niedziela, 28 lutego 2016

Rozmowy


             Spokojna dotychczas pogoda zamieniła się w szalejącą wichurę, która uniemożliwiała dalszy lot, toteż Czkawka i Szczerbatek niechętnie zawrócili do Berk. Lot był spokojny, choć nocna furia musiała użyć nieco więcej siły, aby pokonać wiatr, który jak na złość, wiał prosto na nich. Czkawka postanowił lecieć halsem, był to dość dziwny sposób, ponieważ halsem pływały tylko i wyłącznie statki, którym wiatr nie sprzyjał. Wódz skierował Szczerbatka na Smocze Góry, za którymi powiewał lekki wiaterek. Między dwiema bardzo wysokimi górami kryła się polana z małymi jeziorkami. Jaskrawa trawa i idealnie przezroczysta woda pozwalała na chwilę wytchnienia dla Czkawki i jego smoka, dlatego często się tam zatrzymywali. Było to jedno z nielicznych miejsc, o których nikt nie wiedział. Jeździec miał jakby przeczucie, że ta polana jest tylko i wyłącznie zarezerwowana dla nich.
Jednak tym razem Czkawka nie mógł pozwolić sobie na odpoczynek. Za jego plecami mozolnie płynęły statki Agnara, zmierzając do starego portu Berk. Szatyn westchnął po raz kolejny, kiedy znów skręcał w prawo. Hals był nieco męczący zajęciem, ale dość skutecznym, biorąc pod uwagę nieprzychylny wiatr.
               Po jakimś czasie nocna furia wylądowała miękko przy zbiornikach na ryby, które znajdowały się blisko pomostu. Stamtąd wikingowie przenosili jedzenie do spichlerzy wikingów bądź dla smoków, które najbardziej  przysłużyły się do połowu.
Przy porcie pracowała garstka mieszkańców, przenosząc pełne beczki, naprawiając czy odplątując sieci rybackie. Czkawka skinął w ich stronę, kiedy ci unieśli rękę w pozdrawiającym geście.
- Czekasz na kogoś ? - Spytał znajomy głos, na który Czkawka podskoczył. Obrócił się do swej mamy i uśmiechnął delikatnie, choć w środku czuł, jakby ktoś wywiercał mu dziurę.
- Agnar tu płynie- odparł ponuro i mimowolnie położył rękę na głowie Szczerbatka, który zmartwiony stanem psychicznym swego jeźdźca zaskomlał cichutko. Valka zmarszczyła czoło i zrównała się z synem, który tępym wzrokiem wyczekiwał gości.
- Chodzi o Logana ? - Zapytała a jej oczy błysnęły z ciekawością. Valki w żaden sposób nie dało się okłamać.
- Tak...- Mruknął jeździec, odwracając w pewnym momencie głowę do rodzicielki. Nie mógł wytrzymać dłużej wzroku Valki, więc opowiedział jej dokładniej o tym, co zaszło, mimo że Nate ogłosił śmierć Logana zaraz po jego pogrzebie. Wikingowie byli zadowoleni ale także rozczarowani, ponieważ ich wódz nie wspominał, jakoby więzień uciekł.
- To straszne- wyszeptała kobieta, zakrywając w szoku usta dłonią, kiedy jej syn opowiedział o skaleczeniu Lauren przez niezrównoważonego Arrana.  Czkawka wzruszył ramionami i ponownie skupił się na lekko wzburzonym oceanie. Granatowe fale uderzyły z łoskotem o burty łodzi oraz drewniany pomost. Zapach ryb i morskiej bryzy zaczął przesiąkać kombinezon wodza, jednak chłopak nie przejmował się tym, że będzie cuchnąć rybami jeszcze przez trzy dni. Teraz musiał pomóc Agnarowi zakończyć sprawę z atakiem na Berk.
