środa, 14 października 2015


Powrót do domu


                  Czkawka siedział przy ukochanej kilkanaście minut, gdy usłyszał odgłosy zderzających mieczy oraz warczenie smoków. Chłopak spojrzał na Śledzika, który siedział na taborecie tuż przy wejściu. Drzwi od kokpitu były szczelnie zamknięte, więc nic dziwnego, że jeźdźcy nie słyszeli krzyków. Wódz poderwał się na równe nogi i pobiegł do wyjścia. Uchylił ostrożnie drzwiczki i wyjrzał na zewnątrz. Na pokładzie chłopak, który ratował Astrid, toczył walkę z jakimś mężczyzną. Nad łodziami krążyły smoki, tylko Szczerbatek znajdował się na burcie. Czkawka odwrócił się do Śledzika, który także zauważył walkę. Strach obu jeźdźców potęgował, ale nie mogli stać bezczynnie.
-Zostań z Astrid-powiedział sucho i wyskoczył na zewnątrz. Chwycił piekło i natychmiast je zapalił.
Linus odskoczył na bok, trzymając się za przecięty policzek. Loki uśmiechnął się chytrze a miecz, który dzierżył w ręce, opuścił nisko.
-No, no-zaczął bóg-wódz Berk! Cóż za zaszczyt !-Zaśmiał się ironicznie na co Czkawka zmarszczył czoło. Jego miecz płonął dzikim ogniem. W pewnej chwili do szatyna podbiegł Szczerbatek. Wódz poczuł się nieco lepiej, jak zawsze, kiedy potrzebował towarzystwa przyjaciela.
-Kim jesteś?-Zapytał ze spokojem, ale czuł się coraz gorzej. Jego serce drżało ze strachu, bo mężczyzna wydawał się bardzo wysoki, silny i wrogo nastawiony. Loki parsknął śmiechem. Najwidoczniej uwielbiał pokazywać śnieżnobiałe zęby.
-Czkawka, nie poznajesz mnie?-Spytał i teatralnie dotknął miejsca, gdzie znajdowało się serce.-Jestem bogiem!-Odparł, kiedy Czkawka nadal nie rozumiał.Wódz chwycił mocniej piekło. Nie chciał walczyć, ale irytacja wzrastała.
-Znalazłeś narzeczoną, tak?-Loki zmienił temat i zaczął krążyć wokół chłopaka. Linus w tym czasie siedział przy ciele Megan i płakał cicho. Mimo że nie traktowali siebie jak przyjaciele, strata rudowłosej bardzo nim wstrząsnęła.
- Ładna jest-szepnął bóg, patrząc w oczy Czkawki. Mężczyzna czekał tylko, aż chłopak pęknie i zaatakuje.-Było by szkoda, gdyby coś się jej stało.-Jeździec poczuł zimny pot spływający powoli po jego twarzy.
-Nie waż się jej dotykać!-Warknął. Już miał rzucić się na Lokiego, ale uprzedził go Szczerbatek. Smok splunął plazmą kilka razy, a kiedy skończył się limit, stanął przed Czkawką.
Linus, widząc, że Loki rzuca się na wodza, podbiegł do niego i zaczął walkę. Jeździec odskoczył na chwilę od starcia i krzyknął do bliźniaków:
-Wejdźcie pod pokład. Weźcie Astrid, Śledzika i uciekajcie stąd.-Mieczyk i Szpadka skinęli głowami. Dziewczyna spojrzała jeszcze na Sączysmarka, który także się jej przyglądał. Uśmiechnął się do niej lekko, ale to nie pomogło uspokoić się blondynce. Wraz z bratem zaskoczyła ze smoka i wybiegła pod pokład. Mieczyk chwycił nieprzytomną przyjaciółkę i czym prędzej wyniósł ją z kokpitu. Śledzik szedł przodem, w razie gdyby Loki ich zaatakował. Szpadka chwyciła w dłonie medalion i zaczęła się nim nerwowo bawić. Gdy wyszli na zewnątrz Jot i Wym podlecieli do nich. Szybko wskoczyli na smoka i odlecieli w dal, lecz Szpadka zahaczyła bluzką o wystający pręt, zachwiała się i została na pokładzie, podczas gdy Mieczyk i Śledzik polecieli.
Loki zwrócił uwagę na dziewczynę. A kiedy dostrzegł medalion, uśmiech zszedł mu z twarzy. Linus także zauważył artefakt. Bóg znalazł się tuż przy dziewczynie i przyłożył jej miecz do gardła.
-Oddaj to-Warknął, patrząc wymownie na błyskotkę. Smark przestraszył się, że bóg może zrobić jej krzywdę. Poprowadził ostro Hakokła i szybko znalazł się przy dziewczynie. Smok podpalił pelerynę Lokiego, na co ten syknął z bólu i zdjął ubranie. Linus doskoczył szybko do Szpadki i zerwał jej medalion z szyi. Następnie położył go na burtę i uderzył  mieczem. Artefakt rozkruszył się na kilka kawałków, które poleciały na różne strony. Loki zawył z bólu i padł na kolana. Linus nie pozostał dłużny. Chciał wbić broń w plecy boga, ale jasna poświata, która rozrosła się wokół statku uniemożliwiała atak.
                       Nikt nie wiedział,  co się dzieje. Jasne światło było zbyt rażące, żeby móc patrzeć. Szczerbatek chwycił Czkawkę w łapy, a Sączysmark podniósł Szpadkę i oba smoki oddaliły się od statku
-Nie, nie, nie!-Krzyczał w kółko Loki. Podniósł szalone spojrzenie na Linusa, który stał nad nim. Jego twarz była beznamiętna, chłopak wyglądał jak bezduszny zabójca, którym zresztą był.
Na pokładzie stanęły kilka postaci odziane w białe, idealnie czyste szaty. Loki chciał teleportować się, lecz powstrzymała go moc, która emanowała od zgromadzonych bogów Asgardu. Na przeciw boga iluzji stanął Odyn. Po lewej Thor, a po prawej Sygin-małżonka Lokiego.
-Czy ty nigdy nie przestaniesz?-Zaczął Thor ostrym tonem. Loki nie odzywał się. Miał ponurą minę.
-Ucieczka z więzienia była głupotą-dodała Sygin. Jej ciemne włosy rozlane były po plecach. Niebieskie oczy uważnie obserwowały męża, jakby miał zaraz zerwać się do biegu i uciec.  Odyn nie mówił nic. Mierzył boga surowym spojrzeniem i odwrócił się do Thora .
-Zabierz go, mój synu.-Bóg piorunów chwycił sztywno dłonie złoczyńcy i za pomocą swego młota zniknął pośród chmur. Sigyn była przybita zachowaniem ukochanego. Bardzo go kochała, ale nie mogła akceptować poczynań Lokiego. Odyn posłał jej ciepły uśmiech, który odwzajemniła a po chwili również i ona zniknęła. Wszech Ojciec odwrócił się do młodego wojownika, który stał na uboczu. Poświata dawno znikła i gdyby nie dziwne ubranie oraz postawa Odyna, nie przypuszczałby, że jest bogiem. Grubszy mężczyzna odchrząknął głośno. Biało-złota szata powiewała dumnie na wietrze.
-W imieniu władców dziewięciu światów, dziękuję za powstrzymanie Lokiego.-Linus był zmęczony. Nawet rozmowa z najwyższym bogiem go nie fascynowała. Chciał odejść. Natychmiast. Zaszyć się w cichej części świata i żyć zgodnie z boskimi prawami.
-Co teraz będzie?-Spytał cicho, patrząc jak artefakt zamienia się w pył. Odyn również obserwował znikającą błyskotkę.
-Loki zostanie uwięziony-odparł spokojnie.-A co do jego wyznawców...Zajmiemy się tym-poklepał młodzieńca po ramieniu. Jednak chłopak nie reagował. Zastanawiał się nad czymś innym.
-Linusie, nie zamartwiaj się śmiercią Megan. Jej czyn na pewno nie będzie zapomniany.-Oboje spojrzeli na ciało rudowłosej. Dziewczyna straciła życie, ratując inne. Nie ma większej łaski niż oddanie siebie za kogoś innego.
-Pamiętaj o pogrzebie. Każdy powinien mieć godny pochówek.-Odyn odszedł kilka metrów i zniknął. Linus poddał się emocjom. Padł na kolana i płakał...

                  Astrid była trzymana w ramionach Śledzika. Chłopak zamartwiał się, czy dziewczyna dotrwa do Berk. Po jakimś czasie blondynka uchyliła powieki i zapytała szorstkim i suchym głosem:
-Śledzik, co ty robisz w Walhalli?-Jeździec przestraszył się, że dziewczyna umiera. Przyłożył dłoń do jej czoła.
-Czkawka, Astrid ma za wysoką gorączkę-powiedział przerażony. Wódz nie chciał brać dziewczyny do siebie, bo jeźdźczyni była idealnie ułożona w siodle Sztukamięs, które miało wgłębienia. Wódz spojrzał na ukochaną i zacisnął pięść. 
-Daj mi ją-rzucił po chwili. Mimo zaskoczenia, Śledzik ostrożnie podał przyjacielowi blondynkę.-Szczerbatek jest najszybszy. Dotrzemy do Berk sami-rzekł, widząc szok na twarzach przyjaciół.
-Dasz radę?-Spytał Smark, podlatując do wodza. Czkawka westchnął głośno. 
-Nie mam innego wyboru-rzucił. Nocna Furia przyspieszyła natychmiast, zostawiając jeźdźców daleko w tyle...


              Wyspa była okrążona przez gęstą mgłę. Słońce z trudem przebijało się przez grubą warstwę chmur. Jesień przywitała Wikingów z zaskoczenia. Całe lasy masowo gubiły liście i igliwie, zwierzęta wymieniały futro na grubsze, dlatego w wielu częściach wioski leżała sierść stworzeń.                            Valka przegotowywała herbatę z miodem dla Eiry, która cały czas spała. Budziła się tylko by coś wypić. Jej oczy były podkrążone i sine od ciągłego płaczu. Kobieta schudła znacznie odkąd jej ukochana córka zaginęła. Saw starał się wspierać żonę, ale sam nie potrafił utrzymać łez na wodzy. Nie dopuszczał do siebie myśli, że gdzieś w wielkim świecie, jego córka cierpi, lub, co gorsza, nie żyje. Matka wodza siedziała w kuchni a obok niej Chmuroskok, który co jakiś czas podpalał piec, aby nie zgasł. Jeźdźczyni wpatrywała się w ogień z kubkiem w ręce. Uwielbiała to robić, jednak teraz ta czynność przypominała o zaginionej Astrid. Podniosła smutne oczy i spojrzała zza okno na powoli zachodzące słońce. Tak bardzo martwiła się o powodzenie wyprawy. Jeżeli nie znajdą wojowniczki...Po jej policzkach spłynęły łzy. Chmuroskok, widząc to, polizał jej dłoń,  na co kobieta posłała mu uśmiech. 
           Po jakimś czasie do środka wszedł cicho Pyskacz. Jego zmęczona twarz wyglądała blado, jakby straciła dawny blask, niegdyś ozdabiany uśmiechem kowala. Blondyn przysiadł się do przyjaciółki, wzdychając ciężko. Zdjął kikut z lewej ręki, pocierając ją mocno. Praca w kuźni jest bardzo ciężka, a Pyskacz już nie miał tej energii, co młodzi, silni wikingowie. 
- Jak się czują?-Spytał w końcu, przerywając ciszę.
- Jeszcze gorzej...-Szepnęła. Nie potrafiła powiedzieć nic więcej. Każdy traktował Astrid jak znakomitą przyjaciółkę, córkę, a w wiosce wspominano, że jest już narzeczoną Czkawki, co oczywiście nie było prawdą. Valka przetarła obolały kark.
- Czkawka chciał się jej oświadczyć...-Wyznała i poczuła jak łzy znów wzbierają na sile.- On nie przeżyje, jeśli...jeśli...-Kobieta nie dokończyła. Ukryła twarz w dłoniach. Pyskacz posmutniał jeszcze bardziej. Podszedł do przyjaciółki i objął ją czule. Nie mówili nic. Ale nawet cisza była wobec nich wroga.
                 Wtem usłyszeli donośmy ryk Nocnej Furii. Valka i Pyskacz od razu wybiegli z domu. A kiedy zobaczyli Czkawkę z Astrid w ramionach, zamarli. Chłopak miał czerwone policzki od mroźnego powietrza, dłonie zmarznięte i obolałe. Jednak to nic w porównaniu do bólu, który nosił w sercu, patrząc na wciąż nieprzytomną ukochaną. 
Wódz wszedł do domu wolniej, ponieważ nie chciał zrobić krzywdy Astrid, a w dodatku kilku godzinny lot strasznie go zmęczył. Położył dziewczynę na futrach przy palenisku, gdy tylko smok Valki się odsunął. 
- Idę po Gothi, zajmijcie się nią!-Krzyknął, wybiegając z domu. 

         Staruszka stała nad dziewczyną, kończąc podstawowe opatrunki. Astrid spała mocno, mimo że gorączka nie spadała. Co jakiś czas wstrząsały nią dreszcze, ale ustępowały. Czkawka siedział na kuchennym krześle, patrząc na modlącą się Gothi. Eira i Saw siedzieli przy swej córce, trzymając ją za rękę. Mimo że Astrid nie była w dobrym stanie, rodzice dziewczyny uśmiechali się. Na pewno sprawiło to, że ich dziecko po prostu wróciło do domu. Eira nadal płakała, ale mniej. Saw cały czas obejmował mocno żonę, wiedząc, że teraz potrzebuje tego jeszcze bardziej.
Szczerbatek przysypiał co jakiś czas, ale natychmiast się wybudzał. Wódz podszedł do Nocnej Furii i klęknął przed nią. Gad zmierzył go błyszczącymi, zielonymi oczami.
- Dziękuję...-Wyszeptał. Smok zamruczał przyjaźnie. Lecąc na Berk nie żałował swoich skrzydeł. Doskonale wiedział, że Astrid mogła umrzeć, gdyby się nie pospieszył. Polizał swojego jeźdźca, po czym udał się na zasłużony odpoczynek.


Dałam radę! Juhu! :D Pisałam ten rozdział jakieś trzy godziny ;_; Wg mnie wyszedł tak sobie, ale mam nadzieję, że choć trochę się podoba :)

7 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. No to tak, ja Ci powiem, że mi się rozdział podobał.
      Hrh, Czkawka mógłby wreszcie oświadczyć się As. ;-; No tak wiem, te moje wymagania xDDD. Chociaż z drugiej strony.... Są jeszcze młodzi. Niech się bawią i szaleją! xDD
      Tak mi szkoda Megan... No ja ;c Szczerze myślałam, że wraz z Linusem przypłyną do Berk i staną po jego stronie. ;c Ale, no trudno. Megan zasługuje na godny pogrzeb.
      Szkoda mi rodziców As. ;c Zresztą, Valki też. Valka, to taka ciepła i miła kobieta. ;3 Jeju, zazdro Astrid takiej przyszłej teściowej xD Tak osoba, jak Valka to skarb. ;3
      No, niech As odpoczywa. Czkawka już tego dopilnuje, żeby wypoczęła, co nie? ;3
      W takim razie, ja pędzę uczyć się na geografię (ehh, kartkówka w piątek, jakże miło ;-;), no i życzę ci udanego piątku i weekendu. Kocham ;***

      Usuń
    2. Nie ma to jak sprawdzian z przedsiębiorczości i kartkowka z angielskiego :') tak zapowiada się mój jutrzejszy dzień xD
      Co do Linusa i Megan. Gdyby przypłyneli do Berk i byli za Czkawka...No powiedzmy szczerze, to było by jak flaki z olejem. XD

      Oświadczyny będą...kiedyś :D

      Dziękuję :*

      Usuń
  2. Druga !!!

    Błagam wybacz mi to że tak dlugo na ten zajefajny blog niewchodzilam ale (znowu) byłam chora :/ Na szczęście już jestem zdrowa i nadrobilam to więc jest cacy ;)

    No nie wiem co napisać o tym rozdziale. Mam pomysł !!! Pomyśl sobie o bardzo dobrych komplementach na temat tego rozdziału ;) xDD

    Ok kończę bo do szkoły muszę iść 😱😱😱
    Nieeee !!!! :'(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż ja choruje już jakieś trzy tygodnie na ból pleców. Teraz latanie po lekarzach ;_;.

      Dziękuję za kom. To Wielka radość :)

      Usuń
  3. I know... You're amazing :* You're my sensei and master <3 I love you so much ❤ ❤ ❤

    Za dużo tego wszystkiego. Tyle uczuć, emocji i wrażeń. Smile wrzuć na luz, bo ja tu psychicznie nie wytrzymam. Tu śmierć, strach, zbliżającą się wojna, miłość i troska - masa uczuć i sprzecznych emocji. Jestem wzruszona twoim talentem, który raz po raz uświadamia mi z kim mam do czynienia.

    Czkawka leć do tej Gothi, szybko. Uratuj ją a będziesz moim bohaterem, nie no co ja gadam, on już nim jest.
    Astrid, kochana dasz radę. Wyjdziesz z tego. Ktoś w końcu musi przyjąć oświadczyny tego przystojnego wodza Berk.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zarąbiasty Rozdział :D szkoda tylko ze ta Megan zgineła.. niby była zła ale szkoda mi jej troche bo w końcu potem pomogła Astrid :/ ale coż okey lece czytać dalej pozdro ;*

    OdpowiedzUsuń