Północna uroda
Dni na Berk były coraz cieplejsze, choć wyspa leżała w zimnych stronach. Wikingowie jednak nigdy nie narzekali na zimno. Chroniły ich grube futra a praca fizyczna dodatkowo ogrzewała. Czkawka spojrzał na zachodzące słońce. I znów koniec dnia. Pomyślał. Szczerbatek siedzący obok niego na klifie musnął jeźdźca pyskiem. Chłopak spojrzał na Nocną Furię, która zrobiła wielkie oczy.
- Chcesz wracać?- Zapytał, głaszcząc smoka. Szczerbatek
mruknął w odpowiedzi. Czkawka nie miał wyboru, więc wskoczył szybko na siodło.
Jako wódz nie zawsze miał czas na takie krótkie wyprawy, mimo że do Berk
dzieliło ich zaledwie kilka minut. Oczywiście zawsze ktoś mógł go wyręczyć na
kilka godzin, ale Czkawce było niezręcznie prosić kogokolwiek o przysługę.
Nawet głupio było mu prosić o pomoc Valkę czy Astrid, które i tak bardzo wiele
razy go zastępowały.
Oboje szybowali spokojnie, rozkoszując się cudownym lotem
wśród promieni zachodzącego słońca. Chmury zrobiły się lekkie i przybrały
piękne kolory. Gdy tylko widział takie
zjawisko, przypominał mu się pierwszy lot z Astrid. Teraz, z biegiem czasu,
oboje się z tego śmieli, choć wtedy blondynka była wystraszona nie na żarty.
Po kilku minutach Szczerbatek wylądował tuż przed domem
wodza. W wiosce było znacznie ciszej niż kiedykolwiek, ponieważ w twierdzy zorganizowano
kolejną ucztę. Czkawka wszedł do środka, zatrzaskując drzwi za smokiem, który
powoli ciągnął swój ogon. On też był zmęczony po ciężkim dniu pracy.
Jeździec podał przyjacielowi kosz ryb, ale gdy zerknął na
Szczerbatka, ten zdążył już zasnąć przy kominku. Szatyn westchnął i odłożył
smoczą kolację do kantorka. Zastanawiał się, czy iść do twierdzy. Tak bardzo mu
się nie chciało, ale jednak jako wódz musiał tam być. Nie chciał, aby Arrani
pomyśleli, że ich ignoruje. Oznaczało to brak szacunku.
Czkawka rozmasował kark, robiąc kilka kółek głową. Postanowił
nie budzić Szczerbatka. Narzucił futro i ciszo zamknął drzwi. Rozejrzał się po wiosce. Gdzieś w
oddali małe Straszliwce przeciągały sporego dorsza. Wódz zszedł ze stopni i
skierował się do Twierdzy. Odkąd przejął władzę na Berk znów zaczął więcej
chodzić. Szczerbatek oczywiście mu towarzyszył, ponieważ często trzeba było coś
przenieść czy naprawić, a bez pomocy smoka było to bardzo trudne.
Drzwi otworzyły się i wyszedł z nich Pyskacz. Kowal
uśmiechnął się na widok byłego czeladnika.
- Cześć, Pyskacz- przywitał się niedbale. Najchętniej
poszedł by spać.
- Witam, szanownego wodza-odparł stary Wiking. Widocznie
zdążył wypić już kilka kufli trunku. Wiking lekko kołysał się i oddychał
głośno. Gdy Czkawka zbliżył się do przyjaciela, wyczuł zapach potu oraz alkoholu.
Od razu się skrzywił.- Gdzie się podziewałeś?
Szatyn wzruszył ramionami.
- Tu i tam…Wszyscy są w środku?- Wrota ponownie otworzyły się,
skrzypiąc. Wybiegła z nich Szpadka a za nią Sączysmark. Dziewczyna była mocno
zdenerwowana. Pyskacz i Czkawka popatrzyli na nich pytająco, jednak żadne z
nich nie zwracało uwagi na wodza i
kowala.
- To były tylko żarty!- Powiedział Smark, rozkładając ręce.
Szpadka nie słuchała go i szybkim krokiem udawała się do domu.- Szpadka!
- Zostaw mnie!- Krzyknęła, wyrywając się, gdy chłopak chciał
ją złapać. Czkawka miał zamiar pójść za
przyjaciółmi, ale zrezygnował. To były ich prywatne sprawy, choć wszyscy
wiedzieli, że tej parze nie układa się.
- Dobrze, że chociaż ty nie masz takich problemów-mruknął
Pyskacz, wracając do rozmowy z chłopakiem. Czkawka zarumienił się lekko. Po
chwili milczenia, kowal przytulił Czkawkę mocno. Zaskoczony wódz nie wiedział
co ma robić.
- Ee…Pyskacz, w porządku?- Zapytał zażenowany. Usłyszał
ciszy płacz. W końcu przyjaciel oderwał się od niego, ale w oczach Gbura
widniały łzy. Czkawka wiedział, że jak kowal wypije za dużo, jego zachowanie
diametralnie się zmienia.
- Pewnie- odparł wyższym tonem.- Tylko uświadamiam sobie, że
się starzeję. Widzisz, Czkawka, ty jesteś wodzem, masz dwadzieścia dwa lata…Pamiętam
jak byłeś mały, biegałeś po lesie za trollami, wymyślałeś niestworzone historie
o syrenach… Potem dorastałeś. Wiesz jak
mi brakuje ciebie w kuźni? Jak na ciebie patrzę, widzę nadal piętnastolatka
krzątającego się po moim warsztacie.- Czkawka był totalnie zaskoczony
wylewnością przyjaciela. Nigdy mu się to nie zdarzało. Wspominał raz czy dwa
stare czasy z utęsknieniem. Ale to tyle. Nigdy nie widział, żeby Pyskacz
płakał. Nie licząc pogrzebu Stoika.
- Mam nadzieję, że wyszkolę jeszcze jednego kowala-
powiedział, chwiejąc się. Czkawka trzymał go delikatnie, aby przyjaciel nie sturlał
się po schodach.- Kto wie, może to będzie twój syn?- Chłopak momentalnie zrobił
się cały czerwony. Nigdy z nikim nie rozmawiał na takie tematy. Gbur, widząc
zażenowanie młodego wodza, poklepał go po ramieniu.
- Idę spać. Dobranoc-mruknął mniej zrozumiale. Czkawka uśmiechnął
się. Gdy wszedł do środka, uderzyło w niego gorące powietrze. Atmosfera była jak
zawsze miła. Większość wikingów nadal balowała na parkiecie, a ci którzy nie
chcieli, zabawiali się przy stole z kubkiem miodu w ręce. Szatyn westchnął
ciężko. Uwielbiał zabawy, ale dzisiejszego dnia miał po prostu dość.
Imprezowanie to ostatnie, co chciałby w tej chwili robić.
Jeździec podszedł do Agnara, który żywo rozmawiał z jednym z
Wikingów. Logan siedział znużony obok niego. Czkawka rozejrzał się po Sali w
poszukiwaniu mamy lub Astrid. Znalazł tylko Śledzika i Mieczyka, którzy
siłowali się na rękę, więc wódz podszedł do Agnara i jego bratanka.
- Czkawka!- Przywódca Arran wyciągnął ręce w stronę
chłopaka, uśmiechając się szczerze. Logan także się ożywił.- Miło cię widzieć.
Myślałem, że zostawiłeś nas samych.
Szatyn przysiadł się do gości.
- Miałem sporo pracy-odparł. Naciągnął nieco futro, które
było przyczepione do jego kołnierza od kostiumu. Agnar pokiwał głową.
- Prawdziwy z ciebie wódz. Dbasz o dobro wyspy bardzo dobrze-
powiedział i popij miód.
- Cóż, staram się- Czkawka uśmiechnął się i spojrzał na
szatyna siedzącego cicho obok.- Logan, może opowiesz coś o sobie?- Chłopak
wzruszył lekko ramionami, był nieco nieśmiały.
- Jestem czeladnikiem- powiedział obojętnie. Agnar poklepał
bratanka po plecach, jakby chciał dodać mu otuchy.- Wyrabiam też biżuterię, ale
to rzadziej. Wyrabiam broń i najczęściej ozdabiam klingę.- Logan uśmiechnął się
lekko. Miał czerwone policzki, a brązowe włosy przykleiły mu się do czoła.