-  Co chcesz zrobić w tej sytuacji? - Zapytała Valka, która dumnie stała obok wodza. Wiatr bawił się drobnymi pasmami włosów, które wyswobodziły się z ciasnych warkoczy.
- To nie wina Agnara, że Logan zebrał buntowników - odparł i podrapał się w kark.
- Najpierw muszą przeczekać sztorm.
Valka skinęła głową i uśmiechnęła się do syna tajemniczo. Chłopak zmarszczył czoło i założył ręce na klatce piersiowej.
- Coś nie tak, mamo? - Spytał miękkim głosem. Jeźdźczyni westchnęła cichutko, patrząc w małe czarne punkciki, które zdawały się być statkami Arranów. Jej ostre kości policzkowe złagodniały przez trzy lata odkąd ponownie zamieszkała na Berk, lecz nadal była piękną kobietą.
- Nie masz się czego wstydzić. Twój ojciec też miewał kryzysy, podczas których całkowicie nie wiedział, co ma począć. - Czkawka zarumienił się, stwierdzając, że jego mama poznała go na wylot. Czasem go zadziwiało to, że Valka wie co powiedzieć, żeby trafiło to do serca jej syna. Owszem był jej dzieckiem, ale kobieta zniknęła na dwadzieścia lat. Skąd więc wiedziała, jak pocieszać swego syna? Eira, słysząc to z ust swego przyszłego zięcia, zaśmiała się serdecznie.
- Czkawka, kochająca matka zna swe dziecko lepiej, niż mogło by ci się zdawać- odparła wtedy z uśmiechem, patrząc radośnie na swą córkę.  Po tych słowach, jeździec był pewny tego, że Valka, choć nie żyła z nim na co dzień, bardzo go kochała i nigdy nie zapomniała o swym dziecku. A poza tym, Czkawka mnóstwo czasu spędzał ze swą rodzicielka, więc poznawali siebie na nowo.
Pierwsza łódź Arranów przybiła do portu po półgodzinie, nakładając na zniszczone belki kładkę, po której wikingowie mogli zejść. Pierwszy wyszedł Agnar, ciągnąc za sobą długie, granatowe futro. Valka zadrżała na jego widok a jej zielone oczy posmutniały nagle.
- Witaj, Valko- wódz ukłonił się z szacunkiem w stronę kobiety. Mimo starań pokazania, że jest z nim dobrze, blada twarz i zmęczenie w oczach pokazywały naga prawdę, pokazując, że jest przemęczony ostatnimi wydarzeniami.
- Miło cię znów widzieć- odparła jeźdźczyni z najszerszym uśmiechem, na jaki było ją stać, ponieważ widok zadręczonego przyjaciela niemal ją przygniatał.
- Czkawka, jeśli pozwolisz, chciałbym zostać na czas sztormu- rzekł mężczyzna, kierując wzrok na młodego wodza. Wiatr zawiał mocniej, jakby pokazał wagę słów Aganra.  Ocean spienił się jak nigdy wcześniej i zrobił się niemal czarny.
- Oczywiście- odparł szatyn i zaprowadził przyjaciela do swego domu.
Kilkunastu ludzi Agnara pozostało na pokładzie, chcąc spędzić noce właśnie tam. Żeglarze wiedzieli, że w zacumowanej w porcie łodzi nic nie może się im stać. Zresztą, byli przyzwyczajeni do snu, podczas gdy fale mocno uderzyły o burty.
Czkawka, Agnar oraz Valka weszli do domu wodza, akurat wtedy, kiedy z nieba lunął deszcz. Wikingowie usiedli przy dużym drewnianym stole, ogrzewając się przy ognisku. Valka podgrzała jacze mleko z miodem i, czekając aż napój zrobi się wystarczająco ciepły, oparła się o blat.
- Co chcesz zrobić z pozostałymi?- Spytał ponurym głosem Agnar, garbiąc się nad stołem. Czkawka uciekł przestraszonym wzrokiem na Valkę, która nie potrafiła mu pomóc. Chłopak musiał się przyzwyczajać, że to on jest wodzem, nikt inny nie może prowadzić wikingów za niego. " Gdy zostaniesz wodzem, będziesz musiał podejmować decyzję nie dla swojego dobra czy przyjaciół, ale dla dobra wyspy ", zwykł mawiać Stoick, kiedy Czkawka miał szesnaście lat.
- Według prawa Berk powinien postawić ich przed Sądem Starszych- mruknął chłopak niechętnie, szukając pocieszenia w zielonych oczach Szczerbatka, który również nie wiedział, jak mu pomóc. Agnar westchnął i odchylił się. Nie było to łatwe ani dla niego, ani dla Czkawki. Podwładni Agnara złamali przysięgę lojalności wobec swego przywódcy i jego sojuszników. Teraz ich los leżał w rękach młodego jeźdźca.
- Uszanuje każdą twoją decyzję, Czkawko- wyznał wolno Agnar i objął kościstymi rękoma kubek z białym napojem, który Valka postawiła przed nim. - Moi ludzie dopuścili się zdrady i mimo że nie wiedziałem o zamiarach mojego bratanka, zrozumiem, jeśli zerwiesz pakt.
Czkawka zmarszczył czoło.
- Agnarze, przecież to nie twoja wina- powiedział twardszym niż zwykle głosem, skupiając moc zielonych oczy na wojowniku. - Zresztą, atak nie wywodził się ze względów politycznych- dokończył z lekkim uśmiechem, jednak Agnar nie poczuł się lepiej. Wciąż przed oczami miał list otrzymany od zastępcy wodza Berk z informacją o napadzie buntowniczych Arranów. Zdrada Logana kłuła go w sercu, dając poczucie beznadziejności. Agnar starał się zastąpić mu rodzinę, dbał o niego i bardzo kochał, ale nawet jego starania nie pomogły w pogodzeniu się z przeszłością, która dla Logana okazała się zbyt brutalna.
- Reszta twoich ludzi pozostanie w więzieniu, podczas gdy Rada ustali, co z nimi zrobić- wytłumaczył Czkawka, zerkając z powątpiewaniem na swą mamę, która tylko skinęła głową, jakby chciała powiedzieć, że to dobry pomysł.
- Agnarze, myślę, że powinieneś odpocząć- wtrąciła Valka, siadając na rogu stołu. Mężczyzna westchnął i wypił jednym chlustem zawartość drewnianego kubka.
                    Pożegnawszy się z wodzem Berk, Agnar został odprowadzony do gościnnego pokoju.
Czkawka założył swe grube futro i wyszedł na zewnątrz, czując duże krople deszczu, które spadały odbijając się w rytmie o twardą glebę. Pogoda była typowa dla wiosny, choć nadal trwała zima. Jednak im cieplej, tym lepiej dla wikingów.
Wódz szedł szybkim krokiem w stronę Twierdzy, gdzie powinni przebywać mieszkańcy, których przegonił deszcz. Czkawka pchnął ciężkie drzwi, czując od razu uderzające ciepło. W środku była cisza,  którą przerywały od czasu do czasu wybuchy śmiechu.
                Znalazł tam dwóch wikingów, którzy należeli do Rady starszych. Nazwa niezbyt adekwatna, ponieważ grupa składała się z najbardziej zaufanych i doświadczonych wikingów; Pyskacza, Sączyślina, Sawa, Wstrząsomłota, Krzywonosa, Narcyza oraz wodza, oczywiście.
- Witaj, Narcyzie- przywitał się miło Czkawka, ubierając się w krzywy uśmiech. Czterdziestoletni mężczyzna o długich, złotych włosach uśmiechnął się, wstając tym swego przywódcę. Czkawka,  nie obwijając w bawełnę, streścił treść zadania, które przygotował dla niego oraz Krzywonosa. Wikingowie skinęli z szacunkiem i ubrawszy się w ciepłe szaty, wyszli.

            Godzinę później w twierdzy trwała prawdziwy chaos. Wikingowie przekrzykiwali każdego, nie dając dojść do głosu nikomu. Rada Starszych stała po prawej stronie wielkiego ogniska, które było otoczone ciężkimi kamieniami. Czkawka zerknął na Sączysmarka, Nate'a i Ethana, którzy stali blisko więźniów,aby przypadkiem nie zrobili głupiej sztuczki, choć i tak nie mieli żadnych szans na wydostanie się z budynku, a co dopiero z Berk.
- Śmierć za śmierć !-  Zakrzyknął ktoś z tyłu, wyrzucając w górę pięść. Inni wikingowie zawtórowali mężczyźnie i zaczęli skandować swą wolę. Wódz Berk rozglądał się z lekkim przerażeniem. Nie powinienem być zdziwiony, w końcu to wikingowie. Urodzeni do walki bezduszni wojownicy, więc zemsta za swych braci była na pierwszym miejscu.
- Spokój !- Krzyknął jeździec, unosząc dłonie jakby w obronnym geście i zmierzył tłum surowym wzrokiem. Jednak mieszkańcy ani myśleli o ciszy, dalej krzyczeli, wymachując bronią.
Nagle przy Czkawce pojawił się Szczerbatek. Smok warknął donośnie, obnażając swe ostre zęby. Tłum ucichl natychmiast, czując respekt i strach przed nocną furią. Gad potrząsnął głową ale został przy swym przyjacielu, będąc gotów by pomóc.
- Dzięki, mordko- wyszeptał i zrobił kilka kroków naprzód. - Rozumiem wasz gniew- zaczął mocnym głosem. - Lecz zemsta nie przywróci życia tym, którzy polegli.
Wśród wikingów zawrzało ponownie, ale nie odważyli się krzyczeć ponownie. Czkawka zmierzył grupę jeszcze raz, dostrzegając złotą głowę, która przedzierała się pośród nich. Astrid wspięła się po schodach na scenę i stanęła obok Nate'a, posyłając uśmiech narzeczonemu.
- Wraz z Radą oraz wodzem Arranów uznaliśmy, że zapłatą za zdradę będzie banicja- gdy tylko to powiedział wikingowie oburzyli się.
- Ta kara jest zbyt łaskawa! - rzuciła kobieta w białym futrze.
- Buntownicy, a zarazem zdrajcy Arran, będą wysłani na Wschodnie wyspy, gdzie trafią pod oko Oswalda Groźnego - wytłumaczył Czkawka. Nie podobał mu się pomysł, że ludzie Agnara będą musieli odkupić swe winy ciężką pracą.
- To tyle na dziś- rzucił, a wzburzeni wikingowie zaczęli się rozchodzić.
Nate i Sączysmark dźgnęli delikatnie siedmiu ostałych z bijatyki wikingów i zabrali ich na łódź, która czekała aby zabrać zdrajców do Oswalda.
            Czkawka rozmasował szyję i podszedł do Agnara, który żegnał się z Pyskaczem.
- Dziękuję ci, Czkawko, choć muszę poprzeć twoich ludzi. Byłeś zbyt łaskawy. - Polityka, honor, nakazy, zakazy, ogólnie przyjęte wzorce...to wszystko nic nie znaczyło dla Czkawki. Chłopak zawsze robił to, co uważał za słuszne. Być może jako wódz zawiódł nieco swój lud, darując życie zabójcom, ale nie zawiódł jako człowiek. Jego serce zawsze było dobre i łagodne.
- Uwierz mi, to śmierć będzie dla nich łaską. Oswald nie oszczędzi ich w kopalni- odparł jeździec. Groźny sojusznik, Oswald, posiadał liczne kopalnie, w których kryły się drogocenne kamienie. Wydobycie ich jest bardzo trudne, więc ciężka praca zostawi piętno w życiu buntowników.
- W każdym razie, jestem ci dozgonnie wdzięczny- blond-włosy wiking skinął głową z szacunkiem. - Pójdę się przespać.
Wódz Berk odprowadził przyjaciela wzrokiem, aż ten zniknął mu z oczu. Rada również się rozeszła, zostali tylko Saw, Astrid oraz Ethan.
- Co zamierzasz zrobić ze mną? - Usłyszał głos za plecami. Ethan stał obok kolumny, patrząc chłodnymi oczyma na wodza. Saw jęknął cicho, siadając na krześle. Czkawka udawał, że tego nie słyszy.
- Zostaniesz na Berk. Będziesz pracował jako czeladnik Pyskacza - odparł, widząc jak Ethan się krzywi.  Nie widział, czy to z zaskoczenia czy z niezadowolenia z "kary".
- Ale ja nie mam doświadczenia- wyznał przestraszony i podszedł nieśmiało do Czkawki. Szczerbatek obserwował go czujnie, warcząc ostrzegawczo.
- To się nauczysz- powiedział miło z uśmiechem. Astrid, która stała pod ścianą, ruszyła do przyszłego męża.
- Nie wydaje ci się, że jesteś zbyt dobry? - Szepnęła, gdy odciągnęła go na bok, jednak jej wzrok spoczął na Ethanie.
- Astrid, wiem, że możesz być zła, ale nie mogłem wam tego zrobić- wyznał,patrząc na nią smutno. Dziewczyna odwróciła wzrok od brata i spiorunowała Czkawkę.
- Twój ojciec zawsze powtarzał, że wódz powinien patrzeć na dobro wyspy, nawet nie bacząc na przyjaciół i ich dobro- warknęła ostro wojowniczka, zakładając ręce na klatkę piersiową. Chłopak był całkowicie zaskoczony wyznaniem narzeczonej. Zmarszczył czoło, ilustrując zielonymi oczyma swą ukochaną.
- Astrid, czy ty chcesz pozbyć się go z wyspy? - Zapytał zaskoczony. Dziewczyna fuknęła, wyraźnie zła, że zdołał poznać jej zamiary. Jeździec  spojrzał do tyłu,  gdzie Saw rozmawiał równie cicho z Ethanem.
- Winisz go za to, co się stało, prawda? - Powrócił wzrokiem na Astrid. Dziewczyna miała kwaśną minę, ale w jej oczach błyszczały łzy. Ból po stracie Eiry nadal bliźnił serce wojowniczki.
- To morderca- powiedziała tonem, jakiego Czkawka jeszcze nie słyszał. - Na twoim miejscu zastanowiłabym się, kogo wpuszczasz na Berk- dokończyła i piorunując go wzrokiem, odeszła. Zdumiony wódz stał w miejscu, wpatrując się w oddalającą sylwetkę Astrid.
- Ona zawsze będzie mnie o to winić. - Czkawka obrócił się i ujrzał zmartwione twarze Sawa i Ethana. Drugi z nich był przygarbiony, jakby na jego plecach dźwigał olbrzymi ciężar.
- Taka była wola Odyna- odparł Saw i ogarnął ramieniem syna.

          Jakiś czas później, szatyn dotarł do domu, ledwo włócząc nogami. Był przemęczony całym dniem. Marzył tylko o gorącej kąpieli, ciepłym posiłku i miękkim łóżku.
- Cześć, mamo- przywitał się całusem w policzek i usiadł przy stole.
- Jak tam obrady? - Spytała, podając synowi nadziewanego serem kurczaka.
- Ciężko, ale Arrani zostali już odesłani- odpowiedział i zaczął pałaszować mięso. - Astrid jest na górze ? - Spytał po chwili z nadzieją.
- Nie mówiła ci ? - Spytała zaskoczona Valka, odwracając się od blatu. - Przeniosła się do Lauren.
Czkawka zmarszczył czoło i kaszlnął, gdy kawałek kurczaka utkwił mu w gardle.
- Dlaczego? - Spytał, odstawiając talerz.
- Mówiła, że źle się czuje i pomieszka jakiś czas u Lauren- wytłumaczyła i zabrała się za mycie naczyń.
- Pokłóciliście się ? - Szepnęła zmartwiona, patrząc jak chłopak wkłada z powrotem futro.
- Zaraz przyjdę- zignorował jej pytanie i wybiegł.




Patrząc na ten fanart u góry, mam w głowie słowa Valki " The heart of a chief, soul of a dragon". Wybaczcie, jeśli coś pomieszałam w tym cytacie :D
Do nn :)

6 komentarzy:

  1. "Heart of a chief and the soul of the Dragon" - jeden z lepszych cytatów ❤
    Dzisiaj krótko bo jak wiesz szkoła, i dlatego mówię, że ten rozdział jest najlepszym pod względem stylistycznym napisany. Dużo takich synonimów słów, poprawnie złożone zdania. Awwww wspaniale Smile, wspaniale ❤
    Kocham tego bloga ❤

    #happybdayforHiccup - skandujemy fandomem na IG? 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha. Nasz Hiccy ma 22 lata *0* pewnie, że tak ! ❤

      Ps. Dzięki, że zauważasz moje starania ^^

      Usuń
  2. cudownie <3 ale coś się zmieniło :) jak czytałam to czytało się jakoś tak inaczej :) lekko ? chyba tak mogę to nazwać ale było super :) Biedni hiccstrid :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedni, a jak :P Coś innego w końcu prawda ? Dzięki za kom :*

      Usuń
  3. Wspaniały rozdział jak zawsze, dawno mnie tu nie było i musiałam nadrobić. Czekam na następny rozdział. ❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Chi nadrabia! Chi jest zachwycona! Chi zazdrości weny :(
    Dużo się tu zadziało xd musze to jeszcze raz przeczytać bo czuję że nie wszystko zrozumiałam :') Chi taka ogarnięta xD
    Idę jeszcze raz czytać :*
    Kocham ❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń