Poczuła jak ktoś delikatnie całuje ją w policzek. Otworzyła wolno oczy, ale natychmiast je zamknęła. Światło nadal ją raziło. Czkawka uśmiechnął się pod nosem i szturchnął dziewczynę. Astrid mruknęła niezadowolona, ale otworzyła oczy. Światło przedzierało się przez małe szpary w dachu i rzucało się na twarze jeźdźców.
- I jak się czujesz?-Zapytał troskliwie wódz Berk. Blondynka
odwróciła się do ukochanego i posłała mu lekki uśmiech.
- Lepiej- mruknęła, ziewając. Podniosła głowę i położyła ją
na klatce piersiowej Czkawki. Chłopak poczuł wyrzuty sumienia, zauważając
fioletowo-zielone sińce i zadrapania na twarzy i ramionach wojowniczki.
Westchnął cicho i ucałował jej głowę. Mogłem od
razu wymienić jej siodło i nic by się nie stało. Pomyślał, patrząc na smoki
drzemiące naprzeciw nich…
Po kilku minutach usłyszeli delikatne pukanie do drzwi.
- Proszę!- Powiedział Czkawka, obejmując ramieniem Astrid.
Do pokoju weszła Nott, wycierając w biały
ręcznik ręce. Jak zawsze włosy miała rozpuszczone z czarną opaską, która zasłaniała
kawałek czoła. Ubrana była w brązową tunikę z typowymi, wikińskimi wzorami ze
złotą nicią, czarne spodnie wykonane były z bawełny, a beżowe buty z owczej
wełny. Uśmiechnęła się na widok gości, a jej zielone oczy błysnęły w słonecznym
świetle.
- Przygotowałam śniadanie- powiedziała z uśmiechem- jak
tylko się ogarniecie, zejdźcie na dół.
- Zaraz zejdziemy- odparł Czkawka. Astrid przebudziła się i
spojrzała najpierw na szatyna a potem na rudowłosą.
- Astrid, i jak ?- Zapytała kobieta, wpatrując się w
poharataną twarz wojowniczki. Dziewczyna usiadła na łóżku i posłała jej
uśmiech.
- Lepiej, dziękuję ci za pomoc- rzekła. Nott tylko skinęła
głową i wyszła. Szczerbatek i Wichura także poczuli woń śniadania i obudzili
się. Smoczyca podeszła do swej pani i zaczęła się łasić. Astrid z entuzjazmem
zaczęła ją głaskać. Szczerbatek poczuł się nieco zazdrosny i także podszedł do
blondynki, domagając się porządnej dawki pieszczot. Jeźdźczyni drapała raz
Wichurę raz Nocną Furię, ponieważ do dyspozycji miała tylko jedną rękę.
Po dziesięciu minutach smoki, jak i jeźdźcy, zeszli na
śniadanie. W kuchni krzątała się Nott, jej córka oraz syn- Tyr. Kobieta
odłożyła kilka produktów spożywczych, wzięła parującą jajecznicę i dołożyła na
stół, który i tak był zapełniony wypiekiem owsianym z owocami, omletem z pieczarkami,
owsianką z cynamonem i pełnoziarnistym chlebem z warzywami i łososiem oraz
herbatą cytrynową.
-No już, siadajcie i jedzcie. Musicie nabrać siły- ponagliła
ich pani domu, po czym zwróciła się do nastolatka - Tyr, przynieś ryby dla
smoków.- Chłopak odłożył miotłę i wyszedł z chaty wraz z siostrą- bliźniaczką.
Jeźdźcy usiedli przy stole i zaczęli zajadać posiłek. Nott zawsze była gościnną
osobą. Zawsze zapraszała choćby na mały poczęstunek. Czkawka znał Bernarda od
trzech lat, kiedy podpisali traktat. Był to pierwszy sojusz, który zawarł wódz
Berk zaraz po przejęciu sojuszu. Wyspy wymieniają się wszelakimi ziołami i
przyprawami, które nie rosną na ziemi Czkawki z powodu złej gleby.
- Ah, zapomniałabym- prawie krzyknęła rudowłosa, uderzając
się w czoło- mam coś dla ciebie, Astrid.- Kobieta podeszła do szafki, która
znajdowała się obok kuchennego okna. Wyciągnęła z niej zieloną fiolkę koloru zielonego
i podała ją blondynce.- Dodaj do herbaty, pomoże szybciej pozbyć się tych ran,
a to- podała jej malutką, drewnianą szkatułkę- smaruj tym twarz, nie będzie
blizn.- Jeźdźczyni otworzyła pudełeczko. Gdy tylko powąchała jego zawartość,
skrzywiła się. Widząc to, Nott zaśmiała się.
- Lepiej nie wiedzieć, z czego to jest. Ale na szczęście
bardzo skuteczne- rzekła, podpierając ręce na biodrach.- No a teraz jedzcie, ja idę wywiesić pranie.- Gdy otworzyła
drzwi, minęła się ze swoimi dziećmi, które niosły dwa kosze ryb. Położyli je
blisko wyjścia, a Wichura i Szczerbatek
w mig się przy nich znaleźli.
- Dziękuję- powiedział Czkawka, zwracając się do chłopaka.
Tyr uśmiechnął się.
- Nie ma za co. Jakbyście czegoś potrzebowali, nasza mama
będzie na zewnątrz- odparł, biorąc miecz i topór dla siostry. Gdy tylko wyszli w domu nastała głucha cisza.
Czkawka zerkał co chwilę na ukochaną, która niewiele zjadła.
- Nie jesteś głodna?-Zapytał lekko zdziwiony. Astrid westchnęła
ociężale i oparła się o krzesło.
- Nie mam apetytu- mruknęła cicho, jakby nie miała siły na
nic. Czkawka odłożył sztućce i chwycił dłoń wojowniczki. – Co?-Zapytała, nie rozumiejąc
gestu wodza.
- Martwisz się czymś?- Chłopak popatrzył głęboko w jej oczy. Coś było na rzeczy. Astrid
pokręciła głową, zaprzeczając.
- Nie…po prostu za bardzo się wczoraj przestraszyłam.
Myślałam, że zginę…że Wichura zginie.- Jak na zawołanie, smoczyca poderwała się
i podeszła do swej towarzyszki, która
zaczęła ją głaskać wolnymi palcami. Czkawka obserwował blondynkę. Znał ją na
tyle, by wiedzieć, kiedy mówi prawdę a kiedy nie. To działało w obie strony.
- Skarbie, nie martw się tym. To ja raczej powinienem o tym
myśleć…-szepnął, pocierając jej drobną dłoń. Dziewczyna zmarszczyła czoło.-
Mogłem od razu wymienić siodło…nie pomyślałbym, że pasek może się urwać.- Oboje
patrzeli w swoje oczy, żadne z nich nie
uciekało wzrokiem w bok.
- Jeżeli będziesz się nadal obwiniać, to obiecuję, że i ty
będziesz miał rękę w gipsie- warknęła, ale niezbyt ostro. Kiedy zginął Stoik,
Czkawka zwierzał się swojej dziewczynie, że gdyby nie jego głupota, ojciec
byłby z nimi. Astrid rozumiała to, ale chciała wpoić szatynowi do głowy, że to
co się przytrafia w życiu, nie zawsze jest naszą winą. Chłopak jednak nadal to rozmyślał.
Z jednej strony, blondynka ma rację, ale z drugiej nadal męczą go wyrzuty
sumienia. Wódz westchnął i spuścił głowę, skupiając się na swoim pasku od
kostiumu.- Czkawka, spójrz na mnie- nakazała dziewczyna. Chłopak podniósł wzrok
niechętnie i spojrzał na ukochaną.- Wszystko skończyło się dobrze, prawda?
Widzisz, żyję. Więc nie wracajmy do tego tematu.- Jeździec zmusił się do
uśmiechu. Kochał w to Astrid, że jest taka twarda, że wie, co powiedzieć, co
zrobić. Co innego on.
- Ale zjedz coś.- Chłopak wskazał głową na jajecznicę,
zmieniając temat. Astrid uśmiechnęła się i skinęła głową.
Dziewczyna miała spore trudności w chwytaniu widelca lewą
ręką, ale dała radę zjeść porcję jajecznicy i kawałek wypieku owsianego, który
bardzo polubiła. Czkawka zjadł nieco więcej ciasta i omletu. Gdy skończyli
posiłek odłożyli naczynia do zlewu.
Czkawka zabrał się za sprawdzanie siodła Wichury, które zabrali
ze sobą z miejsca wypadku, a Astrid poszła się przebrać w rzeczy podarowane
przez Nott. Szczerbatek przypatrywał się pracy swego jeźdźca z kąta, gdzie
leżał na wygodnych futrach. Chłopak był tak skupiony, że nie zauważył jak do
warsztatu wszedł Bernard.
- Wyspany?-Zapytał wódz, rzucając ciężką torbę na stół w
pobliżu. Czkawka podskoczył przestraszony.
- Ah, to ty, wybacz, nie słyszałem cię- odparł szatyn i
odłożył metalowe części.
- Chciałem sprawdzić, czy wszystko jest w porządku- zaśmiał
się wiking. Czkawka powoli miał dosyć tego pytania, choć wiedział, że Bernarda
naprawdę interesuje zdrowie jeźdźców.
- Tak. Tylko Astrid nadal ma zawroty głowy, ale to normalne.-
powiedział beznamiętnie. Oparł się o blat i wytarł ręce w ręcznik. Bernard
skinął głową i wszedł dalej, oglądając zawartość kuźni.
- Wysłałem straszliwca do Valki, żeby się nie martwiła-
rzekł, zatrzymując się naprzeciw chłopaka.
Czkawka zdziwił się.
- Ah…zapomniałem o tym. Dziękuję. Naprawdę, za wszystko-
Bernard machnął ręką. W oddali hałasowali wikingowie i dzieci, które bawiły się
ze swoimi pupilami.
- Po to są sojusze, Czkawka- zaśmiał się przyjaciel i
klepnął młodego w ramię.- Zapytam z ciekawości, co robisz?- Bernard nachylił
się nad siodłem i zaczął się mu przyglądać. Zaciekawiły go przeróżne wiązania i
łączenia skórzanych pasków.
- Chciałem naprawić siodło Wichury, ale i tak jest zużyte. Nie
chcę ryzykować- odparł, podchodząc do siedziska i odpiął karabinek łączący
linki.-Pomyślałem, że zrobię uprząż, załaduję potrzebne drewno i będzie po
sprawie.- Wódz wyprostował się i spojrzał na Czkawkę.
- Chyba smok nie będzie targał takiego ciężaru- rzekł.- Moi
ludzie przywiozą wam drewno na statku.- Szatyn był zaskoczony pomocną dłonią
przyjaciela. Żadne plemię tak go nie ugościło.
- Cóż, jeżeli to nie problem…- Czkawka podrapał się po
karku, chwycił wiadro z wodą i przemył ręce. Ciemnowłosy wiking zaśmiał się.
- To żaden problem, Czkawka. W końcu ty postąpiłbyś tak
samo- odparł. Wódz Berk nawet nie zdawał sobie sprawy, że to prawda. Chłopak starał się być dobry dla wszystkich
swoich sojuszników. Zawsze rozważał najlepsze scenariusze dla wymian handlowych
czy innych. Był nie tylko wspaniałym przywódcą,
ale i człowiekiem. Tą część na pewno odziedziczył po Valce.
- No, ja już muszę iść. Robota wzywa- mrugnął do chłopaka, wziął
swoją torbę i wyszedł.
Późnym popołudniem wszystko było gotowe. Za pomocą Wichury i
Szczerbatka łodzie zostały załadowane drewnem boi. Czkawka oraz Astrid pozostali
na obiedzie, ponieważ Nott uparła się, a Tyr i Amelia w najlepsze bawili się ze
słodkim Szczerbatkiem. Na Banksie nie mają zbyt wielu smoków, ponieważ gady nie
mają tu odpowiednich miejsc do legowisk, dlatego obecność Wichury i Szczerbatka
zrobiła niemałe zamieszanie. Zwłaszcza wśród dzieci, które nigdy wcześniej nie
widziały Śmiertnika Zębacza, a tym bardziej Nocnej Furii.
