piątek, 24 lipca 2015



Północna uroda


           Dni na Berk były coraz cieplejsze, choć wyspa leżała w zimnych stronach. Wikingowie jednak nigdy nie narzekali na zimno. Chroniły ich grube futra a praca fizyczna dodatkowo ogrzewała. Czkawka spojrzał na zachodzące słońce. I znów koniec dnia. Pomyślał. Szczerbatek siedzący obok niego na klifie musnął jeźdźca pyskiem. Chłopak spojrzał na Nocną Furię, która zrobiła wielkie oczy.
- Chcesz wracać?- Zapytał, głaszcząc smoka. Szczerbatek mruknął w odpowiedzi. Czkawka nie miał wyboru, więc wskoczył szybko na siodło. Jako wódz nie zawsze miał czas na takie krótkie wyprawy, mimo że do Berk dzieliło ich zaledwie kilka minut. Oczywiście zawsze ktoś mógł go wyręczyć na kilka godzin, ale Czkawce było niezręcznie prosić kogokolwiek o przysługę. Nawet głupio było mu prosić o pomoc Valkę czy Astrid, które i tak bardzo wiele razy go zastępowały.
          Oboje szybowali spokojnie, rozkoszując się cudownym lotem wśród promieni zachodzącego słońca. Chmury zrobiły się lekkie i przybrały piękne kolory. Gdy  tylko widział takie zjawisko, przypominał mu się pierwszy lot z Astrid. Teraz, z biegiem czasu, oboje się z tego śmieli, choć wtedy blondynka była wystraszona nie na żarty.
           Po kilku minutach Szczerbatek wylądował tuż przed domem wodza. W wiosce było znacznie ciszej niż kiedykolwiek, ponieważ w twierdzy zorganizowano kolejną ucztę. Czkawka wszedł do środka, zatrzaskując drzwi za smokiem, który powoli ciągnął swój ogon. On też był zmęczony po ciężkim dniu pracy.
          Jeździec podał przyjacielowi kosz ryb, ale gdy zerknął na Szczerbatka, ten zdążył już zasnąć przy kominku. Szatyn westchnął i odłożył smoczą kolację do kantorka. Zastanawiał się, czy iść do twierdzy. Tak bardzo mu się nie chciało, ale jednak jako wódz musiał tam być. Nie chciał, aby Arrani pomyśleli, że ich ignoruje. Oznaczało to brak szacunku.
          Czkawka rozmasował kark, robiąc kilka kółek głową. Postanowił nie budzić Szczerbatka. Narzucił futro i ciszo zamknął  drzwi. Rozejrzał się po wiosce. Gdzieś w oddali małe Straszliwce przeciągały sporego dorsza. Wódz zszedł ze stopni i skierował się do Twierdzy. Odkąd przejął władzę na Berk znów zaczął więcej chodzić. Szczerbatek oczywiście mu towarzyszył, ponieważ często trzeba było coś przenieść czy naprawić, a bez pomocy smoka było to bardzo trudne.
          Drzwi otworzyły się i wyszedł z nich Pyskacz. Kowal uśmiechnął się na widok byłego czeladnika.
- Cześć, Pyskacz- przywitał się niedbale. Najchętniej poszedł by spać.
- Witam, szanownego wodza-odparł stary Wiking. Widocznie zdążył wypić już kilka kufli trunku. Wiking lekko kołysał się i oddychał głośno. Gdy Czkawka zbliżył się do przyjaciela, wyczuł zapach potu oraz alkoholu. Od razu się skrzywił.- Gdzie się podziewałeś?
Szatyn wzruszył ramionami.
- Tu i tam…Wszyscy są w środku?- Wrota ponownie otworzyły się, skrzypiąc. Wybiegła z nich Szpadka a za nią Sączysmark. Dziewczyna była mocno zdenerwowana. Pyskacz i Czkawka popatrzyli na nich pytająco, jednak żadne z nich nie zwracało uwagi  na wodza i kowala.
- To były tylko żarty!- Powiedział Smark, rozkładając ręce. Szpadka nie słuchała go i szybkim krokiem udawała się do domu.- Szpadka!
