździec spalił buraka, patrząc na Szczerbatka. Jednak zamiast znaleźć jakiekolwiek wsparcie, ujrzał tą samą ciekawość jak w oczach Gbura. 
-Najpierw Astrid musi się zgodzić...-Zaczął niepewnie.  O swoich planach mówił jedynie Valce, więc czuł się bardziej zdenerwowany.- A wybiegając w przyszłość, myślałem, żeby pobrać się podczas wiosny, tak jak rodzice. - Dokończył z uśmiechem, wspominając jak jego mama opowiadała o jej ślubie. Chłopak był pewien, że Valka robi to specjalnie, gdyż często wspominała, że jeździec powinien myśleć o wspólnej przyszłości z Astrid. Wiecznie czekać nie będzie-mówiła na usprawiedliwienie kobieta, kiedy wódz oburzał  się.
- Rozumiem, ale nie chcesz poczekać?-Zapytał ostrożnie Pyskacz, ponownie siadając na krześle. Czkawka wzruszył ramionami.
- Kocham Astrid i nie widzę przeszkód, żeby czekać dłużej-mruknął. Już niedługo będzie słyszał to pytanie setki razy.
-Taa, wiem-odparł ponuro blondyn. Wiking wyglądał nieco gorzej niż lata temu-przeszło przez myśl Czkawce. Także dość szalony tryb życia przyczynił się do jego wyglądu.-Wiesz, nie mogę się po prostu przyzwyczaić do tego, że masz już dwadzieścia trzy lata, jesteś wodzem najważniejszej wyspy na Archipelagu, a na dodatek się żenisz-wyznał szczerze kowal z iskierkami łez w oczach. Czkawka poczuł się źle, widząc przyjaciela w takim stanie. 
-Przecież zawsze będę tym samym Czkawką-pocieszył z uśmiechem. Szczerbatek ruszył się z ciepłego miejsca i podszedł do swego jeźdźca, mizdrząc się do niego. Kowal machnął ręką. 
- Najważniejsze żebyś był szczęśliwy-powiedział w końcu przez ściśnięte gardło. Pyskacz traktował wodza jak syna, więc Czkawkę nie zdziwiło zachowanie wikinga, tylko nieco smuciło.-A z nią na pewno będziesz dokończył, wskazując na blondwłosą dziewczynę, która śmiała się, myjąc Śmiertnika Zębacza. Czkawka uśmiechnął się na jej widok, lecz po chwili zwrócił się do starego przyjaciela.
-O to nie musisz się martwić.

                 Wódz przewrócił oczami, kiedy Juri po raz trzeci opowiadał Koszmarach, które regularnie psuły jego pole. Czkawka starał się zachować spokój, ale nie mógł więcej wytrzymać piskliwego głosu wikinga. 
-Okej, zrozumiałem- powiedział nieprzyjemnie, ale stanowczo. Juri przestał natychmiast żywo gestykulować i spojrzał zdziwiony na wodza.-Juri, używasz ryb jako nawozu, więc nie dziwię się, że smoki rozkopują twoją ziemię-wytłumaczył, pokazując na brązową glebę.Czkawka nie czuł się najlepiej. Od godziny  miał wrażenie, jakby ktoś wiercił mu dziurę w głowie. 
-Może wykorzystasz dla odmiany coś innego?-Spytał Czkawka po chwili. Juri wyglądał jakby zaraz miał się rozpłakać.
-Ależ wodzu, co innego miałbym wykorzystać ?-Zapytał przestraszony szatyn wciągnął ostre powietrze i wypuścił je powoli.  
-Na przykład rozkłady z owadów. Sven mówi, że sprawdzają się bardzo dobrze-odparł z uśmiechem, ale widząc minę łysego mężczyzny, znów zrobił się ponury.-Dobra, zrobimy inaczej. Zastosujesz te rozkłady, a jeżeli nie pomogą, wymyślimy coś innego.-Jeździec wskoczył na Szczerbatka i, nie czekając na jakąkolwiek reakcję Juriego, wzbił się w powietrze. 
-Już nie wytrzymuje...-Szepnął do smoka, kiedy otaczały ich żółtawe chmury. Nocna Furia przekręciła łeb ku jeźdźcowi i uśmiechnęła się chytrze.-Już ja wiem, co ty kombinujesz.-Smok zaśmiał się gardłowo, ale rozłożył jeszcze szerzej skrzydła. Czkawka w tym czasie włożył hełm i położył się na czarnym gadzie. 
                 Jeździec i smok rozrywali chmury w szalonej prędkości.Czuli jak adrenalina rozpruwa ich żyły, dając niesamowite uczucie. Uczucie wolności, tego co oboje kochali i uwielbiali.  Niebo było ich drugim domem, w którym czul się niesamowicie błogo. Czkawka i Szczerbatek pasowali do siebie jak puzzle. Nie mogli bez siebie latać, a tym bardziej żyć. Chłopak krzyknął z całej siły, aż poczuł przyjemne kłucie w płucach. Mógłby latać tak godzinami, ale niestety nie mógł sobie na to pozwolić.Latali jeszcze długo wśród chmur. Wódz sprowadził smoka ku górze aż Szczerbatek zatrzymał się i wywalił na wierzch język. Czkawka odpiął się szybko i runął w dół, a za nim Nocna Furia. Chłopak spojrzał na smoka, ale przez wiatr musiał zamknąć oczy. 
                Po niecałych czterdziestu minutach, oboje wylądowali na górce tuż obok wioski. Czkawka już od tygodni nie czuł się tak dobrze. Radość wypełniała cały jego umysł. Przed oczami miał tylko chmury, niebo najlepszego przyjaciela obok siebie. Co więcej do szczęścia potrzebne? Wódz złapał łeb Szczerbatka i spojrzał mu w oczy.
-Dzięki, Szczerbatku- szepnął, na co smok polizał go delikatnie po policzku. 