- Ta broń to też jego robota!- Krzyknął Arran entuzjastycznie,
wyciągając z pochwy miecz.- Logan jest bardzo znany na naszym archipelagu-
Agnar wypiął dumnie pierś, podając Czkawce piękny oręż.
- Wuju…-szepnął chłopak, nie chcąc się chwalić. Był bardzo skromnym
człowiekiem. Ale wodzowie zignorowali go, pochłaniając się w rozmowę. Szatyn
wstał niechętnie i ruszył, aby zwiedzić nieco Twierdzę, która miała swoje
urocze i tradycyjne wzory wikińskie.
Logan przypatrywał się belkom, które podpierały sufit. Na każdej
z nich widniały piękne zawijane linie. Mimo że były one wystrugane w drewnie,
zachwycały Arrana. Chłopak przejechał dłonią po wzorach, po czym poszedł dalej.
Przypatrywał się również Wikingom, którzy bawili się, śmiali. Było zupełnie
inaczej niż na rodzimej wyspie Logana.
Młody czeladnik szedł, skupiając się na oglądaniu obrazów
wielkich wodzów. Zatrzymał się na ostatnim z nich. Portret przedstawiał chuderlawego
chłopca i postawnego mężczyznę, który miał położoną dłoń na ramieniu
nastolatka. Logan domyślił się, że są to Stoik Ważki i jego syn, Czkawka, choć znacznie
różniący się od tego Czkawki, z którym rozmawiał przed chwilą.
Logan szedł z powrotem, gdy ktoś na niego wpadł.
- Uważaj!- Krzyknęła nieznana
osoba, a po chwili szatyn poczuł twardą posadzkę a na brzuchu ciężar. Gdy
czeladnik podniósł głowę, ujrzał szatynkę, która zbierała leżące koło nich
przedmioty.- Strasznie cię przepraszam- wydukała pospiesznie, zbierając rzeczy.
Logan spojrzał na koszulkę, która była mokra i w dodatku lepiła się.
- Eee tam. Nie szkodzi, to tylko koszula- odparł. Pomógł zebrać
szatynce kubki i tacę. Gdy oboje wyprostowali się, szatynka uśmiechnęła się,
zaczerwieniona. Było jej wstyd za ten wypadek, choć nikt nie zwrócił na to
uwagi.
- Lauren Heverson- wyciągnęła rękę, trzymając w drugiej tacę
i trzy kubki. Chłopak ujął dłoń szatynki i skłoniwszy się z szacunkiem,
powiedział:
- Logan la Finnbjörn.
Miło mi cię poznać- dopowiedział po chwili. Popatrzył na tacę i kubek w rękach
nowo poznanej dziewczyny.- Może pomóc?
Lauren pokręciła głową, uśmiechając się.
- Nie, dziękuję. I tak już tam nic nie ma-dodała, patrząc
wymownie na koszulkę Logana.
- Ah, no tak- mruknął, patrząc na zalane ubranie. Po chwili
dołączyła do nich blondynka. Przystanęła przed Lauren, zakładając ręce na
biodra.
- Zgubiłaś się?-Zapytała z rozbawieniem. Dopiero po chwili
zorientowała się, że przyjaciółka
rozmawia z nieznajomym. Lekarka od razu odparła.
- Ah, Astrid poznaj Logana la Finnbjörna, Loganie poznaj
Astrid Hofferson- powiedziała z uśmiechem. Chłopak wpatrywał się w dziewczynę
chwilkę, po czym delikatnie ujął dłoń wojowniczki.
- Miło mi cię poznać- Delikatnie ucałował jej rękę. Astrid
zarumieniła się minimalnie. Oprócz Czkawki, nikt jeszcze nie uczynił takiego
gestu. Nawet na podpisywaniu innych traktatów, ponieważ przywódcy innych wysp
uściskali dziewczynę jak mężczyznę.
- Wzajemnie- odpowiedziała, posyłając uśmiech po czym blondynka
odwróciła się do Lauren.- Wiesz, gdzie jest Czkawka?
- Nie wiem, nie widziałam go- wzruszyła ramionami.
- Jest z przodu, przy moim wuju- powiedział Logan, pokazując
na stół przy którym siedzą wodzowie.
- Aha, widzę. Dzięki- rzuciła Astrid i nie czekając na
jakąkolwiek odpowiedź, ruszyła do ukochanego.
Czkawka spędził przyjemny wieczór rozmawiając o rodzajach
broni . Agnar z przyjemnością opowiadał o sztuce wytwarzania arsenału oraz o
sztuce i taktykach walki.
- Czkawka?- Usłyszeli cichy głos zza pleców. Obróciwszy się ujrzeli piękną dziewczynę o
niebieskich jak ocean oczach. Szatynowi od razu zrobiło się lepiej.
- Cześć, Astrid- wstał od stołu i przywitał się z dziewczyną
krótkim pocałunkiem.- Coś się stało?- Blondynka uśmiechnęła się słodko, ale i
tak jej mina zdradzała, że jest zmęczona.
- Nie. Chcę tylko powiedzieć, że jutro polecę po te drzewa.
Są potrzebne dla domu Wichury- oznajmiła, trzymając Czkawkę za ręce. Chłopak
zmarszczył czoło.
- Jutro? Mogę polecieć z tobą- odparł. Myśl, że może
polecieć z Astrid z dala od Berk poprawiała mu humor.
- A obowiązki?-Zapytała. Chciała szybko omówić swój plan,
ale Czkawka przedłużał rozmową.
- Chyba nie uciekną- zażartował.
- Nie możesz tak po
prostu rzucać swojej pracy dla mnie, Czkawka- Astrid spojrzała mu w oczy srogo.
Chłopak westchnął.
- To polecimy rano. Co ty na to?- Czkawka poruszał śmiesznie
brwiami na co blondynka zaśmiała się. Kiedy stali obok siebie nic się nie
liczyło. Nawet ważny wódz Arran, który udawał, że nie widzi scenki zakochanych.
- No dobra. Ale się nie spóźnij-Astrid chciała już uciekać,
ale zatrzymał ją jeszcze wódz Berk.
- Czekaj, przedstawię cię komuś. Agnarze, pozwolisz?-Zapytał
Czkawka, zwracając się do gościa. Wódz wstał od stołu.- Chciałbym ci
przedstawić moją dziewczynę, Astrid- Agnar skinął głową z uśmiechem i
delikatnie ucałował dłoń jeźdźczyni. Blondynka zaczęła się przyzwyczajać do
takich szarmanckich gestów.
- Agnar la Finnbjörn-
rzekł. Jeźdźczyni uśmiechnęła się.
- Astrid Hofferson. Przepraszam, ale jestem już zmęczona.
Pójdę już- chciała ucałować Czkawkę, ale ten odsunął się delikatnie, zaplatając
dłonie.
- Odprowadzę cię-
uśmiechnął się.
Po niecałych pięciu minutach byli przed domem Astrid.
Dziewczyna stała wtulona w Czkawkę, nie chciało się jej ruszyć, a chłopak nie
miał nic przeciwko.
- Zaraz zaśniesz- mruknął, mając głowę przyłożoną do jej
złotych włosów.
- I co z tego?-odparła. Czkawka wziął ją na ręce, na co
wojowniczka krzyknęła. Otworzył kopniakiem drzwi i postawił dziewczynę na
podłodze.
- Idź już spać. Ledwo trzymasz się na nogach- odparł i
pomógł jej zdjąć kaptur. Astrid jeszcze raz przytuliła się do Czkawki.
- Kocham cię- powiedziała cicho. Szatynowi zabiło szybciej
serce.
- Ja ciebie też kocham, Astrid- pocałował czule swoją
dziewczynę. Gdy się oderwali, Astrid wolnym krokiem poszła na górę, wcześniej żegnając
się z ukochanym.
Nie wiem, co powiedzieć, więc życzę miłej lektury :)
OOO JAK SŁODKO <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńJem sobie arbuza, oglądam Castle, piszę nexta i czytam twój rozdział. Nigdy nie lubię marnować czasu :* Oh, wybacz, że musisz czytać o moim nudnym życiu.
UsuńCo my tu mamy? Kolejny świetny rozdział napisany przez znakomitą autorkę, nie ma co. Styl przyjemny i lekki, dobrze się czyta. Są akapity i dobra pisownia. Zdarzają się nieliczne literówki, lecz nie kaleczą całokształtu rozdziału. Jednym słowem - perfecto <3
Idzie normalnie jak burza. Rozdział za rozdziałem, a kolejne lepsze od poprzedniego. Jestem z ciebie bardzo dumna. :*****
Pyskacz, jak ja uwielbiam tego wikinga. Poczciwy, dobry i szczery wiking. Jak u sobie wyobrazić lepszego kowala i przyjaciela?
HICCSTRID! <3 OOOO MY THOR <3 Genialni jak zawsze, słodcy i rozkoszni. Mam nadzieję, że Logan nie zepsuje ich związku, a gołąbeczki wreszcie staną na ślubnym kobiercu i będą mieli Dziajko lub Jajdzia (:*) - tak, zdecydowanie za dużo pana Castle i Alexis <3
POWODZENIA W PISANIU, WENY I CZYTELNIKÓW <3
Gdybyś była zainteresowana, zapraszam na mój inny blog, gdzie pojawił się OS i jest tam mała niespodzianka dla czytelników <3 zapraszam: http://difficult-crimes.blogspot.com/
To że pojawił się Logan nie znaczy, że zepsuje związek Czkawki i Astrid :) Miło mi, że tak mnie wychwalasz aż policzki czerwone się robią :)
UsuńA na bloga na pewno zajrzę :)
Uczuliłam się na takich niby "przyjaznych" synów wodzów. Musisz mi to po prostu wybaczyć 😘
UsuńUhuhu kochana rozdział za rozdziałem :3 Aż pisać się chce :* Wszystko jest pięknie ładnie. Jest HICCSTRID to najważniejsze :**
OdpowiedzUsuńCzkawka aki wielki wódz. Tu chodzi, tam lata i doskonale wie jak wypaść w oczach innych :D Taki znawca własnej kultury xD Rzec można, że wódz jak się paczy. I o wioskę zadba, i o przyjaciół, i o rodzinę, i o gości! No Czkawka rośnie w moich oczach :)
Eee! Ten Logan to chce Lauren odbić Nate'owi? Czy może As Czkawce? O.O Ty to już miedzy nimi namieszasz tak, że nie będą wiedzieć jak się nazywają xD Ale wszystko co z nimi zrobisz (prócz HICCSTRID!- ich mi nie tykać!) bedzię dobrze :*
Czkawka najlepszy chłopak! Hahaha rozwaliła mnie ta jego rozmowa z Pyskaczem xD Ale wzmianka o synku Czkawki powaliła na kolana! :D Hahaha Czkawuś y się do roboty bierz bo ludzie długo nie żyją xD
Hiccstrid! ♥.♥ Oni są tacy słodcy! Czkawka znalazł czas dla As :* Jeju takiego chłopaka to ze świeca szukać! Zamawiam sobie jednego Czkawkę na wynos :3 Oni są przesłodcy!!! Aż mi się oczy spociły! :3
Kochana przeszłaś samą siebie. Piszesz idealnie, nadal się rozwijasz a ja jestem pod większym wrażeniem niż zwykle! Rozdział piękny,n cudownie się go czytało :3
Kocham i czekam na next :*
PS.: Nie zwalniaj tępa! :D pisz tak jak teraz
Hahahaha. Padlam xD. A Czkawka raczej do roboty się nie weźmie. Mam fajny plan na przyszłość. Trochę smutny Ale myślę, że ciekawy. Ej, ale to ze pojawił się Logan nie znaczy, że rozwali komuś życie. A Nate i Lauren są tylko przyjaciółmi :)
UsuńDziękuję bardzo za komentarz! Widzisz, ja pedze jak burza, więc Wy musicie też spiąć cztery litery i dawać :))
już spinam :* dla Was ♥
Usuń"Hahaha Czkawuś y się do roboty bierz bo ludzie długo nie żyją xD" - genialne! Padłam Chi <3 ❤
OdpowiedzUsuńmój najlepszy tekst xD
UsuńKOCHAM TEGO BLOGA :)
OdpowiedzUsuńAni przez chwilę nie nudziłam się czytając ten rozdział. Widać, że Astrid wpadła w oko Loganowi, ale liczę, że on nie rozwali związku Astrid i Czkawki. Uwielbiam humor Czkawki i momenty gdy rozmawia z Astrid. Jest tak romantyczniee :D Naprawdę świetnie wszystko opisujesz, masz talent :)
Pozdrawiam.
a i zapomniałam o rozmowie Czkawki z Pyskaczem :D Uśmiałam się, fajna scenka :)
Usuń