- Zostaw mnie!- Krzyknęła, wyrywając się, gdy chłopak chciał ją złapać.  Czkawka miał zamiar pójść za przyjaciółmi, ale zrezygnował. To były ich prywatne sprawy, choć wszyscy wiedzieli, że tej parze nie układa się.
- Dobrze, że chociaż ty nie masz takich problemów-mruknął Pyskacz, wracając do rozmowy z chłopakiem. Czkawka zarumienił się lekko. Po chwili milczenia, kowal przytulił Czkawkę mocno. Zaskoczony wódz nie wiedział co ma robić.
- Ee…Pyskacz, w porządku?- Zapytał zażenowany. Usłyszał ciszy płacz. W końcu przyjaciel oderwał się od niego, ale w oczach Gbura widniały łzy. Czkawka wiedział, że jak kowal wypije za dużo, jego zachowanie diametralnie się zmienia.
- Pewnie- odparł wyższym tonem.- Tylko uświadamiam sobie, że się starzeję. Widzisz, Czkawka, ty jesteś wodzem, masz dwadzieścia dwa lata…Pamiętam jak byłeś mały, biegałeś po lesie za trollami, wymyślałeś niestworzone historie o syrenach…  Potem dorastałeś. Wiesz jak mi brakuje ciebie w kuźni? Jak na ciebie patrzę, widzę nadal piętnastolatka krzątającego się po moim warsztacie.- Czkawka był totalnie zaskoczony wylewnością przyjaciela. Nigdy mu się to nie zdarzało. Wspominał raz czy dwa stare czasy z utęsknieniem. Ale to tyle. Nigdy nie widział, żeby Pyskacz płakał. Nie licząc pogrzebu Stoika.
- Mam nadzieję, że wyszkolę jeszcze jednego kowala- powiedział, chwiejąc się. Czkawka trzymał go delikatnie, aby przyjaciel nie sturlał się po schodach.- Kto wie, może to będzie twój syn?- Chłopak momentalnie zrobił się cały czerwony. Nigdy z nikim nie rozmawiał na takie tematy. Gbur, widząc zażenowanie młodego wodza, poklepał go po ramieniu.
- Idę spać. Dobranoc-mruknął mniej zrozumiale. Czkawka uśmiechnął się.  Gdy wszedł do środka, uderzyło  w niego gorące powietrze. Atmosfera była jak zawsze miła. Większość wikingów nadal balowała na parkiecie, a ci którzy nie chcieli, zabawiali się przy stole z kubkiem miodu w ręce. Szatyn westchnął ciężko. Uwielbiał zabawy, ale dzisiejszego dnia miał po prostu dość. Imprezowanie to ostatnie, co chciałby w tej chwili robić.
            Jeździec podszedł do Agnara, który żywo rozmawiał z jednym z Wikingów. Logan siedział znużony obok niego. Czkawka rozejrzał się po Sali w poszukiwaniu mamy lub Astrid. Znalazł tylko Śledzika i Mieczyka, którzy siłowali się na rękę, więc wódz podszedł do Agnara i jego bratanka.
- Czkawka!- Przywódca Arran wyciągnął ręce w stronę chłopaka, uśmiechając się szczerze. Logan także się ożywił.- Miło cię widzieć. Myślałem, że zostawiłeś nas samych.
Szatyn przysiadł się do gości.
- Miałem sporo pracy-odparł. Naciągnął nieco futro, które było przyczepione do jego kołnierza od kostiumu. Agnar pokiwał głową.
- Prawdziwy z ciebie wódz. Dbasz o dobro wyspy bardzo dobrze- powiedział i popij miód.
- Cóż, staram się- Czkawka uśmiechnął się i spojrzał na szatyna siedzącego cicho obok.- Logan, może opowiesz coś o sobie?- Chłopak wzruszył lekko ramionami, był nieco nieśmiały.
- Jestem czeladnikiem- powiedział obojętnie. Agnar poklepał bratanka po plecach, jakby chciał dodać mu otuchy.- Wyrabiam też biżuterię, ale to rzadziej. Wyrabiam broń i najczęściej ozdabiam klingę.- Logan uśmiechnął się lekko. Miał czerwone policzki, a brązowe włosy przykleiły mu się do czoła.
- Ta broń to też jego robota!- Krzyknął Arran entuzjastycznie, wyciągając z pochwy miecz.- Logan jest bardzo znany na naszym archipelagu- Agnar wypiął dumnie pierś, podając Czkawce piękny oręż.
- Wuju…-szepnął chłopak, nie chcąc się chwalić. Był bardzo skromnym człowiekiem. Ale wodzowie zignorowali go, pochłaniając się w rozmowę. Szatyn wstał niechętnie i ruszył, aby zwiedzić nieco Twierdzę, która miała swoje urocze i tradycyjne wzory wikińskie.
          Logan przypatrywał się belkom, które podpierały sufit. Na każdej z nich widniały piękne zawijane linie. Mimo że były one wystrugane w drewnie, zachwycały Arrana. Chłopak przejechał dłonią po wzorach, po czym poszedł dalej. Przypatrywał się również Wikingom, którzy bawili się, śmiali. Było zupełnie inaczej niż na rodzimej wyspie Logana.
         Młody czeladnik szedł, skupiając się na oglądaniu obrazów wielkich wodzów. Zatrzymał się na ostatnim z nich. Portret przedstawiał chuderlawego chłopca i postawnego mężczyznę, który miał położoną dłoń na ramieniu nastolatka. Logan domyślił się, że są to Stoik Ważki i jego syn, Czkawka, choć znacznie różniący się od tego Czkawki, z którym rozmawiał przed chwilą.
Logan szedł z powrotem, gdy ktoś na niego wpadł.
-  Uważaj!- Krzyknęła nieznana osoba, a po chwili szatyn poczuł twardą posadzkę a na brzuchu ciężar. Gdy czeladnik podniósł głowę, ujrzał szatynkę, która zbierała leżące koło nich przedmioty.- Strasznie cię przepraszam- wydukała pospiesznie, zbierając rzeczy. Logan spojrzał na koszulkę, która była mokra i w dodatku lepiła się.
- Eee tam. Nie szkodzi, to tylko koszula- odparł. Pomógł zebrać szatynce kubki i tacę. Gdy oboje wyprostowali się, szatynka uśmiechnęła się, zaczerwieniona. Było jej wstyd za ten wypadek, choć nikt nie zwrócił na to uwagi.
- Lauren Heverson- wyciągnęła rękę, trzymając w drugiej tacę i trzy kubki. Chłopak ujął dłoń szatynki i skłoniwszy się z szacunkiem, powiedział:
- Logan la  Finnbjörn. Miło mi cię poznać- dopowiedział po chwili. Popatrzył na tacę i kubek w rękach nowo poznanej dziewczyny.- Może pomóc?
Lauren pokręciła głową, uśmiechając się.
- Nie, dziękuję. I tak już tam nic nie ma-dodała, patrząc wymownie na koszulkę Logana.
- Ah, no tak- mruknął, patrząc na zalane ubranie. Po chwili dołączyła do nich blondynka. Przystanęła przed Lauren, zakładając ręce na biodra.
- Zgubiłaś się?-Zapytała z rozbawieniem. Dopiero po chwili zorientowała się, że przyjaciółka  rozmawia z nieznajomym. Lekarka od razu odparła.
- Ah, Astrid poznaj Logana la Finnbjörna, Loganie poznaj Astrid Hofferson- powiedziała z uśmiechem. Chłopak wpatrywał się w dziewczynę chwilkę, po czym delikatnie ujął dłoń wojowniczki.
- Miło mi cię poznać- Delikatnie ucałował jej rękę. Astrid zarumieniła się minimalnie. Oprócz Czkawki, nikt jeszcze nie uczynił takiego gestu. Nawet na podpisywaniu innych traktatów, ponieważ przywódcy innych wysp uściskali dziewczynę jak mężczyznę.
- Wzajemnie- odpowiedziała, posyłając uśmiech po czym blondynka odwróciła się do Lauren.- Wiesz, gdzie jest Czkawka?
- Nie wiem, nie widziałam go-  wzruszyła ramionami.
- Jest z przodu, przy moim wuju- powiedział Logan, pokazując na stół przy którym siedzą wodzowie.
- Aha, widzę. Dzięki- rzuciła Astrid i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, ruszyła do ukochanego.

          Czkawka spędził przyjemny wieczór rozmawiając o rodzajach broni . Agnar z przyjemnością opowiadał o sztuce wytwarzania arsenału oraz o sztuce i taktykach walki.
- Czkawka?- Usłyszeli cichy głos zza pleców.  Obróciwszy się ujrzeli piękną dziewczynę o niebieskich jak ocean oczach. Szatynowi od razu zrobiło się lepiej.
- Cześć, Astrid- wstał od stołu i przywitał się z dziewczyną krótkim pocałunkiem.- Coś się stało?- Blondynka uśmiechnęła się słodko, ale i tak jej mina zdradzała, że jest zmęczona.
- Nie. Chcę tylko powiedzieć, że jutro polecę po te drzewa. Są potrzebne dla domu Wichury- oznajmiła, trzymając Czkawkę za ręce. Chłopak zmarszczył czoło.
- Jutro? Mogę polecieć z tobą- odparł. Myśl, że może polecieć z Astrid z dala od Berk poprawiała mu humor.
- A obowiązki?-Zapytała. Chciała szybko omówić swój plan, ale Czkawka przedłużał rozmową.
- Chyba nie uciekną- zażartował.
-  Nie możesz tak po prostu rzucać swojej pracy dla mnie, Czkawka- Astrid spojrzała mu w oczy srogo. Chłopak westchnął.
- To polecimy rano. Co ty na to?- Czkawka poruszał śmiesznie brwiami na co blondynka zaśmiała się. Kiedy stali obok siebie nic się nie liczyło. Nawet ważny wódz Arran, który udawał, że nie widzi scenki zakochanych.
- No dobra. Ale się nie spóźnij-Astrid chciała już uciekać, ale zatrzymał ją jeszcze wódz Berk.
- Czekaj, przedstawię cię komuś. Agnarze, pozwolisz?-Zapytał Czkawka, zwracając się do gościa. Wódz wstał od stołu.- Chciałbym ci przedstawić moją dziewczynę, Astrid- Agnar skinął głową z uśmiechem i delikatnie ucałował dłoń jeźdźczyni. Blondynka zaczęła się przyzwyczajać do takich szarmanckich gestów.
- Agnar la  Finnbjörn- rzekł. Jeźdźczyni uśmiechnęła się.
- Astrid Hofferson. Przepraszam, ale jestem już zmęczona. Pójdę już- chciała ucałować Czkawkę, ale ten odsunął się delikatnie, zaplatając dłonie.
- Odprowadzę cię-  uśmiechnął się.

           Po niecałych pięciu minutach byli przed domem Astrid. Dziewczyna stała wtulona w Czkawkę, nie chciało się jej ruszyć, a chłopak nie miał nic przeciwko.
- Zaraz zaśniesz- mruknął, mając głowę przyłożoną do jej złotych włosów.
- I co z tego?-odparła. Czkawka wziął ją na ręce, na co wojowniczka krzyknęła. Otworzył kopniakiem drzwi i postawił dziewczynę na podłodze.
- Idź już spać. Ledwo trzymasz się na nogach- odparł i pomógł jej zdjąć kaptur. Astrid jeszcze raz przytuliła się do Czkawki.
- Kocham cię- powiedziała cicho. Szatynowi zabiło szybciej serce.
- Ja ciebie też kocham, Astrid- pocałował czule swoją dziewczynę. Gdy się oderwali, Astrid wolnym krokiem poszła na górę, wcześniej żegnając się z ukochanym.



Nie wiem, co powiedzieć, więc życzę miłej lektury :)

11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jem sobie arbuza, oglądam Castle, piszę nexta i czytam twój rozdział. Nigdy nie lubię marnować czasu :* Oh, wybacz, że musisz czytać o moim nudnym życiu.

      Co my tu mamy? Kolejny świetny rozdział napisany przez znakomitą autorkę, nie ma co. Styl przyjemny i lekki, dobrze się czyta. Są akapity i dobra pisownia. Zdarzają się nieliczne literówki, lecz nie kaleczą całokształtu rozdziału. Jednym słowem - perfecto <3

      Idzie normalnie jak burza. Rozdział za rozdziałem, a kolejne lepsze od poprzedniego. Jestem z ciebie bardzo dumna. :*****

      Pyskacz, jak ja uwielbiam tego wikinga. Poczciwy, dobry i szczery wiking. Jak u sobie wyobrazić lepszego kowala i przyjaciela?
      HICCSTRID! <3 OOOO MY THOR <3 Genialni jak zawsze, słodcy i rozkoszni. Mam nadzieję, że Logan nie zepsuje ich związku, a gołąbeczki wreszcie staną na ślubnym kobiercu i będą mieli Dziajko lub Jajdzia (:*) - tak, zdecydowanie za dużo pana Castle i Alexis <3

      POWODZENIA W PISANIU, WENY I CZYTELNIKÓW <3

      Gdybyś była zainteresowana, zapraszam na mój inny blog, gdzie pojawił się OS i jest tam mała niespodzianka dla czytelników <3 zapraszam: http://difficult-crimes.blogspot.com/

      Usuń
    2. To że pojawił się Logan nie znaczy, że zepsuje związek Czkawki i Astrid :) Miło mi, że tak mnie wychwalasz aż policzki czerwone się robią :)

      A na bloga na pewno zajrzę :)

      Usuń
    3. Uczuliłam się na takich niby "przyjaznych" synów wodzów. Musisz mi to po prostu wybaczyć 😘

      Usuń
  2. Uhuhu kochana rozdział za rozdziałem :3 Aż pisać się chce :* Wszystko jest pięknie ładnie. Jest HICCSTRID to najważniejsze :**

    Czkawka aki wielki wódz. Tu chodzi, tam lata i doskonale wie jak wypaść w oczach innych :D Taki znawca własnej kultury xD Rzec można, że wódz jak się paczy. I o wioskę zadba, i o przyjaciół, i o rodzinę, i o gości! No Czkawka rośnie w moich oczach :)

    Eee! Ten Logan to chce Lauren odbić Nate'owi? Czy może As Czkawce? O.O Ty to już miedzy nimi namieszasz tak, że nie będą wiedzieć jak się nazywają xD Ale wszystko co z nimi zrobisz (prócz HICCSTRID!- ich mi nie tykać!) bedzię dobrze :*

    Czkawka najlepszy chłopak! Hahaha rozwaliła mnie ta jego rozmowa z Pyskaczem xD Ale wzmianka o synku Czkawki powaliła na kolana! :D Hahaha Czkawuś y się do roboty bierz bo ludzie długo nie żyją xD

    Hiccstrid! ♥.♥ Oni są tacy słodcy! Czkawka znalazł czas dla As :* Jeju takiego chłopaka to ze świeca szukać! Zamawiam sobie jednego Czkawkę na wynos :3 Oni są przesłodcy!!! Aż mi się oczy spociły! :3

    Kochana przeszłaś samą siebie. Piszesz idealnie, nadal się rozwijasz a ja jestem pod większym wrażeniem niż zwykle! Rozdział piękny,n cudownie się go czytało :3
    Kocham i czekam na next :*

    PS.: Nie zwalniaj tępa! :D pisz tak jak teraz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha. Padlam xD. A Czkawka raczej do roboty się nie weźmie. Mam fajny plan na przyszłość. Trochę smutny Ale myślę, że ciekawy. Ej, ale to ze pojawił się Logan nie znaczy, że rozwali komuś życie. A Nate i Lauren są tylko przyjaciółmi :)

      Dziękuję bardzo za komentarz! Widzisz, ja pedze jak burza, więc Wy musicie też spiąć cztery litery i dawać :))

      Usuń
    2. już spinam :* dla Was ♥

      Usuń
  3. "Hahaha Czkawuś y się do roboty bierz bo ludzie długo nie żyją xD" - genialne! Padłam Chi <3 ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. KOCHAM TEGO BLOGA :)
    Ani przez chwilę nie nudziłam się czytając ten rozdział. Widać, że Astrid wpadła w oko Loganowi, ale liczę, że on nie rozwali związku Astrid i Czkawki. Uwielbiam humor Czkawki i momenty gdy rozmawia z Astrid. Jest tak romantyczniee :D Naprawdę świetnie wszystko opisujesz, masz talent :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a i zapomniałam o rozmowie Czkawki z Pyskaczem :D Uśmiałam się, fajna scenka :)

      Usuń