Siodło Wichury zostało rozebrane na części, aby nie marnować materiału.
Właściciel kuźni, Finn, z radością odebrał materiał. Jako kowal miał już pomysł
jak dobrze wykorzystać pozostały metal oraz skórę.
- Bardzo dziękujemy wam za pomoc- powiedział Czkawka, stojąc
na pomoście wraz z Bernardem. Oboje zerknęli na Astrid oraz Nott, które nadal
żywo rozmawiały.
- Czkawka, wiesz, że zawsze służymy pomocą. A już szczególnie
takim sojusznikom jak wy- poklepał chłopaka po ramieniu. – Wiesz, muszę żyć w
zgodzie z tobą. W końcu twoja wyspa jest najpotężniejsza.-Oboje zaśmiali się.
Łodzie z drewnem wypłynęły już godzinę temu, aby wcześniej
dotrzeć do Berk. Czkawka chciał, aby
Astrid popłynęła waz z ludźmi Bernarda, ale ta uparła się, że poleci na
Szczerbatku.
Szatyn pożegnał się z Bernardem i podszedł do rozmawiających
pań.
- Nott, dziękuję ci za opiekę nad Astrid- rzekł, obejmując
ukochaną ramieniem. Kobieta na ten widok rozpromieniała i uśmiechnęła się szeroko.
- Nie ma za co- odparła.- Tylko następnym razem uważaj na
swój skarb, Czkawka, bo chciałabym zabawić się na waszym weselu- mrugnęła do
niego znacząco, na co jeźdźcy zaczerwienili się.- No nic, lećcie już. Valka i
pozostali znów zaczną się martwić.
Jeźdźcy pożegnali się również z dziećmi Nott i Bernarda,
które nadal bawiły się ze Szczerbatkiem i Wichurą. Astrid usadowiła się z tyłu
i mocno przytuliła Czkawkę. Prawą rękę
miała położona na jego nodze, ale chłopakowi to nie przeszkadzało. Gdy byli już
przygotowani, wystartowali, powodując trzęsienie mostu. Wichura leciała blisko
ogona Nocnej Furii, na wszelki wypadek.
Podróż minęła szybko. Po drodze minęli kilka statków
Bernarda z drzewem boi. Szczerbatek wylądował miękko przed domem Astrid. Drzwi otworzyły
się i wybiegła z nich Eira, mama blondynki.
- Na Odyna, Astrid!- Krzyknęła i przytuliła ją mocno. Za Eirą
stanął Saw, tata wojowniczki.- Myślałam, że zwariuję, kiedy się dowiedziałam od
Valki, że miałaś wypadek.-Kobieta chwyciła w ręce twarz córki i przyglądała się
jej poharatanej twarzyczce.
- Mamo, złamałam tylko rękę…- wydukała. Pokręciła głową z
niedowierzaniem, że jej mama umierała ze strachu. Saw w tym czasie rozmawiał z
Czkawką o wypadku.
-Sprawdzałem pasek wieczorem, Astrid mnie o to poprosiła-
powiedział Saw po chwili, gdy przyszły zięć zrelacjonował przebieg zdarzeń- i wszystko było w porządku.-
Czkawka zmarszczył czoło.
- Chyba nie chcesz powiedzieć, że ktoś zrobił to celowo-
ściszył glos, tak, aby ani Astrid ani Eira nie słyszały- Przecież As nie ma
żadnych wrogów. Może to po prostu pękło rano.
- Czkawka, to skóra węgorzy północnych. Żeby przeciąć ich łuski
zwykły nóż nie wystarczy. Sam mam strzemię z tych węgorzy. Ważę więcej od mojej
córki i dotąd pasek się trzyma- Saw był nerwowy. Jeżeli jego przypuszczenia się
spełnią, chciał znaleźć sabotażystę.
- Będę jej pilnował…- przyrzekł Czkawka, patrząc jak jego
dziewczyna i Eira znikają za drzwiami chaty.
Rozmawiali jeszcze przez kilka minut, gdy do poru przybiły
statki z drzewem boi. Za pomocą Szczerbatka oraz Chmuroskoka, szybko
rozładowali łodzie i zaprosili ludzi Bernarda na kolację. Gdy żeglarze mieli
już się zbierać, wódz Berk zatrzymał jednego znich.
- Przepraszam!- Zawołał, skutecznie zwracając uwagę młodego
wikinga. Miał może z siedemnaście lat.
- Mógłbyś to przekazać Bernardowi? Pilne.- Pokazał kopertę z
listem w środku. Młodzieniec skinął głową i odebrał wiadomość.
Po zachodzie słońca, chłopak zrelacjonował Valce wypadek jak
i podejrzenia Sawa. Kobieta była bardzo poruszona. Patrzyła na podłamanego syna
troskliwie.
- Czkawka, spokojnie. Astrid jest już w domu. Są z nią
rodzice.-Uspokajała go matka, podając kubek gorącej herbaty z melisą.
- Wiem, ale jeżeli ktoś to zrobił celowo, zrobił to na Berk-
odparł, bawiąc się nerwowo kubkiem. Valka pogłaskała go po głowie, odgarniając
kosmyki z czoła.
- Astrid jest znakomitą wojowniczką, a poza tym, jest przy
niej Wichura- Jeźdźczyni miała mocne argumenty i spokojny głos, jednak i ona czuła
strach o przyszłą synową. Czkawka westchnął
ciężko i popatrzył na Szczerbatka, który czujnym wzrokiem patrzał na dwójkę
jeźdźców.
- Idź spać, skarbie. Porozmawiamy jutro- rzekła. Czkawka
wstał niechętnie i ruszył na górę, obok niego szła Nocna Furia, ciągnąc za sobą
długi ogon.
Nie miałam zielonego pojęcia, jaki obrazek wstawić, więc łapcie gorącą melisę Czkawki xD.
Przepraszam, że dawno mnie tu nie było, ale wakacje=leń i wyjazdy... Mam nadzieję, że wena mnie niedługo odwiedzi :D.
Dedykt dla:
Chitooge K
SuperHero *.*
Anonimowy (mam Cię tak nazywać, czy dasz jakiś nick ? xD)
Fajny rozdzial :) mam nadzieje ze dowiedzą sie kto chciał pozbyć się As :/
OdpowiedzUsuńJuż wkrótce :D
UsuńMelduję się...
OdpowiedzUsuńNiech pomyślę. Skopać ci tyłek, czy nie? No chyba tak, skoro mówisz mi, że nie masz weny. Dziewczyno, ewidentnie widać, że masz bardzo dużo weny i widzę jak się rozwijasz. Jestem z ciebie strasznie dumna <3
UsuńNie udało mi się być pierwszą, a gdy włączyłam bloggera to pisało, że dodałaś ledwo godzinę temu. No nic, może w kolejnym rozdziale, dostąpię tego zaszczytu i skomentuję jako pierwsza.
....
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWybacz, że dzielę ten komentarz na części, ale piszę na laptopie i jak mnie ktoś zawoła muszę iść, a tym samym opublikować część koma, a potem kończę. Przepraszam.
UsuńDziękuję za dedyk, jestem strasznie zachwycona i zaszczycona, bo będąc napisanym pod rozdziałem, to ogromny zaszczyt. Jestem wielce wzruszona Smile <3
Co do rozdziału: Bardzo podoba mi się życzliwość Bernarda i Nott, względem Czkawki i Astrid, lecz jak dla mnie trochę to jest podejrzliwe i można się nad tym głębiej zastanowić. Wiem, że mogę nie mieć racji, ale musisz mi to wybaczyć - po wszystkich rozdziałach Just - jestem mega przewrażliwiona na te wszystkie sojusze. Jednakże jeśli ich zaatakują, będzie źle.
Astrid. Mam nadzieję, iż niedługo wyzdrowieje. Boję się o te wątpliwości i podejrzenia Sawa, może mieć dużo racji, ale jak wiadomo kochany Czkawkuś zadba o jej bezpieczeństwo. Przynajmniej mam taką nadzieję...
Napisałaś genialny rozdział, a słowem zakończenia mogę powiedzieć, że mi się bardzo podobało i z chęcią, będę czekać na dalsze, niesamowite przygody mojej ulubionej pary Jeźdźców.
Aż się czerwienie, Hero! Haha. No cóż. Wg mnie, trochę przesadzilam z ich życzliwością, ale wynikło to z tego, że po prostu ten lud taki jest :P I do jednego masz jeszcze rację: przez rozdziały Just stałas się przewrazliwona xD hahaha. Może kiedyś u mnie pojawi się czjas zdrada, ale na pewno nie teraz xD śpij spokojnie :D
UsuńO dzięki wielkie... przynajmniej będę mogła spać, a nie myśleć: zaatakują ich czy nie? xdd
UsuńA którego anonimowego chodzi :P
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTeraz są dwóch anonimowych? O matko ^^ Może się jakoś podpisujcie, będzie mi łatwiej robić dla Was dedykację :P
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi Ci o wpis w poprzednim rozdziale "Brak mi słów :D Kiedy następny rozdział?" to ja go napisałam :)
OdpowiedzUsuńAle wracając.
Rozdział niesamowity !!! Jestem ciekawa kto zrobił to Astrid i myślę że dowiem się tego w następnych rozdziałach tego wspaniałego opka ;)
Nie mogę się doczekać dalszych wydarzeń :D
Ps. Kocham twoje opko <3 <3 <3
~Astrid052~
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że kolejna osoba docenia moją pracę. ^^. Bardzo Ci dziękuję ♡
UsuńJa pytałem się na twoim drugim blogu czy żyjesz. ^_^
OdpowiedzUsuńAhh. Już mi się mylą anonimowi. Haha. Ale dobrze by było, gdybyście się jakoś podpisywali. Wtedy było by mi łatwiej Was rozpoznawać xD :)
UsuńZbyt dużo anonimowych xD Mój mózg nie ogarnia!
OdpowiedzUsuńAle mniejsza z tym.
WOOOOOOW! :*
Rozdział taki.... romantyczny!
Łohoo! Oni się tak nie wstydzą!? Leżą sobie w łóżku, przychodzi gospodynie cała uśmiechnięta! Thor jeden wie o czym mogła sobie pomyśleć xD Hahahha ja i moja głupota xD
A więc to sabotaż ??? :D Robi się groźnie :3 Lubię to! Dałabym przycisk ,,lajk" ale nie ma tu takiego :C a szkoda :C
Co by u jeszcze powiedzieć? Fajny Ten wódz i tak jego żona z dzieciakami. Bardzo mili. Chodź można też wywnioskować z wypowiedzi wodza tejże wyspy, że się po prostu boją Czkawki. I dobrze! Hahahha :D
Dobra to by było tyle w tej mojej krótkiej wypowiedzi. Wybacz mi tak krótki komentarz ale ja już naprawdę się wypalam :C Robię to już tylko dla Was i dla tych Waszych wspaniałych talentów :* Ah no i dla cudownych rozdziałów jakim jest ten o to rozdział ♥
Kocham! ♥
Ah no i zapomniałam ci podziękować za dedyk!
UsuńJesteś cudowna! :*
Kocham Cię ♥
Nie lubię dużo pisać więc napiszę krótko :P
OdpowiedzUsuńNIESAMOWITE....nic ująć, dużo dodać ;)
Dziękuję bardzo! To wiele dla mnie znaczy :D
UsuńKtoś chce się pozbyć Astrid? Uu jestem bardzo ciekawa co będzie dalej, więc bez dłuższego rozpisywania się lecę do kolejne rozdziału :)
OdpowiedzUsuńkolejnego*
Usuń