                 Czkawka załatwił jeszcze mnóstwo spraw dotyczących Berk. Chodził po wiosce w tę i z powrotem, ale nie psuł mu się humor. Szczerbatek dreptał przy nim, bawiąc się paskami od siodła, ale w końcu Czkawka uaktywnił mu automatyczny ogon i po chwili Nocna Furia zniknęła wraz z innymi smokami. 
-Cześć, Czkawka-powiedział Śledzik, który pojawił się w spichlerzu.
-O, hej-odparł wódz i rzucił worek jabłek w kąt.-Co cię sprowadza?
-Pamiętasz jak rozmawialiśmy o tej nowej wyspie na północy?-Spytał,patrząc na skórzany notes. Wódz skinął głową, czekając na dalsze wyjaśnienia.- Leciałem tam dziś ze Smarkiem, ale nic ciekawego nie znaleźliśmy-powiedział, skreślając jedną pozycję z listy.
-Miałem nadzieję, że znajdziemy smoki zimowe-mruknął niepocieszony szatyn.
-Klimat tam robi się coraz cięższy do zniesienia, więc pewnie się przeniosły-powiedział blondyn, drapiąc się ołówkiem w głowę. 
-Dobra robota, dzięki.-Śledzik pożegnał się z przyjacielem i poszedł do Akademii, gdzie czekała na niego grupa dzieci, których uczył botaniki. 
 . 
                   Gdy nastał wieczór, Czkawka zgarnął pierścionek w bordowym pudełeczku i poszedł do domu. W pomieszczeniu unosił się słodki zapach pieczonych jabłek z cynamonem. Wódz poczuł od razu burczenie w brzuchu, więc skoczył szybko się przebrać i zszedł z powrotem do kuchni. Valka szukała czegoś w spiżarni, a gdy wyszła przywitała syna, który zajadał się kolacją.
- Jak tam dzień?-Zagadnęła kobieta z szerokim uśmiechem, biorąc na talerz kawałek szarlotki. Czkawka streścił jej, co ciekawego robił,pomijając o pierścionku, który chciał pokazać po kolacji. 
-Oh, doskonale wiem, jakie to uczucie-powiedziała, gdy chłopak opisał jej mały wypad na spacer ze Szczerbatkiem.- Tylko nie szalej tak. Chyba, chcesz, żebym zeszła na zawał-dodała, grożąc chudym palcem przed
nosem syna.
- Przecież ja zawsze uważam -prychnął Czkawka, obserwując tańczący ogień. Siedział z mamą w przytulnej kuchni. Za oknem było już ciemno, tylko pochodnie i księżyc oświetlały wioskę. Gdzieś w oddali puchacz współgrał z wyjącymi psami. Valka opowiadała mu historię, kiedy szła ze swoją przyjaciółką, Savą, na ryby. Natknęły się wtedy na dzikiego Śmiertnika, który nie zauważywszy ich przeszedł obojętnie obok nich. 
-Najadłyśmy się strachu za wsze czasy-dodała ze łzami śmiechu. Czkawka zaśmiał się i nagle przypomniało mu się o pierścionku. 
- Pokaże ci coś, mamo-powiedział i szybko wskoczył na górę. Postawił przed zaciekawioną Valką bordowe pudełko. Kobieta otworzyła je, a gdy ujrzała zawartość, zamarła. Wódz mógł czytać z jej wyrazu twarzy jak z otwartej księgi. Matka wodza nie kryła radości i łez wzruszenia.
- Jest cudowny...-Wyszeptała, wyjmując ostrożnie biżuterię z pudełka. Czkawka poczuł ulgę. Nie był przekonany, czy Astrid się spodoba, ale poprzez wyraz zachwytu Valki, bał się o wiele mniej. Szatynka przymierzyła biżuterię, która świeciła w blasku świec. 
              Nagle drzwi otworzyły się i do kuchni wpadła Astrid. Valka natychmiast schowała dłoń pod stół, przestraszona wizytą przyszłej synowej. Blondynka spojrzała na nich zdziwiona. 
- Dobry wieczór-przywitała się. Czkawka zamarł, spoglądając na swą matkę. Pierścionek jest niesamowicie błyszczący, więc Astrid z pewnością by go zauważyła. Wódz wstał i podszedł do ukochanej. Odwrócił ją skutecznie tyłem do Valki, widząc jak jego mama pospiesznie chowa biżuterię wraz z pudełkiem do szafki na talerze. Astrid chciała się odwrócić do Valki, ale przeszkodził jej w tym Czkawka, który pocałował ją.  Astrid była bardzo zaskoczona, ale dała się ponieść chwili i oddała krótki całus.
-Coś się stało?-Spytała dziewczyna, patrząc raz na szatyna raz na Valkę.  Kobieta  posłała jej ciepły uśmiech i, pomijając pytanie, spytała: 
-Herbaty? 


Hej, ludziki! Nie mam dla Was dobrych wieści... Prawdopodobnie zakończę karierę z blogiem. Nie czuję się na siłach no i brakuje mi weny... Przepraszam te kilka osób, które poświęcały swój czas na czytanie tego bloga. Nie wiem, czy będę dalej pisać. 
Ściskam mocno :)

7 komentarzy:

  1. Jak czytałam ten rozdział byłam zachwycona, ale kiedy przeczytałam tekst pod obrazkiem zamarłam.������ Jak to go zawieszasz ? Nie możesz tego zrobić bo to jeden z moich ulubionych blogów !!! Codziennie sprawdzam czy jest jakiś nowy post, a kiedy jest to od razu mam uśmiech na twarzy i jestem szczęśliwa na cały dzień. Więc NIE MOŻESZ zawiesić tego bloga !!! :'(
    Pisz chociaż króciutkie, bardzo króciutkie rozdziały, a jak zawiesisz tego bloga to chociaż OBIECAJ że wrócisz z nowym rozdziałem do wakacji. Wrócisz......dla Twoich fanek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, na pewno nie skończę pisać, bo uwielbiam to robić, ale nie czuję się na siłach... Ostatnio po prostu choruje. I wiadomo...Ale dziękuję,że tak myślisz :) to wiele dla mnie znaczy.

      A nn mam już gotowy :)

      Usuń
  2. Uhuhuhu :* aż się zaczerwieniłam :D
    Po pierwsze: CO KURWA?! Dlaczego kończysz? Czy chodzi tu o to co ja myślę? Czy raczej masz to samo co ja? Ale wiesz mimo wszystko będę Cię wspierać w twoich decyzjach mimo wszystko :*
    Po drugie: Jaj zaręczyny wyczuwam w przyszłym rozdziale! Jeku już nie mogę sie doczekać! Szybkość Czkawki mnie powala xD Reakcja na przybycie As do domu mnie powaliła xD Ale wiadomo gdzie jest hiccstrid tam i słodycz xD jejku kocham to...... ♥
    Po trzecie: KOCHAM CIE!
    Po czwarte: Czekam na finał! Na nasze zaręczyny! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Smile, ty... Ty żartujesz? ;o Błagam Cię, nie! ;c Tak się ucieszyłam gdy zobaczyłam rozdział, bo miałam dzisiaj no nie za bardzo udany dzień (kłótnia, złe oceny i w ogóle zły dzień) ale jak przeczytałam, że... Że może skończysz swoją działalność, to poczułam takie łzy w oczach, że aż mama na mnie dziwnie spojrzała XD. Ale jeśli będziesz chciała zrobić sobie przerwę, to... Ja będę czekać. Zawsze. Za bardzo kocham Ciebie, Twojego bloga, żeby od tak o nim zapomnieć i nie wyczekiwać kolejnego rozdziału.
    No, ale co do rozdziału, to jest cudowny. <3 No po prostu, ja już wiem, że ten dzień nadchodzi. *o* I nie mogę się doczekać! No cóż, ja kończę. Czeka na mnie matematyka. A ja czekam na kolejny rozdział ;* Kocham bardzo ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem jebniętą, pojebana idiotką, która od kilku dni nie zaglądała na blogera bo najzwyczajniej nie miała czasu, ale chociaż tyle, że utopiona w książkach mogę pozachwycać się najwspanialszym twym darem - niewyobrażalnym talentem pisarskim ❤
    Ja rozumiem, nie mówię, że masz na siłę zostać. Sama to przechodzę, dlatego nie martw się. Kocham cię i uszanuję twoją każdą decyzję, Smile'ii ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Zarąbiasty rozdział czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Zarąbiasty rozdział czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń